Czwartek 25 Kwietnia 2024r. - 116 dz. roku,  Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 28.11.15 - 12:18     Czytano: [1032]

Bieżące zadania dla Polski


My jako naród i państwo potrzebujemy coraz mocniej integrować się z Morawianami i Czechami, Słowakami i Rusinami Karpackimi, Litwinami i Żmudzinami. Nie możemy akceptować wymyślanych przez Niemców podziałów na odizolowane skanseny i rezerwaty etnograficzne, takie jak np. Pomorze czy Śląsk. Dla niemieckich eurokomunistów i euronazistów jest to po prostu: 'ich Pommerland' i 'ich Schlesierland' a nie polskie krainy geograficzne: Pomorze i Śląsk. Niemcy są już intelektualnie wypaleni i spaleni. Są jak oskarżany przestępca. Czego by nie powiedzieli, może zostać użyte przeciwko nim. Niszczenie państw Europy przy pomocy szantażu uchodźcami, do końca obnażyło intencje Niemców. Na Niemcach poznali się już Grecy i Włosi, Polacy i Węgrzy, a chyba najbardziej - Brytyjczycy. W dwustronnych relacjach klauzulą najwyższego uprzywilejowania, muszą być zawsze darzeni przez nas Bracia Węgrzy. Tego wymaga lojalność wobec naszej wspólnej historii.


Królewiec - bliski i daleki

Gubernia Kaliningradzka rzuca cień, szczególnie na Litwę, Żmudź i historyczne Inflanty, na Łotwę i Estonię. Tutaj wciąż obowiązują sowieckie standardy, z sowiecką nomenklaturą włącznie. Tutaj Tylża nad Niemnem, to wciąż Sowieck, a Wystruć to ciągle Czerniachowsk, na cześć sowieckiego dowódcy-mordercy polskich AK-owców. Michaił Kalinin, też wciąż stoi na piedestale, udając pozytywnego bohatera, żyjącego w królewskim grodzie na Pregołą. A przecież nazwisko Kalinin jest łączone ze zbrodnią katyńską. Nad Pregołą wciąż panuje epoka, jeżeli nie Stalingradu, to z pewnością epoka Leningradu. Daleko Guberni Kaliningradzkiej do statusu Republiki Florenckiej, Republiki Weneckiej, czy chociażby statusu Singapuru. Toteż nawet rozśpiewani Włosi omijają historyczny Królewiec i koncertują w Sankt Petersburgu, w Wenecji Północy. 'Liberta' Al Bano i Rominy Power, nie dociera do zmilitaryzowanej Guberni. Odległość z Krakowa do Królewca - w dobie komunikacji lotniczej, jak gdyby zwielokrotniła się a nie skróciła w czasie. Cóż, gdy stosuje się wiary zastępcze, można uwierzyć, ze samoizolacja jest najlepszym sposobem na trwanie i rozwój. Polska nie jest groźna. Nie kreuje jakiegoś Frontu Wyzwolenia Królewca czy Duchowej Krucjaty przeciwko ostatniemu bastionowi sowieckiego imperium. Polska co najwyżej kieruje braterską modlitwę - za ziemię bliską Polsce i Polakom. Może umierająca Inicjatywa Państw Środkowoeuropejskich, to istne 'Towarzystwo Polska-Włochy', rozciągające się wzdłuż historycznego Bursztynowego Szlaku, powinno ożyć i rozciągnąć swoje władztwo na Królewiec i Jantarny?. Do odwiedzających Królewiec należał jeden z największych ludzi Renesansu, Mikołaj Kopernik. To faktyczny łącznik - kolebki Renesansu Włoch, Polski i Królewca. W rodzącej się powoli Odnowie, potrzeba takich łączących postaw i autorytetów.


Przegrana Europa?

Przegrany wydaje się także kontynent odkryty przez Amerigo Vespucciego. Doszło do sytuacji, że firmy europejskie i amerykańskie, jeżeli nie przeniosły się do Chin, to są w trakcie załatwiania takiego transferu. Zatem jeżeli chcemy zaopatrywać się w wysoką technologię brytyjską, francuską, amerykańską, holenderską czy szwedzką, najlepiej załatwiać to via Pekin. Sytuacja staje się tragikomiczna. Nasze przemiany zaczęliśmy od wywracania do góry nogami wszystkiego co kojarzyło się z PRL-em, tymczasem Chińską Republikę Ludową traktujemy z podobnym namaszczeniem, z jakim komunistyczni notable traktowali Moskwę. Żeby było śmieszniej, tak traktują Chiny najwięksi światowi antykomuniści. A może po prostu nie nazwy są najważniejsze, a treść. U nas wojna na szyldy, pociągnęła za sobą rujnowanie gospodarki. I pewnie chodziło tylko o to. Na polskich Ziemiach Zachodnich i Północnych bardzo chętnie instalują się Niemcy. Oni nie wchodzą do Polski via Pekin, ale jedynie przekraczają Odrę i Nysę Łużycką. Chyba czas podjąć hasło: 'Niemcy do Chin!'. Może wówczas zaroi się w Polsce od dyskryminowanej i blokowanej wysokiej technologii z Włoch, Francji, Wlk Brytanii, Norwegii i m.in. ze Szwecji. Tym państwom nie brakuje innowacyjnych rozwiązań i mocy wytwórczych. Dotyczy to lądu, powietrza, morza i działalności pod powierzchnią ziemi i morza.


