Środa 24 Kwietnia 2024r. - 115 dz. roku,  Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 05.01.14 - 18:37     Czytano: [1868]

Robotyzacja Polaków?


Współcześnie niekiedy sto procent umysłu naszych rodaków pochłania obsługa urządzeń technicznych, od samochodu - po coraz bardziej skomplikowany technicznie telewizor i komputer. Na rodzinę, religię, zainteresowania humanistyczne, brakuje już miejsca w umyśle i czasu w życiowym rozkładzie. Młodzi Polacy coraz częściej zaczynają przypominać coraz szybciej poruszające się żywe roboty. Rzecz jasna, robot jak to robot. Nie kocha Boga ani ludzi, nie czuje więzi rodzinnych, ani przynależności państwowej. Jest jedynie jakimś zlepkiem pierwiastków chemicznych. Jego bogiem jest bombardujący go nowościami wynalazca. W naszej geograficznej części świata jest nim najczęściej niemiecki inżynier. Często inżynier nie tylko od elektroniki, ale i specjalista od socjotechniki. My możemy nie rozumieć pewnych procesów biologicznych, będących następstwem intensywnej technizacji, on o tym wszystkim wie doskonale. Jego wiedza jest na poziomie stosowania broni elektromagnetycznej, a nie raczkowania w temacie: szkodliwy wpływ pola elektromagnetycznego na żywe organizmy. My jesteśmy jego królikami doświadczalnymi i kandydatami na jego osobistych niewolników. Nic dziwnego, że cywilizowany Kodeks Pracy ustępuje miejsca na rzecz niemalże całodobowej dyspozycyjności. Robot ma być dyspozycyjny na skinienie palca i to bez jakiejkolwiek przerwy. Ale czy nie o takim oddaniu pracy i pracodawcy marzył ober-człowiek Hitler?. Wynaleziony przez niego telewizor musiałby pewnie obsługiwać sztab naukowców. Wszak niemieckie powiedzenie wciąż głosi: po co prosto, kiedy można skomplikować. W tym komplikowaniu wszystkiego, jest zatem niemiecka metoda zniewalania i podporządkowywania sobie wszystkich. Technika musi służyć człowiekowi a nie zniewalać go!


Polska kultura wciąż rozwija się

Niemcy pieją z zachwytu nad kulturą niemiecką na Opolszczyźnie i na Ziemi Katowickiej. Według nich polska kultura pozostała na Wileńszczyźnie, Nowogródczyźnie i Mińszczyźnie. Tacy twórcy kultury jak Mikołaj Górecki i Wojciech Kilar, zaprzeczają niemieckiej propagandzie. Oby jak najwięcej kreatorów polskiej kultury można było odkryć na Dolnym Śląsku i na Pomorzu Zachodnim, na Pomorzu Środkowym i na Pomorzu Gdańskim, na Warmii i m.in. na Mazurach. Oby powstawały wciąż nowe polskie Domy Pracy Twórczej i polskie Domy Kultury. Oby nie zabrakło ich na terenach degradowanych przez różnej maści lokalne piąte kolumny i wehrwolfy.


Rekompensata za mienie utracone

Litwa wkrótce ma otrzymać w Rzymie nieodpłatnie, jako rekompensatę za utraconą w czasach sowieckich siedzibę litewskiej ambasady w Rzymie Villa Lituania, nową siedzibę - Palazzo Blumenstihl. Nowa siedziba w Rzymie będzie musiała przejść stosowną adaptację pomieszczeń, by w pełni służyć potrzebom ambasady. Wiadomość tą podała anglojęzyczna 'The Lithuania Tribune'. Szkoda, że Litwini w podobny sposób nie odnoszą się do stanu posiadania Polaków na Litwie. Oni też zostali pozbawieni swojej własności przez tych samych Sowietów i wciąż liczą na zrozumienie, a także uczciwość Litwinów. Polacy nie rozpętali wojny, której konsekwencje odczuwają do dzisiaj. Mijają lata, a oni wciąż pozostają ofiarami porozumień Mołotowa z Ribbentropem.


