Czwartek 18 Kwietnia 2024r. - 109 dz. roku,  Imieniny: Apoloniusza, Bogusławy

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 19.10.16 - 21:23     Czytano: [970]

Facet z aparycją


Chciałem prosić o rentę, panie doktorze - jednoznacznie zaapelował stosunkowo młody i sprawiający wrażenie wysportowanego człowiek.
Muszę chociaż zmierzyć panu ciśnienie - zripostował zaskoczony lekarz z Komisji.
Tak, ale ja byłem ciężko chory - dodał pacjent.
Z pana obecnej dokumentacji wynika, że jest pan w posiadaniu stu procent zdrowia. Pańska choroba była w przeszłości, ale obecnie jej nie ma w obrębie pańskiego organizmu - tłumaczył lekarz.
To co, pan uważa, że ja z moją aparycją ministra pójdę pracować fizycznie? - zapytał rozgoryczony pacjent.
Widzi pan - twardo zaczął lekarz, fizycznie to lubił pracować nawet nasz katolicki król Zygmunt III Waza. Zdarzało mu się własnoręcznie robić nawet meble.
Chyba pan kpi - panie doktorze, odpalił pan Jarek. Pan sobie nie zdaje sprawy w jakiej sytuacji pan mnie stawia. Umiera moja babcia, z której emerytury de facto żyłem, a pan mi mówi, że mam pracować jak król. To nieludzkie!. Ja chciałem żyć, ale jak Filip I Piękny albo Ludwik Bawarski, a nie harować jak jakiś Snopek ze Szwecji!.
Do widzenia! - wrzasnął lekarz, nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź.
Załamany Jarek opuścił gabinet. A przecież miał tyle planów, włącznie z załatwieniem miejsca parkingowego dla inwalidy i fotelu prezesa Związku Inwalidów. Co za niesprawiedliwość!.- myślał. Co mam jechać do Niemiec i pracować w klubie dla gejów? - próbował rozwiązać swój problem. Co za podłe czasy! - podsumował swoje wewnętrzne dylematy, układając się w wypasionej maszynie. Hm, nici z napędu hybrydowego - dorzucił wrzucając pierwszy bieg.


Lubomir



Leżakowanie ziemi albo bardzo lokalny esej

Wacława powoli sunęła w stronę swojego kościoła. Choć ulica była kręta, to była to jednak wciąż ta sama ulica, ulica Wyspiańskiego. Żadna nowomoda nie zmieniła jej ani na ulicę chwilowo modnego Feliksa Edmundowicza Dzierżyńskiego, ani na ulicę dla niektórych modnego obecnie - Gottlieba Daimlera. Wyspiański trwa, mimo odkryć kolejnych jego skandali obyczajowych. Obronił się widać swoimi dziełami. Życiorys uznano w końcu za coś nieistotnego, drugorzędnego. Coś, co chętnie oceniają jedynie medialni zadymiarze. Wacława wiedziała, że dotąd jest sobą, dopóki samodzielnie pokonuje drogę dom - kościół. Nie chce myśleć o czasach, kiedy to ksiądz zacznie przychodzić do niej. Dla niej będzie to oznaczało koniec wszystkiego. Niestety po przegranej wojnie księży o progi spowalniające, chroniące idących do kościoła przed zmotoryzowanymi rajdowcami, teraz nastąpił wręcz atak. Droga dojścia do kościoła została zryta - z okazji podłączania do miejskiej kanalizacji jednorodzinnych domów. Od miesięcy trwa swoiste leżakowanie ziemi. Zupełnie tak, jak gdyby jeszcze nie wynaleziono zagęszczarek gruntu, ubijarek i walców a tylko czekano na śniegową nawierzchnię. Widać walka z religią i Kościołem przybrała nowe formy. Los mieszkańców przestał interesować lekkoduchów i figurantów - zapełniających obszar tzw władzy. Przedwojennym ludziom coraz częściej przypomina się czas, kiedy to niemiecki okupant przekształcił Środulę na żydowskie getto. Dzisiaj Wacława czuje się niekiedy jak osaczona w getcie. Dzielnica stała się wciąż dewastowanym i likwidowanym skansenem. Zero obiektów gospodarczych, zero obiektów kulturalnych i zero nowoczesnej infrastruktury komunikacyjnej. To efekt rządów liberałów. Czyżby po czerwonym piekle - przyszło piekło do potęgi nieskończonej?. Drogi to najwyraźniej nie „konik” waaadzy. Waaadza najwyraźniej woli dziecięce place zabaw i siłownie dla ledwo dyszących starców. A właściwie waaadza najlepiej czuje się jedynie w roli poborcy opłat. W ponad czternastotysięcznej dzielnicy trudno znaleźć chociażby jeden wolnostojący sanitariat.
Chyba już czas umierać! - powiedziała do siebie mieszkanka Środuli. Nie było komu o tym zakomunikować. Wszyscy po wyjściu z kościoła, niczym na rozkaz z góry - zaczęli włączać swoje komórki. Nie były to jednak ich szare komórki. Więź jaką była wspólna modlitwa, zanoszona do Boga - rozpierzchła się na boki. Nawet nikt nie zwracał uwagi po czym idzie. A może i Pan Bóg nie zakrząta sobie umysłu takimi drobiazgami jak środulska ulica?.


Lubomir

Wersja do druku

Lubomir - 28.10.16 8:57
Re: W. Panasiuk Dziękuję Panie Władysławie za życzliwe słowa.

w. Panasiukl - 27.10.16 20:32
Piękne, krótkie formy idealnie do siebie pasujące i takie swojskie. Panie Lubomirze, ma pan talent najkrócej ujmując. gratuluję, tak trzymać

Wszystkich komentarzy: (2)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

18 Kwietnia 1906 roku
W San Francisco miał miejsce pożar i wielkie trzęsienie ziemi.


18 Kwietnia 1955 roku
Zmarł Albert Einstein, niemiecki fizyk pochodzenia żydowskiego, laureat Nagrody Nobla (ur. 1879)


Zobacz więcej