Opluć wszystko?

W literaturze włoskiej zawsze szukam, jeżeli nie wielkości, to przynajmniej jakiegoś echa wielkości, wielkości Rzymu i Italii, ma się rozumieć. Liczyłem na to także - biorąc do czytania 'Wątpliwości Salaiego', pióra Monaldiego Sorti. Niestety, rozczarowałem się w stu procentach. Pisarz zdobył się na napisanie paszkwilu na temat tak genialnych postaci, jak Leonardo da Vinci i Mikołaj Kopernik. Widać chodziło autorowi o to, by nikt i nigdy nie zechciał porwać się na ruch artystyczno-umysłowy, podobny do tego jaki prezentowali: Leonardo we Włoszech i Kopernik - w Polsce. Bohaterowie Rinascimento mają wywoływać odtąd odruch wymiotny a nie podziw, czy chęć naśladowania. Paszkwil kipi od opowiadań fikcyjnego przygłupa. Kipi od wulgarnego żargonu i fikcyjnych, erotycznych wyczynów, w które autor 'ubiera' sługę a zarazem adaptowanego przez Leonarda syna. Gdyby chociaż pisarz obnażył moralny rozkład w Kościele epoki papieża Sykstusa IV, ale daleki jest od intencji Boccaccia i jego 'Dekameronu'. Atakuje tych, którzy chcieli wyrwać Kościół z moralnego rozkładu i upadku. Atakuje tych, którzy chcieli wyznaczyć Europie i światu nowe horyzonty rozwoju. Ten typ pisarstwa zasługuje chyba tylko na miano literatury śmieciowej. Sieje zło i zwątpienie, nie zaś dobro i sztukę wiary.


Czas na polską ekspansję

Kreatorzy stagnacji i eksterminacji Polski - odchodzą. Może nastał dobry klimat do powstawania polskich placówek kulturalnych. Najwyraźniej istnieje zapotrzebowanie na polskie Instytuty Chrobrego, Krzywoustego, Jagiełły, Jagiellończyka, Sobieskiego, Batorego i m.in. Mickiewicza. Placówki te miałyby co robić zarówno w Czechach, na Słowacji, jak i na Węgrzech i na Łużycach, na Pomorzu Przednim, na Ukrainie Zachodniej, Białorusi Zachodniej i m.in. na Litwie i na Żmudzi, na Łotwie i Estonii. Te terytoria to Obszar Polskiego Dziedzictwa Historycznego i Kulturalnego. Polskie Instytuty powinny zajmować się krzewieniem polskiej kultury literackiej i muzycznej, polskiej historii i polskiego języka. W tej dziedzinie jest np. ogromna asymetria, jeżeli chodzi o niemiecką aktywność w Polsce.


Powolne umieranie polskiego szkolnictwa?

Że źle działo się z polskim szkolnictwem pod zaborami, to wiemy z historii. Jednak o bieżącej sytuacji polskiego szkolnictwa, mówi się niewiele. A polskiemu szkolnictwu często ledwo wystarcza na pensje dla nauczycieli. Przy exodusie młodych rodzin z Polski, przypominającym coraz bardziej exodus narodów bliskowschodnich spod okolic Izraela, szkoły spotyka los niezliczonych polskich zakładów przemysłowych i licznych polskich szpitali. Najpierw zostają zamykane, a potem - likwidowane, padając łupem międzynarodowych gangsterów i lokalnych szabrowników. Można było zakładać, że w Wolnej Europie i w Wolnej Polsce np. lekcja historii będzie połączona z wycieczką m.in. do Salaspils, czyli z wycieczką do łotewskiego Kircholmu. Bo jak zrozumieć np. rolę historycznych Inflant w Rzeczypospolitej Polskiej, bez zapoznania się terenem na którym Polacy przelali morze krwi. Bez polskiego, militarnego wsparcia dzisiaj byłaby pewnie Łotewskaja Autonomiczeskaja Respublika lub Gubernia Ryska, a nie Państwo Łotewskie. W dobie wojny informacyjnej i informatycznej zamykanie polskich szkół, przypomina działania Bismarcka, Hitlera, Stalina, Basanovićiusa i m.in. Smetony. Niestety ten proces trwa w po-Thuzkowej Polsce. Im więcej niemiecka tuba propagandowa wrzeszczała na temat energetycznej unifikacji kontynentu europejskiego, tym szybciej i częściej likwidowano w Polsce szkolnictwo o profilu energetycznym. Czy nie jest to wystarczający dowód na antypolski sabotaż gospodarczy?. Kuszenie młodych Polaków nauką i stypendiami w Saksonii czy Nadrenii, to ciąg dalszy tego antypolskiego sabotażu. Już Hitler marzył o likwidacji polskiego szkolnictwa. Polska miała być przecież rezerwuarem najtańszej, niewolniczej siły roboczej - w niemieckiej Europie.


