Piątek 29 Marca 2024r. - 89 dz. roku,  Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 22.01.08 - 20:54     Czytano: [3370]

Dział: Głos Polonii

Przerażająca niewiedza...

czy powrót do PRL-u




Jestem polskim emigrantem z tzw. "nowej emigracji" lat 80-tych. Mimo że ten status wcale mi nie odpowiada, faktów zmienić nie sposób.

Nie chcę tutaj bynajmniej rozwodzić się nad złym losem, w jakimś sensie sam to wybrałem, wspomnę tylko mimochodem, że wysłany do Meksyku przez PRL-owski Polservice, robiący niezłe pieniądze na eksporcie „myśli technicznej”, przez pierwszy rok przeżyłem na „łaskawym chlebie” u mnichów w klasztorze La Salle, gdyż kontrakt nie był do końca dopracowany. Jedyne co robił Polservice to upominanie się o swoja „dolę”. Od tego czasu jestem nieco uczulony na brak kompetencji zawodowych, szczególnie na placówkach współpracujących z zagranicą. Jedynie silna wola, determinacja i oczywiście wiedza zawodowa, którą uznano za wielce przydatną sprawiła że po dwudziestu latach doszedłem do stanowiska Profesora Tytularnego jednego z najlepiej notowanych uniwersytetów prywatnych, który jest akredytowany w SACS (Southern Association of Colleges and Schools), amerykańskim stowarzyszeniu uczelni wyższych gdzie akredytacją mogą pochwalić się jedynie cztery uniwersytety z całej Ameryki Łacińskiej.
Tyle tylko, gwoli przedstawienia się i wykazania że wiem co piszę.

Dnia 2-go Stycznia 2008 obejrzałem program w TVN, który był wywiadem z ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim oraz z (z drugiego planu) wicemarszałkiem Sejmu Stefanem Niesiołowskim. To co zobaczyłem i usłyszałem było przerażające i porażające umysł. Oto moje uwagi:

1. Wyglądało na to, że redaktor prowadzący dyskusję dyktuje ministrowi co ten ma uczynić, jakie decyzje podjąć. Pan minister bronił się dzielnie ale następnego dnia podjął decyzje odpowiadające mediom. Kto rządzi w Polsce? Rząd czy media?

2. Przerażające jest z jaką swobodą i brakiem elementarnego poczucia sprawiedliwości pan Wicemarszałek powtarzał wyssane z palca i „Gazety Wyborczej” bzdury o osobie Jana Kobylańskiego. Jeżeli ma jakiekolwiek rozeznanie tego co się w Polsce dzieje to musi wiedzieć że oskarżenia przeciwko prezesowi USOPAŁ zostały zdementowane przez IPN a kalumnie rozpowszechniane przez „Gazetę Wyborczą” znajdą swoje miejsce w sądzie. My Polacy mieszkający w krajach Ameryki Łacińskiej wiemy, że pan Kobylański zrobił, kompletnie za darmo, dla emigracji polskiej w tych krajach i dla Ojczyzny, o wiele więcej niż dobrze płatni osobnicy zwani korpusem dyplomatycznym i akredytowani przez rząd RP aby służyć dobremu imieniu Rzeczypospolitej.
Dowodem bezsensowności i braku rozeznania sytuacji jest decyzja MSZ zakazująca ambasadorom kontaktowania się z Janem Kobylańskim.

3. Daleki jestem od dyskutowania o obsadzie polskich placówek dyplomatycznych w świecie, ale mam obowiązek wypowiedzieć się na temat osób które reprezentują Polskę w Ameryce Łacińskiej a szczególnie w Meksyku. Z trzech powodów; po pierwsze jestem Polakiem i nie jest mi obojętne kto reprezentuje moją ojczyznę za granicą, po drugie jestem prezesem Związku Polaków i Przyjaciół Polski w Meksyku i szanując zdanie członków tej organizacji muszę wypowiedzieć naszą opinię. Po trzecie, jako wykładowca renomowanej uczelni wyższej kontaktując się z przedstawicielami meksykańskiej elity intelektualnej miałem nieprzyjemność słyszeć wiele słów krytycznych na temat tych, którzy RP reprezentują. Sam też muszę przyznać że Meksyk nie miał szczęścia do ambasadorów. Wiadomo, że do pewnych krajów na placówki dyplomatyczne wysyła się ludzi w danym momencie "niewygodnych" aby usunąć ich z areny politycznej, albo w nagrodę za coś co niekoniecznie figuruje na liście kompetencji wykwalifikowanego dyplomaty. Tylko dlaczego wysyłać takich do Meksyku? Nie można by do Rwandy, Mongolii czy jakiegoś innego nie mającego żadnych więzi z Polską kraju?
Meksyk może być dla Polski znaczącym kontrahentem biznesowym, czego przykładem jest, chociażby, moja uczelnia.

