Sobota 20 Kwietnia 2024r. - 111 dz. roku,  Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 20.09.09 - 11:26     Czytano: [3445]

Dział: Godne uwagi

W 70. rocznicę – refleksje

Najważniejsza refleksja z medialnego przekazu treści z przed i po obchodach 70. rocznicy wybuchu II w. św. jest następująca: Polska jest bliska pojednania z Niemcami, Rosja pozostaje nadal naszym największym wrogiem.
Taką myśl, a przynajmniej ten jej fragment wskazujący na wroga Polski i Polaków wbijają do polskich głów antypolskie, antynarodowe media, od Gazety Wyborczej poczynając, a na Radiu Maryja kończąc.

To, co zdarzyło się 1. września 1939 r. na Westerplatte miało wymiar boleśnie jednoznaczny. Żołnierze napadniętej przez Niemcy Polski stawiali wrogowi zacięty opór. Jednak Żołnierz Polski nie miał żadnych szans na skuteczną obronę. W wyniku realizowanej od 1926 r. słabości gospodarczej Państwa Polskiego istniejące w Polsce zakłady zbrojeniowe, których ilość była zbyt mała w stosunku do potrzeb obronnych (a jak jest dzisiaj?), wykorzystywały zaledwie 60% - 70% swoich mocy produkcyjnych - miała w tym swój niewątpliwy udział finansjera anglosaska (wspierająca zamach majowy), czyli przedstawiciele tzw. międzynarodu – ojcowie wszystkich współczesnych kryzysów gospodarczych. Oprócz słabości gospodarczej rządy sanacyjne – rządy tzw. piłsudczyków skutecznie realizowały politykę osamotniania Polski. Nie małe zasługi na tym polu miał przyjaciel marszałka J. Piłsudskiego, Żyd, mason, ostatni minister Spraw Zagranicznych, Józef Beck.
Co bardziej wnikliwi obserwatorzy życia politycznego w Polsce z łatwością zauważą, że obecnie rządzący naszym krajem uprawiają i to jeszcze bardziej zdecydowanie dokładnie taką sama politykę, jaką po 1926 r. prowadził żydowsko-masoński obóz tzw. piłsudczyków.

Obchody 70. rocznicy wybuchu II w. świat. skłaniają do jeszcze jednej, tragicznej refleksji. W czasie uroczystości na Westerplatte przemawiali prezydent i premier RP, a mimo to w imieniu i w interesie Narodu Polskiego nie przemawiał żaden Polak – bolesny to chichot historii, chichot z nas Polaków. A fakty, że dziadek obecnego premiera służył w Wehramchcie, że siostra dziadka wraz z trójką dzieci utonęli na m/s "Wilhelm Gustloff”, którym niemieccy naziści uciekali z Gdańska w 1945 r., że obecny premier w czasopiśmie "Znak" w ankiecie pn. "Czym jest polskość?" napisał: „polskość to nienormalność”, „piękniejsza od Polski, jest ucieczka od Polski”, choć brzmią niemal absurdalnie, groteskowo, to wszystko to razem wystawia nas Polaków na pośmiewisko i poniżenie.
Przeraża bezczelność, cynizm i obcoplemienna nienawiść rządzących do polskości i Polaków – co wie o tej nienawiści szkolna młodzież, co będą wiedziały następne pokolenia?

Goście na Westerplatte
Spośród głównych państw zaangażowanych w II w. św. tylko Niemcy i Rosję reprezentowali najważniejsi politycy. USA i Wlk. Brytania przysłały drugorzędnych polityków – dlaczego? Może warto doszukiwać się tu jakichś analogii z listą uczestników III Konferencji Gestapo – NKWD w Zakopanem 20.02.1940 r., na której, w obecności agentów angielskich i amerykańskich, została „przyjęta do akceptującej wiadomości” przez mocarstwa zachodnie koncepcja wyniszczenia Narodu Polskiego – co nie jest bez znaczenia: narodu katolickiego - poprzez fizyczną eksterminację polskich elit. To wtedy przyjęto program katyńskich mordów. (W 1956 i 1958 r. N. Chruszczow, pierwszy Rosjanin na stanowisku I-szego sekretarza KC KPZR usiłował wyjawić zbrodnie na Polakach dokonane przez żydo-bolszewizm. Na podst. „Mord Katyński” – ks. Z.J. Peszkowski, S.Z. Zdrojewski)
Z fragmentarycznych przekazów historycznych znamy tylko głównych uczestników konferencji w Zakopanem, czyli reprezentantów III Rzeszy (większość najważniejszych stanowisk w III Rzeszy miała żydowską obsadę) oraz żydowsko-bolszewickiego ZSRR. O reszcie uczestników historia milczy, a przecież tam byli.
Wlk. Brytania utajniła swoje archiwa na kolejne 50 lat.

