Sobota 20 Kwietnia 2024r. - 111 dz. roku,  Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 26.04.15 - 22:41     Czytano: [1493]

Prawda o "Smoleńsku"





Z Antonim Krauzem na planie zdjęciowym filmu „Smoleńsk” o konieczności ukazania prawdy o 10 kwietnia 2010, uśpieniu i strachu Polaków oraz życiowym zobowiązaniu rozmawia Magdalena Uchaniuk

Powiedział Pan, że robienie filmu i plan zdjęciowy to choroba... Czyli jest Pan teraz chory?


Tak. Jestem ciężko chory i dlatego odmawiam jakichkolwiek wywiadów, komentarzy. Nasza rozmowa to wyjątek. Mam nadzieję, że uda mi się już nie rozmawiać z nikim, nawet z tak sympatycznymi osobami jak te z Radia Wnet. Powiedziałem, że jestem chory, ponieważ cały mój czas zajmuje film. O niczym innym w tej chwili nie potrafię myśleć. Na przykład dwa dni temu zapomniałem, że są urodziny mojej żony. Mówię o tym z wielkim wstydem, ale taka jest prawda. Chcę, żeby film był jak najlepszy, ale dodatkową sprawą jest to, żeby go wreszcie skończyć.

Polski Instytut Sztuki Filmowej odmówił dotacji na Pana film, a pani minister Omilanowska nazwała „Smoleńsk” megakiczem.

Przystępując do sprawy, jaką jest film „Smoleńsk”, a potem próbując go zrealizować, musiałem liczyć się z tym, że zapłacę za to pewną cenę, prawda? Nie było dla mnie zaskoczeniem, że PISF odmówił dofinansowania. Brałem to pod uwagę i dlatego od początku szukałem wsparcia, oczywiście wśród ludzi, którym, jak uważałem, powinno zależeć na powstaniu tego filmu. Bardzo ważne jest dla mnie, że kiedy wyjawiłem publicznie swój zamiar kręcenia „Smoleńska” w wywiadzie dla takiej nie najpopularniejszej gazety, jaką jest ceniony przeze mnie „Nasz Dziennik”, to z różnych stron świata odezwali się ludzie, którzy nie znali mnie osobiście, ale zrozumieli, że to trzeba zrobić. Zostałem zobligowany do tego za pośrednictwem przysyłanych z całego świata pieniędzy, których, oczywiście, nie mogłem przyjąć jako ja, bo gdybym np. wylądował w więzieniu, pieniądze by przepadły. Założyłem więc fundację filmu „Smoleńsk 2010”. No i to stało się początkiem, a dla mnie – zobowiązaniem. Zrozumiałem, że robię to nie tylko w swoim imieniu – bo jestem taki ważny jako ja – tylko że jest wiele, bardzo wiele osób, Polaków mieszkających w różnych stronach świata, którzy chcą, żeby ten film powstał. To jest moje zadanie. Nie chodzi o natchnienie, nie chodzi o mnie.

Ale skądś musi Pan czerpać siły?

Myślę, że właśnie z tego: że jacyś ludzie mi zawierzyli i dostałem zadanie – mam zrealizować film „Smoleńsk”, zrobić wszystko, żeby powstał. To, co Pani obejrzała, jest właśnie częścią tego zadania. Będę najszczęśliwszym człowiekiem świata, jeżeli doprowadzę ten film do premiery.

Gdzie Pan poszukuje natchnienia i energii?

To nie jest film natchnień. To jest film faktów. Opowieść o tym, co się wydarzyło naprawdę. Ten film po prostu ma uświadomić – liczę, że dużej widowni – prawdę o 10 kwietnia. Przypomnieć, w czym wszyscy braliśmy udział. Tym bardziej, że ta tragedia wydarzyła się blisko 5 lat temu. 10 kwietnia minie piąta rocznica katastrofy smoleńskiej, ale ja przypuszczam, że istniejemy, działamy, żyjemy w czymś, co trwa, co nadal się rozwija. Wielu aktorów odmówiło mi udziału w tym filmie i to nie dlatego, że uważają, że ja przypominając fakty kłamię, a kłamstwo smoleńskie jest prawdziwe, tylko dlatego, że ci ludzie nie chcą o tym pamiętać, chcieliby zapomnieć.

Dlaczego?

Nie wiem, na czym to polega, ale tak się stało z Polakami, z Polską. To dotyczy nie tylko Smoleńska. Niech Pani zobaczy, co się dzieje z wyborami, z poparciem dla partii politycznych. Co takiego stało się z niepokornymi – było nie było – Polakami, że nagle zapominają o największych świństwach, draństwach, i nie chcą o nich wiedzieć?

Może się boją?

Tak. Ludzi ogarnął strach i przypuszczam, że to jest strach nie tylko o kredyty, o apanaże, o swoje miejsce w życiu społecznym. Myślę, że symptomatyczne są słowa jednego ze wspomnianych przeze mnie aktorów, który powiedział: „Ja nie chcę o tym myśleć, bo na dodatek boję się tego, co się jeszcze może okazać”. On nie wie, co, ale... Nie poznaliśmy jeszcze całej prawdy.

Od tych tragicznych wydarzeń minęło pięć lat.

Myślę, że nikt już nie oczekuje, że oficjalne śledztwo powie nam cokolwiek prawdziwego, bo ono się toczy jeśli nie w totalnym kłamstwie, to w matactwie, ukrywaniu pewnych rzeczy. Już nawet nie chcę przypominać, bo wszyscy przecież pamiętają, że przy sekcji zwłok nie mógł brać udziału niezależny amerykański specjalista od tego typu sytuacji. No i ciągle jesteśmy ograniczani w poznawaniu prawdy, wszystko stanowi jakąś dziwną tajemnicę. Prokuratura nie mówi nam, co się dzieje, co wie, ale ludzie zdają sobie chyba sprawę, że wiele ukrytych rzeczy może wyjść na jaw i myślę, że tego się boją. Są w stanie np. przejść do porządku dziennego nad kolejnymi aferami, łącznie z ostatnią aferą tzw. taśmową, która obnażyła prawdziwą twarz rządzącej partii i jej przedstawicieli.

W społeczeństwie nic się nie dzieje. Ludzie śpią. Jest marazm.

