Piątek 29 Marca 2024r. - 89 dz. roku,  Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 22.02.15 - 18:52     Czytano: [2588]

POSŁOWIE...



MISTYFIKACJA NOWEJ ERY

Sławomir M. Kozak














Mojej córce Małgosi dedykuję …












Część 51

POSŁOWIE...



Piszę-ot! Czasem... piszę na Babilon
Do Jeruzalem!- i dochodzą listy,
To zaś mi mniejsza, czy bywam omylon
Albo nie?... piszę – pamiętnik artysty,
Ogryzmolony i w siebie pochylon –
Obłędny!... ależ – wielce rzeczywisty!

Syn – minie pismo, lecz ty spomnisz, wnuku,
Co znika dzisiaj (iż czytane pędem)
Za panowania Panteizmu-druku,
Pod ołowianej litery urzędem –
I jak zdarzało się na rzymskim bruku,
Mając pod stopy katakomb korytarz,
Nad czołem słońce i jaw, ufny w błędzie,
Tak znów odczyta on, co ty dziś czytasz,
Ale on spomni mnie... bo mnie nie będzie!

(„Klaskaniem mając obrzękłe prawice...”
– fragment. Cyprian Kamil Norwid)




Kiedy zacząłem kreślić pierwsze zdania tej pracy – sądziłem, że będzie to materiał na niewielki artykuł. Myślałem, że rzecz cała zajmie kilka dni i przejdę do czegoś innego. Stało się inaczej. To, co tu spisałem, zajęło 10 miesięcy mojego życia. Bo przecież traktowałem to tylko, jako odskocznię od codziennych zajęć, taki mój sposób na odpoczynek od rzeczywistej pracy. A większość materiałów musiałem tłumaczyć z dziesiątków stron internetowych, albowiem w Polsce brak było wówczas jakichkolwiek danych o tych wydarzeniach. Tymczasem, stało się to moją pasją, a pod koniec zmagań z tym tematem, myślałem o nim bezustannie. Wiem, że mimo wszystko, pominąłem wiele istotnych elementów. Ale taka jest specyfika tego zagadnienia. Każdy dzień niemal obfituje w kolejne informacje, których nie sposób pomieścić w najobszerniejszej nawet pracy. Moim głównym założeniem nie było rozwikłanie zagadki określanej mianem wydarzeń 11 września. Chciałem tylko poruszyć pewną strunę. Otworzyć oczy tym, którzy nie mieli wcześniej okazji poznać umieszczonych tu faktów, odkryć sposób na inne podejście do tej tragedii. Wiem, że spotkam się z falą krytyki nieprzyjaznych osób, ale to jakby wpisane w ryzyko uprawiania tego typu zajęcia. Może nie jutro, ani nawet pojutrze, ale za czas jakiś umilkną i oni. Wystarczy być cierpliwym. Jak pięknie ujął to w jednej ze swoich książek Waldemar Łysiak - „z czasem i trawa zamienia się w mleko”. Życie biegnie nieubłaganie i przynosi nam każdego dnia ciekawe nowinki. I dlatego z czasem nawet spiskowe teorie okazują się być praktycznymi spiskami.


W lipcu 2007 roku na stronie portalu internetowego INTERIA.PL ukazał się artykuł, który zagościł tam tylko kilka chwil. Kiedy wkrótce po przeczytaniu chciałem wysłać komuś odnośnik do tej strony, okazało się, że już jej nie ma. Na szczęście jednak, wcześniej zrobiłem kopię. INTERIA donosiła, że „Bush może stać za atakami z 11 września”. Ów tytuł był cytatem z wystąpienia pani Christine Boutin, minister mieszkalnictwa w rządzie francuskim. Wypowiedź ta miała szczególne znaczenie, ponieważ wyszła z ust osoby, która startowała w ostatnich wyborach prezydenckich. Właśnie wtedy, zapytana przez dziennikarza telewizyjnego czy „Bush mógł być źródłem ataków terrorystycznych z 11 września?”, odpowiedziała, że jest to możliwe. Wystąpienie to można obejrzeć na stronie www.reopen911.info .

