Czwartek 25 Kwietnia 2024r. - 116 dz. roku,  Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 14.06.15 - 13:51     Czytano: [3705]

„A Naród Polski kona w świadomości i ginie"


Zapraszam na pierwszą z trzech podzielonych przeze mnie niezwykle interesujących części Biuletynu nr.359 Patriotycznego Ruchu Polski. Pozostałe dwie ukażą się w lipcu i sierpniu 2015. Należy to publikować, by nie dać umrzeć najprawdziwszej naszej historii.

(Odsłona w trzech Aktach)

Wstęp do Aktu Pierwszego, - czerwiec 2015



Skandal prezydenci i pretendencki w jednym, tak w krótkim, jak i precedensowym wydaniu.

W dniu wizyty Prezydenta Komorowskiego w ukraińskim parlamencie, ten uznał OUN-UPA za bojowników o niepodległość Ukrainy. Wniosek o przegłosowanie tej ustawy złożył syn komendanta UPA, Jurij Szuchewycz.

Dziś Prezydent Bronisław Komorowski odwiedził Radę Najwyższą Ukrainy(parlament) z okazji 75 rocznicy zbrodni katyńskiej. Dużo mówił o obecnej sytuacji, zmianach na Ukrainie i oczywiście o totalitaryzmie sowieckim, zapominając jednak o innej totalitarnej ideologii- ukraińskim nacjonalizmie.

Otóż dziś w czasie wizyty Prezydenta przegłosowano w ukraińskim parlamencie ustawę uznającą weteranów OUN-UPA za bohaterów w walce o niepodległość Ukrainy. "Państwo uznaje, że bojownicy o wolność w XX wieku odegrali główną rolę w odrodzeniu ukraińskiej państwowości, proklamowanej 24 sierpnia roku 1991"- w tym brzmieniu ustawę przyjęto. Na jej podstawie przysługują im zniżki i przywileje socjalne, uznano również stopnie jakie otrzymali w formacji wojskowej w jakiej służyli(ustawa obejmuje jak widać wyżej nie tylko, ale również UPA).

Przypomnijmy, Ukraińska Powstańcza Armia i jej "bojownicy o wolność" odpowiadają za bestialskie zamordowanie co najmniej 100 tys. Polaków na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej. Jest to kolejna w krótkim przeciągu czasu, po uczczeniu rocznicy śmierci Szuchewycza, gloryfikacja zbrodniarzy z UPA.

…………………………………………………..

Moja dygresja: Tak oto budowana jest dzisiejsza historia poświadczona niezaprzeczalnymi publicznymi faktami. Zdarzyło mi się pisać o niej wielokrotnie. To wydarzenie też nie jest ostatnim tego typu, zapewniam, Zdzisław Wojciechowski czerwiec 2015




































Dziś Prezydent Bronisław Komorowski odwiedził Radę Najwyższą Ukrainy(parlament) z okazji 75 rocznicy zbrodni katyńskiej. Dużo mówił o obecnej sytuacji, zmianach na Ukrainie i oczywiście o totalitaryzmie sowieckim, zapominając jednak o innej totalitarnej ideologii- ukraińskim nacjonalizmie.

Otóż dziś w czasie wizyty Prezydenta przegłosowano w ukraińskim parlamencie ustawę uznającą weteranów OUN-UPA za bohaterów w walce o niepodległość Ukrainy. "Państwo uznaje, że bojownicy o wolność w XX wieku odegrali główną rolę w odrodzeniu ukraińskiej państwowości, proklamowanej 24 sierpnia roku 1991"- w tym brzmieniu ustawę przyjęto. Na jej podstawie przysługują im zniżki i przywileje socjalne, uznano również stopnie jakie otrzymali w formacji wojskowej w jakiej służyli(ustawa obejmuje jak widać wyżej nie tylko, ale również UPA).

Przypomnijmy, Ukraińska Powstańcza Armia i jej "bojownicy o wolność" odpowiadają za bestialskie zamordowanie co najmniej 100 tys. Polaków na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej. Jest to kolejna w krótkim przeciągu czasu, po uczczeniu rocznicy śmierci Szuchewycza, gloryfikacja zbrodniarzy z UPA.

Akt pierwszy Artykułu, m-c czerwiec:
„A NARÓD POLSKI KONA W ŚWIADOMOŚCI I GINIE”

Ze względu na unikalną, bardzo interesującą i bardzo czasową treść Biuletynu 359 Patriotycznego Ruchu Polski, który otrzymałem, postanowiłem go dla Państwa w całości opublikować w trzech odsłonach w wersji oryginalnej. Pierwsza w miesiącu czerwcu, druga w miesiącu lipcu i trzecia w miesiącu sierpniu 2015 roku.


Są na tym świecie trzy zwierzęta - potwory, które pożerają ludzką duszę: Tygrys, czyli ludzka Żądza; Lew, czyli ludzka Duma; i Wilk, czyli ludzka Zawiść.

Ale znacznie gorsze od nich wszystkich, jest samouwielbienie politycznych elit tego świata, Polskich elit, w szczególności.

Największym, najwspanialszym i najdoskonalszym skarbem tego świata, jest rozum!!!. Największą jego biedą, tragizmem i nieszczęściem wynikającym z żądzy, dumy, zawiści i samouwielbienia, jest głupota politycznych elit tego świata.

Z głupoty wynikają skandale. Kiedy jednak głupota brata się z rządzą, dumą i zawiścią, dochodzi do Afer na ogromną skalę, (dzisiejsze elity), przekraczającą nasze wszelkie wyobrażenia. Lecz gdy do nich dołącza samouwielbienie, dochodzi do mniejszych lub większych kataklizmów, (dzisiejsza polityka), w których właśnie tkwimy od chwili, kiedy świat ogarnęła obłąkana tzw. Demokracja, zabójca resztek ludzkiej normalności, polityczny dom wariatów. I od tego wszystkiego, w tych systemach, tworzonych do produkcji ludzkiej zagłady, nie ma odwrotu(!), ale okazuje się, że nie ma także miejsca na ich naprawę, o czym zaświadcza brak narodowej i społecznej reakcji na dziejącą się polską ostateczność. Nasza bogata i patriotyczna historia, w tym przeraźliwym świetle, nie nauczyła Polaków niczego!!!!!
Tyle kolejnej mojej dygresji w koło treści artykułu.