Ludzie nie chcą, boją się. Boją się, że jak to wszystko runie, to się okaże, w czym my wszyscy, uważający siebie za Polaków, uczestniczyliśmy. Ja robię wszystko, żeby odwrotnie: wstrząsnąć, nie kłamać w drugą stronę, ale po prostu uświadomić tym filmem, na co się zgodziliśmy. To będzie bardzo przykre dla wielu. Myślę, że mechanizm jest taki: jeśli nie będę myśleć, spróbuję zapomnieć, to jeszcze jakiś czas pożyję w spokoju. Chyba o to chodzi – inaczej nie umiem sobie tego wytłumaczyć.

Jedną z postaci Pańskiego filmu jest śp. generał Sławomir Petelicki. Właśnie widzieliśmy scenę z jego udziałem. Dlaczego generał z PRL-owską przeszłością znalazł się w obrazie o Smoleńsku?

Uważam, że przynajmniej w sprawie Smoleńska to bardzo ważna postać. Muszę powiedzieć, że mam w związku z tym pewne nieprzyjemności z obu stron, bo np. pewne osoby, które się bardzo przyczyniły do realizacji tego filmu, uważały, że – jakże to? W filmie ma być pokazany, i to pozytywnie, były esbek. A mnie obowiązuje prawda. W tej sprawie były esbek generał Petelicki zachował się niezwykle pozytywnie i wobec tego ja mam obowiązek umieścić go w tym filmie jako jedną z bardzo ważnych osób.

Czy generał mógł zapłacić za swoje zachowanie najwyższą cenę?

Moim zdaniem jak najbardziej. Z tego, co wiem, nikt z jego przyjaciół, znajomych nie wierzy w żadne samobójstwo. Myślę, że nie bez kozery został zaliczony do wielu ofiar tzw. seryjnego samobójcy.

„Seryjny samobójca” również pojawia się w filmie, i to kilkakrotnie.

Tak. Generał Petelicki nie jest jedyną osobą, która ginie w sposób niezwykły. Jedną z takich ważnych postaci jest chorąży Muś, technik pokładowy Jaka-40. Też oficjalnie popełnił samobójstwo, ale jakoś nikt nie chce w to wierzyć. Wszystkie fakty wskazują, że to nie odebrał sobie życia. Pokazuję w filmie przebieg wydarzeń i okazuje się, że nic nie pasuje do takiej wersji. Na dodatek z całej załogi Jaka, trzyosobowej plus stewardesa, od początku technik pokładowy był postacią najbardziej zdeterminowaną. Gdy tylko Jak-40 wylądował w Warszawie, on siedział nad nagraniami, które przywieźli ze Smoleńska. Był człowiekiem o niezwykłych umiejętnościach czy talencie, mianowicie – miał świetną pamięć. Do tego stopnia, że podobno zapamiętywał linki, skomplikowane ciągi cyfr łamanych przez litery itd. Miał też różne inne talenty. W dniu swego samobójstwa, tuż przed – trudno ustalić dokładnie porę, jest oczywiście godzina, w której znalazła jego ciało żona w piwnicy – wyszedł do swojego wspólnika, z którym zakładał interes. Mieli produkować żarówki energooszczędne, bo akurat wtedy Unia uznała, że nie możemy korzystać ze starych żarówek. Przypominam o tym, bo każda z tych postaci rzekomo miała jakieś problemy – na przykład śmierć generała Petelickiego tłumaczono problemami finansowymi – a tymczasem każda z tych osób była aktywna i pełna planów życiowych. Co jeszcze jest dziwne w sprawie ofiar samobójcy seryjnego, to przeważnie śmierci miały miejsce albo w piątek, albo w sobotę, bo wiadomo, że sekcja zwłok nastąpi dopiero w poniedziałek. Nie było odstępstw od tej zasady. Skoro tak się to odbywało, to też rodzi się pytanie – jak to możliwe?

Jak Pana zdaniem wyglądałaby Polska, gdyby nie doszło do tragedii smoleńskiej? I dlaczego do niej doszło?

Myślę, że jeśli próbujemy sobie wyobrazić, jak wyglądałaby Polska w następnej kadencji prezydenta Kaczyńskiego, otrzymujemy odpowiedź, dlaczego musiał zginąć. Niektórzy uważają, że zginął nie tylko dlatego, że czemuś tam zagrażał jako prezydent Rzeczypospolitej, ale musiał ponieść karę – bo tak pokazuje praktyka. Został ukarany za swoją interwencję w Gruzji. Miał rację były premier Jan Olszewski, doradca prezydenta Kaczyńskiego, kiedy gratulując mu jego wyprawy do Gruzji i zatrzymania Rosjan, którzy właściwie już szli na Tbilisi, powiedział: „Musi Pan teraz na siebie uważać, Panie Prezydencie, ponieważ oni Panu tego nigdy nie darują”. To bardzo ważne i, moim zdaniem, prawdziwe słowa. Nasz wschodni sąsiad ma w sobie coś takiego, że nie zabija tylko tych, co zagrażają mu bezpośrednio; on musi ukarać tych, którzy mu w czymś przeszkodzili, sprzeciwili się. Ten, który wsypał Litwinience polon do herbaty, mógł go po prostu zastrzelić – ale nie. Chodziło o to, żeby świat cały zobaczył, jak się karze zdrajców – zdrajców Rosji. Musieliśmy być świadkami agonii... Bo Litwinienko umierał przecież wiele tygodni, jemu wypadły włosy, zamieniał się w kościotrupa i świat musiał to obejrzeć po to, żeby ci, którzy ewentualni chcieliby pójść w jego ślady, wiedzieli, jaka kara ich czeka.

To tak jak zmasakrowane szczątki śp. Lecha Kaczyńskiego, których zdjęcia trafiły do Internetu.

Nagi Prezydent, któremu zakładają krawat... Nam się to nie mieści w głowach. A szczątki zmiażdżone w wybuchach tupolewa? I w ogóle – jak Rosjanie się obeszli z ciałami? Nie chodzi mi o to, żeby źle nastrajać Polaków do Rosjan, ale w ocenie sytuacji należy korzystać naszego doświadczenia historycznego.

