Sobota 20 Kwietnia 2024r. - 111 dz. roku,  Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 18.04.11 - 11:13     Czytano: [2137]

Gra smoleńska trwa




Wybitni znawcy prawa międzynarodowego: prof. Roman Kuźniar, minister Sławomir Nowak, prof. Tomasz Nałęcz, Andrzej Wajda i wreszcie sam prezydent Bronisław Komorowski, w ciągu kilkudziesięciu godzin odwrócili budowane od lat polskie stanowisko w sprawie kwalifikacji zbrodni katyńskiej jako aktu ludobójstwa. Czy zdołamy się podnieść z takiego gwałtu na naszej pamięci?

Sparaliżowani tragedią smoleńską przyglądaliśmy się bezradnie lawinie wydarzeń w relacjach polsko-rosyjskich. Od pierwszych minut po katastrofie polskie władze przyjmowały jeden po drugim rosyjskie scenariusze. W wywiadzie udzielonym 14.04.2011 r. Radiu Wnet były dowódca GROM gen. Sławomir Petelicki ujawnił treść SMS-a, "przekazu dnia", który został rozesłany przez bliskich współpracowników premiera Donalda Tuska już kilka godzin po katastrofie do polityków Platformy Obywatelskiej. Wynikało z niego, że winni są piloci, a jako pewnik przyjęto, że ktoś na nich naciskał. Kwestią wymagającą wyjaśnienia, ale łatwą do przewidzenia pozostawała tożsamość i ranga owego "naciskającego". Otoczenie premiera usłużnie propagowało rosyjską wersję zdarzeń, która w międzyczasie rozchodziła się po świecie, nadawana wprost z Moskwy. Tę samą wersję znał niemal natychmiast po katastrofie minister Radosław Sikorski i bez chwili wahania przekazał Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Jakiego trzeba tupetu, jakiej skóry hipopotama, żeby po wszystkich inwektywach pod adresem śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego zadzwonić do jego brata i przekazać mu najgorszą wiadomość, jaką w życiu otrzymał! I to w wersji rosyjskiej. Potem nastąpiło przekazanie Rosji śledztwa, dowodów, w tym polskiego statku powietrznego, ciał ofiar (również ciała prezydenta). Obserwowaliśmy usłużne, wyprzedzające ustępstwa w stosunku do partnerów, a w razie ich rażących wpadek gotowość tuszowania i kłamania. Wszystko narzucili nam Rosjanie. Nie zauważyłam w ciągu minionego roku ani jednego sprzeciwu, ani jednego kontrargumentu, podjęcia rodzaju gry z Federacją Rosyjską. A przecież jest to normalne zachowanie w skomplikowanych sytuacjach międzypaństwowych. Tym razem stało się inaczej, władze Rosji i Polski wspólnie tworzyły narrację, która miała pacyfikować polskie społeczeństwo, rosyjską opozycję i światową opinię publiczną.

11 kwietnia 2011 r. kolejna "szczęśliwa chwila" - prezydenci Polski i Rosji wspólnie pochylają się nad grobami ofiar Katynia i nad miejscem katastrofy w Smoleńsku. Tuż przed wizytą - siurpryza! Cichutko, w nocy Rosjanie podmienili tablice umieszczone na lotnisku Siewiernyj przez zrozpaczone panie, wdowy po ofiarach katastrofy. Usunięto krzyż i informację o celu wyprawy prezydenckiej delegacji - było nim uczczenie 70. rocznicy ludobójstwa popełnionego na polskich oficerach w Katyniu.

Po polskiej stronie podniósł się krzyk: naruszyliśmy dobry obyczaj dyplomatyczny, który nakazuje wszystko uzgadniać z partnerem. Otóż ludobójstwo to nie raut dyplomatyczny. Uzgadniać można długość sukien dam na takim raucie. Uznanie zbrodni ludobójstwa wszędzie na świecie jest przedmiotem najbardziej zajadłych sporów i nie zdarza się, by konsensus uzyskano w drodze takich dwustronnych rozmów. Panie Magdalena Merta i Zuzanna Kurtyka dobrze przysłużyły się Polsce. Pod nieobecność polskiej dyplomacji tworzyły fakty dokonane. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że w grudniu prezydenci uzgodnili, że wszystko będą uzgadniać. A czego nie uzgodnią, tego nie ma. Czy uzgodniliśmy tablicę smoleńską, tę umieszczoną przez Rosjan, bez krzyża i ludobójstwa w Katyniu?