Schengen albo wielkość pomniejszona

Schengen to winiarska wieś w Wielkim Księstwie Luksemburga. Wieś zamieszkała przez około 1500 osób. Miejscowość leży na styku granic trzech państw - Luksemburga, Francji i Niemiec. O wsi zaczęło być głośno 14 czerwca 1985 roku i to nie z powodu smaku miejscowego wina. Nie, to nie jest Tokaj, ani nawet nie Eger. W tym dniu na statku 'Princesse Marie Astrid' na rzece Mozela podpisano traktat znany obecnie jako Układ z Schengen. Do Układu przystąpiło 26 państw, w tym 22 krajów uczestniczących w europejskiej unii kontynentalnej i 4 państwa nieuczestniczące w Unii Europejskiej: Islandia, Norwegia, Szwajcaria i Liechtenstein. Traktat z Schengen nie obejmuje Wlk Brytanii, Irlandii, Bułgarii, Rumunii, Chorwacji i Cypru. Państwa spoza Układu z Schengen musiały liczyć się z obowiązkiem kontroli granicznej przy przekraczaniu 'granicy Schengen'. Teraz Niemcy postanowili zburzyć ten europejski porządek, wywołując swoisty rokosz i przekonując państwa niemieckojęzyczne i filoniemieckie do powołania 'Małego Schengen'. Całe wydarzenie przypomina anszlus Austrii i próby włączenia do Rzeszy Niemieckiej Belgii, Holandii i Luksemburga, a także próby przejęcia przez reżim Hitlera kontroli nad terytorium i ludnością Szwajcarii. W Europie słychać głosy o uciekaniu Niemców w pokojowy projekt pt: 'Czwarta Rzesza'. To ogromna groźba i wielka nieodpowiedzialność Niemców wobec historii. Czy odpowiedzią będzie polska inicjatywa, np jakiś Układ z Istebnej Jasnowice, jakiś Układ z Polsko-Czesko-Słowackiego Trójstyku, czy może Układ z Polsko-Litewsko-Białoruskiego Tróstyku?. Raczej Polska nie skopiuje niemieckiej 'ucieczki do przodu'. Polacy potrzebują wolnego infrastrukturalnie kontynentu europejskiego i to nie do uprawiania polityki handlu ludźmi, czy do robienia dywersji uchodźcami, ale przede wszystkim - do wewnętrznego ubogacania się, dzięki podróżom i atrakcyjnej pracy, w różnych państwach kontynentu.


Nowy Rzym?

Porażkę mussolinizmu Włosi próbują odreagować dobrym humorem, życzliwym uśmiechem, kultem piękna i wszechobecną muzyką. Włosi idą wciąż po należną sobie wielkość. To widać po architekturze, budownictwie drogowym, realizowanym na trzech poziomach i po realizacji wciąż nowych projektów, związanych z transportem lotniczym, lądowym, podziemnym i morskim. Włosi idą po wielkość zapisaną w ich genach. Oni nigdy nie przestawali być dumni z Cycerona, Seneki, Owidiusza, Dantego, Leonarda z Vinci a także Vicenzo Belliniego i Giuseppe Verdiego. Ten marsz po wielkość nieco zakłóca berlusconizm. Włosi jednak nie chcą karleć. Nie chcą pełzać przed niemiecką hegemonią, niemieckim monopolem i niemiecką sodomią. Kultura włoska to wielorakość akceptująca rzymski prymat. Włosi to fenomen, którego nikt nie potrzebuje się wstydzić. Bo czy Amerykanie mogą wstydzić się Kapitolu, mającego swoje korzenie w Rzymie?. Albo czy Hiszpanie wstydzą się pojęcia 'Iberia' lub Brytyjczycy pojęcia 'Albion'. Francuzi pojęcia 'Galia', czy Rumunii pojęcia 'Dacia', Węgrzy nazwy 'Pannonia' a Bułgarzy nazwy - 'Tracja'?. Wszyscy są dumni z cywilizacyjnego pokrewieństwa z Rzymem. Pewnie już czas na przywrócenie wielkości Sanremo. Festiwal Włoskiej Piosenki w Sanremo musi zyskać na powrót swój europejski wymiar. Może wówczas i polski Sopot z powrotem stanie się areną europejskiej muzyki lekkiej i przyjemnej. Muzyka potrafi wspaniale unifikować. Robi to chyba najszybciej i najtrwalej. Przenika całą istotę człowieka, przenika psyche i fizys. Może Sopot doczeka się jeszcze awansu na miano 'Sanremo di Nord'?. 'Roma di Nord', 'Cracovia', zaczęła rządzić Polską. Szanse na powrót renesansowych idei są zatem całkiem realne. Kraków to przecież epicentrum włosko-polskiego Renesansu.


Czy byłaby szansa na tego typu europejski projekt?

