Czwartek 28 Marca 2024r. - 88 dz. roku,  Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 13.09.09 - 11:10     Czytano: [5326]

Patron renegatów i ludobójców?

- Abp Andrzej Szeptycki


Znana nam dziś polska rodzina Szeptyckich wywodzi się ze szlachty ruskiej wyznania prawosławnego, która mieszkała w polskim województwie ruskim (Ziemia Lwowska). Pierwsza wzmianka o nich pochodzi z 1469 roku, kiedy to król Kazimierz Jagiellończyk potwierdził prawa dla Fiodora oraz jego wnuków Fiodora, Hliba i Sienka do posiadania dóbr Szeptyce w województwie ruskim. Po nabyciu majątku Uherce w powiecie Rudki, część rodziny tytułowała się na Szeptycach, a część na Woszczeńcach i Uhercach. Do XVI wieku nazywali się „z Szeptyc”, a później, zgodnie z polską tradycją powstawania nazwisk szlacheckich, zaczęli się nazywać Szeptyccy. Wiązało się to także z postępującą w naturalny sposób polonizacją Szeptyckich. Dopełniła ją zmiana wyznania prawosławnego na wyznanie katolickie. I dopiero ta zmiana, która przyniosła ze sobą m.in. możność obejmowania wyższych urzędów, podniosła znaczenie rodu, szczególnie w XIX wieku. Byli to wówczas już tylko i wyłącznie Polacy, należący do znaczących polskich szlacheckich rodów w Galicji. Główną siedzibą rodu były Przyłbice koło Jaworowa (woj. lwowskie, dziś Ukraina).

Jan Kanty Szeptycki (1836-1912) był przedstawicielem XII generacji tego rodu. 1 października 1861 roku ożenił się z hrabianką Zofią Fredro (1837-1904) - córką największego i po dziś dzień popularnego polskiego komediopisarza Aleksandra Fredry. Zofia Fredro była „z krwi i kości” Polką i polską malarką i pisarką. Jej obrazy religijne zdobiły polskie kościoły Lwowa, Krakowa, Żółkwi i Bruchnalu; namalowała m.in. obraz polskiego błogosławionego Jana z Dukli dla lwowskiego kościoła Bernardynów. Jako literatka pisała opowiadania i szkice (drukowane we lwowskiej „Gazecie Narodowej” i krakowskim „Przeglądzie Polskim” oraz wydane osobno w Krakowie w 1906-07 w dwutomowym zbiorze „Pism”) oraz utwory o charakterze pamiętnika rodzinnego, m.in. ciekawe „Wspomnienia z ubiegłych lat”.

Jan i Zofia Szeptyccy mieli sześciu synów, z których pierworodny; Stefan (1862-1864) i Jerzy Piotr (1863-1880) zmarli z dzieciństwie; Aleksander Maria Dominik (1866-1940) i Leon Józef Maria (1877-1939) byli ziemianinami polskimi – pierwszy właścicielem majątków w Łabunie i Łaszczów na Zamojszczyźnie, a drugi gospodarzył w Przyłbicach; Stanisław Szeptycki (1867-1950) był wielkim patriotą polskim – generałem odrodzonego Wojska Polskiego, dowódcą oddziałów polskich, które w 1922 roku wkroczyły na Górny Śląsk i w 1923 ministrem spraw wojskowych. Ostatni dwaj synowie to: Roman Aleksander Maria (1865-1944) i Kazimiarz Maria Klemens (1869-1951), którzy zostali renegatami i wrogami Polski i Polaków – szczególnie ten pierwszy.

Zmiana nie tylko obywatelstwa jest zjawiskiem powszechnym na całym świecie, szczególnie wśród imigrantów. Z biegiem czasu wiąże się to ze zmianą narodowości poprzez asymilację. Natomiast zmiana narodowości na terenie kraju urodzenia i zamieszkania jest zjawiskiem bardzo rzadkim, częstszym na terenach etnicznie mieszanym. Wiąże się ona jednak prawie zawsze z asymilacją. Np. Rusini Szeptyccy mieszkając na ziemi należącej do państwa polskiego i etnicznie mieszanej ulegli polonizacji i w konsekwencji czego stali się Polakami. W Galicji w mieszanych małżeństwach polsko-ruskich/ukraińskich było w zwyczaju i zalecała takie rozwiązanie konkordia między Kościołem rzymskokatolickim a Cerkwią unicką z 1853/1863, że synowie byli wychowywani w wierze ojca, a córki w wierze matki.

