Sobota 20 Kwietnia 2024r. - 111 dz. roku,  Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 16.05.16 - 23:46     Czytano: [1791]

Dział: Godne uwagi

Kazanie ks. Jacka Międlara





Białystok 15 maja 2016

Odrzućmy na bok, na margines społeczny bierność i już nigdy do niej nie wracajmy, ale miłując drugiego człowieka, nienawidźmy zbrodni i grzechu. I budujmy cywilizację prawdy, sprawiedliwości, cywilizację Chrystusa, tę cywilizację, do której budowania powołuje nas sam Pan Bóg.

– Moi drodzy, niech cały Białystok i cała Polska usłyszy – Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
– Na wieki wieków. Amen.

– Cieszę się, że z taką determinacją, z taką siłą te słowa wypowiedzieliście, bo jacyś na początku mszy świętej byliście niemrawi. Ale wiem, że ta niemrawość być może jest wynikiem jakiegoś dyskomfortu, jakiejś innej być może sprawy. Ale zostawmy to. Cieszę się, że jest w was duma z tego powodu, że jesteście chrześcijanami, z tego powodu, że jesteście wyznawcami Chrystusa. Moi drodzy, był taki czas, gdy mogło się wydawać, że mnie z wami nie było, że byłem nieobecny, że nie kontaktowałem się z wami, że nie spotykaliśmy się w lokalu czy na wspólnej mszy świętej. Byłem w tym czasie w zakonie klauzulowym, byłem w tym czasie na natężonej modlitwie. Ale moi drodzy – ja z wami byłem, byłem cały czas z wami obecny duchem. Byłem z wami cały czas na rozmowie z Panem Bogiem. I podczas mojego pobytu w zakonie klauzulowym, podczas modlitwy w kaplicy klasztornej postanowiłem przygotować dla was kazanie, postanowiłem napisać dla was słowo, które uważam, że jest bardzo ważne, słowo, które chcę wam dzisiaj wygłosić, słowo, które chciałbym, aby wybrzmiało w waszym sercu.

I tak się składa, moi drodzy, że my wciąż trwamy w okresie wielkanocnym, dlatego na sytuację, w jakiej się znajdujemy, i na zadania, jakie z tej sytuacji wynikają, proszę, patrzmy przez pryzmat Zmartwychwstania, przez pryzmat największej z tajemnic, przez pryzmat misterium, które jest szczytem Ewangelii. Moi drodzy, Wielkanoc to katolickie arcyświęto, to święto zwycięstwa, to święto, które doskonale koresponduje ze starotestamentalną Paschą, czyli z przejściem z niewoli ku wolności. I w Passze, a zarazem w Zmartwychwstaniu, odnajdujemy takie wartości, których nie sposób nie znaleźć w naszej nacjonalistycznej działalności. Nie sposób nie znaleźć męstwa, bezkompromisowości, odrzucenia bierności, tchórzostwa, zerwania z pęt niewoli czy wyzwolenia ze służalstwa kłamstwu, czy wyzwolenia za służalstwa zbrodniarzom, którzy uderzają w godność człowieka, a którzy pałętają się zarówno z Zachodu, jak i ze Wschodu. To jest misterium Zmartwychwstania, misterium Wielkanocy, misterium, które jest źródłem i szczytem naszej chrześcijańskiej działalności.

Moi drodzy, wspomniałem o Passze. Przez 400 lat Żydzi trwali w niewoli. I w tym czasie Egipcjanie robili, co w ich mocy, aby Żydów zmieść z powierzchni ziemi. Stosowali oni również metody eugenicznie, czy korzystali z usług konfidentów, zwykłych szmalcowników, których zadaniem było zniszczenie narodu żydowskiego. Mieli ich zniszczyć na wszystkich płaszczyznach – na płaszczyźnie kulturowej, na płaszczyźnie gospodarczej, politycznej i społecznej. Ale nie wchodząc w szczegóły, chciałbym wam zadać kilka pytań. Czy to egipskie działanie nie przypomina przypadkiem czasów współczesnych na naszym polskim podwórku? Czy te okoliczności nie przypominają czasów, w jakich nam – wiernym Kościoła walczącego – przychodzi stoczyć batalię? Eugenika, karminie kłamstwem, fabrykowanie fałszywych legend, dominacja establishmentu wykorzystującego słabszych, konfidenckie zagrywki wobec zachodniego okupanta czy odrzucenie Chrystusa i prawdy z serc i społeczeństw. Wydaje się to być bardzo jasne. Tak moi drodzy. Niewola egipska posiada swoją ponadczasową analogię, którą odnajdujemy w Polsce i w Kościele XXI w.