Poniżej przedstawiam obraz historii Polski i Polaków lat kilkudziesięciu ostatnich. Nadałem jej własny tytuł: „A Naród Polski kona w świadomości”, który ze względu na objętość treści poniższego Biuletynu i dla właściwego jego zrozumienia, przedstawię w trzech aktach - odsłonach. A oto Akt Pierwszy oryginalnych treści kopii nadesłanego Biuletynu :

PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - Biuletyn nr 359
“Boże, chroń nas przed przyjaciółmi”


Niedawno pisaliśmy o fatalnym wpływie ludzi o podwójnej lojalności, którzy zdominowali polskie współczesne elity polityczne. Nasz kraj ciągle musi znosić brzemię historycznej wymiany elit, jaka nastąpiła u nas w rezultacie wojny. Patriotycznie nastawieni przedstawiciele polskich warstw przywódczych zostali fizycznie wyeliminowani przez obydwa totalitarne reżimy: nazistowski i sowiecki.
Stalin z definicji nie ufał Polakom i posługiwał się polskimi Żydami komunistami oraz agentami-matrioszkami w celu przejęcia przywództwa i zapanowania nad narodem, w stosunku do którego prowadził długofalową politykę podboju. Wielu spośród współczesnych przywódców politycznych Polski wywodzi się właśnie z tych stalinowskich rodów. Jednym z nich jest były Prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski, ale również obecny Prezydent Bronisław Komorowski, reprezentujący środowiska byłych PRL-owskich wojskowych służb specjalnych.

WSTRZĄSAJĄCY ŻYCIORYS OJCA ALEKSANDRA KWAŚNIEWSKIEGO

Aleszumm - 4 Lipca, 2014 - 01:25





Zadręczeni torturami SB















WSTRZĄSAJĄCY ŻYCIORYS OJCA ALEKSANDRA KWAŚNIEWSKIEGO

Wstrząsający życiorys ojca Aleksandra Kwaśniewskiego. “W NKWD torturował, bił, słuchał krzyków męczonych ludzi…” Czytelniku, podaj dalej!
Ojciec Aleksandra Kwaśniewskiego był Żydem rosyjskim w stopniu pułkownika NKWD, „wcielony” w Polaka do organizowania nadzoru UB na terenach Pomorza Zachodniego i Północnego. Pod koniec lat czterdziestych zmienił nazwisko na Kwaśniewski i przyjął imię Zdzisław.
NKWD zaopatruje go w dyplom ukończenia medycyny w Poznaniu i niezbędne dokumenty dla uwiarygodnienia wykonywanego zawodu lekarza.
Izaak Stolzman oskarżony jest o mordowanie patriotycznej ludności polskiej na Kresach Wschodnich oraz grabież i popełnianie zbrodni na Żydach w gettach w okresie okupacji niemieckiej Wileńszczyzny i Białorusi.
Po wkroczeniu wojsk sowieckich do Polski, Stolzman dowodzący oddziałem NKWD w latach 1945-1947 – dopuszcza się zbrodni ludobójstwa na jeńcach niemieckich, marynarzach szwedzkich, żołnierzach AK, NSZ i innych formacji zbrojnych.
Dokonuje egzekucji w okolicach Borne, Sulinowo (Gross Born), w nie istniejącej obecnie wsi Doderlage, w Berkniewie (Barkenbrucke) koło Bornego Sulimowa, po którym zostały szczątki fragmentów zniszczonych domów. Na terenie tym, będącym poligonem wojsk sowieckich, w okolicznych lasach grzebał swoje ofiary, których kości jeszcze obecnie są odnajdywane.
Stolzman vel Kwaśniewski pod koniec lat 40 -tych i na początku 50 -tych, z rozkazu władz NKWD nadzorował i koordynował zbrodniczą działalność powiatowych i miejskich urzędów bezpieczeństwa publicznego w Drawsku, Białogardzie, Szczecinku, Wałczu, Kołobrzegu, Połczynie, Jastrowie i Okonku.
Uczestniczył również w zbrodniach UBP w Gdańsku, Słupsku, Szczecinie, Ustce, Koszalinie i Elblągu. Oprawca ten pozbawiał życia więźniów przez rozstrzeliwanie, wieszanie, a także gazowanie, jak np. w gdańskiej siedzibie NKWD i przez wstrzykiwanie trucizny, co było wyłączną jego specjalnością.
Płk. Izaak Stolzman dał się też poznać w 1947 r. uczniom gimnazjum w Wałczu. „Nadzorował” z ramienia UB sprawę założenia nielegalnej organizacji młodzieżowej na terenie Gimnazjum Ogólnokształcącego, której przywódcą konspiracyjnym był Bogdan Szczucki.
Działalność tej grupy polegała m.in. na zdejmowaniu flag wywieszanych z okazji komunistycznych rocznic, rozrzucaniu ulotek, głośnym skandowaniu :”Precz z komuną!!!” lub „Pachołki Rosji”. Próbowali oni zwrócić uwagę na stalinowskie zbrodnie, których m.in. dopuszczał się Izaak Stoltzman.
Poczynania Izaaka Stoltzmana vel Kwaśniewskiego były częścią działań sowieckich grup operacyjnych w likwidacji członków polskiego ruchu oporu. Były to grupy kontrwywiadu sowieckiego, działające na terenie Polski zawsze i przede wszystkim przez przydzielonych specjalnie agentów.
W czasie okupacji niemieckiej wywiad sowiecki rzucił na teren Polski tysiące swoich agentów, wśród których był Stolzman. Zadaniem ich było ustalenie osób oraz danych o polskim ruchu podziemnym po to, aby mieć adresy i nazwiska osób do likwidacji po wkroczeniu wojsk sowieckich.
Byli oni nazywani „łowcami AK-owskich głów”.
Izaak Stolzman vel Kwaśniewski podejmuje się zacierania swojej zbrodniczej działalności zamykając usta świadkom pod groźbą utraty życia.
W roli lekarza zamieszkał w Białogardzie przy ul. Bohaterów Stalingradu 10 (obecnie Dworcowej). Przeistacza się w katolika, co wynika z księgi zawartych małżeństw kościoła parafialnego w Białogardzie, w którym 6 lutego 1954 r. zawarł związek małżeński.
Zdzisław Kwaśniewski, ur. w 1921 r. w ZSRR poślubił Aleksandrę Pałasz, ur. 28 grudnia 1929 r. w Wilnie, z zawodu pielęgniarkę. Z małżeństwa tego w domu przy ówczesnej ul. Bohaterów Stalingradu 10, urodził się 15 listopada 1954 r. Aleksander – były prezydent i jego siostra Małgorzata Sylwia, o której wiadomo tylko tyle, że jest w Szwajcarii dyrektorem banku.
Aleksander Kwaśniewski nie mówi o niej nic. W miejscowym kościele NMP nie ma ich metryki chrztu. Z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że nie zostali oni ochrzczeni.
Ojciec Aleksandra Kwaśniewskiego zmarł w 1990 r. i bez rozgłosu został pochowany na cmentarzu żydowskim w Warszawie. Matkę pochowano w 1995 przed wyborami prezydenckimi.
Miała ona pogrzeb katolicki na cmentarzu warszawskim, dzięki uzyskaniu zaświadczenia od proboszcza kościoła parafialnego w Białogardzie. Fakt ten Aleksander Kwaśniewski, bez zachowania prywatności, sprytnie wykorzystał w kampanii prezydenckiej, by zyskać na wiarygodności jako katolik.
Były kierownik UB w Drawsku Pomorskim, Wacław Nowak, wyjawił, że Zdzisław Kwaśniewski, ojciec byłego prezydenta R.P., to sowiecki zbrodniarz wojenny winny zbrodni przeciwko narodowi polskiemu.
Wacław Nowak mieszkał jako emeryt w Koszalinie przy ulicy Powstańców Wielkopolskich 22. Kilka miesięcy przed śmiercią w 1994 roku wyznał, że UB i NKWD zamordowało AK-owców, NSZ-owców i uczestników ruchu oporu na Pomorzu Zachodnim w 1945 roku, do czego on sam się przyczynił.
Nowak kierował operacjami UB w rejonie Drawsko, Czaplinek, Jastrowie, Połczyn, Białogard i Kołobrzeg. Otrzymywał rozkazy bezpośrednio od NKWD z placówek w Gross-Born (Borne-Sulinowo), Białogardzie i Rawiczu. Występował on pod przybranym nazwiskiem „Wacław Nowak” nadanym mu przez NKWD w trakcie nominowania go na stanowisko kierownika UB w Drawsku w 1945 roku. Jego prawdziwe nazwisko zdradzało jego rodowód żydowski.
Z nakazu NKWD Nowak wyłapywał żołnierzy Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych i organizacji antysowieckich, ukrywających się na podległym mu terenie, uczestnicząc w obławach na grupy żołnierzy Wileńskiej 5-tej Brygady AK oddziału majora Zygmunta Siendzielerza ps. „Łupaszka” (wcześniej należącego do 4-tej Brygady), które przedostawały się do lasów Pomorza Zachodniego.
Złapanych odstawiał do obozu koncentracyjnego NKWD w Barkenbryge (Barkniewo) koło Gross-Born Borne (Sulimowo). (Nowak znał tylko niemieckie nazwy miejscowości.) Był to obóz przejściowy. Stamtąd były dla AK-owcóow tylko dwa wyjścia - do Rosji albo na „rozwałkę”.
Enkawudzistą który nadzorował zbrodniczą działalność UB, w tym zbrodnie Nowaka, był Izaak Stolzman. AK-owców rozstrzelano we wsi Doberlage położonej około 5 km na północ od Nadarzyc. Wieś ta jest opuszczona od tamtego czasu, nawet jej nazwa wyszła z użycia. Zostały po niej tylko resztki murów i fundamenty. Zwłoki zakopano w okolicznych lasach. Jedne przykryto niewypałami, inne także minami i zasypano ziemią.
Nowak zapamiętał tylko trzy nazwiska spośród zamordowanych żołnierzy AK:
Jerzy Łoziński, Stanisław Subotrowicz i Witold Milwid, (ich przesłuchiwano najdłużej). UB-owcy zastrzelili ich w Doberlage w obecności Nowaka i Stolzmana.
Stolzman przygotowywał również procesy polityczne młodzieży szkolnej.
W Wałczu doprowadził do skazania uczniów Bogdana Szczuckiego, Mariana Baśladyńskiego i Feliksa Stanisławskiego, a w Białogardzie Pszczółkowskiego i Tracza na więzienie i pracę w kopalniach węgla.
Wacław Nowak spotkał Izaaka Stolzmana kilka lat później w Urzędzie Bezpieczeństwa w Białogardzie, ale on nazywał się już inaczej. Zmienił nazwisko na Zdzisław Kwaśniewski. http://www.chwalewski.pl/(link is external)
Zeznanie złożone pod przysięgą przez Dominika Dzimitrowicza:

„Gdzieś w połowie 1945 r. wraz z rodzicami przyjechałem do Gdańska. W domu rodziców mieściła się Komorka Kontrwywiadu w dzielnicy Gdańsk-Wrzeszcz, ul. Wallenroda 4. Do Komórki przychodziły wiadomości, że w kierunku Gdańska są kierowani więźniowie, którzy nie docierają do miejsca przeznaczenia tzn. do więzienia.
Aby rozpoznać „sprawę” ojciec mój postanowił pójść do pracy UBP Gdańsk jako kierownik warsztatu krawieckiego, a mnie wziął jako ucznia. Podjęto szczegółową penetrację UBP w Gdańsku. Rzeczywistość okazała się koszmarem.
Do gdańskiego UB przywożono tygodniowo od jednej do dwóch grup żołnierzy AK. Przesłuchiwania prowadzili enkawudziści poprzez tortury łamania rak, nóg, wyrywania paznokci etc. Owe przesłuchania były nadzorowane przez Izaaka Stolzmana.
Następnie przesłuchanych „więźniów” wysyłano transportem samochodowym w kierunku Słupska. Od 1947 r. zaczęto stopniowo likwidować obóz Barkniewo, gdzie byli rozstrzeliwani żołnierze Armii Krajowej.
W związku z tym część więźniów była kierowana do podziemi przy ulicy Jaracza w Słupsku, gdzie była mordowana, następnie zasypywana wapnem, gdzie do tej pory leżą ich prochy. W związku z tym, że Izaak Stolzman znał mego ojca, z którym uzgodnił, ze w rezerwie zawsze będzie wyprasowany mundur. Gdy był w Gdańsku, dzwonił do Konsumu, żeby wysłać mundur, wtedy ojciec posyłał mnie z mundurem do Izaaka Stolzmana.
Wziąłem mundur i poszedłem do urzędu bezpieczeństwa w Gdańsku. Niosąc mundur dla Stolzmana nie spodziewałem się, ze w przeciągu 48 godzin znajdę się w przedsionku piekła.
Gdy wszedłem do pomieszczenia, gdzie znajdował się Lebe Bartkowski, który przygotował narzędzie do torturowania ludzi, zamiast zameldować swoje przybycie, to ja stanąłem i przyglądałem się, co Bartkowski robi. Tenże nie zastanawiając się uderzył mnie w twarz. Natychmiast odwzajemniłem Bartkowskiemu.
Z opresji wybawił mnie Stolzman, który wszedł prowadząc dwie kobiety, jedną młodszą, drugą starszą.
Okazało się, że były to żona i córka jednego z uciekinierów, który przyznał się, że u niego w domu przechowywana jest część narkotyków – zabrano narkotyki i obie panie.
Przez pół dnia Szwedzi i Polacy byli przesłuchiwani przez Stolzmana i Bartkowskiego.
Interesowało ich, kto i skąd dostarczył opium na statki, gdzie znajduje się miejsce składowania na terenie Trójmiasta, Ustki, Słupska. Gdy skończono ustne przesłuchiwanie i Stolzman nie dowiedział się, skąd brano tak duże ilości narkotyków, wtedy przystąpiono do fizycznego przesłuchania.
„Na tapetę” wzięto więźnia, który na piersi miał zawieszony krzyż.
Bartkowski kazał zdjąć krzyż, lecz przesłuchiwany odmówił. Stolzman kazał Bartkowskiemu powiesić go na haku na łańcuszku od krzyża.
Postawiono delikwenta na taborecie i ręce i nogi miał związane, głowę przełożono za łańcuszek powieszony na haku. Następnie Bartkowski raptownie wyrwał ławkę spod nóg. Łańcuszek pękł pod naprężeniem i jednocześnie przeciął prawdopodobnie tętnicę.
Krew zaczęła lać się jak z „kranu”. Po kilku minutach człowiek nie żył.
Kazano mi pomóc wynieść zwłoki oraz zmyć podłogę. Krzyż zmywał enkawudzista.
Osobiście słyszałem jak Stolzman mówił do Bartkowskiego, że krzyż ten weźmie do domu na pamiątkę. Następnym do przesłuchania był młody Polak. Związano mu ręce i nogi oraz powieszono jak świnię na haku. Obnażono dolną część ciała i Bartkowski szczypcami zaczął ściskać powieszonemu genitalia.
Nastąpił niesamowity krzyk bólu torturowanego człowieka. Stolzman kazał przerwać tortury i zapytał czy już sobie przypomniał, skąd mieli na statku narkotyki. Młody człowiek wskazał na małżeństwo z córką, którzy prawdopodobnie mieli się zajmować transportem narkotyków na statki.
W pierwszej kolejności wzięto seniora rodu. Żonę i córkę ze związanymi rękoma posadzono w bliskiej odległości od ojca i męża. Zaczęto mu zrywać paznokcie z rak i nóg, żeby nie krzyczał zaplombowano mu usta. Torturowany człowiek kilkakrotnie mdlał. Łamano mu palce u rąk i nóg, i ręce. Gdy zdjęto opaskę z ust Bartkowski zapytał go czy będzie zeznawał, odpowiedział, że tak.
Narkotyk – opium został przywieziony do Ustki samochodem MO, a eskortę stanowili milicjanci. Gdy samochód pojechał pod statki, żołnierze, którzy pilnowali szwedzkie statki zniknęli na czas rozładunku towaru.
Izaak Stolzman zagroził, ze jeżeli nie będzie mówił prawdy, to żona i córka zostaną zgwałcone a później zastrzelone.
Torturowany mężczyzna ‚przypomniał sobie’, że narkotyk był przywieziony z Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Szczecinie. Stolzman jak to usłyszał, to się wściekł, zawołał dwóch enkawudzistów też Żydów, którzy zgwałcili 15-letnią córkę oraz żonę. Po zgwałceniu kobiet, Stolzman wziął ze stołu aparat, rozerwał pochwę, a Bartkowski wepchnął nagrzany pręt do czerwoności w skrwawioną pochwę dziewczyny. Nastąpił niesamowity krzyk bólu. Tak samo postąpiono z matką dziewczyny.
Niepotrzebne kobiety wyniesiono do następnego pomieszczenia, gdzie zostały zastrzelone.