Ależ tak, udział prezydenta Bronisława Komorowskiego w spotkaniu z prezydentem Miedwiediewem był milczącą zgodą na rosyjski gwałt. Czyli w logice ministra Sikorskiego: jak polskie panie "ukraść krowę", to źle, niekulturalnie, bez zasad dyplomacji. Jak Rosja "ukraść" - jej prawo. W sprawie Katynia po naszej stronie są fakty, racja moralna i prawo międzynarodowe. Po stronie rosyjskiej jest siła dyplomacji i miękkość przeciwnika. Rosja nie posiada argumentów prawnych uznawanych w cywilizowanym świecie. Co więc robi polska władza, żeby Rosji ułatwić sprawę, a nas pozbawić atutów? Rezygnuje z płaszczyzny międzynarodowej i sprowadza spór do poziomu bilateralnych uzgodnień. To już nie jest głupota i niekompetencja, to coś znacznie gorszego. Pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej, wszczynając w listopadzie 2004 r. polskie śledztwo, zakwalifikował jego przedmiot jako zbrodnię wojenną i jednocześnie zbrodnię przeciwko ludzkości (ludobójstwo). Zbrodnia wypełnia znamiona opisane przez twórcę pojęcia ludobójstwa - Rafała Lemkina. Spełnia znamiona opisane w Konwencji ONZ o zapobieganiu i karaniu zbrodni ludobójstwa z 1948 roku (autorem był również Rafał Lemkin), której Polska jest stroną.

Rafał Lemkin to nie jest jeszcze jedno nazwisko sprytnego nowojorskiego prawnika - to Polak żydowskiego pochodzenia, absolwent Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, wybitny karnista i specjalista prawa międzynarodowego, doradca głównego oskarżyciela w Norymberdze, siedmiokrotnie nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla. Ë propos Norymbergi - rosyjski prokurator w procesie Roman Rudenko oskarżył hitlerowskie Niemcy o zbrodnię ludobójstwa w Katyniu. Sam Związek Sowiecki tak kwalifikował tę zbrodnię. Jak okazało się, że to nie Niemcy były sprawcą, to kwalifikacja nie jest ważna? Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział: "Niech Rosja uzna ludobójstwo w Katyniu". Poprzyjmy go. Jakie kompetencje mają ludzie prezydenta Komorowskiego: Andrzej Wajda, Lech Wałęsa, żeby podważać koncepcje Rafała Lemkina?

W katastrofie smoleńskiej zginęło tak wiele osób, które były strażnikami naszej tożsamości: prezydent Lech Kaczyński, Janusz Kurtyka, Janusz Kochanowski, Ania Walentynowicz, wspaniali członkowie Rodzin Katyńskich, kombatanci.

Śp. profesor Janusz Kurtyka, ofiara katastrofy smoleńskiej, we wstępie do książki "Zbrodnia katyńska w świetle prawdy i kłamstwa" napisał: "Hipotetyczna rezygnacja przez stronę polską z kwalifikacji tej zbrodni jako ludobójstwa (...) oznaczałaby przyjęcie rosyjskiego punktu widzenia w niezwykle ważnym dla świadomości społecznej polsko-rosyjskim sporze o ocenę historii..."

10 kwietnia 2010 r. słowa o sowieckim ludobójstwie po raz pierwszy miały paść z ust najwyższego przedstawiciela Polski w stosunkach zewnętrznych - prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Miało się to stać w obecności przedstawicieli polskich środowisk patriotycznych, przedstawicieli polskiej i rosyjskiej władzy. Znamy treść jego niewygłoszonego przemówienia: "W kwietniu 1940 r. ponad 21 tysięcy jeńców z obozów i więzień NKWD zostało zamordowanych. Tej zbrodni LUDOBÓJSTWA dokonano z woli Stalina na rozkaz najwyższych władz Związku Sowieckiego. Sojusz III Rzeszy i ZSRR pakt Ribbentrop-Mołotow i agresja na Polskę 17 września 1939 r. znalazły swoją wstrząsającą kulminację w zbrodni katyńskiej".