Słaba anglosaska reprezentacja na uroczystościach na Westerplatte ma z pewnością odniesienie do aktualnej sytuacji politycznej. Po pierwsze, Polska, jeżeli nie można jej wykorzystać według własnych, tzn. według anglosaskich, czyli anglosaskiego żydostwa planów, nie przedstawia sobą – nie powinna - politycznej wartości i znaczenia.
Po drugie, aktualnie rządząca Polską opcja, PO realizuje interesy niemieckie oraz judeomasońskie unijne i ogranicza polityczną agresywną retorykę wobec Rosji, ponieważ nie służy to dziś Niemcom i UE.
Niejako na marginesie można dodać, że trzon PO wywodzi się z Kongresu Liberalno-Demokratycznego finansowanego przez Niemcy, a wiadomo, że kto płaci, to wymaga.
Jednak w obawie, żeby Polacy nie zaczęli spoglądać na Rosję przychylnym okiem, wszystkie media w Polsce, a więc niemieckie (mające swoich kapitałowych dysponentów za „wielką wodą”), te powiązane z judeomasoństwem europejskim (np. Gazeta Wyborcza) oraz te powiązane z judeomasoństwem anglosaskim (np. media o. T. Rydzyka) wytoczyły swoje antyrosyjskie działa.
„Mediom niemieckim” oraz tym zdecydowanie pro unijnym zależy na tym, żeby stosunki polsko-rosyjskie nigdy nie były lepsze od niemiecko-rosyjskich. Z kolei media związane z judeomasoństwem anglosaskim, systematycznie utwardzają w Polsce grunt pod ewentualny przyczółek przeciw Rosji. Jednak na razie z powodu rosnącej słabości i ze strachu przed Rosją USA przestały straszyć „tarczą antyrakietową” – ale na jak długo?
Wszystkie główne media w Polsce realizują cel wspólny, cel światowej finansowo-politycznej mafii: nie dopuścić do jednoczenia chrześcijańskich państw słowiańskich ze sobą i z Rosja – nie daj „Boże” takiego zbliżenia. Dlaczego Bóg jest w cudzysłowie – ponieważ ten bóg to Mammon.
Polacy mają Rosję nienawidzić – trzeba przyznać, że to się udaje. Sprzyja temu zdegenerowany system oświaty – nieznajomość prawdziwej historii Polski. Polacy utracili nad nim kontrole w 1926 r. i do dziś jej nie odzyskali.
Te antypolskie, antysłowiańskie, antykatolickie cele są w Polsce skutecznie realizowane przez obce agentury od 300 lat.

Katyń
Nie było przeprosin za „Katyń” ze strony premiera Rosji i chyba nie będzie. Premier Rosji z pewnością zna odpowiedź na pytanie: kto i z czyjego polecenia wymordował polskich jeńców w Katyniu, w Miednoje, w Starobielsku, w…itd.?
Do czerwca 1941 r., do dnia ataku III Rzeszy na ZSRR, w żydo-bolszewickiej strefie okupacyjnej na terytorium Polski wymordowano więcej Polaków niż w strefie okupacyjnej niemieckiej. Tak, to była zemsta żydowskich bolszewików za przegraną wojnę z katolicką Polską w 1920 r., za uniemożliwienie podboju Europy. Ten podbój stał się możliwy dopiero kilkadziesiąt lat później. I dziś żydo-bolszewia trawi swój tryumf - jest w przededniu powołania swojego JudeoUE-państwa na gruzach chrześcijańskich, narodowych państw Europy. Jestem pewien, że ten tryumf skończy się jej zasłużoną śmiertelną niestrawnością, aż zdechnie w konwulsjach.
Premier Rosji wie też z pewnością, kto winien jest śmierci kilkudziesięciu milionów chrześcijańskich Rosjan po 1917 r. Prawdopodobnie odpowiedział już sobie na pytania, czy premier Rosji winien przepraszać za ludobójstwo, którego nie dopuścił się naród rosyjski i czy miałby prawo obciążać własny naród niepopełnionymi zbrodniami? Ale być może tak, jak wiele medialnych i politycznych „autorytetów” o polsko brzmiących nazwiskach, także premier Rosji ma dziś dylemat z określeniem sprawców tych zbrodni?
Wybitny dialektyk, były ambasador Izraela w Polsce, Sz. Weiss wyjawił genialną myśl, iż jeżeli Żyd był komunistą (komunistycznym zbrodniarzem – tego Sz. Weiss nie dopowiedział), to nie mógł być on już Żydem. Z tym dylematem nie poradziła sobie nawet ONZ nie mogąca uznać komunizmu – żydowskiego komunizmu w Rosji – za system ludobójczy, więc dlaczego żądać tego od premiera Rosji?
A już poważnie, premier Rosji jest politykiem, mężem stanu, a nie jest wobec własnego narodu obcoplemienną kanalią przepraszającą wszystkich dookoła za niepopełnione przez ten naród zbrodnie. W. Putin szanuje godność narodu, którego jest premierem – szanuje godność własnego narodu. Czyją godność szanują rządzący w Polsce?

