Czwartek 25 Kwietnia 2024r. - 116 dz. roku,  Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 19.10.15 - 15:12     Czytano: [1295]

Dział: Prosto z mostu

Ruszamy, czy nie ruszamy?

JuĹź tylko tydzień dzieli nasz nieszczęśliwy kraj od „ciszy wyborczej”, kiedy to wszyscy muszą udawać Ĺźarliwy obiektywizm, więc nic dziwnego, Ĺźe walka wyborcza się zaostrza, niczym walka klasowa w apogeum socjalizmu. Przekomarzania Umiłowanych PrzywĂłdcĂłw doprowadziły wreszcie do odkrycia, ktĂłre nie moĹźe nie ucieszyć koordynatorĂłw niemieckiej i Ĺźydowskiej polityki historycznej. Oto pan prezes Jarosław Kaczyński przemawiając przy jakiejś okazji zwrĂłcił uwagę, Ĺźe imigranci z krajĂłw tropikalnych mogą przywlec ze sobą jakieś pasoĹźyty, albo „pierwotniaki” , ktĂłre w ich organizmach Ĺźyją sobie bezkonfliktowo, ale w organizmach nadwiślańskich tubylcĂłw mogą doprowadzić do prawdziwej islamskiej rewolucji, niczym jakiś transsyberyjski syfilis, w związku z czym... - i tak dalej.
Słowo, jak wiadomo, wylatuje wrĂłblem, a powraca wołem, zwłaszcza gdy trafia się taka okazja. ToteĹź znany z histerycznej osobowości pan Andrzej Celiński, podczas przesłuchania u pani redaktor Justyny Pochanke, na ktĂłre został wezwany w towarzystwie adwokata w osobie mecenasa Romana Giertycha, nie ukrywał swego głębokiego zatroskania moralnym i politycznym upadkiem Jarosława Kaczyńskiego. Nawiasem mĂłwiąc, fakt, Ĺźe u pani Justyny Pochanke przesłuchiwanemu delikwentowi towarzyszy adwokat, świadczy o milowym kroku w postępach praworządności. Kiedyś tak nie było, kiedyś do TVN wzywano na przesłuchania w sposĂłb nieformalny, na co zwrĂłciłem uwagę asystentowi resortowej „Stokrotki”, czyli pani red. Moniki Olejnik. PrĂłbował on wezwać mnie na przesłuchanie u „Stokrotki” telefonicznie, więc zgodnie z zaleceniami zawartymi jeszcze w „Małym Konspiratorze” z lat 70-tych odpowiedziałem, Ĺźe oczywiście się stawię, ale pod warunkiem, Ĺźe dostanę wezwanie na piśmie, z numerem sprawy i zaznaczeniem, w jakim charakterze będę przesłuchiwany: świadka, czy podejrzanego. Obecność pana mecenasa Giertycha, ktĂłry towarzyszył przesłuchiwanemu przez panią red. Justynę Pochanke panu Andrzejowi Celińskiemu pokazuje, Ĺźe kropla jednak drąży skałę. Wprawdzie pan mecenas Giertych wykorzystał swoją obecność podczas przesłuchania, by stręczyć się na senatora, ale rozumiem, Ĺźe nie chce stwarzać szkodliwych precedensĂłw i wynegocjował taką bezgotĂłwkową formę wynagrodzenia. Mniejsza zresztą z tym, bo waĹźniejsze jest odkrycie, dokonane podczas tego przesłuchania przez pana Celińskiego. Z głębokim zatroskaniem zauwaĹźył, Ĺźe pan prezes Kaczyński pogrążył się w sprośnych błędach Niebu obrzydłych, bo przypisywanie tropikalnym imigrantom posiadania pasoĹźytĂłw i pierwotniakĂłw ma charakter „nazistowski” . Z dialogu między przesłuchującą a przesłuchiwanym wynikało, Ĺźe spostrzeĹźenie prezesa Kaczyńskiego jest podobne do „nazistowskich” plakatĂłw z napisem: „Ĺťydzi, wszy, tyfus plamisty” , jakie były rozlepiane w okupowanej Warszawie na granicy getta. JuĹź tam odkrycie pana Andrzeja Celińskiego, a zwłaszcza – jego głębokie zatroskanie, Ĺźeby nie powiedzieć – melancholia – zostaną zauwaĹźone gdzie trzeba i tylko patrzeć, jak pojawią się uwagi, Ĺźe „naziści” - jak pierwotnie mniemano - wcale nie rozpłynęli się bez śladu w nocy i mgle, tylko przeniknęli do elit politycznych w Polsce, w związku z czym PolakĂłw nie moĹźna zostawić samopas, bo ZNOWU zrobią coś okropnego, tylko trzeba roztoczyć nad nimi polityczną kuratelę starszych i mądrzejszych. Ciekawe, czy pan Andrzej Celiński teĹź jakoś to sobie wykalkulował, bo ostatnio znalazł się jakby na marginesie politycznej sceny, a w przypadku kurateli mĂłgłby zostać ponownie zaangaĹźowany do jakichś, niekoniecznie podrzędnych, czynności burgrabiowskich, podobnie jak mecenas Giertych, zwłaszcza gdyby nie udało mu się zostać senatorem, czy teĹź pani red. Pochanke jego autentyczne zatroskanie wykorzystała instrumentalnie – ale przecieĹź od motywacji waĹźniejszy jest tu skutek. Tym bardziej, Ĺźe pan prezes Kaczyński nie tylko się nie pokajał, ale – po pierwsze – wzywając, by podczas kampanii nie przekraczać granicy absurdu, przypomniał najwaĹźniejszą zasadę konstytuującą III Rzeczpospolitą: my nie ruszamy waszych – wy nie ruszacie naszych, a po drugie – natychmiast się odwinął i przytaczając rządowe zarządzenie w sprawie epidemii oświadczył, Ĺźe jeśli ktoś dopatruje się tym „nazizmu” , to jest to „nazizm” rządowy. Ładny interes! Tedy biłgorajski filozof, ktĂłry zlewając się z Leszkiem Millerem w ZLEW-ie, zapuścił sobie brodę i jak tak dalej pĂłjdzie, to upodobni się do samego Karola Marksa, zapowiedział złoĹźenie donosu do niezaleĹźnej prokuratury, a moĹźe nawet go złoĹźył. „Wszędzie mięsiste węszą nosy, w powietrzu kłębią się donosy”.. .