Izaak Stolzman w dalszym ciągu prowadził śledztwo w stosunku do torturowanego mężczyzny, nie wierzył jego zeznaniom, że ten z uporem maniaka powtarzał, że narkotyki zostały przywiezione z UB w Szczecinie.
W pewnym momencie kazał nagrzać pręt, a Bartkowski z całą siłą wepchnął w odbytnicę, powtórzył się ten sam scenariusz – ryk człowieka mordowanego. Po zakończeniu „eksperymentu” został zamordowany strzałem w tył głowy. Wykonawcą mordu był Lebe Bartkowski.
Izaak Stolzman zarządził przerwę na obiad. Gdy chciałem opuścić przybytek zbrodni zapytałem czy mogę pójść do domu. Stolzman powiedział, że zostanę i pójdę, gdy przyjdzie czas. Po jakimś czasie powrócił z obiadu Lebe Bartkowski, stanął w rozkroku i powiedział do mnie: „Nu ty goj, czy wiesz, że nasze kamienice a wasze szubienice, za chwile zawiśniesz na tym haku”.
Po chwili przyszedł Izaak Stolzman i zarządził przesłuchanie pozostałych Polaków przez Bartkowskiego, a mnie kazał pozostać w pokoju. Natomiast Stolzman wziął dwóch pomocników i rozpoczął przesłuchania marynarzy szwedzkich, zastosował stopniowa metodę torturowania, zaczęto od zdzierania paznokci z rak i nóg oraz łamania palców. Następnie rozgrzanym prętem , prętami ciągnięto po całym ciele, plecach, nogach, brzuchu, piersiach itd.
Krzyki bólu, rozpaczy męczonych marynarzy szwedzkich. Gdy torturowano Szwedów i Polaków, Izaak Stolzman stał i przyglądał się, gdy torturowani ludzie krzyczą. On uśmiechał się, wydawało się, że Stolzman znajduje się w jakiejś „ekstazie”, która dawała mu niesamowitą przyjemność.
Lebe Bartkowski podczas przesłuchania uciekinierów polskich nie uzyskał żadnych dodatkowych wiadomości. Izaak Stolzman kazał ich odprowadzić i rozstrzelać.
Dla mnie dano siennik i koc do spania i tak przesiedziałem całą noc do następnego ranka. Rano następnego dnia Stolzman kazał Bartkowskiemu załadować do samochodu rozstrzelonych Polaków, zawieźć do Brzeźna i zakopać. Sam natomiast przy pomocy dwóch enkawudzistów rozpoczął kontynuację wczorajszych przesłuchań marynarzy szwedzkich, dochodzenie przeprowadzone było w języku niemieckim tak, że nic nie rozumiałem. Tyle mogłem zrozumieć, że gdy nie było po myśli Stolzmana, to wzmogło by się torturowanie.
Gdy przyjechał Bartkowski, polecił, aby przygotować do drogi samochód, jeżeli będą pytać, dokąd zabiera – powiedzieć, że Szwedzi są wiezieni na statek, który ich zawiezie do Królewca-Kaliningradu. Było to kłamstwo i wprowadzenie wszystkich „zainteresowanych” w błąd.
Następnie wszystkich porwanych Szwedów wsadzono do samochodu uprzednio wiążąc ręce i nogi. Konwojenci siedli razem z więźniami. Natomiast naczalstwo w „gaziku”, a ja z nimi ruszyliśmy w stronę Gdyni-Lęborka-Słupska.
W Słupsku po kilku minutach pojechaliśmy pod budynek. Po chwili stania na zewnątrz wyszło kilku ludzi. Bartkowski na czele ze swoimi ludźmi zaczął wyładowywać Szwedów. Po wyładowaniu ustawiono ich „gęsiego” i poprowadzono do budynku. Gdy ostatni zniknął w drzwiach, Izaak Stolzman kazał mi przejść na siedzenie obok niego.
”Dominik” – zwrócił się do mnie:
„Przekroczyłeś próg swojego bezpieczeństwa. Zobaczyłeś i usłyszałeś to, co nie powinieneś… widzieć i usłyszeć. W związku z tym musiałbym ciebie zabić, ale tego nie zrobię. Zawdzięczasz swoje życie Dyrektorowi Konsumu, panu Kamińskiemu, który wstawił się za tobą. Jeżeli zaczniesz rozpowiadać, co słyszałeś i widziałeś, to zginie cala twoja rodzina i ty w podziemiach. Teraz zejdziemy na dół do podziemi to zobaczysz, że ja ciebie nie okłamuję.”
Rozkazał, abym szedł za nim i tak mnie sprowadził do podziemia. W pierwszej kolejności poczuło się niesamowity zapach rozkładających ciał ludzkich oraz zobaczyłem leżących pokotem marynarzy szwedzkich, którzy przed kilkoma minutami zeszli do podziemi.Dobijano z pistoletów tych, którzy dawali oznaki życia.
Gdy chciałem opuścić przedsionek piekła, Stolzman złapał mnie za ramię, mówiąc mi, że muszę jeszcze zobaczyć krematorium i zwłoki, które są zasypane wapnem: „Jak ty nie będziesz posłuszny, to spotka ciebie to samo co tamtych.”
Podszedłem bliżej do zwłok zasypanych wapnem. Widok ofiar był straszny, usta otwarte, powieki nie zamknięte, wyraz twarzy wykazywał grymas – obraz był niesamowity.
Do tej pory mam obraz tego nieboszczyka. Gdy tak przyglądałem się twarzy nieboszczyka, która mnie zafascynowała, do Izaaka Stolzmana podeszło dwóch ludzi, którzy okazali się prokuratorami prokuratury powiatowej w Słupsku.
Przyszli do Stolzmana, aby uzgodnić ilu mają przysłać więźniów do zamordowania. Mordowano spaleniem lub zasypaniem wapnem.
Po uzgodnieniu z nimi, ilu ludzi-więźniów mają dostarczyć, pociągnął mnie za enkawudzistami, którzy ciągnęli zwłoki szwedzkiego marynarza.
Raptownie trafiliśmy na kotłownie, piece krematoryjne. Widok wkładającego ciała do pieca oraz drugiego palącego ciała marynarza szwedzkiego spowodował, że straciłem przytomność, dopiero odzyskałem ją w samochodzie, w drodze powrotnej do Gdańska”.
Źródła:
Z listu Jana Krawca do redakcji tygodnika „Gwiazda Polarna”
Jarek Kefir w dniu 18 kwietnia 2013 Wiadomosci