I proszę, byście poprzez ten ponadczasowy, biblijny przekaz na wszystkie kolejne słowa, które dzisiaj wypowiem. Popatrzcie przez pryzmat Zmartwychwstania, przez pryzmat Paschy, niewoli egipskiej, przez pryzmat wyzwolenia z uciemiężenia do wolności. I na pierwszy rzut oka, moi drodzy, może się wydawać, że najtrudniejszym przeciwnikiem Żydów byli Egipcjanie, byli ciemiężyciele. Tymczasem, moi drodzy, to jest bzdura, gdyż największym przeciwnikiem porzucenia pęt niewoli byli sami Żydzi, a konkretnie – ich tchórzliwe i bierne nastawienie, przyzwyczajenie i bezrefleksyjna akceptacja status quo, w jakim się znaleźli.

Największą zatem przeszkodą na drodze ruchu wolnościowego, ruchu poszukującego prawdy, ruchu zdążającego do umocnienia narodu nie są oligarchowie, mafia, establishment czy wrogowie, ale jest zwykłe tchórzostwo, zwykła żydowska pasywność, która wkrada się w grupy społeczne na całym świecie. Bo, moi drodzy, tchórze nie chcą móc zrzucić kajdan niewoli, bojąc się przy tym przelania choćby jednej kropli krwi.

Zatem żydowską tragedią nie była egipska tyrania, lecz zwykłe – wybaczcie za kolokwializm – frajerstwo. I z takimi „frajerami” miał do czynienia również Jezus, o czym słyszeliście w dzisiejszej Ewangelii – Ewangelii wg św. Jana, rozdział szósty. Ci „frajerzy” zostawili Chrystusa, pozostawili Go, odrzucili Jego naukę, odrzucili Mistrza i Nauczyciela, który gotów był oddać za nich życie i oddał za nich życie.

I z takimi, szukającymi taniego poklasku karierowiczami mają nawet do czynienia środowiska nam pokrewne, o czym doskonale wiemy. Z taką postawą ma do czynienia każde społeczeństwo, bez względu na to, czy podziela narodową ideę czy nie.

Ale na szczęście, moi drodzy, wasza obecność mówi coś absolutnie, zupełnie innego – wasza obecność mówi, że wy porzuciliście tchórzostwo, że wy porzuciliście bierność, że was nie obchodzi pasywność i defetyzm, ale wy poddaliście się odwadze, której źródłem jest Chrystus. Wy macie w sobie męstwo i chęć porzucenia kajdan niewoli, co dla wielu jest solą w oczach. Dlatego, moi drodzy, ciemiężyciele i pasywny, „żydowski” motłoch będzie chciał was rzucić na kolana, przeczołgać, przemielić, przełknąć, przetrawić, a na koniec będzie chciał was wypluć, bo jesteście niewygodni, bo żyjecie Chrystusem, tym, który zwyciężył śmierć, tym, który zwyciężył grzech, tym, który nie daje żadnego przyzwolenia na fałsz. Dlatego świat będzie chciał nas wypluć i przemielić, rzucić na kolana.

Ale przypominam i będę przypominał to zawsze, że my – narodowo-katoliccy radykałowie – nie będziemy klękać przed nikim innym, jak tylko przed Bogiem. Dlatego nie zakłamując rzeczywistości, powiedzmy dzisiaj prawdę – Kościół, naród polski żyje dzisiaj „w Egipcie”, gdzie nie brakuje tchórzy, oddanych, przyzwyczajonych do trwającej okupacji, do niszczenia inteligencji poprzez wprowadzanie infantylnych programów edukacyjnych, programów telewizyjnych i internetowych. Żyjemy w okupacji, gdzie wielu Polaków pokochało „egipskie represje” XXI w. Większość otumaniona strachem czuje się szczęśliwsza, zajadając z garów podczas okupacji, niż cieszyć się manną i przepiórkami na wolności na pustyni. Co więcej – wielu daje się wciągnąć w tę zbrodniczą „egipską zagrywkę”, wykrzykując demokratyczne hasła i plotąc o rzekomo utraconej wolności słowa, mając ją w swoich rękach, będąc na usługach zdrajców, będąc na usługach uciskającej oligarchii i postkomuny, która utraciła dostęp do koryta niczym Egipcjanie.