Przy okazji konfrontacji islamu z chrześcijaństwem, pojawia się pytanie, czy w sytuacji gdy np. znakomicie prosperują Zjednoczone Emiraty Arabskie, możliwe byłoby powołanie w Europie religijnego związku państw, np. Zjednoczonych Państw Chrześcijańskich?. Narody europejskie nie czują się gorsze od siedmiu krajów arabskich, od państw: Abu Dhabi, Ajman, Dubai, Fujaira, Ras al Khaima, Sharja i Umm al-Qaywayn. Może do takich międzypaństwowych relacji dojrzewa Polska i Czechy, Węgry i Słowacja, Litwa, Łotwa i Estonia?. Pewnie Chorwacji i Słowenii też przypadłoby do gustu, to wspólne przedsięwzięcie. Bułgaria i Rumunia też od dawna zabiega o bliższe związki z 'Wyszehradem'.


Masoni czy lubieżnicy?

Tragiczni są medialni aktorzy, udający arcypobożnych rodaków JPII. Potrafią do mikrofonu mówić o Panu Bogu a za chwilę puszczają nagranie Fredzia Merkurego, Thomasa Wursta lub Johna Eltona, wykonawców promujących masońską sodomię. Od takich chrześcijan, broń nas Panie Boże!. Lepsi są jawni wrogowie, bo wiadomo czego można się po nich spodziewać. JPII zasłynął z tego, że nie zgodził się na występy ideologa sodomii Johna Eltona, na Watykanie. Nie można być 'przeciw' a nawet 'za', chociaż możliwość istnienia opcji: 'za' a nawet 'przeciw', udało się ponoć udowodnić jakiemuś superłgarzowi.


Należy wytyczyć granice polsko-niemieckiego pojednania

Niemcy po etapie skruchy i spektakularnego kajania się, przeszli do dyplomatycznej ofensywy. Rodacy Hitlera i Himmlera taktycznie zapomnieli o Hitlerze i bestialstwie hitlerowców. Zaczęli się bić w piersi, tyle tylko, że w piersi Polaków a nie w swoje. Propaganda niemiecka bezczelnie zaczęła przerzucać odpowiedzialność za niemieckie obozy śmierci - na okupowanych przez III Rzeszę obywateli polskich. W Europie zaroiło się od niemieckich placówek i to nie tylko konsulatów. Chociaż i w przypadku konsulatów zachwiane są wszelkie proporcje i parytety. Trudno na mapie Europy czy Polski znaleźć Instytut Arystotelesa, Homera, Lucjusza Seneki czy Jeffersona, Kochanowskiego czy Mickiewicza, Chrobrego, Jagiełły czy Kazimierza Jagiellończyka. Jednak od niemieckich placówek aż się roi. Jak nie Instytut Goethego to Dom Niemiecki, jak nie Dom Niemiecki, to Dom Norymberski. Wszędzie te placówki są rozsadnikiem niemieckiej kultury i historii. Wszędzie są rozsadnikiem tzw. regionalizacji a faktycznie rozsadnikiem idei autonomii i separatyzmu. Idei przekształcania gwar - w języki 'narodowe' i krain geograficznych - w 'państwa'. Kultura i historia niemiecka nie zasługuje na wyjątkowość, to kultura notorycznych zaborców, kolonizatorów i okupantów. To kultura zbrodniarzy i ich zbrodni. Niemcy nie uznają jakiejkolwiek symetrii w dwustronnych relacjach. Oni we wszystkim chcą być monopolistami i hegemonami. Bliskie relacje z Niemcami zawsze mają dramatyczny finał, jak los Prusów, Połabian i walczących wciąż o przetrwanie Serbołużyczan.


Wróg udający przyjaciela, to nieprzyjaciel

W Polsce nie od wczoraj znane było działanie wrogiej propagandy. Kiedy upadały nasze narodowe powstania, od razu ruszały do ataku tuby propagandowe naszych nieprzyjaciół. Podobnie stało się po rozwaleniu 'Solidarności'. Płatni pachołkowie zaczęli swoje antypolskie pianie. Rzucili się na rzekomą dekomunizację Polski i Polaków. Tyle, że ci 'dekomunizatorzy' okazali się wojującymi komunardami z czasów najczerwieńszej komuny. Byli aktywistami szkolonymi w czerwonej Moskwie, czerwonym Berlinie i równie czerwonej Brukseli. Dla tych 'pionierów postępu' zarówno Hipolit Cegielski, jak i John Baildon byli komunistami, których dorobek intelektualny i materialny należało zniszczyć. Profesor Ignacy Mościcki też zasłużył na zniweczenie. Jego COP też należało tępić niczym Górnośląski Okręg Przemysłowy. Fałszerze historii Polski stali się największymi sabotażystami w dziejach naszej ojczyzny. Wywoływanie chaosu i anarchii to główne cele odwiecznych likwidatorów Polski. Podczas chaosu i anarchii nikt nie panuje nad wewnętrzną sytuacją państwa. Łatwo wówczas prowadzić destrukcję z zewnątrz. Zakulisowa unia szkodników posiała niewyobrażalne zło, które trzeba będzie naprawiać przez dekady. Berlin w oparciu o Moskwę znów postanowił budować kolejną Rzeszę Niemiecką. Oczywiście kosztem m.in. Polski. To tego potwora usiłuje teraz rozbić zjednoczona mentalnie Europa. Europa od Grecji - po Islandię. Dzisiaj 'niemieckie' oznacza w Europie tyle co - wyłudzone lub zagrabione. Państwa europejskie chcą być niezależne a nie czerwone, brunatne czy czerwono-brunatne. Kiedy Polaków, Czechów, Słowaków im.in. Węgrów infekuje się jakimś irracjonalnym antykomunizmem, Rosją i Niemcami rządzą superkomuniści, aktywiści komunistycznych struktur i służb - Putin i Merkel. Państwa europejskie potrzebują coraz więcej rozstrzygnięć w stylu szwajcarskim i norweskim a nie rosyjsko-niemieckim. Państwa Europy potrzebują więcej neutralności i więcej własnej oryginalności. Włącznie ze stosunkiem do różnej maści nieproszonych gości i dominatorów, podsyłanych przez wojujących globalistów z innych kontynentów i kultur.