Źródło: http://niepoprawni.pl/blog/2218/wstrzasajacy-zyciorys-ojca-aleksandra-kwasniewskiego

©: autor tekstu w serwisie Niepoprawni.pl | Dziękujemy! :). <- Bądź uczciwy, nie kasuj informacji o źródle - blogerzy piszą za darmo, szanuj ich pracę.


……………………………………………………………………………………………..


Komorowski – kandydat postkomunistycznych służb WSI

Aktualizacja: 2010-06-11 4:17 pm
Żołnierze WSI nie będą głosować czwórkami, ale Komorowski ma mój głos i środowiska WSI, bo kategorycznie był przeciwny likwidacji WSI. Otworzę szampana, gdy wygra – powiedział w wywiadzie dla „Polski. The Times” Marek Dukaczewski, były szef Wojskowych Służb Informacyjnych, szkolony przez GRU w Moskwie. Ta deklaracja nie dziwi – kandydat na prezydenta PO Bronisław Komorowski był związany z wojskowymi służbami specjalnymi od początku swojej publicznej działalności po 1989 r.
Wspomniany wywiad udzielony przez Marka Dukaczewskiego jest deklaracją poparcia Komorowskiego przez całe środowisko Wojskowych Służb Informacyjnych. Nie jest to poparcie bezinteresowne – ludzie związani z tą formacją chcą wrócić. Wprawdzie nie do czynnej służby, ale jako szeroko rozumiane zaplecze eksperckie prezydenta Bronisława Komorowskiego.
– Gdyby ktokolwiek chciał skorzystać z naszej rady, z naszych opinii czy ekspertyz, absolutnie jesteśmy otwarci, żeby taką wiedzą służyć – stwierdził Marek Dukaczewski.
Jego zdaniem miłość Komorowskiego do WSI bierze się z pragmatyzmu, ponieważ poznał te służby. Dukaczewski nie powiedział natomiast, że WSI pomogły Komorowskiemu i wybawiły go z kłopotów.