Moi drodzy – biedni to są ludzie, ale katolicy. My – wyznawcy Ewangelii, my – wyznawcy Chrystusa, my się musimy za nich modlić, a nie tylko ich ganić. Wszak jeżeli będziemy ganić, nie będziemy ganili z nienawiści i ze złości, lecz będziemy ganić z miłości do nich, do naszych bliskich i do młodego pokolenia, które jest wrzucone w aksjologiczną próżnię, próżnię, którą chcą zapełnić lewackim chłamem. My natomiast chcemy ją zapełnić Ewangelią i Chrystusem. My natomiast chcemy ją zapełnić miłością do narodu polskiego, który jest naszym dobrem.

Moi drodzy, żyjemy „w Egipcie”, gdzie niemało konfidentów na usługach obcych, bezbożnych aparatów, mających na celu zniszczenie cywilizacji łacińskiej i narodowej tożsamości. Żyjemy „w Egipcie”, gdzie na porządku dziennym stykamy się z eugeniczną ideologią, próbującą wkraść się w naszą codzienność, chcącą wjechać do naszych katolickich świątyń. Żyjemy „w Egipcie”, gdzie modernistyczne, masońskie i paramasońskie maski próbują mieć wpływ na Kościół Piotrowy, na Kościół Jezusa Chrystusa, na Kościół, który jest dobrem od samego Boga. Wreszcie – żyjemy „w Egipcie”, gdzie ciemiężycielami są poplecznicy Luksemburskiej Róży i kto „kumaty” – wie, o co chodzi.

Podobnie jak Egipcjanie na Żydach, współcześni okupanci mają zamiar nas wynarodowić, zniszczyć naszą kulturę, nasze dobro, chrześcijaństwo, Ewangelię, i bezcenne, wyrastające z niej wartości, które są naszym narodowym dobrem, począwszy od 966 r., od chrztu Polski. I moi drodzy, jak widzicie, i o tym chyba mówił kolega Aleksander – historia lubi się powtarzać. Na przestrzeni tysięcy lat jedynie zmienił się azymut. Bo czym jest marksistowska Unia Europejska jak nie aparatem agresywnym wobec Boga, wobec Kościoła, wobec godności człowieka. Jeżeli my, księża, przestaniemy o tym mówić, to kto? Jeżeli wy, nacjonaliści, przestaniecie walczyć, to obiecuję wam – „kamienie będą wołać”, gdyż taka jest wola Pana. Bóg nie daje przyzwolenia na zbrodnię, a jest to zbrodnia.

Jak wielu z was z pewnością zauważyło, jest coś takiego w każdym społeczeństwie i to miało miejsce również wśród Żydów podczas egipskiej niewoli – tzw. tchórzowska polityka kompromisów, próbująca Ewangelię dopasować do świata, nie świat do Ewangelii. I ona odgrywa służalczą rolę wobec faraona XXI w., tj. ducha czasu i tzw. ukochanego przez wielu – świętego spokoju. I moi drodzy – ta „niewola egipska” Kościoła ma na celu z wiernych uczynić pachołków, a z kapłanów zaś – pastuchów. Tymczasem, moi drodzy, Kościół potrzebuje prawdziwych panów i prawdziwych pasterzy, nie zaś pastuchów, którzy będą gotowi rzucić się w ogień za swoimi wiernymi owcami. I chyba zapomnieliśmy naukę Leona XIII, wielkiego papieża, tzw. papieża pokoju, który powiedział: „Nic tak Kościołowi nie zaszkodziło, jak wieczna ustępliwość” i dalej: „Kościołowi potrzeba katolików, którzy nie uznają kompromisów. Nadszedł czas walki i mocnego świadectwa wiary w Chrystusa”.

Dlatego my, narodowi radykałowie, w imię odpowiedzialności za dobro, jakie otrzymaliśmy od Boga, w imię odpowiedzialności za naród polski i w imię miłości do każdego człowieka, bez względu na to, jaką konotację polityczną czy religijną wyznaje, wobec jakiegokolwiek defetyzmu musimy wykazać bezkompromisowy sprzeciw, gdyż my, katolicy, nie możemy poddać się tzw. tchórzowskiej polityce ustępliwości, polityce kompromisu. Jest ona czymś diabelskim, czymś, na co z pewnością nie możemy sobie pozwolić.