Premier w Arabii Saudyjskiej

Oczywiście nie chodzi o odchodzącą przy gwizdach Polaków panią Kopacz. Ta poza strzelaniem do górników nabojami z pociskami gumowymi, niczym większym nie wyróżniła się. Aha, jeszcze zapamiętano jej niechlubną rolę pod Smoleńskiem i prowadzanie się pod pachę z 'carycą' Merkel, no i oczywiście Polacy zapamiętają jeszcze jej awanturę o protegowanych Merkel. Awanturę o uchodźców, czy jak mówią niektórzy - najeźdźców. W Arabii Saudyjskiej gościł z 24-ro godzinną wizytą premier Włoch Matteo Renzi. Premier poleciał tam po to, by uczestniczyć w otwarciu pierwszej stacji metra w stolicy Arabii Saudyjskiej, w Rijadzie. Metro rzecz jasna budują Włosi. I pomyśleć, że mając takich specjalistów w Europie, nie próbujemy budować metra w Krakowie, Katowicach czy Wrocławiu. Można odnieść wrażenie, że u nas podstawowym obowiązkiem premiera, było wszczynanie narodowych awantur, a nie kreowanie polityki gospodarczej. Oby to zmieniło się teraz.


Demokracja kroczy przez świat

Spektakularne zwycięstwo odniosła w tych dniach liderka birmańskiej opozycyjnej Ligi Narodowej na Rzecz Demokracji, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi. Zdobyła ona 70 procent głosów. Wierzyć się nie chce, ale pokonała ona reżim wojskowy w Birmie-Myanmar. Zwyciężczyni porównywana jest z Gandhim i Mandelą. Czy przekształci byłą kolonię brytyjską Birmę, w kolejnego 'Tygrysa Azji'?. To z pewnością pokaże czas. Wygląda na to, że liderka Ligi musi zmierzyć się z wyzwaniami, którym nie byli w stanie sprostać wojskowi. Może po prostu wojskowi zrozumieli, że walkę trzeba toczyć pokojowym orężem a nie czołgami?. Może za lepszą od siebie w tej walce, uznali laureatkę Nagrody Pokojowej.


Definicja Niemiec według Greków

Niemcy po wcześniejszym rozpoznaniu i przetestowaniu opinii światowej, przez niemieckich dziennikarzy agenturalnych - sytuacji, na temat możliwości przejęcia za długi {w niemieckich bankach} greckich wysp, ruszyli do ataku. Obiektem inwazji finansowych komandosów nie stały się jednak bezpośrednio wyspy, tylko greckie porty lotnicze. Spektakularne zajęcie wysp zbytnio mogłoby kojarzyć się z wyspiarskimi rajdami komandosów Hitlera, generała Kurta von Studenta i Otto von Schorzenego. Niemcy próbują wcielić się w rolę Arystotelesa, Drakona i Hipokratesa. Grecy od dawna rozpoznali wroga. To oni pierwsi w Europie zaczęli mówić o 'Hitlerze w spódnicy' i o 'IV Rzeszy'. Dzisiaj w Grecji, wszystko co niemieckie, kojarzy się z dywersją. Grecy nawet Instytuty Goethego uważają za rozsadniki niemieckiego sabotażu i zdecydowanie domagają się ich wyjścia z Grecji, rzecz jasna w formie denazyfikacji, bez jakichkolwiek odszkodowań. Rozgoryczenie Greków narasta. Są przypuszczenia, że może się to zakończyć utworzeniem jakiegoś 'Ojczyźnianego Frontu Wyzwolenia', skierowanego przeciwko niemieckim lichwiarzom i banksterom, twórcom finansowych pułapek i piramid, a także przeciwko obecnym na wyspach i Peloponezie niemieckim neokolonistom. Najwyraźniej w Grecji są niewielkie szanse, na realizację niemieckiego projektu pt: 'IV Rzesza'.


Praca tematem wstydliwym?