Nasuwa mi się przy okazji pewna dygresja. 1 września 1939 roku mój ojciec, razem z innymi niezmobilizowanymi mieszkańcami Warszawy, po komunikacie w radiu warszawskim, na polecenie władz, udał się na wschód, żeby wstąpić do tworzącej się w Lublinie II Armii Polskiej. Było wiadomo, że Niemcy idą bardzo szybko i że musimy tworzyć na zapleczu, czyli po prostu na wschodzie, formacje wojskowe, żeby się przed najeźdźcami obronić. Nikt się nie spodziewał, że nastąpi atak ze wschodu. 17 września moja matka dowiedziała się, że do Polski weszli Sowieci. Polacy nie mieli żadnej wątpliwości, co się stanie z tymi, którzy wpadną w ich ręce. Mieszkaliśmy wtedy na rogu Marszałkowskiej i Królewskiej, niedaleko kościoła pw. św. Antoniego Padewskiego przy Senatorskiej, notabene ufundowanego z okazji odzyskania przez Polskę Smoleńska pod rządami króla Władysława IV. Moja matka natychmiast tam pobiegła i złożyła patronowi od zgub i od spraw, które dla nas, żyjących na ziemi, wydają się nie do pokonania, ślubowanie, że jeśli jej mąż wróci, to dziecko, które nosiła wtedy w swoim łonie, będzie miało na imię Antoni albo Antonina. No i mój ojciec wrócił, a ja mam na imię Antoni.

Wspominam tę historię, bo wtedy Polacy w pewnym sensie przewidzieli Katyń. I dlatego, kiedy w 1943 roku okazało się, że nasza elita zginęła, to dla wszystkich było jasne, że zginęła z rąk Rosjan, bo takie było nasze doświadczenie historyczne. Nie mieli wątpliwości, prawda? Oczywiście oficjalnie rozgłaszano kłamstwo, że to Niemcy byli sprawcami tej strasznej tragedii.

Podobnie jest ze Smoleńskiem?

Tak, po 10 kwietnia 2010 roku ludzie zaczęli od razu mówić o dwóch kłamstwach – katyńskim i smoleńskim. Ten film robię dla wszystkich tych, którzy nie dali się zmanipulować, nie dali się okłamać. Mam nadzieję, że „Smoleńsk” obejrzą ci, którzy nie wierzą w kłamstwo smoleńskie, ale również i tacy, którzy pójdą na niego z ciekawości. Może ten film coś im uświadomi?

Dziękuję za rozmowę.

Wywiad ukazał się w 11 numerze "Kuriera WNET". Kolejny numer już w sobotę 25 kwietnia na Jarmarku WNET.



















Kurier Wnet

Wersja do druku

Herbert Klose - 03.05.15 22:51
solo gadasz głupoty jak facet w zoo przed klatka żyrafy - To niemożliwe aby żyło takie zwierzę!
Samolot się rozpadł i tego nie cofniesz. Stało się . Niby wszystkie telewizje na świecie skłamały a pasażerowie wczasują się na Łubiance ???
Dyskutować można nad przyczynami i starałem się to wyłożyć łopatologicznie, lecz rozmowa na poziomie argumentów nie jest wam znana.
وداع الالتزام مع الله

solo - 03.05.15 17:20
Herbert Klose - 01.05.15 3:31
"Solo pisze bzdury jak zwykle. Pisze : Jest jednak pewne że spadający samolot z tej wysokości. Nie może się rozlecieć na tyle kawałków, upaść kołami do góry. Nawet uderzając w tę nieszczęsną brzozę.
A dlaczego nie ? Jaki dowód dajesz że nie mogło tak sie stać ?"
Dlatego bo to jest nie możliwe technicznie. https://www.youtube.com/watch?v=PZ1vgKKpkDM https://www.youtube.com/watch?v=SiD-Ok74Hr4 https://www.youtube.com/watch?v=dOx5Knk6S9I
Nie mamy dostępu do dowodów. Dowody będą w Polsce, zbadane przez Polskich niezależnych specjalistów. Wtedy pogadamy.

Bogdan Dziuma - 02.05.15 13:06
RE:p. Orawicz

Demonstracja ,tj. powtórzenie katastrofy smoleńskiej usunęło by z polskiej sceny politycznej "wszelkie hieny" w tym łże autorytety, określiło by dla normalnego zjadacza chleba nie tylko technologię ale i "kuchnię" i jej obszar.
Wszak wiadomo że scena polityczna w Polsce to tęczowa bolszewia i potem długo,długo nic.

Oglądanie słonia w telewizji jest niczym z rzeczywistym spotkaniem tego olbrzyma !

Robert - 02.05.15 13:02
Mamy świetny nowy scenariusz do filmu Prawda o Smoleńsku. Mam głęboką nadzieje, że reżyser Antoni Krauze, zastanowi się nad propozycją świń BD, i pomysłu kręcenia od tyłu Herberta Klose: od zakończenia wizyty delegacji na cmentarzu w Katyniu, zabranie wieńców i kwiatów, start i odlot tez tyłem, z lasku smoleńskiego i tak aż do Warszawy też tyłem z takim tez pozycyjnym lądowaniem tyłem - będzie cudnie. Mogą posypać się Oskary.