Ale mądry zapyta, jak wyzwolić się z powszechnie panującego strachu, tchórzostwa i niewoli. Dla wielu może to wydawać się dziwne, ale najpierw musi odbyć się święto osobistego wyzwolenia z niewoli, tj. intronizacji Chrystusa w naszych sercach, zanim Zbawiciela intronizujemy w naszym społeczeństwie i w naszym narodzie. I ten pierwszy krok tej intronizacji w naszym sercu, tego wyzwolenia, tego, co jest wewnątrz nas, możemy dokonać za pomocą tzw. deklaracji wiary, wiary, która zapisana jest w Liście do Rzymian, w rozdziale 10, wiersz 9. Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg wskrzesił Go z martwych, osiągniesz zbawienie, czyli zrobisz pierwszy krok ku intronizacji Jezusa w swoim sercu. I taka wiara, taka deklaracja prowadzi [...] do bezcennego lekarstwa z choroby niewoli – to jest konfesjonał, to jest spowiedź święta.

I będąc w zakonie klauzulowym obiecałem sobie, że powiem wam o konfesjonale, że powiem wam o spowiedzi świętej, że powiem wam, jaki jest ten pierwszy krok polskiego nacjonalisty na drodze wyzwalania. Moi drodzy, bo wyzwolicielem jest żywy Chrystus, a nie zaś jakaś pusta idea, nie liberalizm, nie konsumpcjonizm, nie kosmopolityzm, relatywizm czy modernizm, ale rzeczywista intronizacja Chrystusa w naszych sercach, to jest niemalże obowiązek nacjonalisty polskiego. To najistotniejszy krok w celu intronizacji Go w naszym narodzie, a zatem w realizacji naszego nadrzędnego celu, pryncypialnego – zbudowanie wielkiej, katolickiej Polski. I my najpierw musimy zrobić ten pierwszy krok.

Moi drodzy, 82 lata temu, w polskim społeczeństwie została podpisana deklaracja ideowa, która dała początek Obozowi Narodowo-Radykalnemu. I ta formacja już u samego początku wyróżniała się bezkompromisowością, brakiem letniości, brakiem strachu i tchórzostwa, a wielkim radykalizmem. I ta formacja już 82 lata temu dała wielką nadzieję dla społeczeństwa przed upadkiem cywilizacji łacińskiej i przed upadkiem narodowo-katolickiego ducha, jaki trwał w nas. I nasi ojcowie ideowi nie poddali się kominternowskiej propagandzie, która trwa do dzisiaj, nie dali przyzwolenia na próby niszczenia Chrystusowego dziedzictwa, z którego wyrastamy, widząc w narodzie dobro podstawowe, przy czym na piedestał stawiając naukę o zbawieniu.

Znaczy to, moi drodzy, że narodowi radykałowie dwudziestolecia międzywojennego, jak i narodowi radykałowie XXI w., stawiając zdecydowany opór ówczesnym ciemiężycielom, tj. umysłowej hołocie, ponad wszystko stawiali potrzebę dbania o doprowadzenie jak największej części narodu do Chrystusa, do tego, o czym mówił kolega Fryderyk – do Zbawiciela, do tego, który jest naszą mocą. I to jest fundament naszej działalności – doprowadzić do najwyższego dobra poprzez aktywizm w dobru podstawowym.

Moi drodzy, to wszystko w myśl Zmartwychwstania, to wszystko w myśl wyzwolenia narodu z niewoli grzechu, fałszu oraz ówczesnych wrogów. Bo jeśli miłość do narodu ma być decydującym motywem ludzkich działań i ma dążyć do zapewnienia narodowi tego, co najlepsze, to katolicki nacjonalista musi uznać, że troska o jego rodaków wymaga od niego ich ewangelizacji, tj. doprowadzenia do zbawienia. I chcę podkreślić bardzo mocno – zapamiętajcie, moi drodzy, to na zawsze – nie ma polskiego nacjonalisty bez radykalnego katolicyzmu. Nie ma, bo w innym razie staniemy się ateistycznym nacjonalizmem rodem zza zachodniej granicy czy z innych narodowości europejskich. Nie ma polskiego nacjonalizmu bez katolickiego radykalizmu. I to od was właśnie zależy, czy ta aksjologiczna próżnia zostanie zapełniona antywartościami czy wartością taką jak Bóg, honor i ojczyzna.