Jeżeli kiedyś polski naród zdoła wydźwignąć się z politycznego upadku i wyłoni swój prawdziwy, narodowy rząd, wtedy Polacy i Rosjanie wyjaśnią sobie wszystkie zaszłości historyczne. Teraz nie ma ani takiej możliwości, ani nie istnieje taka polityczna konieczność, choć istnieje polityczna potrzeba słowiańskiego, chrześcijańskiego zbliżenia naszych narodów dla obrony niszczonych na Zachodzie ludzkich praw i wartości.

Mało, kto wie, że w czasie spotkania premierów Rosji i Polski, premier W. Putin wykonał w stosunku do nas Polaków przyjazny gest. Zakomunikował geniuszowi z Gdańska, a może z Sopotu, że Rosja i Polska winny pozbyć się pośredników w handlu rosyjskim gazem i ropą. Ci pośrednicy nie pochodzą ze słowiańskich nacji, a egzystują żerując na Polakach za aprobatą obcoplemiennych rządów w Polsce.

Polsko-niemieckie pojednanie
Czy to w ogóle jest możliwe? Żeby proces pojednania między Polakami i Niemcami mógł być kiedykolwiek zainicjowany – polska polityka narodowa uznaje taką potrzebę -, zarówno Polacy, jak i Niemcy muszą dopracować się rządów realizujących politykę w oparciu o wspólne nam zasady kultury łacińskiej i wyrażających wolę własnych narodów. To, dlatego w swoim przemówieniu na Westerplatte premier W. Putin mógł mówić o poniżeniu Niemiec w Wersalu. Właśnie od tego momentu, od traktatu wersalskiego z 1919 r. poprzedzonego haniebnym układem niemiecko – żydowskim (masońskim) zawartym w hotelu przy Dorothenstrasse w Berlinie w 1918 r. Niemcy utracili całkowicie swoją narodową reprezentację.

Po II w. św. pierwszym krokiem ku polsko-niemieckiemu pojednaniu był list polskich biskupów do biskupów niemieckich z 1965 r. I choć był on z katolickiego punktu widzenia posunięciem znakomitym, bo zmuszającym drugą stronę do uczciwej oceny własnej historii, to był adresowany do katolików niemieckich, do ok. 15% - 30% społeczeństwa niemieckiego i spowodował wśród biskupów niemieckich zaskoczenie i konsternację. Ich odpowiedź nie miała już takiej braterskiej – katolickiej wymowy, jak list polskich biskupów.
Jednak z politycznego punktu widzenia list ten był błędem i niepotrzebną inicjatywą – dawał asumpt do relatywizacji niemieckich win i wysuwania roszczeń. Słusznie krytykował list polskich biskupów W. Gomułka, ówczesny I-szy sekretarz KC PZPR – pierwszy i przedostatni Polak na tym stanowisku.