Rodzice Romana Aleksandra Maria i Kazimiarz Maria Klemens Szeptyckich byli oboje Polakami; ojciec od kilku pokoleń, matka chyba zawsze! Dlatego ich powrót do „korzeni ruskich/ukraińskich” można określić jako dziwactwo. Bowiem czy dziwactwem nie było by nazwane gdyby raptem jakiś kongresman amerykański ruskiego pochodzenia, którego pradziadowie wyemigrowali z Galicji, pewnego dnia oświadczył, że nie jest Amerykaninem a tylko Ukraińcem i – co więcej – zaczął szkodzić Ameryce? Na pewno przyjęte by to było jako dziwactwo, a jego antyamerykańskie działania spotykały by się ze stanowczym potępieniem.
A tak właśnie się stało z Romanem Aleksandrem Marią Szeptyckim.

Aby zrozumieć lepiej renegactwo Romana Aleksandra Marii Szeptyckiego musimy zrozumieć w jakich warunkach ono nastąpiło i kto prawdziwie za tym stał.
Otóż prawie cała południowa Polska wraz ze Lwowem w 1772 roku znalazła się pod zaborem austriackim jak kraj koronny Galicja. Jej wschodnia część zwana Galicją Wschodnią była obszarem etnicznie mieszanym: rusińsko-polsko-żydowskim. Austriacy aby móc skutecznie rządzić krajem od samego początku swego panowania stosowali politykę zgodnie ze starorzymską maksymą „dziel i rządź”. Siano więc nienawiść Rusinów do Polaków i Cerkwi unickiej do Polaków i Kościoła katolickiego. Po kilkudziesięciu latach polityka taka zaczęła przynosić owoce. Polak i Rusin/Ukrainiec – katolik i unita-grakokatolik (według nomenklatury austriackiej) przestawali ze sobą harmonijnie współżyć. Jednak Rusini odpychani przez Wiedeń od Polaków nie wiedzieli kim właściwie są. Niektórzy uważali się za odrębny naród słowiański, wielu zaś za Rosjan. Bardzo silnym stał się ruch zwany moskalofilskim, a wraz z nim prąd do powrotu do prawosławnych korzeni i zjednoczenia z Rosją. Zagrażało to jedności terytorialnej Austrii i było widziane z trwogą w Watykanie. Dlatego w 1882 roku z powodu sprzyjania moskalifilstwu z urzędu unickiego arcybiskupa metropolity lwowskiego został usunięty Józef Sembratowicz. Austria i Watykan postanowili wzmacniać ruch narodowo-ukraiński w Cerkwi unickiej o wyraźnym obliczu antypolskim. Oboje nie mieli zaufania do Rusinów. Stąd oboje zwrócili uwagę na hr. Roman Aleksandra Marię Szeptyckiego – lojalnego wobec Austrii i Polaka o ruskich korzeniach. Postanowiono wykorzystać te jego „ruskie korzenie” do walki z moskalofilstwem i Polakami.

Polak z ojca i matki, ochrzczony w kościele katolickim i wychowany w tej wierze oraz na co dzień używający mowy polskiej, wychowany w patriotycznym domu polskim, w którym żywe były jeszcze wspomnienia Powstania Styczniowego 1863-64, który ukończył polskie gimnazjum św. Anny w Krakowie (1883), odbył jednoroczną służbę wojskową w huzarach w Krakowie, wśród których dominowali Polacy, studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim i który miał wielu znajomych, kolegów i przyjaciół Polaków i który nie okazywał wówczas żadnego powołania do kapłaństwa, nie czuł wspólnoty krwi z Rusinami/Ukraińcami i Cerkwią unicką i prawdopodobnie nie znał w ogóle czy dobrze języka ukraińskiego z dnia na dzień stał się unitą i Rusinem-Ukraińcem.

Przypuszcza się, że za tą dziwną decyzją w życiu Romana Szeptyckiego stał spokrewniony z Szeptyckimi rezydujący w Watykanie wpływowy jezuita, hrabia Włodzimierz Ledóchowski (późniejszy generał zakonu), oczywiście nie bez wiedzy papieża Leona XIII oraz inni ludzie Watykanu: jezuita Henryk Jackowski i bernardyn Samuel Piasecki. To oni mieli wpłynąć na matkę – przekonać ją do wielkiej misji religijnej jej syna. Ona z kolei urabiała w tym duchu syna Romana. Bo co człowiek nie zrobi dla kariery, a matka dla kariery syna?! I rzeczywiście w 1886 roku Roman Szeptycki wyjeżdża do Rzymu i ma nawet audiencję u papieża Leona XIII. To tam kard. Mieczysławowi Ledóchowskiemu objawił swój zamiar zmiany obrządku i wstąpienia do zakonu bazylianów, co gwarantowało robienie kariery w Cerkwi.