Czy Polska uratuje się przed alkoholowym potopem?

Fortuny większości dzisiejszych 'baronów', mają korzenie w alkoholowej kontrabandzie. Alkohol zaczął wlewać się do Polski z Niemiec. Na użytek niemiecko-polskich kontraband uruchomiono dawno nieczynne przejścia graniczne. W sukurs niemieckiemu alkoholowi przyszedł alkohol z przemytu, z ówczesnej Jugosławii. Potem dołączył alkohol z Czech, Słowacji, Ukrainy i Guberni Kaliningradzkiej. To na bazie tych trefnych trunków rozwinęły się sieci sklepów alkoholowych, również całodobowych. Dzisiaj te sklepy zalewają alkoholem wszystkie zakątki naszej ojczyzny. Następstwa rozpijania Polaków są coraz bardziej tragiczne i grożą coraz bardziej skomplikowanymi patologiami. Po wódkę sięgają już nie tylko młodzi chłopcy, ale także ciężarne kobiety, młode dziewczyny i dzieci. Wygląda na to, że kraj opanowali degeneraci i imbecyle, osobnicy nieświadomi konsekwencji wynikających z zaniedbań nakładanych na urzędy publiczne. Polacy wielokrotnie byli rozpijani, ale robili to zaborcy i okupanci. Teraz niszczący biologiczną tkankę i kod genetyczny narodu, mają czelność nazywać siebie Polakami. Polaków jednak w niczym nie przypominają. Przypominają jedynie śmiertelnych wrogów Polski, tych sprzed stuleci i dziesięcioleci. Polska zalewana jest alkoholami mocnymi. A te wręcz nie są znane, w potrafiącej pięknie i mądrze pić Italii i m.in. w Hiszpanii. Tam pije się alkohole słabe, głównie wspaniałe wino. Po słabym winie, nawet kierujący samochodem nie stanowi dla nikogo zagrożenia. W Polsce sytuacja coraz bardziej dojrzewa do dyskusji na temat prohibicji alkoholowej, ponieważ ocieramy się o stan cywilizacyjnej katastrofy. W Stanach Zjednoczonych pomysł prohibicji pojawił się w latach depresji gospodarczej. Szukano wówczas przyczyn szerzącego się zła i degradacji państwa. Odkryto, że to zło leży w łatwym dostępie do alkoholu i w coraz szybszym tempie uzależniania się od niego. Postanowiono zatrzymać epidemię. Odtąd w Stanach było już tylko coraz lepiej. Czy Polska potrafi wykrzesać z siebie tyle sił, by zatrzymać destrukcję własnych obywateli i ich rodzin?. Oby ten długofalowy proces miał swój początek teraz. W Polsce nie potrzeba dogrzewania alkoholem, jak na Syberii. W Polsce klimat ociepla się. Chwilami robi się podobny do tego na Półwyspie Apenińskim i na Półwyspie Iberyjskim.


Niemcy cierpią na historyczną amnezję

Niemcom należy przy każdej okazji przypominać o tym, skąd wyrastają im nogi. Niby nośnie i nowocześnie brzmią nazwy: 'Bosch', 'Siemens', 'Viessmann', 'Volkswagen', 'Volksbank' czy m.in. 'Krupp'. Jednak w biografiach tych firm, można wyczytać działania na rzecz budowy imperium Hitlera. W tych zakładach na niewolniczych umowach i warunkach pracowali pozbawieni przez Hitlera ojczyzny i narodowego rynku pracy - Polacy i przedstawiciele innych narodów europejskich. To Niemcy, ci samozwańczy 'ojcowie Europy' hańbili swoim dyktatem i kolaboracją takie znakomitości europejskiej techniki, jak budowane od fundamentów zakłady samochodowe 'Renault', czy zakłady samochodowe 'Śkoda'. Niemcy nie mogą wciąż strugać wariatów i promować się jako pokrzywdzeni przez wojnę. W końcu te swoje 'psychopatyczne działa' gotowi byliby wytoczyć na miejscu projektowanego przez siebie 'Warschau'. Bezczelność Niemców nie zna przecież granic. Podobnie jak ich chciwość i drapieżność.