I musimy działać zdecydowanie, bez opamiętania, radykalnie, wyzwalając naszych braci i siostry z pęt czy fanatycznej wręcz poprawności politycznej, która jest tak samo zła, jak różnego rodzaju fundamentalizmy. I bierzmy przykład z najlepszych, bierzmy przykład z naszych ideowych autorytetów, z naszych ideowych ojców. I pozwolę sobie kilku z nich w sposób litanijny wymienić. Jan Mosdorf – założyciel ONR, w 1943 r. zamordowany przez Niemców w Auschwitz za pomoc więzionym Żydom, Jan Korolec – publicysta pism „Nowy Ład”, „ABC”, „Prosto z Mostu”, w 1941 zamordowany w Auschwitz, Marian Rojt – wierny katolik i zagorzały wróg komunizmu, zamordowany w obozie koncentracyjnym w Gross-Rosen, wreszcie Wojciech Kwasieborski – wierny katolik, redaktor i publicysta „Akademika Polskiego”, „Szczerbca” oraz „Pro Christo”, w 1941 rozstrzelany przez Niemców w Palmirach.

Świadectwo tych wielkich jest bardzo jasne – zero tolerancji dla „żydowskiego tchórzostwa”. Zero tolerancji dla pasywności. Zero tolerancji dla tego, co prowadzi nas do zniewolenia, a wreszcie – ogarniętej nowotworem złośliwym Polski i Polaków – zero tolerancji dla tego nowotworu. I ten nowotwór wymaga chemioterapii. I tą chemioterapią, o czym zapewnia nas poprzez słowo, o czym zapewniają nas nasi ideowi ojcowie, jest bezkompromisowe powrócenie do dziedzictwa, do naszego Christianitas, będącego w nierozerwalnej korelacji z narodem polskim. I wydaje się, moi drodzy, że nawet największy troglodyta czy największy katocelebryta, zwłaszcza w 1050. rocznicę chrztu Polski, nie będzie w stanie tego faktu podważyć.

Tym powrotem, tą chemioterapią jest bezkompromisowy, narodowo-katolicki radykalizm. To jest aktywizm pełen miłosierdzia, ale w pierwszej kolejności ukierunkowany na najbliższych, na polski naród, to jest na rodzinę, jak określał z patosem polski naród św. Jan Paweł II. Droga narodowego radykała, katolika, apostoła ojczyzny i apostoła Kościoła jest nie do pogodzenia ze zewsząd promowanym konsumpcjonizmem, materializmem czy naiwnie akceptowanym fundamentalizmem. Droga narodowego radykała jest nie do pogodzenia z karierowiczostwem czy szukaniem taniego poklasku – nie ma na to zgody. To wszystko odrzućmy, moi drodzy, na śmietnik historii. I nie bez powodu krzyczymy: „Młodzi, aktywni, radykalni!”, na pewno tubalnym głosem nieraz wykrzyczycie dzisiaj to na ulicach Białegostoku.

Dlatego bierzmy sprawy w swoje ręce. Nie stójmy przy ścianie z założonymi rękami. Odrzućmy na bok, na margines społeczny bierność i już nigdy do niej nie wracajmy, ale miłując drugiego człowieka, nienawidźmy zbrodni i grzechu. I budujmy cywilizację prawdy, sprawiedliwości, cywilizację Chrystusa, tę cywilizację, do której budowania powołuje nas sam Pan Bóg.

I pozwólcie, moi drodzy, że na koniec wypowiem kilka cytatów. Pierwszy z nich – ks. Jerzego Popiełuszki, błogosławionego: „Jako synowie Boga nie możemy być niewolnikami”. Dlatego bądźmy uparci i mocą Zmartwychwstałego Pana idźmy na pole walki i nigdy nie ustępujmy nawet na krok. I nie ustając na krok, prowadząc walkę z przeciwnościami, żyjmy wypowiadanymi przez żołnierzy NSZ słowami.

I musimy wpoić je do serca, one muszą stać się naszym, niemalże fundamentalnym, faktorem życia – walkę o wielką Polskę uważam za najważniejszy cel mego życia, w pełni świadomości celu pierwej śmierć poniosę, aniżeli zdradzę. Walczę o wielką Polskę, walczę o Polskę wolną od wewnętrznego, zachodniego i wschodniego ciemiężyciela. O wielką, katolicką Polskę, w której jedynym Panem, Zbawicielem i Królem jest nasz Pan Jezus Chrystus. Walczmy, bo cytując klasyka – jesteśmy nie tylko owocem narodowo-radykalnym, ale jesteśmy owocem wielkiej wiary.