Uznanie zbrodni katyńskiej było dla środowisk patriotycznych, które uosabiał śp. prezydent Lech Kaczyński, warunkiem sine qua non pojednania polsko-rosyjskiego. W wyniku śmierci Lecha Kaczyńskiego przewagę uzyskały środowiska dążące do poprawy relacji bez żadnych warunków z polskiej strony, co jest wersją znacznie wygodniejszą dla Rosji i akceptowalną dla świata, który już raz przymknął oko na Katyń. Czy zdołamy się podnieść z takiego gwałtu na naszej pamięci? Musimy to zrobić! Mam wrażenie, że ta koncepcja pojednania zaprzeczającego naszej tożsamości narodziła się już wiele miesięcy (a może kilka lat) temu. Wydarzenia ostatnich dni, zapewne wbrew woli ich uczestników, pokazały, że gra wciąż trwa. Jeśli tak wiele zrobiono, taką kampanię rozpętano z powodu tablic, to czym było wystąpienie prezydenta w tej sprawie? Kolejne "jeśli" spędzają sen z powiek...

Anna Fotyga
Autorka w latach 2006-2007 była ministrem spraw zagranicznych w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego, w latach 2007-2008 - szefową Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Nasz Dziennik

Wersja do druku

Lubomir - 23.04.11 19:02
Wszystko wskazuje na to, że polityki nie prowadzą politycy, tylko zakonspirowane obce służby wywiadowcze. Ludzi od lat utrzymywanych przez niemieckie fundacje i przez byłych właścicieli poniemieckich kamienic, nietrudno politycznie skorumpować. Tyle, że dekonspiracja zdrajców jest trudna, ponieważ bluffują współpracę z kim innym. Podporządkowują gospodarkę polską i polski rynek pracy - Niemcom a bluffują, że to jest uzależniania się od Rosji. Rosja jest dla Europy kolonią surowcową, Niemcy są zaś kandydatem na dominatora i eksploatatora ludzkich zasobów państw europejskich. To o wiele bardziej niebezpieczny wróg.

Dobro - 20.04.11 22:10
Głodują, głosują i jeszcze myślą, że we mgle wyborczej dla wybrania Fałszywej liczby posłów, można lądować, Nieważne, kto i czy więcej Polaków straci życie następnym razem. Brak logicznego myślenia może być efektem doraźnego "lęku" o utrzymanie rodziny. Lub efektem bezkarności chaosu politycznego, ukrywanego w wojnach politycznych o I Miejsca przy korycie.
Aby Myśleć o wolnej Polsce należy pokonać własny lęk i wyjść z polityki.

Jan Orawicz - 20.04.11 2:39
Szanowny Panie doktorze Koper w całości podzielam Pańskie spojrzenie na powyższe sprawy. Tylko bardzo mnie martwi to,że na powracającą PRL chyba nie ma rady!! Główne media tak poprzewracały wielu Polakom w głowach,że głodują,ale głosują na tych,którzy ich doprowadzili do głodu...
Serdecznie pozdrawiam

Dr.Koper - 19.04.11 7:22
Próba zmiany dotychczasowego stanowiska Polski w kwestii Katynia jest wyrazem katastrofalnej i poddanczej polityki PO.Powraca czas PRLu.
Jest wyrazem układania sie ze sprawcą ohydnej zbrodni na narodzie polskim, a wiec zdrada polskiej racji stanu.Zdradą tysiecy Polaków mordowanych przez Sowietów nie tylko w Katyniu.
Jesli chcemy byc traktowani poważnie ,to w zyciowo ważnych sprawach narodu należy domagac sie uznania prawd historycznych.Nawet jesli siła naszego narodu nie jest adekwatna do siły przeciwnika.
No cóż można jeszcze dodac ,chyba tylko nadzieje aby PO przegrało wybory, i prezydent nieuk przypominający Gomółke odszedł na emeryture

Wszystkich komentarzy: (4)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

20 Kwietnia 1936 roku
Prezydent Ignacy Mościcki wydał dekret o utworzeniu Funduszu Obrony Narodowej.


20 Kwietnia roku
Międzynarodowy Dzień Wolnej Prasy


Zobacz więcej