Trzeba także pamiętać, że podczas rozbiorów Polski (1795-1918) Stolica Apostolska nie tylko że nie była przyjacielem Polski i Polaków, ale wręcz jej i naszym wrogiem. Również wielu duchownych pochodzenia polskiego pracujących w Rzymie (a także na terenie Polski) wcale nie czuło się Polakami i bardzo często współpracowało z zaborcą i Stolicą Apostolską przeciwko polskim interesom narodowym (starczy przeczytać uważnie katolickie książki: biskupa sufragana wrocławskiego Wincentego Urbana „Ostatni etap dziejów Kościoła w Polsce. 1815-1965” Rzym 1966 czy „Biskupi Kościoła w Polsce” Warszawa 1992 z przedmową kard. Henryka Gulbinowicza aby się o tym przekonać). Np. kard. Giacomo Antonelli (prawa ręka Piusa IX) czy kard. Mariano Rampolla (watykański sekretarz stanu 1887-1903 za Leona XIII) byli nie mniejszymi wrogami Polaków od Bismarcka czy carów rosyjskich. Stąd prawdziwy patriota polski, biskup krakowski Adam Sapieha podczas pierwszego wspólnego powojennego zjazdu polskich biskupów w Gnieźnie 26-30 sierpnia 1919 roku poprosił watykańskiego wizytatora apostolskiego w Rzeczypospolitej, ks. Achille Rattiego (1922-39 Pius XI), o opuszczenie sali obrad, gdyż, jak twierdził: „ Kościół polski chce rozstrzygać swoje sprawy bez (antypolskich) wpływów zewnętrznych” (za co został ukarany tym, że od Piusa XI nie otrzymał kapelusza kardynalskiego).

Stolica Apostolska czyniąc z Romana Szeptyckiego unitę i Ukraińca nie brała pod uwagę polskich interesów narodowych czy nawet harmonijnego – w duchu chrześcijańskim – współżycia Polaków i Rusinów-Ukraińców czyli katolików i unitów w Galicji. Niestety tym pociągnięciem przyczyniła się walnie – chociaż może i bezwiednie? - do wielkiego zaognienia stosunków polsko-ukraińskich w Galicji-Małopolsce Wschodniej, w wyniku czego podczas II wojny światowej nacjonaliści ukraińscy dokonali wielkiego ludobójstwa na Polakach m.in. w Małopolsce Wschodniej, gdzie wśród Ukraińców królował Kyr Andrej. Jeśli weźmiemy pod uwagę to, że moralny sprawca tego ludobójstwa (tak widzą to historycy) – szowinista i terrorysta ukraiński Stepan Bandera był synem księdza unickiego (a nie był on jedynym szowinistą ukraińskim spłodzonym przez duchownego unickiego!), to uzmysłowimy sobie do jakiego upadku moralnego doszło wśród bardzo wielu unitów ukraińskich z winy m.in. Watykanu, który, aby zachować unitów przy wierności Stolicy Apostolskiej, poszedł na rękę nacjonalistom, szowinistom i faszystom ukraińskim (w tym duchownych unickich!), a potem lekceważył ich zbrodnie.

Od wizyty w Rzymie Romana Szeptyckiego przygotowywano go i Roman sam się przygotowywał do wypełnienia powierzonej mu przez Watykan misji, której szczytowym punktem miało być nawrócenie całej Ukrainy i Rosji na katolicyzm w obrządku unijnym. Wstąpił więc Roman do unickich bazylianów, przyjmując imię Andrej (rosyjskie!, bo po ukraińsku to Andrij, aby z początku przypodobać się moskalofilom, a potem podobało się Rosjanom), i zaczął robić błyskawiczną karierę w Cerkwi unickiej w Galicji, którą mu obiecała Stolica Apostolska. Wiadomo, że na zachętę obiecała mu nie tylko lwowski tron arcybiskupi ale także godność patriarchy. W 1890 roku, a więc jeszcze przed święceniami kapłańskimi, które otrzymał w 1892 roku, został przeorem klasztoru w Krystynopolu. Już w 1899 roku, a więc kiedy miał zaledwie 33 lata, papież Leon XIII mianował go biskupem stanisławowskim, a rok później (31.10.1900) arcybiskupem metropolitą lwowskim.

