Piątek 19 Kwietnia 2024r. - 109 dz. roku,  Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 10.03.13 - 12:29     Czytano: [2606]

Wspomnienia wojny


Ostatnio telewizja w programach "National Geografic" oraz "Discovery World" Pokazała kilka filmów ilustrujących zmagania wojenne aliantów z wojskami III Rzeszy. Pokazano w nich, obok innych okrucieństw, ofiary obozów koncentracyjnych, zwały ludzkich trupów i szkielety więźniów, którzy to piekło przetrwali.

Wraca nieraz pamięć o tych strasznych czasach, o których w Polsce coraz ciszej, a obca propaganda stara się w naszej pamięci zmienić obraz, przemienić utrwalone w nim cierpienie i bohaterstwo, na ohydną twarz szmalcownika i kata. Lecz pamięć starszego pokolenia nie łatwo poddaje się tym socjo- technicznym zabiegom. Świadczy o tym e-mail, który ostatnio ktoś ze znajomych przesłał do mojej skrzynki e-mailowej. Był w nim obraz palącej się budowli, który nie udało mi się przenieść do niniejszego wpisu. Nie mniej treść wpisu uważam za ważny dokument, który nasi historycy nie powinni w swych pracach pomijać. Oto jego treść:

Dlaczego niemiecki Gross, ani niemiecki Pasikowski nie pokażą światu stodoły w Gardelegen?
Notka z portalu Historycy.org:

15 kwietnia 1945 żołnierze posuwającej się na wschód 102 Dywizji Piechoty IX Armii Stanów Zjednoczonych natknęli się w miejscowości Gardelegen na wypaloną murowaną stodołę. Okazało się, że znajdują się w niej spalone i osmalone zwłoki 1016 jeńców wojennych i więźniów obozów koncentracyjnych. Co się tam wydarzyło? Dnia 13 kwietnia 1945 jednostka SS umykająca przed Sowietami i prowadząca ich w "marszu śmierci" ze wschodu, natknęła się na amerykańskie czołówki i postanowiła usunąć zbędny "balast". Ok 1100 więźniów spędzono do stodoły z sianem, podlano benzyną i podpalono. Na wprost wrót stodoły ustawili się SS-mani z bronią maszynową, granatami, panzerfaustami i dobijali tych, którym udało się jakimś cudem wydostać z płonącego budynku. Oprócz SS w akcji brali również udział żołnierze Luftwaffe, Fallschirmjager, Hitlerjugend, Volkssturm. Kolejny przyczynek do legendy o "rycerskim" niemieckim żołnierzu.

Amerykanom tylko w 4 przypadkach udało się ustalić tożsamość ofiar. Dla 301 ofiar ustalono zaledwie ich numery obozowe. 711 więźniów w ogóle nie zidentyfikowano. Udało się ustalić narodowość 186 poległych: 60 Polaków, 52 Rosjan, 27 Francuzów, 17 Węgrów, 8 Belgów, 5 Niemców, 5 Włochów, 4 Czechów, 4 Jugosłowian, 2 Holendrów, 1 Meksykanina (?) i 1 Hiszpana.

Amerykanie zmusili mieszkańców okolicznych miejscowości do kopania grobów i grzebania zwłok. Amerykańscy żołnierze opowiadali, iż widoczne było jak na dłoni, że Niemcy tylko udawali skruchę i wyrzuty sumienia - w rzeczywistości byli zadowoleni z takiego obrotu spraw. Czuli ulgę, że nie dane im było dostać sie w ręce uwolnionych więźniów. SS-mani "rozwiązali" ten palący "problem" likwidując potencjalnych mścicieli.

Człowiek przypuszczalnie bezpośrednio odpowiedzialny za masakrę, to niejaki Gerhard Thiele - wysoko postawiony nazistowski cywilny urzędnik na obszarze dystryktu Gardelegen (nie mylić z niemieckim astronautą o tym samym nazwisku). Nigdy go nie schwytano - pewnie zmarł w jakimś małym miasteczku w Ameryce Płd., jako szacowny starszy pan. Schwytano i uwięziono innego "ważnego" - SS-Untersturmführera Erharta Brauny'ego, który zmarł w 1950 r. Oprócz tego zatrzymano "płotki", które potem na skutek sojuszniczego porozumienia, w liczbie 21 osób, przekazano pod sowiecką jurysdykcję. Odsiadywali kary w specjalnych obozach na terenie Wschodnich Niemiec.