Można odnieść wrażenie, że wszyscy w Polsce unikają i wstydzą się tematu pracy. Powiedzieć, że pracuje się jako lekarz czy adwokat, jeszcze można. Jednak przyznawać się do pracy w przemyśle, to już rzecz wręcz amoralna. W nowoczesnej Polsce polubiono pieniądze bez jakiejkolwiek pracy. Ot, takie wirtualne pieniądze, bez wychodzenia z domu i bez wychodzenia potu na czoło. Zatem skoro praca stała się tematem wstydliwym, to wstyd przyznać się, że ktoś projektuje i konstruuje statki, samochody, samoloty czy traktory. 'Ursus' np. zasłynął z tanecznych turniejów a nie z ciągników rolniczych. 'Stocznia Gdańska' z pokazów gry świateł, a nie z produkcji statków. Do niedawna można było przypuszczać, że jednak w jakiejś podwarszawskiej stodole klecą coś nowego w temacie: polskie traktory. Od czasu do czasu, gdzieś po Polsce przemknął jakiś nowy egzemplarz. Można było odnieść wrażenie, że pojazd rolniczy został skonstruowany w wielkiej tajemnicy przed Brukselą i w jeszcze większej tajemnicy, przed jeszcze bardziej rygorystycznym Berlinem, aż tu przy okazji budowy montowni 'Ursusa' w Etiopii i eksportu polskich traktorów do Tanzanii, wyszło na światło dzienne, że 'Ursus' ma w Polsce trzy zakłady produkcyjne, w Dobrym Mieście, w Opalenicy i największy w Lublinie. A może to biznesmen z Biłgoraja ukrywa się ze swoim stanem posiadania?. Zresztą, drapał pies i małe pieski, być może w głęboko zakonspirowanym systemie powstaną także polskie konstrukcje samolotów, wycieczkowców, gazowców i samochodów elektrycznych. Jakiś statek zbudowany 'w stodole', udało się faktycznie zwodować nad polskim Bałtykiem. Co prawda przewidziany do szkolenia muzułmańskiego wojska w Algierii, ale to już coś...Czymś musi się w końcu różnić produkcja biznesowa od produkcji państwowej. Merkel lubi muzułmanów, to może nie doniesie na nas do Brukseli.


Zdrada zawsze boli

Kiedy Ojciec Święty Jan Paweł II zaczął formułować tezy religijnej, moralnej i umysłowej Odnowy, do antypapieskiego ataku ruszyła armia ateistów, pogan i laicyzatorów. Dzisiaj rzecz ma się podobnie, w przypadku kontynuatora tego ruchu. Identyczne ataki idą na Ojca Świętego Franciszka. Oczywiście Kościół to ludzie uznający swoją grzeszność i szukający naprawy. Jednak najbardziej boli zdrada wewnątrz Kościoła. W Polsce szczególnie po 1989 roku nasiliła się anarchia obyczajowa i chaos wartości. Głosiciele wolności bez granic, zrównali ateizm z wiarą, zdradę - z wiernością, głupotę - z mądrością. Na tą nowomodę załapało się także wielu duchownych, zdradzając stan kapłański, zdradzając Chrystusowe ideały i zdradzając swój lokalny Kościół. Kiedy parafianie jako single spacerowali z pieskami, oni podwyższali lokalną demografię. Jednak na całe szczęście wiara jest przede wszystkim relacją z Bogiem, a nie relacją z często ułomnym pośrednikiem w wierze. Negatywne zachowania kapłanów bardzo potępia papież Franciszek, mówiąc wprost, że nie można głosić ubóstwa i żyć niczym faraon. Jak nędznie np. w porównaniu z ojcem Kordeckim, czy ojcem Maksymilianem Kolbe wygląda kapłan-zdrajca, kapłan-oszust, czy kapłan-playboy. Relatywizacja pojęć jest fatalnym wynalazkiem liberalizmu. Dobrze chociaż, że zdrajcy i oszuści porzucają stan kapłański. Tylko czy wszyscy wiarołomcy mają na tyle honoru i szacunku dla wiernych, by zerwać z podwójnym życiem i uderzyć się we własne piersi?. Do papieskiego głosu na temat Odnowy, dołączył prezydent Republiki Włoskiej Mattarella. Mówił o tym nawet podczas ostatniej wizyty w Indonezji. Kiedy grafomani włoskojęzyczni plugawią największe autorytety Renesansu, od Leonarda da Vinci - po polskiego Kopernika, najważniejsze osoby na Półwyspie Apenińskim kreują dla świata nowe Odrodzenie. To wielka misja. Warto żeby i Polacy w niej uczestniczyli.