Lokata w para banku
W 2007 r. w Aneksie z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych ukazała się informacja o pieniądzach ulokowanych przez Bronisława Komorowskiego i aktora Macieja Rayzachera (jest obecnie w komitecie poparcia Komorowskiego na prezydenta) w parabanku.
„Służby interesowały się również kontaktami finansowymi Komorowskiego i Rayzachera z Januszem Paluchem, który prowadził tzw. działalność parabankową. Komorowski, Rayzacher i Benedyk mieli zainwestować w przedsięwzięcie Palucha 260 tys. DEM. (…) W notatce WSI stwierdzono, że Rayzacher i Komorowski nie mieli »możliwości żądania zwrotu pieniędzy drogą prawną«. W.S. Tomaszewski dowiedział się, że »generałom udało się odzyskać pieniądze przy pomocy kontrwywiadu wojskowego«. Próbą odzyskania pieniędzy zajął się w imieniu Komorowskiego i Rayzachera WS [tajny współpracownik WSI – red.] »Tomaszewski«”. – czytamy w Aneksie.
Sprawę szeroko komentowały zarówno media, jak i Bronisław Komorowski i Maciej Rayzacher, który w latach 1991–1993 był zastępcą dyrektora departamentu oświatowo-kulturalnego w Ministerstwie Obrony Narodowej w czasie, gdy Komorowski był wiceministrem obrony narodowej ds. wychowawczo-społecznych.
„Wymienianie mojego nazwiska w kontekście nadużyć dokonanych przez niejakiego Janusza Palucha to kolejny przykład opowiadania w stylu: »On ukradł albo jemu ukradli, dość, że zamieszany w kradzież«. Otóż to mnie ukradziono wówczas pieniądze, które pożyczyłem od rodziny i powierzyłem p. Rayzacherowi, który je umieścił w jakiejś piramidzie. To nie miało nic wspólnego z WSI. Tyle że WSI rozpracowywały aferę, w której pieniądze utracili też niektórzy oficerowie” – stwierdził na łamach „Gazety Wyborczej” w lutym 2007 r. Bronisław Komorowski.
Maciej Rayzacher nie chce mówić o szczegółach transakcji. – Niewiele pamiętam, a w tej sprawie już się wypowiadałem na łamach „Rzeczpospolitej”, która opublikowała mój list – mówi „Gazecie Polskiej”.
„W „Rzeczpospolitej” z 19 lutego 2007 r. ukazał się artykuł „Politycy toczą wojnę o raport WSI”. Gazeta streściła część raportu w ramce pt. „Komorowski, oskarżony i ofiara”. „Jestem w niej wymieniony wraz z ówczesnym moim przełożonym, wiceszefem MON Bronisławem Komorowskim jako powiązani rzekomo interesami z panem Paluchem. Pragnę wyjaśnić, że w trakcie internowania w obozie w Jaworzu, podczas wizyt u stomatologa nawiązałem kontakt z wojskowym lekarzem Michałem Benedykiem, który podjął się przekazać naszą korespondencję do rodzin, a następnie także do Ojca Świętego oraz prymasa Józefa Glempa. Benedyk ryzykował wtedy wiele. Dlatego, kiedy odezwał się do mnie w 1991 r., potraktowałem go z sympatią. Zaproponował mi »zainwestowanie« oszczędności w parabank prowadzony przez pana Palucha. Kwoty, które przekazałem przez Benedyka, były wielokrotnie niższe od wymienionej w ramce, gdyż cały stan posiadania naszej rodziny nie sięgał tej sumy. Po kilkakrotnych wpłatach (zawsze przez Benedyka) z prasy dowiedziałem się o aferze. Bronisław Komorowski udzielił mi kilkutysięcznej pożyczki na rzecz mej »inwestycji« i na tym polega jego udział w sprawie. Informacje zawarte w raporcie o WSI są równie »wiarygodne«, jak notka o moim rzekomym senatorowaniu” – napisał w marcu 2007 r. Maciej Rayzacher w liście do „Rz”.
Dziś nikt nie chce mówić o szczegółach odzyskania pieniędzy, podobnie jak i o tym, jaki był udział Wojskowych Służb Informacyjnych w całym przedsięwzięciu. Jedno jest pewne: to nie WSI rozpracowały całą aferę – jak stwierdził Bronisław Komorowski, a dowodem na to są akta śledztwa, które aktualnie znajdują się w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy.

Rzeczywistość jak scenariusz
Kilkanaście tomów akt śledztwa prokuratorskiego nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, kto faktycznie stał za parabankiem Janusza Palucha. W archiwach prasowych zarówno z początku lat 90., jak i z 2009 r., gdy zapadł wyrok, można poznać jedynie parę szczegółów dotyczących Janusza Palucha, bydgoskiego biznesmena i sponsora. Prokuratorskie akta tej sprawy mogłyby się z powodzeniem stać kanwą do scenariusza filmowego.
Janusz Paluch, operator ruchu PKP ze średnim wykształceniem, na początku lat 90. był właścicielem firmy Nedpol. Po Bydgoszczy jeździły taksówki z logo jego firmy. Na stadionie Zawiszy Bydgoszcz, klubu sponsorowanego przez Palucha, zawisły firmowe flagi. W gazetach i radiu pojawiły się wywiady z Januszem Paluchem. W 1992 r. najpierw Bydgoszcz, a później całą Polskę obiegła informacja, że Janusz Paluch prowadził działalność parabankową, na której setki ludzi straciło pieniądze – jak się później okazało – do parabanku trafiło 9 mln marek. Prokuraturę zawiadomili poszkodowani klienci Nedpolu, których było co najmniej 800.
Janusz Paluch po wybuchu afery przez pewien czas się ukrywał. Ścigany listem gończym do aresztu trafił w kwietniu 1992 r.
W mediach na początku lat 90. pełno było informacji o Januszu Paluchu, parabanku i śledztwie. Artykuły prasowe ukazywały się również w trakcie trwania procesu, który zakończył się wiosną 2009 r. Na próżno jednak szukać w nich ważnych informacji, które znajdują się w aktach śledztwa.
Już na początku wybuchu afery zginął jeden z wiceprezesów Nedpolu. Ciało Adama G. znaleziono w jego domu – prokuratura stwierdziła samobójstwo.
W sumie prokuratura oskarżyła cztery osoby i, co ciekawe, ze sprawy wyłączono działalność Janusza Palucha. Media zajęły się wyłącznie nim – na próżno szukać w archiwach wiedzy o pozostałych osobach. Nie ma informacji, że wiceprezesem firmy Nedpol, w której ramach funkcjonował parabank, był Hieronim I., były żołnierz Pomorskiego Okręgu Wojskowego, w czasach PRL-u, uczestnik misji ONZ w Syrii.
„Oprócz generałów POW, tj. Zalewskiego i Dysarza, I. (Hieronim I. – przyp. red.) powiedział mi, że do dzikiego banku (tak o swoim przedsięwzięciu mówił w prokuraturze Paluch – przyp. red.) wszedł wiceminister Komorowski (…)” – zeznał 19 maja 1992 r. podczas przesłuchania w prokuraturze Janusz Paluch.
Z akt śledztwa wynika, że klientami parabanku było wielu wojskowych, także tych wysokich rangą, m.in. wspomniany Roman Dysarz, szef POM, członek rady wychowania fizycznego i sportu MON, Zdzisław Czerwiński, specjalista MON, Lechosław Konieczyński, szef sztabu JW 4795 WP. Nedpol sponsorował także wojskowy klub sportowy „Zawisza” – na procesie Paluch zeznał, że na szczeblu ministrów, generalicji i PZPN kontakty mieli pułkownicy z zarządu jego kasy: Janusz R. i Piotr B. Wojskowa prokuratura w Bydgoszczy prowadziła śledztwo w sprawie płk B. – sekretarza generalnego wojskowego klubu sportowego „Zawisza”. Płk B. miał przyjmować pieniądze od firmy Nedpol, a część z nich miała być wydana na korumpowanie sędziów piłkarskich. Ostatecznie sprawa została umorzona.
W aktach śledztwa Nedpolu oprócz nazwiska Bronisława Komorowskiego pojawiają się inne osoby, m.in. wspomniany w raporcie z weryfikacji WSI płk Janusz R. To płk R., lekarz wojskowy z bydgoskiego szpitala, miał być – według zeznań Janusza Palucha – jedną z ważniejszych osób w parabanku.
W aktach śledztwa pojawia się również nazwisko satyryka Tadeusza Drozdy, który miał być związany z parabankiem. – Coś jak przez mgłę mi się kojarzy z Bydgoszczą i jakimiś pieniędzmi. Ale o co dokładnie chodziło – nie pamiętam. Ktoś mnie namawiał do zainwestowania pieniędzy na duży procent, ale kto to był i czy rzeczywiście zainwestowałem, teraz sobie nie przypomnę – mówi nam Tadeusz Drozda.
Prowadzący śledztwo prokurator nie przesłuchał ani Bronisława Komorowskiego ani Tadeusza Drozdy, ani też innych znanych osób, których nazwiska pojawiają się w aktach sprawy i które miały zainwestować pieniądze w parabanku.
Sprawa ostatecznie zakończyła się w kwietniu 2009 r. – Janusz Paluch został skazany na trzy lata więzienia i 5 tys. zł grzywny.
Nigdy nie została wyjaśniona rola funkcjonariuszy WSI, którzy pomogli niektórym osobom odzyskać zainwestowane fundusze.

