Czwartek 28 Marca 2024r. - 88 dz. roku,  Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 06.07.13 - 8:49     Czytano: [1648]

Polski wolnej nie było w planach





Wolnej i demokratycznej Polski nigdy nie było w ich planach


Jaruzelski, Kiszczak, Kania, Kociołek nigdy już nie poniosą zasłużonej kary. Zdrajcy narodu z krwią Polaków na rękach oraz oddani słudzy sowieccy dożyją w spokoju swoich dni i do samego końca ich ofiary będą opłacały im sowite emerytury.
Uniewinniani są złapani za rękę łapówkarze i złodzieje, bezkarnie bezcześci się symbole naszej wiary. Szarzy obywatele za pomyłki w zeznaniach podatkowych ponoszą kary, a prominentny polityk, który w oświadczeniu o stanie majątkowym „zapomina”, jako swojej własności wymienić samolotu jest uniewinniany gdyż, „jako filozof z zawodu ma prawo do nonszalanckiego stosunku wobec wartości materialnych”.

Państwo gnije i rozkłada się na naszych oczach, a ten wszechobecny smród ośmiela sąsiadów do obarczania nas odpowiedzialnością za Holokaust, zaś były okupant, który zrujnował i zniszczył nasz kraj oraz wymordował miliony obywateli oskarża nas o krzywdy, jakie my jemu rzekomo wyrządziliśmy.
Tymczasem w Polsce toczy się fundamentalna dyskusja o tym czy my Polacy powinniśmy ponosić dodatkowe koszty na zakup strojów wizytowych dla polityków i ich żon, którzy reprezentują nas w świecie. Nikt nie dyskutuje na temat jakości tego reprezentowania, która to jakość doprowadziła właśnie do wspomnianego smrodu i rozkładu.

Wszystko wskazuje na to, że Polacy przystaną na ten zakup ubiorów finansowany z ich kieszeni w obawie, że „elity” III RP w poczuciu patriotyzmu i obowiązku, ruszą za przykładem żony ministra Drzewieckiego i będą okradać salony odzieżowe w USA robiąc nam kolokwialnie mówiąc, smród.

Dorobiliśmy się elit na miarę sowieckiej dziczy, w walonkach i kufajkach, która od przegubów po łokcie imponowała trofiejnymi zegarkami, tak jak dzisiaj Oluś Kwaśniewski i Sławuś Nowak.

Niedługo będziemy świętować 25-lecie narodzin III RP i okazuje się, że przez te wszystkie lata nie udało się rozliczyć totalitarnego systemu, a niedawno 1-go maja powiewały w polskich miastach czerwone sztandary z sierpem i młotem, a na Stadionie Narodowym zaintonowano podczas kongresu lewicy komunistyczny hymn, „Międzynarodówkę”.

Co na to „elity”?
Kiedy spadkobiercy, a często jeszcze aktywni uczestnicy zniewalania Polski podnoszą do góry czerwone łby, Michnik rżnie wariata i wrzeszczy jak to tylko on potrafi, „łapaj złodzieja”, i twierdzi, że w Polsce właśnie odradza się faszyzm.
Prędzej czy później III RP zakończy swój żywot i dojdzie do sądu nad jej twórcami. Przyciśnięci do muru bezmiarem zarzutów i dowodów swojej zdrady, czerwono-różowi bandyci będą wzajemnie się oskarżać, a głównym ich argumentem staną się zapewnienia, że oni chcieli dobrze, ale jakoś im nie wyszło.

Ten tekst ma za zadanie udowodnić, że okrągłostołowa sitwa nawet przez sekundę nie miała takich intencji by „chcieć dobrze” dla nas, a wolnej Polski nigdy nie było w ich planach podczas magdalenkowych i okrągłostołowych geszeftów z komunistycznymi zdrajcami i zbrodniarzami.

Lato 1994 – sąd uniewinnia generałów SB, Ciastonia i Płatka oskarżonych o kierowanie zabójstwem księdza Jerzego Popiełuszki.

Wiosna 1995 – prokuratura umarza śledztwo przeciwko Jaruzelskiemu i Kiszczakowi odpowiedzialnym za zniszczenie stenogramów z posiedzeń Biura Politycznego KC PZPR

Wiosna 1995- ostateczne umorzenie śledztwa przeciwko Leszkowi Millerowi i Mieczysławowi Rakowskiemu, oskarżonym o nielegalne transakcje finansowe i przyjęcie od Kremla pochodzących z zasobów KGB pieniędzy na ratowanie politycznych karier komunistycznych kacyków. Miller jest dziś „poważnym politykiem”, a partia polityczna finansowana przez służby specjalne wrogiego państwa nie została zdelegalizowana i funkcjonuje do dziś przepoczwarzona w SLD