Niemcy wciąż mylą pojęcia

Niemcy ciągle próbują straszyć i szantażować Europę. Jak nie cofnięciem postanowień z Schengen, to wprowadzeniem rygorystycznych kontroli granicznych. A to przecież rodacy Hitlera powinni bez przerwy dziękować Bogu i Europie, za to, że nie zostali całkowicie wykluczeni ze społeczności europejskiej i, że nie zostali zrujnowani poprzez drakońskie odszkodowania, dla niemal wszystkich państw naszego kontynentu, od Grecji i Włoch, poprzez Polskę i Czechy - do Norwegii. Niemcy próbują udawać, że nie było niemieckich ludobójstw i grabieży, dokonanych na narodach Europy. Państwa europejskie jednoczą się i zbliżają - z własnej i nieprzymuszonej woli, a nie z łaski czy dobrej woli Niemców. Niemcy bezczelnie próbują kreować się na dyktatora Europy. Buta niemiecka jest zawsze groźna dla całego kontynentu. Jest podobnie groźna, jak lekkość zdradzania każdego z każdym, przez stronę niemiecką. Niemcy nie potrafią funkcjonować w zespole wolnych państw. Oni maniakalnie chcą kierować wszystkim i wszystkimi. Egoizm Niemców jest wadą niemożliwą do wyeliminowania. Chęć korumpowania i podporządkowywana sobie wszystkich, to też fatalna cecha Niemców. Niemcy usiłują uczyć demokracji - ateńczyków, prawa - rzymian, wolności - warszawiaków a umiłowania ojczyzny - budapeszteńczyków. W każdym przypadku okazują się ignorantami i wandalami. Niemcy coraz bardziej nie pasują do Europy. Może powinni wyruszyć do Afryki, albo za Wołgę i Ural, do Azji?. Coraz częściej przypominają dzikich Chazarów. Ciekawe jak zakończy się niemiecki eksperyment w Rumunii?. Prezydentem tego nadczarnomorskiego państwa został Niemiec Klaus Werner Johannis, długoletni lider Demokratycznego Forum Niemców w Rumunii. Rumunom Niemcy wciąż kojarzą się z III Rzeszą i z uwikłaniem Rumunów w niemiecką politykę. Chyba Rumunii szybką odkryją niemiecką grę pt: 'IV Rzesza'.


Skandal szpiegowski w Berlinie

'Der Spiegel' ujawnił, że niemiecki wywiad BND szpiegował Watykan, rządy i ministerstwa USA oraz rządy i ministerstwa państw europejskich. Polska, Austria, Dania i Chorwacja były głównymi celami niemieckiej agentury, ale pod kontrolą BND znaleźli się również dyplomaci USA, Francji, Wlk Brytanii, Włoch, Szwecji, Portugalii, Grecji, Hiszpanii i Szwajcarii. Bundes Nachrichten Dienst szpiegował także takie organizacje jak: CARE International, Oxfam International oraz Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża w Genewie. Niemcy tracą resztki wiarygodności na arenie międzynarodowej. Hańba pokrywa coraz większe obszary obecności Niemców. Najwyraźniej przybliża się czas wychodzenia z niemieckiego molocha. Czas wychodzenia z niemieckiego imperium zła. Marksizm długo skrywał się za plecami zdegenerowanego leninizmu. Chyba pierwsze wyzwoli się Wolne Państwo Bawarskie. De nomine już wolne. De facto wolne, może być po postawieniu niewielkiej kropki nad 'i'. Społeczność międzynarodowa z pewnością przyjmie je z sympatią, jak przyjęła Austrię po rozpadzie III Rzeszy.


Krótki esej na niemiecki temat

Myślę, że Krakowowi bardzo jest do twarzy, gdy o mieście mówi się - stolica Polski Jagiellonów, Rzym Północy, lub gdy mówi się w języku rzymian - Cracovia. Słowo 'Krakau' czy jego pochodne, degradują miasto, przypominają zabór austriacki i niemiecką okupację. Przede wszystkim przypominają sztuczny twór, wymyślony przez zezwierzęconych Niemców Hitlera. Przypominają tzw. Generalną Gubernię ze 'stolicą' w 'Krakau'. W Krakowie cieszyłby Instytut Dantego i Instytut Jana Kochanowskiego, twórców włoskiego i polskiego Renesansu. Krakowski Instytut Goethego bardziej kojarzy się z destrukcyjną działalnością niemieckiej Piątej Kolumny, niż z krzewieniem pozytywnych trendów edukacyjnych, artystycznych czy kulturalnych. W Krakowie bardziej raduje uszy Polaków i przybyszów - melodia 'Va pensiero' Verdiego, niż 'Oda do radości' van Beethovena. Pierwsza melodia była nieformalnym hymnem jednoczących się Włoch. Ta druga, była hymnem niemieckich ultranacjonalistów. Italia to Renesans, Rinascimento i bieżące działania na rzecz odnowy religijnej, kulturalnej i gospodarczej. Bieżące działania na rzecz Rinnovamento. Niemcy, to koszmar przekształcania Polski w terytoria zależne od Niemiec. To zniesławianie Polaków i spychanie do roli niemieckich parobków i niewolników, pozbawionych honoru i dumy z własnej kultury, języka i dokonań.