W przededniu obchodów 70. rocznicy wybuchu II w. św. mamy oto nową inicjatywę - Oświadczenie Episkopatów Polski i Niemiec głoszące pojednanie miedzy naszymi narodami. Jednak inicjatywa ta nie wypływa z takich samych szczerych katolickich pobudek, jak list polskich biskupów z 1965 r., a to m.in. za sprawą pontyfikatu papieża Jana Pawła II, który wprowadził do Episkopatów Polski i Niemiec zbyt wielu duchownych pochodzenia żydowskiego.
Przypomnę, na czym polega pojednanie zwłaszcza w duchu katolickim. Otóż polega ono na: wyznaniu własnych grzechów, win, na okazaniu żalu za ich popełnienie, na okazaniu skruchy, prośby o wybaczenie i przyrzeczeniu poprawy, na wyrażeniu gotowości do pokuty i rzecz bardzo istotna, choć katolicy wymieniają ją jako ostatnią, na naprawieniu krzywd. Czy któryś z tych warunków został spełniony?

Pojednaniu całkowicie przeczy polityka gospodarcza Niemiec wobec Polski realizowana od 1991 r., od momentu stowarzyszenia Polski z UE. Należy przypomnieć istniejący do chwili obecnej zapis w konstytucji NRF określający granicę niemiecko-polską na linii z 1937 r. Nie wolno zapominać o braku uznania praw mniejszości dla 2 mln Polonii w Niemczech, o roszczeniach majątkowych obywateli Niemiec wobec Polski i Polaków itd. W takim stanie rzeczy o jakimkolwiek pojednaniu nie może być mowy.

Zastanawiam się, ilu polskich katolików zadaje sobie pytanie, dlaczego podobnej inicjatywy pojednania nie podejmuje Episkopat Polski wspólnie z władzami Cerkwi prawosławnej? Dlaczego ekumenicznego dialogu rzymscy katolicy nie prowadzą z katolikami prawosławnymi, choć taki dialog prowadzą z protestantami i z żydami? Dlaczego Episkopat Polski nawołuje do modłów za ewangelizację, czyli za nawrócenie Rosji, a nie nawołuje do takich modłów za ewangelizację protestantów, a szczególnie żydów, zwłaszcza tych stanowiących niebezpieczne politycznie mniejszości w Europie i ogólnie w państwach Zachodu?

Ostatni, siódmy punkt wspólnego oświadczenia Episkopatów Polski i Niemiec wiele nam Polakom wyjaśnia. W punkcie tym Episkopat Polski opowiada się za europejską integracją. Czy tu potrzebny jest jakiś komentarz? A więc ten Episkopat bardziej unio-europejski niż polski nie będzie wspierał polskich katolików w obronie ich interesów narodowych, w obronie ich narodowego państwa.

„Współczesny Kościół nie potrzebuje przywódcy, kogoś na wzór kardynała Wyszyńskiego” – to słowa abp K. Nycza w wywiadzie dla katolickiej „Niedzieli”.

A więc Polska potrzebuje dziś katolików kosmopolitów, gotowych sprzedać własną ojczyznę za psi grosz, za judaszowe srebrniki wszystko jedno, komu.

Obowiązek Polaka
Obowiązkiem uczciwych katolików, polskich patriotów, nacjonalistów jest wspólne wołanie: NIE dla zdrady naszych interesów narodowych, polskich, słowiańskich.
Niech to wołanie staje się coraz głośniejsze, niech zagłuszy wszystkie żydo-media, nich przywróci nam wolę walki o polską Polskę. Niech buduje w nas świadomość bezwzględnej konieczności wyeliminowania całej klasy politycznej – klasy obcoplemiennej, antypolskiej zgrai przestępców. Wszelka władza w Polsce musi być polska, narodowa, inaczej zniknie nasza Ojczyzna, tym razem już na zawsze.

Dariusz Kosiur

Wersja do druku

helena - 29.09.09 20:26
W Niemczech sukces odnislo CDU. W czasie wiecu wyborczego

Angeli Merkel politycy wolali kilkarazy przeplatajac teksty wolaniem:

"Nie chcemy czerwonej Partii!!" " "Nie chcemy czerwonego rzadzenia"

Wszystkich komentarzy: (1)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

20 Kwietnia 1936 roku
Prezydent Ignacy Mościcki wydał dekret o utworzeniu Funduszu Obrony Narodowej.


20 Kwietnia 1946 roku
Odział KWP pod dowództwem kpt J. Rogulki ps. "Grot" odbił 57 więźniów w Radomsku


Zobacz więcej