I może są inni na świecie mądrzejsi mądrością książkową, roztropniejsi roztropnością mistrza, przebieglejsi przebiegłością szulera, ale niech to wszyscy usłyszą – nikt w Polsce nie wierzy tak silnie jak my. Idziemy naprzód, w dal jeszcze zamgloną, ale już coraz wyraźniejszą, idziemy równo, bez nerwowego pośpiechu, ale i bez wahającej niepewności. Wyszliśmy małą gromadką, a teraz spojrzyjmy wstecz, iluż narosło po drodze. I na drodze budowania wielkiej Polski, Polski, gdzie Panem jest Chrystus, Polski, której obywatele intronizowali Chrystusa w swoim sercu, niech nam On sam błogosławi. Amen.

Polska Niepodległa

Wersja do druku

adamajtis - 30.09.16 14:27
Ksiądz. Jacek Międlar:

"...Gejowskie lobby Kościoła katolickiego oraz środowiska żydowskie w Polsce (już niebawem będę ujawniał skandaliczne fakty), „Gazety Wyborczej”, paramasońskie aparaty (np. Rotary International), wrogi Kościołowi i Ojczyźnie Komitet Obrony Demokracji oraz inne organizacje wspierane przez Żyda Sorosa, pokroju Fundacji Batorego i Otwartej Rzeczpospolitej, na pierwszy rzut oka okazały się sprytniejsze. Prowadzą destrukcyjną działalność w parze ze zdemoralizowaną hierarchią, na czele z abp. Stanisławem Gądeckim i prymasem Polski Wojciechem Polakiem. Zmusiło mnie to do podjęcia radykalnego kroku...".

Są jeszcze w kościele księża, którzy potrafią i mają odwagę przeciwstawić się destrukcji prowadzonej przez wrogie ośrodki, "zdemoralizowanych hierarchów" i "judeoepiskopat", których niektórzy przedstawiciele podkulają ogony na sam dźwięk trąbki środowisk szechterowskich wzywającej do ataku.
Takich Polaków nam trzeba, stawiających na szali swoje życie w obronie wiary i ojczyzny.

(C)Hamil-ton - 26.07.16 13:54
Panie Agamemnon!

Proszę sobie zdawać sprawę z sytuacji jaka panuje w Polsce. W 1944 roku zostaliśmy zawojowani przez Stalina i jego Armię Czerwoną. Stalin w swojej polityce przewidywał długą okupację Polski.

Do tego celu została stworzone NKWD i "Smiersz", organizacje stricte polityczne do siłowego zwalczania wrogów komunizmu i trzymania Polaków za "buzię". NKWD tworzyli przede wszystkim Żydzi w 85 procentach w składzie tej ludobójczej organizacji. Już w 1944 roku żydokomuniści zaplanowali walkę z kościołem i rugowanie z życia publicznego w PRL
Wielu duchownych uwięziono a bardziej opornych mordowano skrytobójczo.

W taktyce walki z kościołem w Polsce rządzący w Polsce żydokomuniści dokonywali dywersji wewnątrz kościoła katolickiego w Polsce.
W tym celu, mając perspektywiczne plany zdominowania kościoła od wewnątrz, wielu młodych komunistów pochodzenia żydowskiego wysłano do seminariów duchownych opanowanych w wielu wypadkach przez współpracujących i słabych intelektualnie księży, których werbowano do współpracy z żydokomunistycznymi władzami Polski.
Ten zaciąg nowo wyświęconych księży z okresu dominacji stalinizmu (1944-56) odgrywa obecnie pierwszoplanowe role w polskim życiu religijnym.
Zostają ci księża biskupami, kardynałami, prymasami, przewodniczącymi konferencji episkopatu Polski.
Trzeba być wyjątkowym ślepcem i ignorantem by nie dostrzec określonej polityki "JUDEOEPISKOPATU" w stosunku do katolików w Polsce.