york - 02.05.15 12:06
Kompromitacja wyznawców pancernej brzozy
Deficyt logiki wyznawców sekty pancernej brzozy, można wykazać chociażby, przez ich tłumaczenie katastrofy motoszybowca z Bemowa oraz Tupolewa 204 pod Moskwą. Pierwsza katastrofa dotyczyła motoszybowca, który podchodząc do lądowania skosił betonową latarnię.
Skrzydła tej super lekkiej konstrukcji, praktycznie nie zostały zniszczone, bardziej ucierpiał kokpit.
W drugim przypadku mówimy o katastrofie, która wydarzyła się pod Moskwą, kilka dni przed Tragedią Smoleńską.
Zdarzenie miało miejsce 22 marca 2010 roku.
Tupolew 204 porównywalny do Tu -154 wykosił las na długości około 150 metrów.
Wszystkie osoby (8) przeżyły katastrofę.
Warto zwrócić uwagę na stosunkowo małą skalę zniszczeń samolotu, w porównaniu do katastrofy w Smoleńsku. (...).
Natomiast przy drugiej katastrofie (zdjęcia) zwolennicy pancernej brzozy tłumaczyli, że Tupolew skosił las, ponieważ leciał bardzo szybko, około 500 km na godzinę.
I to właśnie, pozwoliło samolotowi na ścinanie drzew.
W Smoleńsku Tupolew leciał z szybkością 280 km/godz. a zatrzymała go jedna brzoza.
Jaka jest właściwie logika wyznawców sekty pancernej brzozy ?
Raz tłumaczą, że samolocik skosił latarnię (betonową), dlatego że leciał wolno. Innym razem, że samolot wyciął dużą część lasu, ponieważ leciał właśnie szybko.
Biorąc pod uwagę wyobraźnię wyznawców sekty pancernej brzozy, można powiedzieć, że motoszybowiec z Bemowa, stał się pancernym motoszybowcem. Natomiast 50-tonowy Tupolew, stał się tekturowym samolocikiem.
Porównajmy raz jeszcze fakty:
Tupolew 204 pod Moskwą leciał z prędkością 500 km/h, przy upadku wykosił 150 metrów lasu, jego zniszczenia są minimalne, a wszyscy 8 /słownie: osiem/ pasażerowie przeżyli tą katastrofę.
Super lekki motoszybowiec lecący z prędkością 60 km/h skosił żelbetonowy słup latarni elektrycznej na Bemowie.
Tupolew 154M pod Smoleńskiem na wysokości kilkudziesięciu/kilkunastu metrów lecący z prędkością 280 km/h rozbija się o jedna rachityczną brzózkę i niczym kryształowy wazon zamienia się w confetti liczące ponad sześćdziesiąt tysięcy kawałeczków.
Zdjęcia z miejsca katastrofy Tupolewa 204 pod Moskwą są dostępne pod adresem i wystarczy je porównać ze skalą destrukcji Tupolewa pod Smoleńskiem, który przy leciał niemal dwukrotnie szybciej niż ten nasz Tu 154M.
http://niepoprawnypolitycznie1.salon24.pl/464879,kompromitacja-wyznawcow-pancernej-brzozy

york - 02.05.15 0:59
W Waszyngtonie odbyło się sympozjum zorganizowane przez Instytut Polityki Międzynarodowej (The Institute of World Politics - IWP), pod bardzo aktualnym tytułem: "Między Rosją a NATO: Wyzwania dla bezpieczeństwa w Środkowej i Wschodniej Europie".
Rangę spotkania podkreślała obecność znamienitych prelegentów, wśród których byli analitycy, stratedzy i doradcy różnych agencji i organizacji współpracujących z rządem Stanów Zjednoczonych.
Gośćmi sympozjum byli również przedstawiciele świata akademickiego w osobach m. in. prof. Marka Chodakiewicza (IWP, Waszyngton), który mówił o solidarności, a raczej jej braku, pomiędzy krajami i narodami Międzymorza w czasach kryzysów i prof. Andrzeja Nowaka (Uniwersytet Jagielloński Kraków), który polemizował z niektórymi analizami na temat źródeł obecnej agresywności Rosji, przypominając o "odwiecznym" imperializmie rosyjskim i wynikającej z niego strategii dzielenia państw Europy.
Wśród zaproszonych gości był Poseł Antoni Macierewicz, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154M z 10. kwietnia 2010 roku oraz porucznik Artur Wosztyl, pilot Jaka-40, gdyż w obliczu coraz dokładniejszych analiz wskazujących na zamach jako przyczynę Tragedii Smoleńskiej, może ona być elementem logicznego ciągu agresywnych działań Rosji zapoczątkowanych napaścią na Gruzję w 2008 roku.
Poseł Macierewicz podniósł kwestię znaczenia pełnego wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej dla bezpieczeństwa międzynarodowego i w tym kontekście ponowił apel o przeprowadzenie dochodzenia w Kongresie Stanów Zjednoczonych ("congressional hearing"), analogicznie do dochodzenia w latach 1951-52, które ujawniło sowieckich sprawców Mordu (...).
Wśród praktycznych wniosków zaprezentowanych przez prelegentów znalazły się takie postulaty jak:
- natychmiastowe uzbrojenie Ukrainy w nowoczesną broń przeciwpancerną, przeciwlotniczą oraz systemy zwiadowcze;
- rozmieszczenie stałych baz NATO z odpowiednim wyposażeniem w Polsce i krajach bałtyckich;
- wyposażenie Polski i innych państw w systemy obrony przed rakietami balistycznymi;
- utworzenie militarnego paktu państw Europy Środkowo-Wschodniej (w ramach lub nawet poza NATO);
- budowanie niezależności paliwowej od Rosji;
- wzmocnienie polityki informacyjnej Stanów Zjednoczonych jako odpowiedź na wojnę propagandową Rosji (dla przykładu roczny budżet jednej tylko stacji "Russia Today" jest równy nakładom Pentagonu na informację...).
W sympozjum wzięła liczny udział również amerykańska Polonia, m.in. z przedstawicielami Kongresu Polonii Amerykańskiej, Klubów Gazety Polskiej, Rodziny Radia Maryja, ruchu Solidarni 2010, Stowarzyszenia Weteranow Armii Polskiej, Komitetu Obchodów Katastrofy Smoleńskiej oraz II-go Forum Polonijnego w Amerykańskiej Częstochowie.
http://niezalezna.pl/66625-w-waszyngtonie-o-katastrofie-smolenskiej