Lato 1995 – sejm nie zgadza się na uchylenie immunitetu byłemu wicepremierowi Ireneuszowi Sekule, powiązanemu z mafią przestępcy w białym kołnierzyku

Zima 1995 – prokuratura umarza śledztwo prowadzone przeciwko Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, który poświadczył nieprawdę w dokumentach złożonych u marszałka sejmu

Zima 1996 – sejmowa komisja odpowiedzialności konstytucyjnej odmawia postawienia Jaruzelskiego przed Trybunałem Stanu za stan wojenny

Wiosna 1996 – Sąd Wojewódzki w Gdańsku umarza sprawę przeciwko Jaruzelskiemu odpowiedzialnemu za masakrę na Wybrzeżu. To wtedy ten bandyta odgrażał się, że ma wiedzę, która może spowodować, „że z wielu głów pospadają aureole”

Wiosna 1996 – ostateczne umorzenie sprawy Józefa Oleksego podejrzanego o szpiegostwo na rzecz Rosji. „Olin”, „Minim” i „Kat”, rosyjscy szpiedzy usadowieni na szczytach władzy do dziś na wolności, podobnie jak minister Milczanowski, który publicznie wyjawił tę wiedzę. Nie było szpiegów, a Milczanowski został uniewinniony gdyż nie kłamał. Oto logika wymiaru sprawiedliwości w III RP

Lato 1996 - Sąd Wojewódzki w Warszawie uniewinnia Czesława Kiszczaka, odpowiedzialnego za masakrę w kopalni „Wujek”. Kiszczak w ostatnim słowie przekonuje, że przy okrągłym stole dostał gwarancje bezkarności.
To tylko kilka starszych przykładów przytoczonych po to, aby Czytelnik mógł sobie odpowiedzieć na fundamentalne pytanie brzmiące:

Czy mamy do czynienia tylko ze słabością wymiaru sprawiedliwości w młodym suwerennym i demokratycznym państwie prawa, czy może doszło do antypolskiej zmowy „elit” polegającej na zagwarantowaniu komunistycznym zdrajcom bezkarności i wmówieniu rodakom, że kolejna odwilż i przetasowania w PRL to „historyczna transformacja ustrojowa”?

Czy można twierdzić, że oto rodzi się wolna Polska i jednocześnie pod stołem zagwarantować zdrajcom, mordercom i łotrom nietykalność?
Oczywiście nigdy nie wygrzebiemy z jakiegoś sejfu spisanego w Magdalence „paktu o nieagresji” spisanego między komunistami i kolaborantami, którzy z nimi kupczyli Polską. Tylko czy taki dokument jest nam naprawdę niezbędny?

Alojzy Pietrzyk: - Wokół Wałęsy, który przewodniczył naszej stronie wciąż kręciły się takie osoby, jak Bronek Geremek, Tadeusz Mazowiecki, Adaś Michnik. (...) W Magdalence wyczułem grę, by, co bardziej radykalnych działaczy „S”, mniej ugodowych - złagodzić. Już dobór uczestników spotkań o tym świadczył. (...) Na kolejną Magdalenkę pojechano w składzie okrojonym, mnie pominięto. Stawałem się niewygodny, zwłaszcza ze przy podstoliku górniczym wynieśliśmy sprawę naprawienia krzywd ofiarom stanu wojennego. Część naszych doradców nie dopuszczała, by przy głównym stole były poruszane jakiekolwiek windykacje ze strony solidarnościowej. (...) Pomału wychodziły na jaw wcześniejsze uzgodnienia. Wyczuwało sie, że przedtem odbywały się rożne spotkania. Wynikało z nich, ze nad PRL-em zaczyna zawisać jakaś ochronna tarcza. A niewtajemniczeni mieli złudzenie, że coś zależy od naszego przygotowania i siły przekonywania.

Jarosław Kaczyński: - W ramach tej umowy logicznie mieściło sie i to, ze partnera, z którym sie rozmawia nie wsadza się do więzienia. Ten sposób myślenia potwierdzają późniejsze wypowiedzi Jacka Kuronia. Kuroń domagając się przestrzegania umów Okrągłego Stołu powoływał się na swój honor. Kiszczak mógł być przekonany, ze porozumienie przy Okrągłym Stole gwarantuje mu nietykalność. (...) Przy Okrągłym Stole powstał układ, który miał uniemożliwić ukaranie komunistów za ich działalność w latach osiemdziesiątych, a być może i za wcześniejszą działalność.
Jest jeszcze coś, co zapewnia komunistom bezkarność - szantaż. (...) Komuniści mają dostęp do znacznie większej ilości materiałów kompromitujących, niż miał Macierewicz.