Oczywiście Ukraińcy zrazu byli oburzeni tą nominacją. Jeszcze osiem lat po niej w ukraińskim dzienniku „Diło” (15.3.1908) wydawanym we Lwowie ksiądz unicki i jego redaktor Longin Cehelskij wytknął Szeptyckiemu jego polskie pochodzenie. Był bardzo długo nazywany „czużeńcem” i „perekińczykiem”. Jednak z biegiem lat został zaakceptowany przez nacjonalistów ukraińskich, gdyż stał się szermierzem ich ruchu – wielkim wrogiem Polski, Polaków i polskiego katolicyzmu na kresach. Doprowadził do prawie całkowitej depolonizacji Cerkwi unickiej. Dążył nie tylko do oderwania Małopolski Wschodniej od Polski, ale także i Chełmszczyzny, o co zabiegał podczas swej podróży po Europie w 1921 roku. To głównie z nienawiści do Polski i Polaków pisał listy gratulacyjne do Adolfa Hitlera, a później do Józefa Stalina!

Przyczyny zmiany nie tylko obrządku ale i narodowości w wypadku Romana Szeptyckiego muszą być więc krytycznie ocenione przez każdą bezstronną osobę, a szczególnie przez chrześcijanina. Bowiem zmiana u niego obrządku nastąpiła w okresie, kiedy oba obrządki w Galicji-Małopolsce Wschodniej były na „ścieżce wojennej” z winy unitów (!) i dopiero po otrzymaniu zapewnienia od zaborcy austriackiego i Watykanu, że zostanie arcybiskupem metropolitą lwowskim, a nawet patriarchą. Z kolei zmiana narodowości nie była pasywna. Jako narodowy neofita – jak to bywa zawsze z neofitami, którzy stają się fanatykami sprawy - Andrej Szeptycki był jednym z głównych filarów nacjonalizmu ukraińskiego w Małopolsce Wschodniej w okresie międzywojennym i podczas II wojny światowej, który zionął nienawiścią do Polaki, Polaków i wszystkiego co polskie, co stawiało go w konflikcie z nauką Jezusa Chrystusa! Np. w liście pasterskim z 1 lipca 1941 roku, nie bacząc na dokonywane od września 1939 roku wielkie zbrodnie Adolfa Hitlera i jego Niemiec, napisał: „Zwycięską Armię Niemiecką witamy jako oswobodzicielkę od wroga”, do uformowanej przez Niemców w 1943 roku ukraińskiej 14 Dywizji Grenadierów SS delegował kapelanów greckokatolickich i nie zdobył się na mocne – jak przystało na duchownego chrześcijańskiego! - potępienie ludobójstwa dokonywanego na Polakach przez nacjonalistów ukraińskich (UPA) na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1943-44.

Jurij Boreć (Paszkowski) ps. Czumak (1922-2006 Sydney), żołdak terrorystycznej Ukraińskiej Powstańczej Armii w stopniu sierżanta (buławnego), czyli żołnierz abpa Andreja Szeptyckiego – według samych Ukraińców!, a na emigracji w Australii pisarz i publicysta, w swoich wspomnieniach z czasów walk UPA w Polsce pt. „UPA w wirze walki” (wyd. ukraińskie i angielskie) pisze jak ich unicki kapelan z bronią w ręku walczył z Polakami i ich zabijał. A przecież duchowni katoliccy, a więc także uniccy, nie mają kanonicznego prawa walczyć z bronią w ręku i zabijania kogokolwiek!!! Pisze także, że 30 byłych terrorystów z UPA po przedostaniu się na Zachód wstąpiło do seminarium duchownego. – Dlatego nie dziwmy się, że wśród unitów (!) ukraińskich jest ciągle tyle zapiekłej nienawiści do Polaków, chociaż w ich rękach (z woli Antychrysta Józefa Stalina; no bo chyba Stalin nie był narzędziem w rękach Boga!) jest dzisiaj cała Małopolska Wschodnia wraz z arcypolskim Lwowem, po wymordowaniu i wypędzeniu stamtąd 1,5 miliona Polaków i pół miliona Żydów.