york - 02.05.15 0:37
Pozwalam sobie włączyć się do tej dyskusji, którą wywołał najwyraźniej w kontekście kampanii wyborczej jakiś prowokator, byle tylko odwrócić uwagę od faktycznych sprawców tego zamachu pod Smoleńskiem, gdzie niebagatelną rolę odegrał ubiegający się o reelekcję urzędujący prezydent.
Nie będę również powtarzać znanych faktów dotyczących użycia do tego zamachu materiałów wybuchowych, które zresztą fachowo przytoczył Pan Jan ORAWICZ, a skupię się na tym fragmencie MAK generalissmus Anodiny, który brzmi: „w chwili zniszczenia konstrukcji samolotu w odwróconym położeniu na pasażerów działały przeciążenia wielkości około 100 g [stukrotnie większe od ciążenia ziemskiego]. Przeżycie tego wypadku było niemożliwe” – koniec cytatu fragmentu raportu MAK.
Ten właśnie fragment raportu MAK był powodem skierowania zapytania przez dziennikarzy śledczych działającego wśród naszej ostatniej emigracji na wyspach brytyjskich rozgłośni radiowej do szefa katedry fizyki najwyżej notowanej uczelni technicznej w skali globalnej, jaką jest MIT - Massachusetts Institute of Technology, profesora Johna Hansmana, doświadczonego pilota i naukowca, doradcy wielu amerykańskich i międzynarodowych instytucji, który w oparciu o powszechnie znane parametry lotu Tupolewa wykluczył możliwość wystąpienia przeciążenia o wielkości rzędu 100 g.
Mało tego w oparciu o własne doświadczenie, wiedzę oraz badania podobnych przypadków z tego zakresu przez MIT stwierdził, że mogło tam wystąpić przeciążenie na poziomie 10 do 12g, co jest równoznaczne, że część pasażerów powinna była przeżyć tą „katastrofę”, a to oznacza, że pod Smoleńskiem doszło do zamachu, a raporty MAK, Millera i Laska od samego początku są stekiem bredni, bo to właśnie oficjalna narracja już dawno legła w gruzach i nie pomoże jej już żadna rozpaczliwa reanimacja ze strony dyżurnych prowokatorów.

Malkontentom oraz dyżurnym prowokatorom wyjaśniam, kto to jest John Hansman. Oto adres jego strony: /http://rjhans.scripts.mit.edu/bio/, który jest autorem między innymi 8 patentów i 250 publikacji technicznych.
http://rjhans.scripts.mit.edu/bio

Tym samym malkontentom wyjaśniam równocześnie, co się kryje za skrótem: MIT - to jest skrót nazwy Massachusetts Institute of Technology, a zatem amerykańskiej uczelni, która jest czołową uczelnią inżynieryjno-techniczną w globalnej skali, według rankingu:
http://www.timeshighereducation.co.uk/world-university-rankings/2013-14/world-ranking

Strona internetowa tej rozgłośni radiowej na wyspach brytyjskich:
Nowy Polski Show Inna Strona Polaków w UK:
„MIT100G PADŁ LASEK MILLER ŁGARZ 83.27.238.* 2014-04-19 13:20:02
http://nowypolskishow.co.uk/?p=1154

Herbert Klose - 02.05.15 0:10
Choć diametralnie nie zgadzamy się co do ogółu i szczegółów, to panu B.D. przypadkiem wymknęło się zdanie z którym zgadzam się w 100% . "Odbycie lotu pod przygotowany program nie stanowi problemu !" Jest to prawda, przy założeniu że takowy realny program istniał. Jak się taki program układa ?
Ano od godziny "W" (czyli tu od początku uroczystości w Katyniu) metodą wstecz odejmuje się kolejne czasy: czas przejazdu z lotniska ( z UWZGLĘDNIENIEM czasu przejazdu z dalej położonego lotniska zapasowego !!!), czas na wylądowanie, odprawę uproszczoną, przesiadkę do kolumny pojazdów itp., czas przelotu, czas na załadowanie i odprawę przy starcie w Warszawie i parę innych spraw o których pisać nie muszę bo są oczywiste dla fachowców. Z sumy niezbędnego czasu ( PLUS REZERWA czasowa na niespodzianki ) otrzymujemy godzinę startu. Niedotrzymanie tej godziny wywraca cały plan i czyni wycieczkę nierealną. Każdy organizator wie że przylot na miejsce jest wisienką na torcie przygotowań (choć tak naprawdę wisienką jest podsumowanie zakończonej akcji po powrocie). Tu nie ma miejsca na improwizację, co widzieliśmy przy wizytach innych głów państw. Jakiekolwiek pęknięte ogniwo w łańcuszku przygotowań kończy się źle. Tu Katastrofa zaczęła się rysować już na etapie przygotowań po słowach "nie będzie się rusek pałętał przy Prezydencie" a właściwie dużo wcześniej - gdy zdecydowano żeby piloci nie latali na szkolenia na symulatorze. Sumie błędów na imię KATASTROFA. Raz i drugi się udało. Tak po prostu udało się, bo czas nie gonił a warunki meteo były korzystne. Tu czas był pod kreską, warunki meteo FATALNE i po prostu NIE UDAŁO SIĘ. Kto odpowiadał za organizację wycieczki - wiadomo. Wiemy wszystko, awantura o wrak to czysta polityka. Prawda jest w raporcie komisji jak na talerzu, ocena należy do sądu. Kto chce niechaj ujada po próżnicy, lecz faktów nie cofnie , nikomu życia nie przywróci. "Nową przypowieść Polak sobie kupi, że przed szkodą i po szkodzie głupi" pisał poeta wiele lat temu ...

Jan Orawicz - 01.05.15 19:46
... Panie Dziuma ,przyczyny zniszczenia tego tupolewa i sa udowodnione przez uczonych specjalistów. Samolot został rozerwany przez
zainstalowane bomby na jego pokładzie.Obecnie już doszło do danych
rozlokowania bomb na jego pokładzie. Więc po ca ta propozycja powtarzania
lotu itp.. Takimi sugestiami tylko rozmywamy autentycznie stwierdzone
przyczyny zniszczenia tego samolotu z jego podróżujacymi Polakami.
Na to sa dowody w postaci odkrytych na rozrzuconych cześciach tupolewa
mikroczastki - głównie silnego klasycznego materiału wybuchowego trotylu -
skrót TNT,czyli trójnitrotoluenu o wzorze chem CH3(NO2)3CH3. Te cząstki
odkryli uczeni, na czele z prof. Biniendą z USA A zatem, wszelkie inne widzenie
sprawy, rozmywa prawdę o przyczynie zniszczenia samolotu. Samo
rozrzucenie jego części o tym także świadczyci.Kto pomija te dowody
uczonych, to poprostu świadomie tworzy zasłonę tej prawdy. Kto
ma wykształcenie techniczne temu jest łatwiej widzieć tę prawde. Także
łatwiej widzą te sprawy ci,co służyli w wojsku,a szczególnie w saperce.
Nie mówię już o tych,co pracuja w produkcji materiałów wybuchowych.
Pozdrawiam

Bogdan Dziuma - 01.05.15 16:56
Oczywiście są różne opinie dotyczące tragicznego w skutkach zdarzenia w Smoleńsku . Chyląc czoło nad ofiarami nie mogę uznać tezy "o zachowaniu ciszy " nad tymi trumnami .Jest to równoznaczne z "wymogiem "zawarcia paszczy !