Niemieccy sabotażyści w Europie

Niemcy usilnie pracują nad rozkładem alianckiej jedności NATO. Im odpowiadałby pakt wojskowy, w którym to oni graliby pierwsze skrzypce. Niemcy za złoto zrabowane m.in. Belgii, mogą rozwijać antybelgijską działalność w Brukseli. Gdzie mogą, tam podkopują znaczenie Brukseli na mapie świata i Europy. Podkopują znaczenie Brukseli zarówno w strategii Paktu Euro-Amerykańskiego, jak i znaczenie stolicy Belgii, jako centrum europejskiej integracji gospodarczej, finansowej i infrastrukturalnej. Niemcy nienawidzą, gdy ktoś próbuje lokować się ponad nimi. To genetyczni rasiści i entuzjaści polityki niemieckiego apartheidu. Polityki rzekomej niemieckiej wyjątkowości i rzekomych niemieckich nadludzkich kwalifikacji do rządzenia innymi. A przecież Królestwo Belgii ustawia ich w demokratycznym szeregu i każe czekać aż ktoś ich wywoła.


Niemcy wciąż podżegają do wojen

Berlin robi wszystko, by kreować globalne konflikty a to wokół Izraela, a to znów na styku Rosja-Chiny-Japonia. Wszędzie najpierw można obserwować burzę niemieckich mediów wokół tematu, potem podawany jest wydumany przez Niemców powód, najczęściej - rzekoma broń chemiczna. Niemcy to światowi specjaliści od tej broni. Wiadomo, że to właśnie oni po raz pierwszy na świecie użyli jej w 1915 roku pod Ypres w Belgii. Dlatego niemieccy znawcy tematu, tak chętnie manipulują wiedzą opanowaną przez siebie, zarówno teoretycznie, jak i praktycznie. Niemcy wciąż są strażakiem-podpalaczem, pojawiającym się wśród pierwszych, gaszących pożar. Berlin słynie z zaopatrywania dwóch stron konfliktu, w niemiecką broń. Tak działo się w Jugosławii, tak działo się również w Iraku i m.in. w Turcji i Syrii. Obok broni eksportowani są także szkoleni w krajach niemieckich bojówkarze, m.in. Kurdowie. Dziwne, że powojenny zakaz produkcji broni nie objął niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. Spod zakazu produkcji samolotów wojskowych Niemcy wciąż próbują się wymknąć. Szyld z napisem 'Luftwaffe' ciągle mają przecież przygotowany. Wszystko wskazuje na to, że jak nigdy potrzebne jest Europejskie Biuro Rekompensacyjne, sygnalizujące o nieprawidłowościach w polityce niemieckiej i wymuszające od Niemców wielorakie reparacje.


W czyim interesie leży etniczny podział Polski?

W Polsce uległy likwidacji Cepelie, mateczniki polskiego rękodzielnictwa. Słowa: 'lud', 'ludowe', 'folklor', 'kraina', zostały zohydzone i to właśnie w czasach, kiedy ideologowie etnicznego rasizmu zachłystują się od kreowania etnicznych regionów. W czasach głoszonej przez niemieckie tuby propagandowe tzw regionalizacji Europy i Polski, ludowe zespoły pieśni i tańca walczą w Polsce o biologiczne przetrwanie. Państwo odsuwa się od mecenatu nad kulturą i sztuką. Wcześniej zrobiło to w obszarze nauki, lecznictwa i sportu. Sabotujący państwo polskie dywersanci, biją czołami przed potęgą Chińskiej Republiki Ludowej. Gdyby mieli więcej uzdolnień lingwistycznych, pewnie uczyliby się na gwałt języka chińskiego. W Chinach jakoś nie przeszkadza im ani lud, ani ludowość. Po prostu, Berlin nie rozpisał etnicznego scenariusza dla Chin i sabotażyści 'nie szczekają' na Chiny. Dzięki temu ChRL może jeszcze cieszyć się, że u nich jest lud a nawet - lud pracujący miast i wsi. Rzecz jasna coraz częściej mówi się także o chińskiej arystokracji. Nie są to jednak kryminaliści inspirowani z zewnątrz. Za gospodarcze afery w Chinach wciąż zapadają najwyższe wyroki. Niewielu decyduje się wejść na przestępczą drogę. Pojęcie arystokracji raczej wiąże się z przymiotami umysłu i ducha a nie wysokim kontem.