Polityczne przekwitanie Merkel

Osoba Merkel coraz częściej utożsamiana jest z pojęciami: 'reżim' i 'dyktatura'. Wielu obserwatorów i analityków przyrównuje ją do ubiegającego się o piątą kadencję Lukaszenki. Padają nawet podejrzenia Merkel o obłęd i oskarżenia o maniakalne i egoistyczne zawłaszczanie niemieckiej przestrzeni publicznej dla siebie. Bawaria coraz częściej zwraca się do własnych korzeni. Do korzeni Bawarów i języka bawarskiego. Współcześni Bawarczycy odkrywają, że nie są w stanie przyjąć nawet połowy Azji i Afryki na terytorium tzw. Wolnego Państwa Bawarskiego. Chcą być realnie wolni i realnie niezależni. Chcą uwolnić się od dyktatu i obłąkańczych wizji. Nie chcą żeby Bawaria stała się jednym z pierwszych kalifatów w Europie. Koszmar barbarzyństwa Bawarczycy już przeżyli. Przeżyli także koszmar obozów, tworzonych przez obłąkanego dyktatora. 'Po Norymberdze' nie chcą żadnej powtórki z historii, ani żadnych analogii związanych z podobnym dyktatem. Podobnie rzecz ma się w Saksonii. Tutaj ludzie mówią otwarcie, trzeba skończyć z tą zdrajczynią Merkel. Drezno też jest gotowe do pełnienia reprezentacyjnych funkcji stolicy państwa europejskiego. Jednak Merkel jest przede wszystkim wrogiem publicznym nr1 Greków. W Grecji nikt inaczej nie powie o Merkel, jak Hitler w spódnicy. W Grecji wręcz działa nieformalny Front Wyzwolenie Grecji. Front wyzwolenia spod niemieckiej okupacji finansowej, ideologicznej i dominacji ekonomicznej. Niemcy coraz częściej czują się w Atenach, na Peloponezie i na Krecie jak niechciani okupanci i kolonizatorzy. Gardłem zaczynają im wychodzić podstępnie wyłudzone greckie porty lotnicze. Grecy nie chcą widzieć u siebie nawet Instytutów Goethego, traktując je jak przyczółki niemieckich euronazistów.


Monte Cassino, serce i symbol Wolnej Europy

Jednak nie dla wszystkich Europejczyków Monte Cassino jest takim samym symbolem, jakim jest dla Włochów, Polaków, Brytyjczyków czy Francuzów. Broniący zaciekle Opactwa Monte Cassino niemiecki marszałek polny Albert Kesselring, powoływał się na niemiecką historię tego miejsca. On zamierzał przedłużyć historię Karola Wielkiego, niemieckiego imperatora, cesarza tzw. cesarstwa rzymskiego narodu niemieckiego. Imperatora I Rzeszy. Tym nowym imperatorem miał być zwierzchnik feldmarszałka - Adolf Hitler. Można jedynie ubolewać, gdy orderem Karola Wielkiego obdarowywani są ludzie typu 'Europejczyka' Donalda Thuzka czy 'Europejki' Eriki Steinbach. Odbieranie takiego 'zaszczytu', to podpisywanie się pod tradycją niemieckich podbojów i aneksji. To wykluczanie się z wielkiej, chrześcijańskiej tradycji tego miejsca. To brak szacunku dla grobu ojca Europy, świętego Benedykta i jego naśladowcy świętego Wojciecha. To przenoszenie środka ciężkości Europy, z Monte Cassino, Rzymu, Gniezna i Krakowa - do niemieckiego Aachen i Berlina.


Sprint czy maraton do Królewca?

Wszędobylscy Niemcy od lat rozwijają i 'zagęszczają' most promowy Vorpommern-Ostpreussen, czyli Pomorze Przednie - Gubernia Kalinigradzka. My poza budowaniem obrazu groźnej 'Wajennoj Krieposti Kalinigrad', nie zabiegamy o jakąkolwiek normalizację, nawet w lokalnych relacjach. A przecież znamy skuteczną drogę, przez żołądek do serca i przez serce - do głowy. Czy Królewiec i założone przez Kazimierza Jagiellończyka Województwo Królewieckie, nie zaslugują na filię krakowskiej imprezy - na Festiwal Pierogów czy na polskie pierogarnie?. Nie zasługują na polskie jadłodajnie, karczmy i gościńce?. Tak bardzo potrzebny 'Festiwal Piosenki Ziem Wschodnich i Północno-Wschodnich', też powinien rotacyjnie gościć nad Pregolą i na Wybrzeżu Pruskim. Klopsy królewieckie, flaki królewieckie, zapiekanki królewieckie czy dorsz po polsku, powinny przyciągać turystów z całej Europy. My byliśmy oryginalnym narodem, narodem wojowników i zdobywców, dlaczego dzisiaj mamy promować tureckie kebaby i niemieckie piwa a nie polską kuchnię i nie polskie napoje?. Uważam, że polska kuchnia powinna włączyć także do swoich jadłospisów - kuchnię litewską i inflancką, a więc - łotewską i estońską.

Lubomir

Wersja do druku

MariaN - 04.12.15 12:12
Już 11 lat temu twierdziłem, ze UE to IV Rzesza Niemiecka i niestety sie sprawdziło. Widac chociazby po rurociągach po dnie Bałtyku, kiedy to Niemcy zawarli kolejny pakt z Rosją przeciwko Polsce. Jak to historia lubi sie powtarzać. Trwa nagonka w prasie w Niemczech na Polske. Juz nawet się nie kryją, jawnie pisza, ze w Polsce lamana jest demokracja, dostają wiadomości od zdrajców z gazety koszernej. Ogólny jazgot tych, którzy tracą kasę i wpływy w Polsce

Wszystkich komentarzy: (1)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

25 Kwietnia 1822 roku
Urodził się Edward Dembowski, polski filozof, publicysta, działacz niepodległościowy (zm. 1846)


25 Kwietnia 1632 roku
Zmarł Zygmunt III Waza, król Polski.


Zobacz więcej