Dziękuję komentatorowi Detoxic za trop do stodoły w Gardelegen. Wstyd się przyznać, ale o niej nie słyszałem. Żaden Gross nie napisał o tym książki, żaden Pasikowski nie nakręcił o tym filmu. Na stronie internetowej miasteczka wyczytałem, że jest podobno pomnik w Gardelegen, ale nie słyszałem, żeby tam pochylali głowy prezydenci, premierzy, oficjalne delegacje państwowe, tak jak pochylają się w Jedwabnem.

A warto dodać, że stodołę w Gardelegen polało niemiecką benzyną i podpaliło niemieckimi zapałkami niemieckie państwo rękami niemieckich funkcjonariuszy. I funkcjonowała tam, podobnie zresztą jak w Jedwabnem, niemiecka jurysdykcja niemieckiej władzy.

O Jedwabnem wie dziś cały świat, a pies z kulawa nogą nie wie dziś o Gardelegen. Ilu ludzi w Polsce wie o tej stodole, choć to głównie Polacy się w niej smażyli...

Nie oczekujmy jednak filmu o Gardelegen. Dziś jest już inny trend. Pianista, Lista Schindlera... dziś trzeba pokazywać Niemców sprawiedliwych, najsprawiedliwszych wśród narodów świata. Choć trudno będzie o nowe arcydzieła, bo ławka niemieckich sprawiedliwych dość krótka była niestety.

Można za to do woli mnożyć dzieła o złych i niesprawiedliwych Polakach, nawet jeśli nie jest do końca udowodnione i pewne, że byli niesprawiedliwi.

Uprzedzając komentarze – do współczesnych Niemców nie mam żadnych pretensji o Gardelegen. Ktoś tam parę lat posiedział, postawili pomniczek, zamieścili jakieś wzmianki – więcej od nich nie wymagam. Ile się można biczować za dziadka z zapałkami.

Mam pretensję do nas samych, do moich rodaków i do siebie, że własnymi rękami, własnymi piórami, własnymi pieniędzmi z własnego, polskiego budżetu wspieramy budowę krok po kroku fałszywego, zakłamanego obrazu minionej wojny. Tego obrazu, w którym będzie istnieć i kłuć w oczy upiorne Jedwabne, a nie będzie w nim miejsca dla mizernej, cichej stodoły w Gardelegen...

Pal sześć, że w ten obraz wierzą już Niemcy. Ale że my, Polacy zaczynamy wierzyć – to już jest prawdziwy problem. To już jest narodu duch zatruty...

Rudolf Jaworek

..................................................................

Rudolf Jaworek zmarł 16 lutego 2013 roku w wieku 86 lat - Wielki Polak z Zaolzia, społecznik, publicysta, poeta, Prezes Klubu Inteligencji Polskiej.
Urodził się w Trzyńcu w polskiej rodzinie. Jego ojciec, Ludwik, walczył w czasie pierwszej wojny światowej w Armii Hallera. Po tej wojnie Zaolzie włączono do Czechosłowacji. Rodzina, utrzymując swą polskość była narażona na szereg szykan ówczesnych władz, a trwanie przy polskości w czasie drugiej wojny światowej skutkowało wysłaniem ojca na roboty przymusowe do Niemiec. Rudolf uniknął zesłania na roboty „do Bauera” ukrywając się u rodziny w Czechach.

Po powrocie w rodzinne strony pracował u miejscowego rzemieślnika, a następnie został wysłany do kopania okopów dla wojsk okupanta. Po wojnie podjął przerwaną naukę w Gimnazjum i Liceum im. Osuchowskiego w Cieszynie, gdzie w roku 1947 zdał maturę. W 1951 r. ukończył Wydział Prawa – Sekcję ekonomii politycznej na Uniwersytecie A. Mickiewicza w Poznaniu, uzyskawszy stopień magistra. Następnie dwa lata studiował na Politechnice Warszawskiej w Wydziale Architektury – Studium Planowania Przestrzennego, które ukończył.

Rozpoczął pracę w planowaniu regionalnym i urbanistycznym, a następnie przeszedł do Rolniczego Ośrodka Naukowo-Doświadczalnego, gdzie kierował Zakładem Ekonomicznym.

W roku 1971 obronił pracę doktorską na SGPiS w Warszawie i otrzymał tytuł doktora nauk ekonomicznych.
Pracował w tym czasie w Instytucie Przemysłu Drobnego i Rzemiosła, później przemianowanym na Instytut Rynku Wewnętrznego i Usług, od roku 1974 jako docent.