Wzajemna pomoc
W wywiadzie dla „Polski. The Times” na pytanie, czy Bronisław Komorowski miał bliskie związki z WSI, Marek Dukaczewski odpowiedział: „Nie. Na początku lat 90. jako były wiceminister obrony. Ale nie miał żadnego wpływu na działalność operacyjno-rozpoznawczą”.
Wspomniane związki Bronisława Komorowskiego z WSI na początku lat 90. dotyczyły m.in. wskazywania do pracy w tej formacji ludzi, którzy trafiali tam jako eksperci lub wręcz starali się o zatrudnienie w WSI, czego przykładem jest Andrzej Grajewski.
Problem polega jednak na tym, że Bronisław Komorowski był wówczas wiceministrem obrony narodowej ds. wychowawczo-społecznych, czyli nie powinien mieć żadnych związków z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Ale było inaczej. Komorowski – jak sam wspomina – po mianowaniu przez premiera Tadeusza Mazowieckiego na stanowiska wiceministra obrony narodowej dostał nadzór nad reformą Wojskowej Służby Wewnętrznej. Pierwszym zadaniem było uporządkowanie sprawy palenia akt WSW. Komorowski nie tylko temu nie zapobiegł, ale swoim opieszałym działaniem doprowadził do tego, że poza gen. Edmundem Bułą nikt nie poniósł odpowiedzialności za te skandaliczne działania. Nawet ówczesny Sejm był tak wzburzony powolnością Komorowskiego wobec służb, że powołano specjalną podkomisję Komisji Obrony Narodowej, kierowaną przez posła Janusza Okrzesika, w celu zanalizowania sytuacji w WSW. Raport tej podkomisji był dla Komorowskiego kompromitujący: wykazano, że utrzymał w WSW ludzi związanych z służbami PRL i służbami radzieckimi oraz że nie dokonał żadnych istotnych zmian. Przykładem był szef zarządu I szefostwa WSW płk Aleksander Lichocki, który odszedł ze służby dopiero z końcem 1991 r., i to z etatem i pensją generalską, którą otrzymał właśnie od Komorowskiego. Wcześniej Komorowski po ustaleniu tego z gen. Siwickim mianował szefem kontrwywiadu WSI płk. Lucjana Jaworskiego, przypadkowo byłego żołnierza Pomorskiego Okręgu Wojskowego, gdzie mieścił się obóz internowanych i na którego „kontakcie” był współpracownik WSW Benedyk posługujący się pseudonimem „Tomaszewski”. Ten sam, który później pośredniczył w operacji w parabanku Janusza Palucha.
Nie jest również prawdą stwierdzenie gen. Dukaczewskiego, że Komorowski nie miał żadnego wpływu na działalność operacyjno rozpoznawczą. Według ustawy z 1995 r. o ministrze obrony narodowej ten ostatni był „w szczególności odpowiedzialny za działalność operacyjno rozpoznawcz WSI”. A to oznacza, że musiał nie tylko wiedzieć o wszystkich operacjach podejmowanych przez te służby i je zatwierdzać (przede wszystkim decyzje dotyczące techniki operacyjnej), lecz także miał obowiązek kontrolowania działań operacyjno rozpoznawczych.
Romuald Szeremietiew publicznie stwierdził, że te uprawnienia Komorowski wykorzystał. „Bronisław Komorowski wysłał na mnie WSI. Wojskowe służby zaczęły inwigilowanie mnie, byłem śledzony i dziś wiem, że szukano na mnie haków. Na polecenie Komorowskiego. Bronisław Komorowski nie ma moralnego prawa, żeby kandydować na prezydenta” – stwierdził Romuald Szeremietiew, wiceminister obrony narodowej w czasie, gdy resortem kierował Komorowski. To właśnie wtedy Szeremietiew został odwołany w atmosferze korupcyjnego skandalu – zarzuty stawiane w wyniku operacji prowadzonej przeciwko niemu przez WSI i prokuraturę nie znalazły potwierdzenia i Romuald Szeremietiew został po latach uniewinniony prawomocnie przez sąd.