Abstrahując od wszelkich wyników tez i opinii pragnę jedynie zwrócić uwagę tym co to w szkole lekcje pobierali i na tym opierają swój racjonalizm że trudno jest odtworzyć smoka wawelskiego czy tura !
W przypadku wydarzenia smoleńskiego odtworzenie tego co się stało nie stanowi żadnego problemu technicznego. Co więcej ,aby utrącić wszelkie spekulacje należało by podnieść wszystkie wartości o charakterze destrukcyjnym o 10%.
Samolot taki sam nie stanowi problemu ! Odbycie lotu pod przygotowany program nie stanowi problemu !Przygotowanie terenu ,a więc :zadrzewienie,kształt terenu, rodzaj podłoża , nasycenie go wodą, i wszystkie inne dane i parametry zgodnie z raportami tych co do szkół chodzili, to wszystko !
W PRAKTYKACH PRODUCENTÓW PRODUKTÓW KOMUNIKACYJNYCH OKREŚLA SIĘ TO JAKO TEST :stop crash !
Oczywiście w tym wyjątkowym wypadku należało by zamiast manekinów użyć inwentarza żywego (np : wieprze). Jeśli samolot pozostał by w 3 częściach zasadniczych a część inwentarza brykała by po ziemi ,Polska oczyściła by się z wszelkiej żuli !
Bez względu na to jaka była by to opcja polityczna !
Pytaniem zasadniczym jest czy : arogancja , niechlujstwo , lenistwo, kłamstwa i brak ludzkiej wrażliwości jest efektem zdrady czy formatu ludzi sprawujących
władzę !
Do tego nie potrzeba wraku, czarnych skrzynek , czy ludzkich szczątków które zostały pożarte przez zwierzaki ! Konieczna jest DEMONSTRACJA TEGO CO SIĘ STAŁ POPRZEZ JEJ POWTÓRZENIE !

Robert - 01.05.15 12:00
Panie Herbert Klose, ja mogę kogoś poważać, lub w innych okolicznościach, nie zgadzać się z tezami i wnioskami do pewnych fragmentów opinii. I to jest normalne, jak i świat się przez to nie zawali. A czasami jest to dobre źródło do poszerzenia jakiejś wiedzy, dla czytających.
Natomiast, pod art. "Prawda o Smoleńsku" wywiad z reżyserem powstającego filmu i chyba producentem - który ma niełatwe zadanie, nie był świadkiem ani uczestnikiem żadnej komisji badającej to zdarzenie.
Pan "solo" wstawia swoje komentarze, Które są poprawne od strony faktograficznej jak i odsłona tych efektów - to potwierdza.
Panie H.K. nie pomyliłem się, wybielanie obecnej władzy celem pańskiej wizyty na Kworum, przed wyborami.

Herbert Klose - 01.05.15 3:31
Solo pisze bzdury jak zwykle. Pisze : Jest jednak pewne że spadający samolot z tej wysokości. Nie może się rozlecieć na tyle kawałków, upaść kołami do góry. Nawet uderzając w tę nieszczęsną brzozę.
A dlaczego nie ? Jaki dowód dajesz że nie mogło tak sie stać ? Że ci sie tak wydaje ? Wydawać się może że ktoś zepsuł powietrze. Albo wiesz, masz dowody np. video, albo konfabulujesz. Nawet filmowy świadek (doktor parkujący Ładę) mętnie zeznaje że widział samolot. Co niby widział, skoro była mgła ? Że mgła był to zgodnie zeznają piloci Jaka, obsługa wieży i potwierdzają to rozmowy pilotów nagrane na rejestratorze.
Dalej Solo twierdzi że samolot nie może się rozlecieć na kawałki czy upaść do góry kołami. Jednak się rozleciał, bo nikt go flexem nie ciął na kawałeczki. Że leżał do góry kołami to sa dowody na zdjeciach, choć niektórzy uważają że to był kabina pilotow bez szyby a nie tylny luk bagażowy. O strzelaninie nagranej na słynnym filmiku, to reakcją może byc tylko śmiech. Idź z komórką do lasu to nagrasz identyczna strzelaninę w każdym lesie.

solo - 30.04.15 17:32
Kto mówi o zamachu? Jest taka ewantualność rozważana. Będzie tak długo rozważana, jak długo nie zostanie przeprowadzone dokładne śledztwo. A jak widać nikomu z rządu na tym nie zależy. Prezydentowi, premier, ministrom, prokuraturze. Dlaczego??? Dlaczego tak kłamano zaraz po wypadku, szczególnie obecna premier? Dlaczego na pierwszym filmie z miejsca katastrofy słychać strzały z pistoletu? Kiedy dowody wrócą do właściciela czyli Polski? Czarne skrzynki, wrak samolotu, itd. Pytań jest dużo. Jest jednak pewne że spadający samolot z tej wysokości. Nie może się rozlecieć na tyle kawałków, upaść kołami do góry. Nawet uderzając w tę nieszczęsną brzozę. Jak długo to będzie trwało, tak długo Polacy mają prawo uważać że ich się oszukuje, coś ukrywa. Artykuł jest o prawdzie, nie o zamachu.

Robert - 30.04.15 15:37
Szanowny Panie Herbert Klose, po raz drugi usiłuje Pan sprowokować jakąś dyskusję o ZAMACHU smoleńskim. Użyłem słowo "prowokować", które jest jak najbardziej nikomu nie szkodzącym określeniem, ale jako zachęta do "jakiejś?" rzeczowej dyskusji - której temat, nie potrafi Pan sprecyzować. I tak po prawdzie, nie wiadomo o co Panu chodzi. Stwierdzenie, że "teoria zamachu legła w gruzach", jest nieczytelne. Natomiast na tydzień przed wyborami Prezydenta - intuicyjnie wyczuwam, że faktycznie to chodzi Panu o te konkretne wybory. Wpływanie na świadomość i wynik końcowy, bez względu na metodę jaką zostanie osiągnięty. Muszę Pana rozczarować, dzisiejsza Polska jest zupełnie inna niż przed rokiem.