Kościół w Polsce jest bardzo podzielony. Podziały te wynikają z polityki jaką w stosunku do kościoła prowadzą hierarchowie zgromadzeni w KEP.
Kary i rugowanie co odważniejszych księży na prowincję z zakazem głoszenia kazań to tylko niektóre przykłady represji judeoepiskopatu wobec ludu Bożego. Czy ksiądz nie może być narodowcem? Jak najbardziej może tylko dzierżący władzę w kościele stosują politykę podkulania ogona wobec rządzącej mniejszości w Polsce.

Aj waj, aj waj. Polska to piękny kraj. Jak bóg dopuści to i z kija wypuści.

Alejhem!

Kujawiak - 07.07.16 1:54
Ty spod ksywy "Kazimierz Anglia" i 25 innych ksywach odczep się od księży - wielu z nich zginęło za Ojczyznę!!! Zwróciłem Ci uwagę, że twoje niechujstwo wpisu -"jestem za a nawet przeciw - w wiekszości ale w mniejszości - "Zgrzeszlbym piszac,ze tacy ksieza byli wszyscy!" piszesz świadczy o twoim pojmowaniu spraw...
Podając ksywę czyli adres e-mailowy jako twoje nazwisko robisz cały czas Czytelników konia!!! Bo takie nazwisko nie istnieje na Kujawach ani bliższych okolicach. Ja nie muszę się lustrować bo nie byłem naganiaczem na UBeckich polowaniach. A ty????????

Jan Orawicz - 06.07.16 17:08
Re! Ty spod ksywy Kujawiak pomyśl o zlustrowaniu siebie. Ludzie
czystego sumienia nie uciekają pod ksywy. O mnie - moje dane
osobowe posiada Redakcja Kworum. A do USA ściągnęła mnie rodzina.
Co jeszcze spłodzisz krasny cwaniaczku w stosunku do mej osoby?!

Kujawiak - 06.07.16 1:33
Niechlujstwo wypowiedzi faceta spod wielu nicków piszącego:
"Zgrzeszlbym piszac, ze tacy ksieza byli wszyscy!"
Czy chciałeś fraszkopisarzu napisać, że uczciwi i patriotyczni księża byli w mniejszości?
A poza tym uważam, że należało zlustrować wszystkich fraszkopisarzy, który po obaleniu komuny uciekli za ocean.

Kazimierz Anglia - 05.07.16 20:43
Tak jest jak jest w tym naszym Kosciele,poniewaz nie bylo w nim
lustracji!! Stad wielu duchownych,co oddalo w czasach PRL swoje
katolickie dusze diablu spod znakow UB,SB itp. robi swoje, udajac
dalej duchownych naszego Bozego Kociola. Znam te sprawy,bo je
przezylem w tamtym czasie. Nie bylo to trudne do rozszyfrowania,
gdyz najczescjej, chodzcy ksieza po Koledzie nauczali odwiedzajcych
wiernych szacunku do PRL! Tez to mozna bylo wyczytac z ich Kazan,
w ktorych swiadomie byly zamilczane podle wyczyny wladzy PRL.
Zgrzeszlbym piszac,ze tacy ksieza byli wszyscy!

MariaN - 24.05.16 9:58
Jak widać, wsród ksieży rowniez mamy różne opcje polityczne. Podziwiam ks. Miedlara, młody konkretny mówiący tak tak nie nie , takich potrzeba Polsce i na nic restrykcje niektórych biskupów poprawnych politycznie prawda musi zwyciężyć

Agamemnon - 20.05.16 11:34
ad Lubomir

"Obóz Narodowo Radykalny i Narodowe Siły Zbrojne" brzmi to całkiem nieźle.

Można by poprzez zastosowanie brzmienia "narodowy" w istocie o tej samej treści co "natio" uniknąć kolejnego nieporozumienia i osłabiania jedności narodowej oraz autorytetu Episkopatu. Z drugiej strony Episkopat musi się pilnować, by zasady na których oparty jest dialog były przestrzegane a w świat nie szły fałszywe komunikaty. Autorytet można stracić, odbudować go jest bardzo trudno. Polacy winni modlić się nieustającą modlitwą za swoje duchowieństwo oraz za swoje władze rządzące Rzeczpospolitą. Obecnie ktoś zorganizował "Jerycho modlitewne" w intencji Rządu Rzeczpospolitej, miałem radość przyłączyć się do tej inicjatywy. Polega ono na poświęceniu jednej godziny na modlitwę w intencji Rządu i Ojczyzny. Duchowieństwo ze swej strony winno obligatoryjnie kultywować ustawiczne kształcenie się, by sprostać nałożonym nań bardzo trudnym obowiązkom. Korelacja pomiędzy Ewangelią a nauką powinna być wartością stałą. Prostactwo w nauczaniu, nikomu nie jest potrzebne, natomiast przynosi same szkody.

