Piątek 19 Kwietnia 2024r. - 110 dz. roku,  Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 08.03.17 - 10:02     Czytano: [1026]

Osiem faktów na temat wycinki





Udało się zarazić prawicę histerią. Od kilku tygodni narasta fala zielonej gorączki. Nawet konserwatywni publicyści prześcigają się w oskarżeniach pod wymyślonym przez opozycję hasłem „Lex Szyszko”. Niestety niewielu dostrzega, że uległo takiej samej manipulacji, jakiej użyto w przypadku „czarnego protestu”. Ten sam mechanizm, ta sama dezinformacja, to samo nieuprawnione przeniesienie odpowiedzialności.

Liberalno-lewicowe media od tygodni straszą opinię publiczną „Polską w trocinach”. Każdego dnia epatują obrazami, mającymi dowieść, że minister Szyszko wyciął wszystko, co zielone w pień. Tyle tylko, że ani minister Szyszko, ani nowa ustawa nie mają najmniejszego związku z większością prezentowanych zdjęć. Szczytem absurdu jest wiązanie ze zmianą prawa wycinki przeprowadzanej w lasach czy na cmentarzach. Nie mają one kompletnie nic wspólnego z nowym prawem. Co więcej, jeśli już należałoby szukać winnych, to zupełnie w innym miejscu.

To prawda, że wycinane drzewa robią wrażenie. Ale chyba nigdy nie patrzono na to zjawisko z tak jednoznacznie urobioną tezą. Do tej pory niektórych wycinek pewnie nawet nie zauważano. Dziś każda, nawet dawno zaplanowana akcja, kojarzy się z jednym: „lex Szyszko”. Szkoda tylko, że zmanipulowani i zatrwożeni obrońcy drzew nie odrobili podstawowej lekcji i nie wczytali się w nowelizację. Kto wycina drzewa? Na mocy jakiego prawa? Dlaczego nabieramy się na kolejne manipulacje, których ukoronowaniem była nieszczęsna wiewiórka, która wskutek zeszłorocznej wichury straciła dziuplę w Parku Szczęśliwickim?

Warto wyjaśnić kilka istotnych kwestii.

1. Autorem nowelizacji NIE jest minister Jan Szyszko.
Projekt nowelizacji ustawy o ochronie przyrody powstał z inicjatywy poselskiej, nie ministerialnej. W pracach uczestniczyli także posłowie Platformy Obywatelskiej, która teraz w wielkiej gorączce domaga się dymisji ministra środowiska.

2. Ustawa NIE pozwala na dowolną wycinkę drzew na wszystkich terenach.
Zmiana ustawy odnosi się wyłącznie do gruntów prywatnych i w żadnym razie nie dotyczy lasów, parków, publicznych terenów zielonych, skwerów czy innych przestrzeni. Poprawka dotyczy jedynie dwóch sytuacji – wycinania drzew na posesjach PRYWATNYCH oraz wycinania drzew okrywających grunty rolne. Nie ma tutaj mowy o parkach, skwerach miejskich czy lasach.

NIE WOLNO przy tym wycinać drzew w celu prowadzenia działalności gospodarczej. Oba warunki (własność nieruchomości przysługująca osobie fizycznej i określony cel usunięcia) muszą zostać spełnione jednocześnie, żeby usunięcie mogło nastąpić bez kontroli administracyjnej.

Od 1 stycznia zezwolenie na usunięcie drzew i krzewów nie jest także wymagane w przypadku usuwania drzew i krzewów w celu przywrócenia gruntów nieużytkowanych do użytkowania rolniczego. Zdarzało się bowiem, że rolnikowi na ugorze zasiały się np. brzozy, których nie mógł usunąć z pola bez zezwolenia.

3. Za tereny zielone ODPOWIADAJĄ samorządy.
Nie byłoby żadnego problemu masowej wycinki, gdyby dochowano należytej staranności na poziomie lokalnym. To na tym szczeblu kształtuje się plany zagospodarowania przestrzennego, mające rangę prawa miejscowego - stosowanego przed innymi przepisami. Gdyby zadbał o to np. warszawski ratusz, nie mielibyśmy wycinki skweru przed urzędem miasta. Plany zagospodarowania przestrzeni ustalają określoną ilość powierzchni biologicznie czynnej. Wystarczy jasno określić jaką część nieruchomości właściciel musi pozostawić zadrzewioną lub zakrzewioną, jeśli chciałby przeznaczyć część pod zabudowę.

Warto zaznaczyć, że samorządy mogą na mocy prawa miejscowego uznać część terenów zielonych za parki miejskie lub las. Wówczas także nie byłoby problemu z wycinką. Pamiętajmy, że obowiązkiem rady gminy, władz samorządowych jest zakładanie i utrzymywanie w należytym stanie terenów zielonych. Nikt tego przepisu nie usunął.

Nie ma więc żadnej możliwości, że przy dobrze działającym samorządzie, ktoś kupi na własność park i wytnie go w pień.