Adam Strzembosz: - Znam wypowiedź Jacka Kuronia: „ludzi, z którymi się rozmawia, nie wsadza sie do więzień”. Ja w jednym z wywiadów protestowałem przeciwko możliwości niestosowania istniejącego prawa. Powiedziałem, że umowy nie mogą być wiążące dla organów ścigania. Natomiast Adam Michnik powiedział, że dla niego byłyby wiążące.

Lech Kaczyński: - W latach dziewięćdziesiątych parokrotnie mówiono mi, że niektórzy liderzy solidarnościowi zasiadający przy Okrągłym Stole maja pewne poczucie lojalności wobec osób z którymi rozmawiali. Zawsze mnie denerwowało, że bardziej czuli sie zobowiązani wobec komunistycznego partnera, niż wobec swoich „towarzyszy broni” z lat osiemdziesiątych.
Kiedy już ta przedstawiona powyżej wiedza o zmowie, do jakiej doszło przy okrągłym stole dotrze w końcu do przeważającej części polskiego społeczeństwa łatwo przewidzieć reakcję służącego Systemowi, Salonu.


Przyciśnięci do ściany powiedzą Polakom:
Tak, zagwarantowaliśmy im bezkarność, ale czy nie warto było pozwolić sobie na takie „małe i moralno-etycznie ewidentne zło” w zamian za odzyskanie Polski i uczynienia jej wolnym i demokratycznym państwem prawa?

Otóż nie, nie warto było z jednego powodu.
Aby ta bezkarność mogła być zapewniona, a umowa z komunistami dotrzymana to trzeba było zapewnić sobie także, trwające do dziś sądząc po ostatnich wyrokach, zakulisowe wpływy na aparat ścigania, wymiar sprawiedliwości oraz główne media.
Jednym słowem już przy historycznym meblu w 1989 roku wiedziano, że nie jest budowane żadne demokratyczne państwo prawa, ponieważ właśnie ponad prawem znalazła się pewna kasta nietykalnych.

Bez skutecznego i niezależnego aparatu ścigania, wolnej i niezależnej prokuratury oraz niezawisłych i sprawiedliwych sądów, a także wolnych i niezależnych mediów nie może istnieć suwerenne demokratyczne państwo prawa. Czyżby o tym nie wiedzieli?

Gwarancja nietykalności dla zdrajców i zbrodniarzy pociągała za sobą konieczność zachowania wpływów i możliwości sterowania we wszystkich wymienionych obszarach i instytucjach, czyli od zarania III RP, a właściwie PRL-bis, było dla wszystkich stron porozumienia jasne, że budują bananową republikę kolesiów, niemającą nic wspólnego demokratycznym państwem prawa, a te wszystkie dyrdymały o demokracji, wolności i państwie prawa były, używając komuszego języka, zwykłym „opium dla ludu”.

To brzmi jak jakiś mało śmieszny kabaretowy skecz niosący następujące przesłanie:
Damy wam wspaniałe demokratyczne państwo prawa, ale bez paru jego atrybutów z uwagi naszą umowę ze zbrodniczą dyktaturą.
Będziecie mieli wszystko z wyjątkiem niezawisłych sądów, niezależnej prokuratury oraz wolnego od nacisków aparatu ścigania, a także bez wolnych mediów.
Jednym słowem dostaniecie to samo, co w PRL-u, ale w dużo ładniejszym lewacko-europejskim opakowaniu, a Adaś wam wytłumaczy, jakie to odnieśliśmy wielkie historyczne, epokowe zwycięstwo.


Źródła:
Anita Gargas, „Glowa została nienaruszona” i Tomasz Sakiewicz, „To wisiało w powietrzu”
Gazeta Polska 35 (163) z dnia 29 sierpnia 1996 roku.
http://homepage.interaccess.com/~netpol/POLISH/public/magdal.html

Artykuł opublikowany w ogólnopolskim tygodniku Warszawska Gazeta
Polecam moją nową książkę, "Polacy, już czas" ozdobioną rysunkami śp. Arkadiusza "Gaspara" Gacparskiego, jak i poprzednią, „Jak zabijano Polskę”.
Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6

Mirosław Kokoszkiewicz

Wersja do druku

Jan Orawicz - 13.07.13 2:53
W całości podzielam Pana zdanie Panie Lubomirze.W I fazie organizacyjnej Solidarności,która rodziła się spontanicznie, nie było czasu na przyglądanie się
tym,co wchodzili w nasze szeregi. I w taki dość łatwy sposób sporo zaprzańców znalazło się w naszych szeregach. Szczególnie tam na Czołówce w Gdańsku. Dzisiaj dobrze znamy tych, co się wtedy, z pomocą wiadomych sił przemycili do Czołówki NSZZ"S",by tę całą siłę,co spontanicznie się narodziła przeciwko
czerwonemu okupantowi, po prostu wyprowadzić na stare drogi. W sukurs temu
przyszedł Stan wojenny. I tak mówiąc krótko już właściwie skończyła się
autentyczna Solidarność. Wskrzeszenie jej dalo taki rezultat,ze udalo sie zdrajcom spaprac demokratyczne wybory,a nawet na Prezydenta wybrac
slugusa ZSRR W. Jaruzelskiego. Pozdrawiam