W kontekście polskiej polityki kadrowej korpusu dyplomatycznego osoba profesora Ryna jest wyjątkiem. Stworzył on od zera polską placówkę dyplomatyczną po reżymie Pinoczeta w Chile. Po dwu latach uzyskał tytuł Ambasadora Roku, najlepszego spośród 60-ciu akredytowanych w danym momencie ambasadorów w Santiago de Chile, doprowadził do podpisania niezliczonych umów o współpracy pomiędzy uczelniami Polski i Chile. Dzięki niemu Stocznia Szczecińska podpisała wieloletnie kontrakty na budowę statków, doprowadził też do wizyt prezydentów w obu krajach.
Na koniec kadencji został odznaczony najwyższym odznaczeniem dla obcokrajowców w Chile. Napisał wiele książek o Papieżu Janie Pawle II, o Domeyce, o medycynie indiańskiej. Niewielu ambasadorów Polski w świecie może pochwalić się takimi osiągnięciami. Nic więc dziwnego, że za rządów PiS został mianowany ambasadorem Polski w Argentynie, co było ze wszech miar mądrym, sensownym a co najważniejsze dobrym dla reputacji Polski posunięciem. Co widocznie nie wszystkim się podobało. Zupełnie niezrozumiała jest postawa marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, który jadąc na zaprzysiężenie nowej prezydent Argentyny nie życzył sobie spotkania z ambasadorem Polski, legalnie akredytowanym przez Rząd Rzeczypospolitej? ... ”Bałem się, że z powodu ambasadora mogę się znaleźć w niebezpiecznym dla reputacji Polski towarzystwie lub w dziwnej sytuacji"... z wypowiedzi pana Borusewicza. na łamach Wprost (nr 2, 13 I.08, s. 39).
Decyzja Pana Marszałka naruszyła wszelkie reguły dyplomacji, nie tylko protokolarne. Łatwo zgadnąć jak to odebrały inne delegacje. Istotnie, nie mógł się już bardziej wygłupić i ośmieszyć nie tylko polską dyplomację, ale przede wszystkim siebie".

Jeszcze jedna mała dygresja. Już po zakończeniu swojej misji dyplomatycznej prof. Ryn zorganizował "Tydzień Nauki Polskiej" w Chile. Przywiózł z Polski wielu znanych naukowców, m. in. rektora Politechniki Krakowskiej, mnie zaszczycił zaproszeniem do wygłoszenia wykładu na Uniwersytecie Santiago de Chile w sali noszącej imię Ignacego Domeyki. Zaszczyt dla mnie i odpowiedzialność aby wykład był na odpowiednim poziomie. Chilijczykom się podobało co podniosło nieco splendor naszego kraju. Jedyne co zrobił aktualny wówczas ambasador Polski w Chile pan Passent to zaproszenie całej delegacji na koktajl w swojej rezydencji. To było znacznie prostsze, wystarczyło porozlewać, organizację całej imprezy zaś zrobił prof. Ryn, już nawet w Chile nie akredytowany.

4. Rząd premiera Jarosława Kaczyńskiego mianował na ambasadora w Meksyku pana Jerzego Achmatowicza. Kandydat ze wszech miar godny poparcia.
Pracował kilka lat w Meksyku jako profesor uniwersytetu, potem wiele lat w Chile, gdzie uczył się rzemiosła dyplomatycznego od ambasadora Ryna. Wyjątkowo inteligentny, władający hiszpańskim tak jak polskim, aktualnie szef katedry iberystyki na Uniwersytecie Wrocławskim. W dorobku naukowym ma wiele publikacji i wygrany w Chile konkurs na esej.
W naszej, emigrantów polskich w Meksyku, opinii idealny kandydat na ambasadora w tym kraju. MSZ nie popiera tej kandydatury ponieważ wyszła od poprzedniego rządu. O co tu chodzi Panie Ministrze, o godne reprezentowanie Polski w Świecie, czy o rozgrywki partyjno-personalne?

„Meksyk... Panie” – mówiło się w Polsce na jakąś burdę i słusznie, w Meksyku niemal wszystko zmienia się co 6 lat, tyle ile trwa kadencja prezydencka, ale polityka prezydenta to nie wszystko. Prezydenci Meksyku się zmieniają, ministrowie w RP, panie Sikorski, zresztą też, zostają na zawsze raz zawiązane kontakty naukowe, raz zawarte przyjaźnie bazujące na szacunku i respekcie dla wiedzy i kwalifikacji zawodowych. I tego nie wolno niszczyć. Gdzie jest pańskie zdanie Panie Ministrze? Czy naprawdę musi Pan bić pokłony mediom? Czy zupełnie nie liczy się opinia nas emigrantów mieszkających w tym kraju?
Chcę Panu powiedzieć, że częstokroć organizacje polonijne robią więcej dla Polski niż ambasady. Pominę lata ubiegłe w których podejmowaliśmy trzykrotnie, byłego prezydenta Lecha Wałęsę, premiera Belkę z grupą asystujących mu, pożal się Boże specjalistów od interesów, nie mówiąc o polskich zespołach folklorystycznych, czy po prostu studentach i turystach. Przez ostatnie dwa lata przywożę corocznie do Polski grupę 20 studentów na kursy letnie. Wracają zachwyceni Polską. Są to najlepsi nasi ambasadorowie.