W latach 1976-1981 pracował na uniwersytecie (ABU) w Zarii w Nigerii w Centrum Badań Społecznych i Gospodarczych (Centr for Social and Economic Research). Prawdopodobnie publikowane tam w języku angielskim prace dały podstawę zespołowi oceniającemu do mianowania go „Człowiekiem Roku 1992-1993” przez International; Bibliographical Centre w Cambridge w Anglii.

Swe doświadczenia afrykańskie w zakresie rozwoju terenów słabo rozwiniętych referował na uniwersytetach zagranicznych m.in. w Instytute of Education Uniwersity of London, a także na uniwewrsyteci w Helsinkach w Finlandii.

Po powrocie do kraju pracował w instytucie Koninktur i Cen Handlu Zagranicznego, ostatnio jako docent – kierownik Zakładu Towarów Przemysłowych.

W czasie swej pracy naukowej opublikował ok. 60 opracowań zwartych i ok. 160 artykułów w czasopismach fachowych.
Od kilku lat zajmował się publikacją książek na aktualne tematy społeczne i gospodarcze. Nie należał do żadnej partii politycznej, chociaż sympatyzował z tymi, które bronią polskiej racji stanu.

W życiu pozazawodowym zajmował się muzyką (grał w studenckich zespołach), sportem (biegał zawodniczo na nartach, uprawiał tenis, siatkówkę, pływanie), jego hobby od wielu lat to obrona zwierząt przed okrucieństwem. Założył odpowiednie towarzystwo w Nigerii, potem pełnił funkcje prezesa w Towarzystwie opieki nad Zwierzętami w Okręgu Warszawskim, a następnie członka ZG tego Towarzystwa w Polsce. Założył i prowadził Polskie Towarzystwo Humanitarne „Fauna”. Był także założycielem i prezesem Towarzystwa Polsko-Czesko-Słowackiego.

Bardzo dużo publikował na łamach GI KWORUM, m.in. w dziale "Satyra polityczna”, gdzie zamieszczał znakomite wierszyki jako komentarze do aktualnej rzeczywistości, Jego znakomite opracowania były również zamieszczane w dziale „Zakamarki Historii”, jest również opublikowana książka „Na Zachodzie bez zmian?” w formie elektronicznej. W zasobach GI KWORUM znajduje się jeszcze Jego kilka tekstów, które będą opublikowane.

Rudolf Jaworek napisał wiele książek, a oto tytuły niektórych z nich:
Wybitne osiągnięcia liberałów w dziele niszczenia kraju
Czy grozi nam los Indian?
Jak zasobny kraj doprowadzić do ubóstwa
Źródła nienawiści
Widok z ciemnogrodu
Poradnik przedakcesyjny
Rządy nieudaczników, cyników, cwaniaków i aferałów
Rozważania nad przyszłością Polski
Wynaradawianie Ślązaków
Konfidenci 1945-2005
Zawiłości lustracji
Na Zachodzie bez zmian?
Nad Olzą
Przepiękne Polskie Panie
Wybacz mi Serbio


(red)







Jedno z ostatnich zdjęć, przedstawiające dr Rudolfa Jaworka, w czasie kolejnego spotkania w Klubie, wykonane w grudniu 2012 roku, udostępnione naszej Redakcji przez p. Wojciecha Sawickiego.




Wersja do druku

Jan Orawicz - 12.03.13 0:13
Odszedł z tego świata jeszcze jeden wybitny Polak,który- jak wielu Jemu podobnych, cudem przeżył okropne piekło na ziemi w postaci II wojny światowej. Takiej wojny, jakiej świat do tamtej pory nie znał. Jego wrodzone i rozwinięte przez naukę zdolności, zrodziły wspaniałe twórcze owoce. Tylko
można pozazdrościć - także Jego ogromnej pracowitości! Te wspaniałe owoce pozostawił swojej Ukochanej Polsce. Jego twórczość naukowa i literacka,jego
serdeczny polski ból za Polską, świadczą o tym jak Miłował swoją Ojczyznę,
udręczoną jeszcze do tej pory, nad czym bardzo ubolewał. Ten ból widać było
w Jego bardzo odważnych strofach. Wielka strata,że odszedł od nas akurat
w tym czasie,kiedy Ojczyzna potrzebuje takich Córek i Synów,by odzyskać
swoje prawo do Wolności! Pozdrawiam

Wszystkich komentarzy: (1)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

19 Kwietnia 1632 roku
Zmarł Zygmunt III Waza, król Polski i Szwecji (ur. 1566)


19 Kwietnia 1988 roku
Zmarł Jonasz Kofta, polski dramaturg, satyryk (ur. 1942)


Zobacz więcej