Lubomir - 12.07.13 13:42
Dzisiaj widać, że w struktury polskiej Solidarności przedarli się kombinatorzy kręcący lody z Berlinem, Moskwą i Tel Awiwem. To oni rozpoczęli niszczenie polskich struktur od wewnątrz i przeciąganie polskich działaczy na obcą stronę. To im marzyły się Wielkie Niemcy, Wielka Rosja i Wielki Izrael. To oni rozpoczęli zohydzanie idei Wielkiej Polski. To element skrajnie antypolski i zdradziecki. To solidarni sabotażyści kpiący z wszystkiego co stanowi Polskę. Dzisiaj ci szulerzy nie czują wyrzutów sumienia ze swoich zdrad i przekrętów. Ale czy bestie kiedykolwiek miały sumienia?. Bestie czują jedynie respekt przed przewagą fizyczną. Jak każdy dziki zwierz. Polska nauka, kultura i sztuka mają przeogromną rolę w dziele ucywilizowania zdegenerowanej części polskiego społeczeństwa. Wielką rolę w przywróceniu tej części narodu społeczeństwu ma także polski Kościół. Wszyscy oni muszą się wznieść ponad poziom tresera, operującego pejczem.

Jan Orawicz - 09.07.13 5:23
Kto przeżył tamten czas narodzin Solidarności i był zarazem nie jej biernym obserwatorem,ale aktywnym członkiem ten zdawał sobie sprawę z tego,że
za Bugiem jest mocarstwo z wielką armią. W dodatku ma swoje siły zbrojne,rozlokowane w wielu miejscach Polski,a zaraz za Odrą w NRD.Czesi,by
nas nie wsparli, za wiadomy sowiecko- polski najazd na nich. Nieco się złagodziła sytuacja,kiedy Gorbaczow objął władze w Imperium Zła.W wypadku uderzenia na nas tego kolosa - jak zawsze nie mogliśmy liczyć na zachodnie
państwa, włącznie z USA. Dzisiaj możemy sobie gdybać o tamtej zdradzie,o głupocie itp. A zatem mając na uwadze to olbrzymie zagrożenie ze strony wschodniego sąsiada, musieliśmy stawiać takie kroki,by był wilk syty i owca cała. Oczywiście tę naszą ostrożność i roztropność,by nie pogrążyć Ojczyzny
w morzu krwi i rozpaczy staraliśmy się realizować . To oczywiście wykorzystali
rodzimi czerwoni zdrajcy. I to,co im się wtedy udało ukroić z tego naszego dzieła mają do dzisiaj! Ale tamten nasz bój bardzo roztropny nie całkowicie
zaginął. Oczywiście on powinien być od początku dobrze pielęgnowany to by nie
było tego,co jest. Muszę na koniec dodać,że gdyby nie poparł nasz biało-czerwony tamten bój Prezydent USA R. Reagan, mieli byśmy większe trudności
i kłopoty z naszym solidarnościowym bojem z czerwonym okupantem Polski.To
mogło się skończyć tragicznie z naszą Solidarnością. A więc nasza determinacja
była motywowana wiadomą materią. A zatem patrzmy na tamten czas tamtymi
oczyma i rozsądkiem. Ci co wtedy stali z boku licząc na nagłe i wielkie sukcesy
Solidarności zawiedli się,ponieważ brakowało im realizmu w ich wyobrażni
o ogromnym zagrożeniu Polski. Mamy przykry czas,ale jaki by on był,gdyby sowieckie pancerne zagony uderzyły w nasz kraj ze wszystkich stron, z pomocą
NRD, Czechosłowacji i Rumunii. Bądżmy ostrożni w swych obecnych huraocenach
tamtego czasu. Pozdrawiam

Lubomir - 06.07.13 12:46
Fajtłapom odpowiada rola wodzów. Im nie przeszkadza, że są popychadłami Moskwy czy Berlina. Dla nich jest najważniejsze, że paru wystraszonych klakierów uważa ich za wodzów. To mentalność afrykańskiego kacyka, cesarza Bokassy. Polska ginie a wodzusiów to najwyraźniej nie interesuje. Oni czują się znakomicie pośród zdegenerowanych analfabetów. To jest ich podstawowy elektorat.

Wszystkich komentarzy: (4)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

28 Marca 1933 roku
Rozwiązano Obóz Wielkiej Polski


28 Marca 1928 roku
Urodził się Zbigniew Brzeziński, doradca prezydenta USA Jimmiego Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego


Zobacz więcej