Herbert Klose - 30.04.15 12:28
Teoria zamachu dawno legła w gruzach, pozostała wiara a ta z faktami nie ma nic wspólnego. Jeśli odkrywca zamachów nie może się zdecydować czy wybuch był jeden czy seria trzech, jeśli kręci czy wybuchł TNT na skrzydle czy CH4 w kabinie a eksperymenta przeprowadza na parówie i puszce po piwie, to pozostaje tylko płacz nad głupotą jednych a cynizmem drugich. Gdybyś potrafił czytać, to może zrozumiałbyś gdzie i kiedy zaczęło się sypać jak domek z kart. Dowody były jak na dłoni. W zasadzie nieszczęście zaczęło się wiele lat wcześniej i na oczach całego narodu, lecz jest wielka różnica między patrzeć a widzieć. I to byłoby na tyle co i na przedzie jak mawiał znany profesor.

solo - 29.04.15 17:17
Tak wiemy, wtedy się dużo takich ekspertów wypowiadało. Oni odrazu wiedzieli, bez dochodzenia, badań, czarnych skrzynek, bez wraku. Aby tacy jak Pan Klose uwierzyli. Jażeli uważa Pan że tak się właśnie przeprowydza śledztwo, przy katastrofach lotniczych. To proszę poczytać jak to robią obecnie Holendrzy, po zestrzeleniu nad Ukrainą. Aktualnie Niemcy po ostatniej katastrofie w Alpach francuzkich. Pamiętam że Szwedzi 10 lat, szukali swojego samolotu, prowadzli śledztwo. W tych katastrofach nie zgineli, prezydent, generałowie i elita kraju.
Żeby nam wszystkim było weselej i raźniej w naszym ochoczym marszu w kierunku wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej - zamieszczam bardzo popularny na forach tekst-przesłanie do naszych wypróbowanych przyjaciół: Do przyjaciół Anglików... Wyobraźcie sobie, że Rosjanie podczas II wojny mordują skrytobójczo kilkadziesiąt tysięcy waszych jeńców, nie przyznają się do tego i zwalają winę na Niemców. Po latach prawda wychodzi na jaw, a królowa, wraz z całym sztabem generalnym, szefem Banku Anglii, szefami najważniejszych instytucji państwowych i arcybiskupem Canterbury leci w rocznicę tego mordu do Rosji, żeby uczcić pamięć pomordowanych brytyjskich żołnierzy. Tam samolot królowej rozbija się w niewyjaśnionych okolicznościach. Rząd nie tylko nie podaje się do dymisji, ale powierza śledztwo Rosjanom, którzy ogłaszają, że do sterów dorwała się królowa wraz z naczelnym dowódcą lotnictwa i po pijaku rozbili samolot. Rząd angielski potwierdza tę wersję, BBC i Reuter w komentarzach przypominają ogólnie przedtem znaną lekkomyślność i pychę królowej oraz jej zamiłowanie do ginu, wytykają angielskim pilotom nieudolność i braki w wyszkoleniu, ubolewają nad degrengoladą moralną rodziny królewskiej i pijaństwem w siłach zbrojnych, a w lotnictwie w szczególności, ale jednocześnie Parlament rekomenduje ministra obrony narodowej do Izby Lordów, a premier składa wniosek o awansowanie szefa Intelligence Service na generała dywizji itd. Nie ma najmniejszego znaczenia, że w sprowadzonej do GB, a zaplombowanej przez Rosjan trumnie królowa ma trzy nogi i jest ubrana we frak i męskie kalesony (niektóre tabloidy nawet nawołują z tego powodu do odmówienia królowej prawa do godziwego pochówku i sugerują, ze królowa miała skrywane inklinacje transseksualne), niektóre ofiary maja po dwie cudze wątroby zamiast jednej własnej, inne kupę śmieci w brzuchu... Nieważne, że cały teren katastrofy zaorano i pokryto betonowymi płytami, ślady zatarto, drzewa wycięto w pień, a wrak samolotu zniszczono i umyto, a na dodatek Rosjanie odmawiają jego zwrotu. Rząd angielski jest tym wszystkim zachwycony, wysyła w świat coraz to nowe komunikaty o znacznej poprawie stosunków z Rosja, katastrofę nazywa punktem zwrotnym tych stosunków i nowym otwarciem na dialog z narodem rosyjskim i potwierdza oficjalnie przy każdej okazji, że winę ponosi pijana królowa z trzema nogami. Poważni komentatorzy telewizyjni podkreslaj przy kazdej nadarzajacej się okazji, ze dzięki tej katastrofie została opracowana oryginalna brytyjska metoda badawcza zwana "shrine research and remote investigation", a poziom badania katastrof lotniczych podniósł się w GB znacznie i nie ma porównania z chałupniczymi metodami zastosowanymi po Lockerbie! Ciekawe, czy Anglicy od razu dadzą nam w pysk - czy dopiero po badaniach psychiatrycznych? Jest też pewna szansa, że niecodzienna forma naszego apelu skłoni ich do zastanowienia nad katastrofami lotniczymi i ich badaniem! I może nie tylko ich

Herbert Klose - 29.04.15 13:03
W połowie kwietnia 2010 na forum branżowym jeden z pilotów napisał - "Prawda okaże się tak banalna, że dla wielu będzie nie do przyjęcia ".
Kto nie przyjmuje prawdy jaką jest, ten wymyśla cuda, wianki i uwierzy w najdurniejsze teorie. Wystarczyło w szkole nie marnować czasu i dobrze słuchać co nauczyciele podają.