Podobne ataki mediów i polityków nasiliły się przed ostatnimi wyborami prezydenckimi w USA Ale cała prawda, żeby się objawić w pełni, musi swoje odczekać. Niektóre spiski i zamachy nigdy nie ulegną przedawnieniu. Zwłaszcza w sercach i pamięci ludzi. Prawo może je uznać za nie podlegające ściganiu, a bezpośrednio w nie zaangażowani mogą już odejść w niepamięć. Jednak pozostaną w pamięci pokoleń, jako symbol. Anglicy mogą przesuwać ujawnienie dokumentów w sprawie zabójstwa Generała Sikorskiego o kolejne dziesiątki lat i nie zmieni to niczego. Wręcz przeciwnie. Poprzez takie działania stają się coraz wyraźniej współodpowiedzialnymi w winie. Na dobrą sprawę utwierdzają tym tylko w podejrzeniach ludzi logicznie myślących. Podobnie z innymi zabójstwami, choćby takimi, jak Marylin Monroe, Lady Di czy John’a Kennedy’ego i kolejnych członków jego rodziny. Lub bliższymi nam, Polakom – męczenników, księży Zycha, Niedzielaka, Popiełuszki i prawie stu innych niezłomnych. I wszystkich pozostałych świeckich, pobitych i zabitych przez nieznanych sprawców, ofiar przypadkowych awarii samochodowych układów hamulcowych, zderzeń z nieoświetlonymi tirami, wypadnięć z okna i innych pożarów.

Ponad ćwierć wieku temu, u schyłku lat 70. byłem nastolatkiem wchodzącym w dorosłe życie. Jak większość Polaków, w ciemnych latach PRL-u, zakochany byłem w Ameryce. Jednym z moich naiwnych marzeń był wyjazd do tego kraju demokracji i wiecznej szczęśliwości. Na całej ścianie pokoju w mieszkaniu mojej pierwszej młodzieńczej miłości wymalowaliśmy panoramę Manhattan’u. Królowały na niej wieże World Trade Center. Kiedy nastała noc stanu wojennego, obraz na tej ścianie, ten nasz fresk, pozostawał naszą nadzieją. Nie trwało to jednak długo. Dla mnie upadek tej kolorowej Ameryki zaczął się co najmniej piętnaście lat przed zamachami. Ameryka z moich snów, z tej ściany, traciła barwy już od połowy lat 80.. Dzisiaj pamiętam ją, jak przez mgłę. Ale też dzisiaj nie namalowałbym tej panoramy, bo zrozumiałem w jakim żyjemy świecie. Dzisiaj zamówiłem kopię najpiękniejszego i najsmutniejszego jednocześnie, obrazu wszechczasów. Obrazu polskiego mistrza pędzla, Jana Matejki. Płótno to będzie wisiało na ścianie w mym domu po to, ażeby moje dzieci nie miały takich tęsknot, jakie były udziałem ich naiwnego ojca. Po to, aby wzrastając pojmowały je coraz lepiej. A wraz z nim Historię. I żeby kiedyś zrozumiały ...





























Jan Matejko, Stańczyk, 1862.

(Pełny tytuł dzieła: "Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony, kiedy wieść przychodzi o utracie Smoleńska").



Stańczyk
(wg obrazu J. Matejki)

Dziś bal na zamku królowej Bony
Wytruto myszy zwieszono lampiony
I opłacono śpiewaków
Czuję jak blednie moja twarz błazeńska
Właśnie przeczytał o stracie Smoleńska
Ale, gdzie Smoleńsk, gdzie Kraków?

Wiadomość pewna, podpisy, pieczęcie
Ale królowa skrzywi się z niechęcią
Rachunki bardziej ją troszczą.
Zaplatam palce nieskore do gestów,
Bo samych wodzów jest tu ze czterdziestu
Na balu dobrze ich goszczą

Gdybym pociągał sznury wielkich dzwonów,
To bym z nich dobył najwyższego tonu
I biłbym, biłbym na trwogę!
A dzwoneczkami na błazeńskiej czapce,
Swój kaduceusz mając za doradcę,
Kogóż przestrzec ja mogę?

Stańczyk - wołają - dajcie tu Stańczyka
Już im nie starcza uczta i muzyka
Chcą jeszcze pośmiać się z głupca.
Nie jestem dobrym błaznem na te czasy,
Lecz wśród jedwabnych i złotych kutasów
Na mądrość znajdźcie mi kupca

Lecz żadna mądrość nie zastąpi przeczuć,
Które są przy mnie dzisiaj, jak co wieczór
Choćby grano najgłośniej
Siedzę bez ruchu, jak wyzbyty mowy
Czemu więc nagle wokół mojej głowy
Dzwoneczki dzwonią żałośnie?

To ta kobieta władzy wciąż niesyta
Pisma podmienia raportów nie czyta
Tajne prowadzi układy
Mówcie, że mądra, że wielkiego rodu,
Że wschodem rządzić ma ręka zachodu
A ja nie cierpię tej baby!

Jacek Kaczmarski
1980

CDN

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

29 Marca 1983 roku
Uruchomiono pierwszy komputer typu laptop


29 Marca 1848 roku
We Włoszech z inicjatywy Adama Mickiewicza został podpisany akt zawiązania legionu polskiego.


Zobacz więcej