Jego – jako Polaka z urodzenia! – wrogie stanowisko wobec Polski i Polaków kontrastowało jaskrawo z działalnością takich prawdziwych Ukraińców, a zarazem prawdziwych chrześcijan jak biskupa unickiego biskupa stanisławowskiego Grzegorza Chomyszyna, jego sufragana, bpa Jana Latyszewskiego, rektora seminarium duchownego w Stanisławowie, ks. Aksentego Bojczuka czy ks. Stojałowskiego (który był z tego powodu represjonowany przez unicką kurię w Przemyślu!), którzy pracowali na gruncie porozumienia z Polską i Polakami. To, że ci ludzie nie byli narzędziem w rękach Polaków dowodzi praca bpa Chomyszyna „Problem ukraiński” (Warszawa 1933), w której nie tylko potępił ukraiński nacjonalizm jako wrogi Kościołowi i religii, ale także skierował ostrzeżenia pod adresem polskiego rządu za niekiedy niewłaściwą politykę wobec Ukraińców w Polsce.

Ukraińcy fałszując biografię Romana Andreja Szeptyckiego nakręcili film o nim, w którym przedstawiono go jako „Ukraińca z dziada pradziada”! – To chyba i jego rodzony brat – Stanisław Szeptycki, wybitny generał Wojska Polskiego i polski minister spraw wojskowych jest dla nich Ukraińcem (a renegatem trudno go nazwać, gdyż ani on, ani jego rodzice narodowości ani religii nie zmienili!). – Czyli Ukraińcom pod Polakami w okresie międzywojennym wcale źle się nie działo – mieli nawet ministrów w polskim rządzie!
Emigracja ukraińska dwukrotnie, w 1958 i 1962 roku, podejmowała starania o beatyfikację Andreja Szeptyckiego, jednak Watykan – jakże słusznie! - odrzucił te wnioski. Ostatnio także Cerkiew unicka na Ukrainie w swym narodowym fanatycznym zacietrzewieniu stara się w Watykanie o wyniesienie na ołtarze abpa Andreja Szeptyckiego.

Czy renegat, pseudochrześcijanin, który pisał listy gratulacyjne do największych zbrodniarzy XX wieku: Adolfa Hitlera (dwa razy) i Józefa Stalina, który wspierał moralnie ukraińską dywizję SS (SS zostało potępione w Norymberdze jako organizacja zbrodnicza) i z lekceważeniem odnosił się do zbrodni ludobójstwa popełnianych przez nacjonalistów ukraińskich – w tym jego kapłanów! – na Polakach może zostać uznany za osobę świętą?! Chyba, że na gwałt Kościołowi potrzebny jest patron renegatów i ludobójców!

Marian Kałuski

Wersja do druku

Wacek B - 01.08.12 3:16
"... rodzina Szeptyckich wywodzi się ze szlachty ruskiej wyznania prawosławnego, ... " Skąd taka pewność, że oni wywodzą się ze "szlachty ruskiej", a nie że np. od samego początku byli szlachtą polską. Skoro pierwsze wzmianki o nich pochodzą z czasów Jagiellończyka, to już przecież ok. 120 lat minęło, kiedy Korona Polska za Kazimierza Wielkiego odzyskała Podkarpacie wschodnie , nazwane wtedy Rusią Czerwoną. Najprawdopodobniej wywodzą się oni z kolonizacji Rusi Czerwonej na prawie wołoskim, która to fala kolonizacji intensywnie kolonizowała Ruś Czerwoną w latach 1350-1540, czyli są osadnikami pochodzenia bałkańskiego, którzy dostawali się do Polski poprzez Wołoszczyznę i węgierskie Zagórze, czyli Marmarosz. Ci ludzie na 99% przybywali do Polski jako zwykli osadnicy, a dopiero w Polsce dosługiwali się statusu rycerskiego, biorąc udział w obronie Rusi Czerwonej przed napadami tatarskimi. Osadnicy szlacheccy, którzy przybywali na bezludną wtedy Ruś Czerwoną z własnymi herbami i pocztami zbrojnymi, wywodzili się przeważnie ze szlachty polskiej, węgierskiej lub z Cesarstwa Niemieckiego, a nie z osadników wołoskich o obrządku greckim. Ci osadnicy słowiańsko-romańscy byli obrządku greckiego, bo na ogół pochodzili pierwotnie z terenów Bułgarii i Serbii i masowo migrowali na północ z powodu krwawej ofensywy tureckiej na Bałkanach. Pod nazwą szlachty ruskiej rozumie się potomków Skandynawów i Ugrofinów, którzy w połowie XI-go wieku, po upadku Królestwa Polskiego pierwszych Piastów, ostatecznie opanowali wschodnią część Królestwa Polskiego i stworzyli na tym terenie księstwa okupacyjne o systemie niewolniczym dla miejscowych Słowian, znane z historii pod nazwą księstw ruskich.
Dobrze byłoby, gdyby Państwo Szeptyccy zbadali , co tam w ich genach męskich jest zapisane. Jeśli są potomkami rycerstwa narodowosci ruskiej, to powinni w linii męskiej mieć geny Skandynawskie lub ugrofińskie. Np. Rurykowicze, czyli twórcy księstw ruskich we wschodniej Polsce, okazali się potomkami wodzów ugrofińskich.