Niemcy a Bałtyk

Wiele wskazuje na to, że Niemcy usiłują przekształcić Bałtyk w międzynarodową przestrzeń morską. Rzecz jasna robią to tylko po to, żeby w imieniu społeczności międzynarodowej mogli kontrolować i sprawować pieczę nad polskim, litewskim, łotewskim i estońskim, a również i rosyjskim Bałtykiem. Po to, by ich promy i statki mogły utrzymywać stałe połączenia z 'Ostlandem' i 'Ostpreussen'. Zasada jest zawsze jednakowa: najpierw wysyłają swoje pieniądze i maszyny, potem wprowadzają ludzi. Polska znakomicie radziła sobie bez żądnych ziemi i podbojów Niemców. Np wielką rolę w polskim budownictwie okrętowym odegrali Włosi. W czasach Polski Jagiellońskiej włoscy szkutnicy budowali okręty dla Zjednoczonej Rzeczypospolitej, dla Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Dlaczego obecnie Polska nie śle listów intencyjnych i nie zaprasza włoskich projektantów i budowniczych okrętów do konstruowania polskich crocier?. Tego nie idzie zrozumieć. Włosi borykają się z trudnościami, głównie z powodu braku zamówień i propozycji współpracy z zewnątrz. Polskie wycieczkowce mogłyby opływać m.in. wzdłuż historycznych Inflant, ucząc wielkiej historii Wielkiej Polski i proponując zarazem kulturalny relaks Polakom z całego świata. Polskie wycieczkowce mogłyby nosić imiona najwybitniejszych Jagiellonów. Monarchów, którym tak bardzo leżała na sercu morska polityka i znaczenie Polski na morzu. Polska dyplomacja nie traciła z oczu stolicy Pomorza Zachodniego - Szczecina, ale i silnie zabiegała o obecność Polski w Rydze i w Estonii. Na tej granicy dochodziło do częstych konfrontacji Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego - z Królestwem Szwecji. Dzisiaj ta historia jest również ciekawa dla dawnych sąsiadów ze Skandynawii. Obecnie Szwecja w niczym nie przypomina tamtego wojownika sprzed stuleci. Jest państwem prowadzącym politykę neutralną i pacyfistyczną. O wiele mniej angażuje się w konflikty zbrojne, niż Polska.


Nad Niemnem ciągle niespokojnie

Na Litwie trwa polsko-litewska bitwa o nazwiska. Często wznawiana jest zimna wojna o polskie szkolnictwo. Jak na ziemię przesiąkniętą polską krwią i polskim potem, jest to zjawisko całkowicie irracjonalne. Być może sytuacja dojrzewa do tego, by została powołana Polsko-Litewska Komisja d/s Zwalczania Przejawów Segregacji Rasowej. Wojna z polskim szkolnictwem również nie przynosi chluby ziemi, z której wyszedł Adam Mickiewicz. Również trąci afrykańskim apartheidem. Tyle, że Litwa nie leży ani na kontynencie afrykańskim, ani nawet w Unii Afrykańskiej. Bezdziedziczne mienie zrabowane niegdyś Polakom litewskim, powinno wracać w ręce polskich organizacji i instytucji. Również mienie należące niegdyś do obywateli polskich mówiących po hebrajsku, białorusku czy rosyjsku, lub wyznawców judaizmu albo prawosławia, powinno wracać do instytucjonalnych spadkobierców. Oni wszyscy czuli się pełnoprawnymi obywatelami RP. Taki proces byłby przyjaznym gestem w stronę autentycznie skrzywdzonych. Byłby to dobry początek do trwałej normalizacji litewskiej rzeczywistości. Pokazałby Europie i światu, że Litwini nie są rasistami. Pokazałby, że terminy 'lietuviscy ultrasi', czy 'lietuviscy ekstremiści' nie pasują w ogóle do tolerancyjnych i otwartych Litwinów.