Promujemy wśród studentów meksykańskich kontynuowanie studiów podyplomowych w Polsce, studia magisterskie i doktoranckie. Jest to splendor dla polskiej nauki i pieniądze dla polskich uczelni. Mamy już wypromowanych
5-ciu doktorów, dwa następne doktoraty są w stadium realizacji.

Potrzebna nam jest współpraca z polską ambasadą, i polskimi konsulatami. Dla dotychczasowych placówek byliśmy zakałą, nasza działalność przeszkadzała im w „pracy”, cokolwiek robili. Z konsulem honorowym Polski w Monterrey nie mamy kontaktu od dwu lat, unika Polaków, języka polskiego nie zna, nie ma żadnych powiązań z Polską. W Polsce był raz na zaproszenie rządu jak został mianowany konsulem honorowym. Za co? Nie mam pojęcia. Jak spędza wakacje w Europie to Polskę omija wielkim łukiem. Nie tylko ja, nikt z Polaków nie rozumie dlaczego Eduardo Macias jest konsulem honorowym Polski w Monterrey a panu Kobylańskiemu taki tytuł odebrano, ponieważ popierał działania śp. Edwarda Moskala wówczas prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej.

Pan Jerzy Achmatowicz jest najlepszym kandydatem znającym z autopsji realia latynoskiego świata. Szczególnie w przypadku kontaktów na niwie nauki. Wyrażamy niniejszym zdecydowany protest przeciwko odsunięciu Achmatowicza jako kandydata na ambasadora w Meksyku.
Na ambasadorów powinno wybierać się takie osoby, których ani Polska ani Polacy, włączając w to nas emigrantów, nie będzie musiała się wstydzić. My, tu w Ameryce Łacińskiej jesteśmy starą emigracją. Wielu z nas to poważni ludzie biznesu lub nauki mający liczące się kontakty w sferach rządowych.
Aby to osiągnąć przeszliśmy długą i ciernistą drogę. I niezbyt nam się może podobać gdy o przedstawicielach polskiego korpusu dyplomatycznego mówi się niezbyt pochlebne a niejednokrotnie z uśmieszkiem zażenowania.
„Polacca” tak nazywano w Brazylii w 19 wieku „córy Koryntu”. Niezbyt to pasuje do 21 wiecznej ambasadorowej. Nawet z kraju o nazwie Polonia.

Być może dobrze byłoby skończyć ze starą, nieboszczkę demokrację ludową pamiętającą, zasadą obsadzania stanowisk w dyplomacji tymi którzy na jakiś czas powinni zniknąć z areny politycznej kraju.

To szkodzi naszej Ojczyźnie Polsce a jej chyba szkodzić Pan nie chce.
Nieprawdaż?
Ja też, dlatego to piszę.

Z Poważaniem:
Dr inż. Zygmunt Haduch
Profesor Titular, Universidad de Monterrey, Mexico
Prezes Związku Polaków i Przyjaciół Polski

Ps. Tu mogę dołączyć podpisy wielu Polaków emigrantów w Ameryce Łacińskiej.

Wersja do druku

Warszawiacy - 13.02.08 23:07
Popieramy wypowiedzi p.prof.Haducha i Pyszki .Polonia nigdy nie była zakałą ani ciężarem dla Polski.Do władzy "dorwali " się żądni władzy i chyba kierowania Polski do zguby. Stąd doprowadzanie wielu cenionych zakładów pracy do upadłości,pozbawianie ludzi pracy i hańbienie Polski na arenie światowej.Nie pierwszy raz robi się coś poza wolą Polaków ,wyprzedaje majątek narodowy za bezcen itp. wmawiając nam,że robi się to dla naszego dobra.Musimy powiedzieć NON POSSUMUS !.Amen.

Jan Pyszko - 28.01.08 20:15
Każde zdanie jest prawdziwe, panie Profesorze.
Polska nierządem i nieprawem stoi ! Nasz kraj kontynuuje " moskiewską" politykę zagraniczną z czasów Polski Ludowej i znajduje się w rękach agenturalnej żydokomuny. Jej celem jest rozbicie i likwidaja organizacji polskich i polonijnych na emigracji . Najpierw celem utoku był Eduard Moskal za mówienie prawdy o " starszych braciach ". Następnie jest Jan Kobylański za zjednoczenie organizacji polonijnych w Ameryce Łacińskiej. Od dwu lat jestem atakowany za nieugiętość wobec rozbijackiej czynnośći ambasady w Bern, szczególnie zaś zaś za inicjatywę odwołania ambasadora " polskiego " z Szwajcarii w kwietnu ubiegłego roku. Naszą bronią w tej sytuacji jest jedność i stanowczość oraz odrzucenie fałszywych " proroków" i doradców, mających na celu tylko własne interesy i mamonę.

Wszystkich komentarzy: (2)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

29 Marca 1848 roku
We Włoszech z inicjatywy Adama Mickiewicza został podpisany akt zawiązania legionu polskiego.


29 Marca 1983 roku
Uruchomiono pierwszy komputer typu laptop


Zobacz więcej