Robert - 20.02.12 12:39
Szanowny J. Olkowski, gdyby autor uywal dostepnych podrecznikow to nic by nie napisal. Jest to ciezka wieloletnia praca i sudiowanie wielu zrodel pochodzenia tych materialow - ktorych dostepnosc graniczy z cudem. Z Szacunkiem dla utora pozdrawiam - Robert.

kargul - 20.02.12 12:10
Marian, ja mysle ze przez te obrzydliwe kalumnie i paszkwile - to oni chleja z rozpaczy na okraglo - juz sobie przypomnialem, o kim to piszesz? no to cyk - sto lat!

Marian - 19.02.12 23:46
to są zwykłe kalumnie obrzydliwy paszkwil

Globtrotter - 01.10.09 23:28
Jasny gwint
Czego sie czepiac autora? Chlop sie uczciwie napracowal, zebral dosc duzo materialu i napisal pamflet o Szeptyckim. Tylko tyle. Nic tu nie zieje antypolskoscia, nie to jest kanwa artykulu a dobre rady w stylu "Polecam aby sie Pan nauczyl historii" to mozna sobie odpuscic. To czysta demagogia i tyle.
A kto tak naprawde to Polak, HA?
Kaszub? Slazak?, Lemek? czy tfu.. Zyd?
Kazdy z nich mowi wlasnym jezykiem, niektorzy wierza w innego Boga a mimo to legalnie sa Polakami bo urodzili sie na terenie bedacym czescia panstwa Polskiego. Chociaz mnie osobiscie nazywanie takiego n.p. Monachema Begina Polakiem przez gardlo by nie przeszlo, mimo ze w Polsce sie rodzil i wyksztalcil). Z Rusinami podobnie, rozmyli sie co prawda w mrokach historii, ale mowia ze ich korzenie siegaja ziem slowianskich tak dalekich jak Bulgaria czy Moldawia.
W pewnym okresie zasiedlali ziemie nalezace do Krolestwa Polskiego ale nie zawsze. Byc moze ich potomkowie chca sie zwac Polakami, byc moze nie.
I co z tego. A kto to Polak? Czy to rasa? Nazwa plemienia? Czy mieszkanca ziem polskich? A co z tymi ktorzy przez 125 lat zaborow o tym zapomnieli?
Miec prawo do nazywania sie Polakiem to skomplikowana sprawa i chyba zadna historia tego nie rozwiaze, tyo musi byc w naszych sercach. Tak ze nie czepiaj sie autora Panie O. Polacam nauczyc sie tolerancji.
Globtrotter

rz - 25.09.09 20:42
Pan Janusz
I tylko tyle uwag??? Gdzie ta antypolskość??? Każdy Ukrainiec to Rusin - ale nie odwrotnie.

Janusz Olkowski - 23.09.09 18:30
Szanowny Panie Marianie

Polecam Panu Nauczyc sie historii. Prosze nie czytac oficjalnych podrecznikow, na ktorych Pan byl jak widze wychowany i uczony. Pana tekst zieje antypolskoscia, gdyz zrownal Pan Rusina z Ukraincem.... i sugerowal , ze Rusin to nie Polak. Rusin, to Polak na ziemiach wschodnich podbitych przez Rusow. Nie mozna wiec polonizowac Polaka bez wzgledu na jego nazwe - Rusin, ktora mowila o obrzadku koscielnym i terenie zamieszkania a nie pochodzeniu etnicznym. Rusin to Polak i prosze o tym pamietac na wieki.

Pozdrawiam,
JO

Wszystkich komentarzy: (7)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

28 Marca 1933 roku
Rozwiązano Obóz Wielkiej Polski


28 Marca 1928 roku
Urodził się Zbigniew Brzeziński, doradca prezydenta USA Jimmiego Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego


Zobacz więcej