Ale te przekomarzania Umiłowanych PrzywĂłdcĂłw to doprawdy nic wielkiego w porĂłwnaniu z ciosami, jakie zaczęły wymierzać sobie okupujące nasz nieszczęśliwy kraj bezpieczniackie watahy. CzyĹźby w związku z akcją zimnego ruskiego czekisty Putina w Syrii zaktywizowało się zepchnięte wcześniej do głębokiej defensywy Stronnictwo Ruskie, co oznacza, Ĺźe obok „naszych sukinsynĂłw” , ktĂłrzy zostali przez AmerykanĂłw naznaczeni na nadzorcĂłw mniej wartościowego narodu tubylczego, objawiły się sukinsyny jakieś takie nie nasze? Jak tam było, tak tam było, dość, Ĺźe pan Zbigniew Stonoga opublikował w sieci korespondencję jaką prowadzili między sobą działacze Nowoczesnej.pl pana Ryszarda Petru. Była ona nieco kłopotliwa, bo zawierała m.in. informacje na temat niezbyt frasobliwego finansowania kampanii, co natychmiast wykorzystał poseł Wipler z partii KORWIN, donosząc do prokuratury na pana Petru. Pan Petru, co prawda bez większego przekonania, dawał do zrozumienia, Ĺźe opublikowane treści mogą nie być autentyczne, ale natychmiast pobiegł na skargę do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego – Ĺźeby przykładnie napiętnowała to przestępstwo. Co tam powiedział abewiakom – tego ma się rozumieć, nie wiem, ale nie wykluczam, Ĺźe mĂłgł im z goryczą przypomnieć, Ĺźe nie tak się umawialiśmy -na co oni mogli mu odpowiedzieć tak, jak szef Ochrany generał Gierasimow po zamachu na ministra Plehwego: „to nie mĂłj agent; to zrobili socjal-rewolucjoniści maksymaliści pułkownika Trusiewicza!” Jak tam było, tak tam było – ale jakoś być musiało, bo jak tylko pan Ryszard Petru pobiegł na skargę do ABW, CBA w szyku zwartym, z mocą wielką i majestatem wkroczyło na Giełdę PapierĂłw Wartościowych, wychodząc stamtąd z samym szefem, panem Pawłem Tamborskim. Nie tylko zresztą tam – agenci CBA wkroczyli tez do Ministerstwa Skarbu Państwa, Ĺźeby ponownie przyjrzeć się prywatyzacji CIECH-u. Ten CIECH jeszcze przed prywatyzacją miał swoją bogatą historię, ktĂłrej mocnym akcentem był tzw. „trĂłjkąt Buchacza” - od nazwiska Jacka Buchacza w Polskiego Stronnictwa Ludowego, ministra współpracy gospodarczej z zagranicą w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza. „TrĂłjkąt Buchacza” miał doprowadzić do przepływu około miliarda złotych ze spółek państwowych do sektora prywatnego. Z powodu raportu NajwyĹźszej Izby Kontroli minister Buchacz został odwołany, ale nikomu nic się nie stało i nawet po ujawnieniu sprawy pieniądze nadal spokojnie wypływały. Wizytę CBA w Ministerstwie Skarbu Państwa moĹźna tedy potraktować jako pierwsze powaĹźne ostrzeĹźenie – Ĺźe podsrywanie pana Ryszarda Petru nie będzie tolerowane. Jak wy nam tak – to my wam tak – co stanowi lustrzane odbicie zasady: my nie ruszamy waszych – wy nie ruszacie naszych. Bo trzeba nam wiedzieć, Ĺźe CIECH po tych wszystkich przejściach został sprywatyzowany w ten sposĂłb, Ĺźe nabył go „pan doktor Jan” , czyli pan dr Jan Kulczyk – podobno bardzo korzystnie. W tej sytuacji trudno nie podziwiać intuicji pana doktora Jana Kulczyka, ktĂłry najwidoczniej coś musiał przeczuwać, skoro niedawno taktownie zmarł w Wiedniu. Widać, Ĺźe z jednej strony gwałtownie rosnące w siłę Stronnictwo Amerykańsko-Ĺťydowskie zamierza głęboko przeorać rolę pod zasiew „naszych sukinsynĂłw” - ale Ĺźe pozostałe stronnictwa: Pruskie i Ruskie, nie zamierzają składać broni – a to oznacza, Ĺźe zimna wojna moĹźe być kontynuowana rĂłwnieĹź po wyborach.








Stanisław Michalkiewicz
18 paĹşdziernika 2015 r.




Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w kaĹźdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Wersja do druku

• Strona główna
• Powitanie
• Napisz artykuł
• Redakcja
• Działy
• Bannery Kworum
• Współpraca
• Linki
• Kontakt