Totalna stagnacja

W Polsce zamiast powołać na wzór włoski Ministerstwo Rozwoju Gospodarczego, zlikwidowano resorty działające na rzecz gospodarki państwa. Wśród nich zlikwidowano ministerstwa o tak strategicznym i fundamentalnym znaczeniu dla być albo nie być Polski, jak Ministerstwo Górnictwa i Energetyki. Zlikwidowano je w czasie, gdy u sąsiadów Polski energetyka stała się orężem w swoistej wojnie energetycznej. Zamaskowani antypolscy sabotażyści ,'wycięli' całe dowództwo przed rozpoczęciem energetycznej wojny. A przecież była nadzieja, że polskie Ministerstwo Górnictwa poszerzy się o górnictwo gazu łupkowego i geotermię. Dla 'restrukturyzatorów' Polski również nie było potrzebne Ministerstwo Hutnictwa, ani Ministerstwo Przemysłu Chemicznego. Pozbawione fachowego i odpowiedzialnego kierownictwa polskie huty i zakłady chemiczne łatwo mogły paść łupem niemieckich czy rosyjskich hochsztaplerów. Jaki zdrajca pomagał solidarnie obcym?. Ile łapów zgarnął za solidarność z Berlinem lub Moskwą?. Kiedy rozwalono bramy poszczególnych działów gospodarki, niczym potop na Wielkopolskę czy Litwę, wlały się do polskich zakładów produkcyjnych watahy szabrowników i paserów, żądnych bogactw wypracowanych przez pokolenia Polaków. By usprawiedliwić grabież, dorabiano przeróżne ideologie, a to o rzekomej prywatyzacji, a to o rzekomej restrukturyzacji. Tyle tylko, że po tych rzekomo naprawczych procesach, pozostawały jedynie zgliszcza, na których oszukani i ograbieni Polacy, mogli jedynie zapalić znicze. O co chodziło w tym wszystkim?. Każdy kandydat na regionalnego czy kontynentalnego dominatora usiłuje zahamować rozwój otaczających go państw. To robią obecnie Niemcy, poprzez swoich emisariuszy i agentów. Robią to zarówno w stosunku do Francji i Beneluxu, jak i m.in. w stosunku do Polski i m.in. Czech.


Mównica i mówcy

Internet coraz bardziej zyskuje status mównicy a internauci - mówców. To czego dowiadujemy się z sieci, to nie ględzenie nieudaczników, uważających się za polityków, ale merytoryczne prelekcje. To kopalnia wiedzy niezależnej. O wiele większe znaczenie mają dzisiaj publicyści internetowi: Stanisław Michalkiewicz i Janusz Wojciechowski, niż dziesiątki skandalistów z kalki niemieckiego 'Bilda' - polskojęzycznych 'Faktów'. Dzięki internetowej mównicy wolność może zdobywać coraz to nowsze przestrzenie.

Lubomir

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

24 Kwietnia 1915 roku
Rozpoczęła się rzeź Ormian w Turcji.


24 Kwietnia 1945 roku
Oddział ppor. Mariana Berciaka ps. "Orlik" rozbił siedzibę POBP w Puławach. Uwolniono 107 więźniów


Zobacz więcej