york - 28.04.15 20:13
Im bliżej wyborów prezydenckich, tym coraz bardziej widoczne jest wzmożenie aktywności otoczenia obecnego prezydenta, w obronie obecnego stanu posiadania wpływów i władzy.
Chociaż trafiłem i na taką opinię, że jest to de facto tylko „rezydent”, którego wspiera zmasowana akcja całych zastępów trolli w przestrzeni medialnej, a również i na łamach KWORUM, gdzie mniej lub bardziej absurdalnymi tezami odwraca się uwagę od zagrożenia dla całej Europy Środkowo Wschodniej, a w tym również i Polski ze strony odradzającego się wielkoruskiego szowinizmu, a w tym również od możliwości utraty stanowiska „swojego człowieka” w nomem omen Pałacu Namiestnikowskim w Warszawie przez Moskwę.
Jest to o tyle ważne, że prowokacyjna retoryka Kremla wobec naszego kraju nie jest bynajmniej „wynalazkiem” ostatnich kilku lat, bo sięga całej dekady wstecz, kiedy to wolą Putina w 2005 roku, nawet kosztem pamięci o hekatombie ofiar wielkiej wojny ojczyźnianej, ustanowiono swoje najnowsze święto narodowe: "Dzień Chwały Wojskowej Rosji - Dzień Jedności Narodowej", które wyznaczyli na dzień 4 listopada.
W tym dniu właśnie 4 listopada 1612 roku polsko-litewski garnizon opuścił mury twierdzy Kreml, który wkroczył tam pod dowództwem hetmana Stanisława Żółkiewskiego 9 października 1611 roku po zwycięskiej bitwie pod Kłuszynem.
Ten epizod w historii obrany za podstawowe święto Rosji jest ewidentną prowokacją Putina wobec Polski, bo czym była epizodyczna obecność wojsk I Rzeczpospolitej w Moskwie wobec tego wszystkiego, co przyniosła obecność Rosji, tak carskiej, jak i bolszewickiej przez niemal dwieście lat w Polsce.
Jakie ofiary pociągnął ów rok 1612 tam, a ilu naszych rodaków wymordowali carscy i sowieccy okupanci wraz z zsyłkami, łagrami, "Katyniem", czy katowniami Urzędu Bezpieczeństwa.
TE PROPORCJE SĄ DZIŚ OCZYWISTE, ZWŁASZCZA DLA TYCH, CO TO ŚWIĘTO USTANAWIALI !!!
Dzień 4 listopada jest jeszcze inną datą w pamięci na linii relacji Polska - Rosja, bo jest to dokładna rocznica tzw. rzezi Pragi dokonanej w 1794 roku na rozkaz generała Aleksandra Suworowa, bohatera Wszechrosji, patrona największych uczelni wojskowych związku sowieckiego i Rosji, który został przez carycę Katarzynę wielką wynagrodzony natychmiastowym awansem na feldmarszałka.
Meldował Katarzynie II: „Ura! Warszawa jest nasza!” Caryca odpowiedziała awansując go: „Ura! Feldmarszałku!”.
Było, "za co", bo w ciągu jednej nocy wymordował całą ludność i obrońców warszawskiej Pragi.
CZY CZASEM ZA "DNIEM JEDNOŚCI NARODOWEJ ROSJI" NIE KRYJE SIĘ CZEŚĆ DLA TEGO "SUKCESU" ROSJI ?
Warto jeszcze w tym kontekście dodać, że nie, kto inny, jak właśnie Władimir Putin nazwał rozpad Związku Radzieckiego „największą tragedią geopolityczną XXI wieku”.
Innymi słowy dla rosyjskiego przywódcy jest tragedią upadek najbardziej zbrodniczego systemu politycznego świata, odpowiedzialnego za wymordowanie z zimną krwią kilkudziesięciu milionów ludzi.
Jaki zaś był to system, którego tak żałuje obecny obóz władzy na Kremlu, to warto się o tym przekonać chociażby na przykładzie znakomitego filmu „The Soviet Story”, który jest dostępny pod adresem internetowym:
http://www.fronda.pl/a/the-soviet-story-na-naszych-oczach,50094.html
https://www.youtube.com/watch?v=bdpzrPEvDOQ

Roman - 27.04.15 18:01
Rosja - chyba od swego zarania jest dziwnie zachłannym i awanturniczym
tworem! Twór ten jeszcze cechuje napadanie na słabszych od siebie.
Rozciąga sie on, na najwiekszym powierzchniowo terytorium świata! Ale
jego zachłanność nie ma końca! Ten kolos musi uderzać,zabijać,jączyć,
rabować,gwałcić itd.. Inaczej nie potrafi egzystować na tym Bożym świecie.
Sąsiedztwo z takim potworem, zawsze grozi jego wtargnięciem,na co jest
sporo dowodów. Polska w żaden sposób nie zagraża temu potworowi,ale
on już nawet grozi nam bombami "A". I wydaje mu się,że on ma racje!
Od 17 września 1939r do tej pory nie zwrócił nam silą zabranych Kresów
Wschodnich,a już grozi napadem! Gdzie dla takiego potwora honor
przyznania się do morderst w Katyniu. I ostatniego morderstwa za lotniskiem
w Smoleńsku. To jest przysłowiowe marzenie ściętej głowy! A twórcy
ewentualnego filmu o nieszczęsnym Tupolewie w Smoleńsku mogą zginąć
i basta!!

solo - 27.04.15 16:54
Tak, prawdę powinniśmy poznać, obojętnie jaka ona jest. Bo tylko prawda na ten temat może nam Polakom pomóc. Pokazać nam jakich mamy jeszcze, w Polsce, niby obywateli. Targowiczan jest u nas dalej dużo. Kto do nich należy. Jaka jest na to szansa??? Prezydent, Pan Kaczyńskii nie tylko Rosji przeszkadzał. Także i Uni Europejskiej(raczej niemiecko-francuzkiej uni). Był przciwny ekspansji gospodarczej, dominacji politycznej Niemiec. Co wyraźnie było widać przy pakcie Lizbońskim. Dlatego Unia i NATO też nie są zbyt zainteresowani w wyjaśniemiu tej sprawy. Mam nadzieję że ten film, będzie opierał się na faktach. Jak obiecuje Antoni Krauze. Nie będzie w nim żadnego politycznego lub religijnego akcentu. Tylko fakty. Co z tymi faktami zrobią Polacy zobaczymy???

Wszystkich komentarzy: (20)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

20 Kwietnia 1706 roku
Zmarł Hieronim Lubomirski, hetman wielki koronny, woj. krakowski, podskarbi wielki koronny, marsz. nadworny koronny (ur. 1647)


20 Kwietnia 1920 roku
Rozpoczęły się VII Letnie Igrzyska Olimpijskie w Antwerpii.


Zobacz więcej