Jeśli Ewangelizacja będzie przebiegała jak dotychczas, to za 50 lat Polska będzie posiadała 10% katolików. Ojciec Ricardo 17 maja 1993 roku
w Zabrzu powiedział, że jak stanie przed św. Piotrem, poprosi dla Polaków
o porządny dla nich czyściec za to, że odstąpili od aktywnej i pełnej ewangelizacji. Dobrze funkcjonują "oazy" oraz "rekolekcje", nieopracowana jest jednak metodologia nauczania poprzez katechizację w szkołach oraz ewangelizacja poprzez literaturę. Na Polakach ciąży wielka odpowiedzialność.

Pozdrawiam

Lubomir - 17.05.16 20:15
Nie za bardzo rozumiem z jakiego powodu znakomity kapłan polubił sobie słowo 'nacjonalista'. Przecież pewne reakcje można przewidzieć. Myślę, że o wiele więcej można bylo osiągnąć odbieranym o wiele bardziej pozytywnie słowem 'narodowiec'. Niby to samo, ale jednak inaczej. Przecież mieliśmy Obóz Narodowo Radykalny i Narodowe Siły Zbrojne a nie Obóz Nacjonalistyczno Radykalny i Nacjonalistyczne Siły Zbrojne. Chętnie mówimy w negatywnym sensie o ultranacjonalistach litewskich czy lietuviskich a sami zabiegamy o podobny klimat. Myślę, że to zawsze będzie odbierane negatywnie.

Agamemnon - 17.05.16 16:47
Zapytany (prymas) o całkowity zakaz wystąpień dla ks. Międlara dodał, że jego przełożeni podjęli decyzje "jak najsłuszniejsze".

„"Kościół nie jest miejscem, nie może być miejscem, w którym głosi się tego typu sytuacje podziałów, nienawiści czy złości" .

Tyle tylko, że w wydarzeniu nie miały miejsca stawiane zarzuty.
Gdzie jest uzasadnienie decyzji? Gdzie jest słowo obrony przez poszkodowanego? Przecież to czysta ideologia tussistowska
w wydaniu niektórych hierarchów. Takiego czegoś nie popieram.

Na Jasnej Górze w dniu 3 Maja 2016 roku, kolejne nieporozumienie, jeden z arcybiskupów podczas kazania powiedział, że nacjonalizm nie da się pogodzić z Kościołem katolickim. Była to odpowiedź na stanowisko internautów. Słuchałem z uwagą dalej. Chciałem zapoznać się z uzasadnieniem. Uzasadnienie to podstawa porozumiewania się pomiędzy ludźmi, jest też podstawą do obopólnego zrozumienia oraz szacunku stron w obrębie których dochodzi do wymiany myśli. Jednak nie doczekałem się. Hierarcha ten zapomniał uzasadnić swoje stanowisko. I tak wygląda, dialog pomiędzy hierarchią Kościoła a Ludem Bożym na polskiej płaszczyźnie.

Tymczasem "natio" to tyle samo co naród. Pojęcie "patriotyzmu" dotyczy stosunku jednostek i grup etnicznych do konglomeratu narodu i państwa. Zapewne niektórzy "natio" pomylili z szowinizmem. Nacjonalizm rozumiany jako troska o swój naród nie wyklucza szacunku do innych narodów i nie wyklucza wierności nauce Chrystusa. Zachowanie się niektórych hierarchów jakie miało miejsce jest niezrozumiałe.


Ps. Co robi Prymas Polski w antypolskiej telewizji TV 24 stosującej cenzurę?
Wydaje się, że część hierarchii trwa w jakimś kryzysie.

Wszystkich komentarzy: (10)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

20 Kwietnia 1946 roku
Odział KWP pod dowództwem kpt J. Rogulki ps. "Grot" odbił 57 więźniów w Radomsku


20 Kwietnia 2007 roku
Zmarł Jan Kociniak, polski aktor filmowy i teatralny, partner Jana Kobuszewskiego w telewiz. progr. satyr. Wielokropek(ur. 1937)


Zobacz więcej