Biuletyn nr.359 Patriotycznego Ruchu Polski - część I

Opracował: Zdzisław Wojciechowski - Anglia

Wersja do druku

Lubomir - 23.11.15 9:02
Warto pamiętać fakt, że skruszony rzeczywistością Szuchewycz-senior, stwierdził, że gdyby przewidział, że Ukraina dostanie się pod wpływy sowietów, nigdy nie walczyłby z Polską. Pozostanie Ukrainy Zachodniej w Rzeczypospolitej Polskiej, gwarantowało o wiele więcej swobód obywatelskich i możliwości rozwoju. Do dzisiaj nikt z pewnością nie dostrzegałby rożnicy np pomiędzy zintegrowanym z Polską Pomorzem Zachodnim, a Zachodnią Ukrainą, słynącą z polskiego, kresowego patriotyzmu.

Szydlo z worka - 22.06.15 7:06
No to jak to jest panowie niżej podpisani?
Pytaliście o Alka Kwaśniewskiego, gdzie był i co robił na Emigracji to wam opowiedziałem, a wy zamietliście to pod dywan i macie już inne zainteresowania. Zresztą to było do przewidzenia.
„A Naród Polski kona w świadomości i ginie" (1). Swietny artykuł, godny przeczytania i zastanowienia się dlaczego Naród Polski kona...

Szydlo z worka - 15.06.15 4:03
Gdzie sie zatrzymywal sie Kwasniewski i jaki był jego stosunek do naszej Polonii ? Pisza p. His i p.Orawicz.
W Australii byl Kwasniewski przynajmniej dwa razy. W 2000 r. jako prezydent Aleksander Kwaśniewski wziął udział w ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Sydnej i spotkał się w Konsulacie w Sydnej z wybranymi przedstawicielami Polonii.
A w Melbourne Kwasniewski jeszcze wczesniej jako minister sportu spotkal sie w Sanktuarium Maryjnym w Essendon z lewicowa Polonia, a jednym z osobnikow, ktory jako pierwszy przywital sie z tow. Alkiem byl ten pan, ktoremu pan O. przesyla nieustanne pozdrowienia i podziekowania. Goscine zapewnily mu tutejsze VIPy. Pisze to na podstawie wydarzenia o czym swiergolily wszystkie wroble w Australii i glosow oburzenia jakie zapanowalo wsrod Polonii, ktora ignorowala te spotkania z Kwasniewskim.

Robert - 15.06.15 3:40
Najpiękniejszym darem od Boga - jest Życie, dlaczego to czynią? Nie pozwólmy im na to.

Jan Orawicz - 15.06.15 0:10
Widzę,że znów na łamy Kworum wdepnął miłośnik Stalina i Putina.
A w tym celu,by dalej wybielać zbrodniarza wyjątkowej skali Stalina,co
miał swoje NKWD, zbudowane głównie z Rosjan i obywateli ZSRR nie
tylko pochodzenia żydowskiego.Do Polski pchał przede wszystkich tych
aktywnych komunistów - co byli organizatorami różnej dywersyjnej
roboty - nawet w Wojsku Polskim i administracji Polski przedwojennej.
Za to mieli wyroki na odsiadkę w Berezie Kartuskiej.His znasz historie?
Ale pewnie znasz Judaszu historię,tylko za srebrniki trzeba głównemu
Judaszowi służyć. Twoja obecność w Polsce ubliża tysiącom naszych
obrońcom Ojczyzny z AK,NSZ,WiN i dalszych organizacji polskiego
podziemia,które z premedytacją mordował twój miłośnik Stalin. Jak
ty się ośmielasz chodzić po umęczonej polskiej ziemi,ty zdrajco za
ruble?! Jeszcze rościsz sobie prawo wymądrzania się, z akcentami
ubliżającymi nam Polakom?! Miłe jest tobie jątrzenie! Stąd szacun do
bandyty Stalina. Radzę poradę u psychiatry!Gdyby to zrobił Hitler i
Stalin nie byłoby II wś i miliony zamordowanych istot ludzkich, często
w sposób okrutny. Ty miłośniku ewidentnych zbrodniarzy bez wstydu.

His - 14.06.15 21:32
Polacy mieszkający w USA powinni nam napisać o wizytach zainstalowanego nam prezydenta Stolzmana-Kwaśniewskiego za oceanem.
Gdzie się zatrzymywał i jaki był jego stosunek do naszej Polonii ?
Widzę, że się rozkazy zmieniły i teraz tow. Orawicz już nam tu nie pisze bzdur, że to analfabeta Stalin kazał Żydowi Stolzmanowi mordować Polaków.

Jan Orawicz - 14.06.15 17:47
Na szczęście sporo Polaków, w czasie ostatnich wyborów otworzyło oczy,
po poskomunistycznym letargu. A co spowodował letarg, tego zapewne
nie da sie łato odbudować. Ale jeszcze przed nami wyborcza jesień. Jak
przegramy te wybory, prezydent zostanie otoczony wiadomą watahą,
która Go będzie targać z każdej strony. Oni potrafią się zmobilizować i
fałszować wybory. To jest różo-czerwona armia, ukształtowana przez tych
fachowców,których znamy.Jeden z nich został z honorami pochowany na
Powązkach.Jest to temat szeroki i głeboki. Materiały wyżej publikowane,
wielu nam solidarnościowców są znane. Reszta nie starała się o to,by
poznać np. bandycką postać Stolzmana (Kwasniewskiego),którego synek
był prezydentem 2 kadencje. Trudno nie pisać o tych sprawach,bo jako
Polaka mną telepię, na wspomnienie naszych wysiłkow,którymi chcieliśmy
ludziom otwierać oczy.Bywało,dochodziło nawet do rękoczynów i szczucia
psami,gdy rozdawaliśmy nasze broszurki i ulotki. I wyszła z tego i taka
polka: "Każda Polka głosuje na Olka". Jak myśmy pisali:"Która się
Polka Polką czuję to na czerwoną szuję nie głosuje!!!" I gdybym raz nie
zdążył zrobić uniku to by mnie o mały figiel, jedna Polka za te ulotkę
spoliczkowała na targowisku w Toruniu. Najwięcej było ostentacyjnego
wrzucania naszych ulotek do pojemników na śmieci. Oczywiście większość
chowała ulotki itp. w milczeniu do kieszeni. Czasami znalazł sie dyskutant
zgadzający się z treścią ulotki,ale tacy dodawali: "Panie,a kto to czyta?!"
I dzisiaj już mna prawie telepie, jak myślę o polskiej jesieni,która przed
nami.

Wszystkich komentarzy: (7)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

25 Kwietnia 1926 roku
Urodził się Tadeusz Janczar, aktor teatralny i filmowy (zm. 1997)


25 Kwietnia 1937 roku
Zmarł Michał Drzymała, wielkopolski chłop, symbol walki z zaborcą pruskim (ur. 1857)


Zobacz więcej