4. WŁASNOŚĆ jest prywatna!
Wydawało się, że w kraju w którym tak wiele mówi się o wolności, docenione zostanie prawo, które tę wolność przywraca. Dotychczas prywatny właściciel nie mógł rozporządzać w pełni własną ziemią. O zgodę na ścięcie krzaka czy nawet małego drzewa musiał prosić urzędników. Generowało to całą masę problemów biurokratyczno-proceduralnych. W tej chwili osoba fizyczna może dysponować swoim mieniem, choć istnieją pewne ograniczenia.

5. Ustawa NIE zezwala na dowolną wycinkę wszystkich drzew.
To, co robimy na własnej działce jest naszą prywatną sprawą, ale są pewne wyjątki. Nie wolno nam ruszyć drzew i krzewów objętych specjalną ochroną wynikającą z ustawy o ochronie przyrody albo z innych ustaw. Nie wolno też usuwać pomników przyrody. Jest jeszcze kilka innych ograniczeń. Zakaz wycinania drzew może obowiązywać również w parkach krajobrazowych i na obszarach chronionego krajobrazu, jeśli wynika to z uchwały sejmiku województwa tworzącej park albo obszar. Zakaz likwidowania zadrzewień śródpolnych, przydrożnych i nadwodnych, jeżeli działania te nie wynikają z potrzeby ochrony przeciwpowodziowej lub zapewnienia bezpieczeństwa ruchu drogowego lub wodnego lub budowy, odbudowy, utrzymania, remontów lub naprawy urządzeń wodnych.

Podobnie, objęcie zieleni ochroną konserwatorską, o której mowa w ustawie o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, może oznaczać, że określone działania jej dotyczące wymagały będą zgody wojewódzkiego konserwatora zabytków. Natomiast jeżeli usuwanie konkretnego drzewa lub krzewu będzie wiązało się z zabronionym oddziaływaniem na chronione gatunki roślin, zwierząt albo grzybów, należy uzyskać zezwolenie na działania dotyczące tych gatunków, które wydaje regionalny dyrektor ochrony środowiska albo Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska.

6. Ustawa znosi rozbudowaną i absurdalną biurokrację i przedziwnie naliczane opłaty.
Obowiązujące do końca grudnia przepisy o wycince drzew na prywatnej posesji mnożyły biurokrację i dawały zajęcie tysiącom urzędników, którzy i tak w niemal 100 procentach przypadków udzielali zgody na wycinkę. Pracę urzędników regulowało 40-stronicowe zarządzenie. Na decyzje trzeba było długo czekać, a procedura ta była w swej istocie korupcjogenna. Za wycięcie drzewa na własnej, prywatnej działce trzeba było wnosić do gminy opłaty, które wyliczano w skomplikowany sposób. Nowelizacja te absurdy znosi i wprowadza znacznie prostszy sposób naliczania opłat. Ale to nie wszystko.

7. Ustawa znosi horrendalne kary za wycinkę drzew i krzewów bez zezwolenia.
Według nowych przepisów administracyjna kara pieniężna za usuniecie drzewa i krzewu niezgodnie z przepisami wynosi równowartość opłaty za usunięcie drzewa i krzewu, w przypadku, kiedy takie usunięcie było zwolnione z obowiązku uiszczenia opłaty. Ustawodawca zmniejszył więc w takich sytuacjach wysokość potencjalnej kary z dwukrotności opłaty do jednokrotności opłaty uznając, że kara ta będzie miała wystarczająco silne działanie odstraszające od nielegalnego usuwania drzew i krzewów.

8. Wszystkie te regulacje dotyczą PRYWATNYCH działek należących do osób fizycznych.
Wiązanie z ustawą z wycinkami w przestrzeni publicznej jest przekłamaniem i nakręcaniem spirali manipulacji. Obowiązkiem samorządów jest zadbanie o plany zagospodarowania przestrzennego i to władze samorządowe należy uczulać na tę sprawę, od niej egzekwować rozwiązania oraz pociągać do odpowiedzialności. Przypomnijmy, że tylko w Warszawie wycięto w ostatnich latach ponad 230 tysięcy drzew. Dlaczego nie alarmowano?

PiS zapowiada korektę ustawy, ale nie ulega naciskom na powrót do stanu poprzedniego. I bardzo dobrze. Wielu właścicieli prywatnych posesji doskonale wie, z jakim biurokratycznym koszmarem były związane. Tak daleko idąca Ingerencja państwa we własność prywatną jest absurdalna.

Rozpętana przez media i opozycję histeria ma jeszcze jeden aspekt. Chaos informacyjny sprawił, że wycinek – pewnie często bezprawnych – jest więcej. Łatwo każde powalone drzewo podciągnąć pod „lex Szyszko” i przerzucić odpowiedzialność. Bardzo dobrze, że prokuratura zajmie się wycinką w Łebie, a służby interweniują w Pruszkowie czy Warszawie. Każdy taki przypadek powinien zostać prześwietlony i precyzyjnie nazwany. Za każdym z nich stoi przecież konkretna odpowiedzialność. Być może zgoda na wycinkę części tych drzew została wydana już wcześniej, a może ktoś korzysta z okazji, by bezprawnie załatwić sprawę na zaś.

Ale jest też program naprawczy. Lasy Państwowe co roku zużywają 500 milionów sadzonek. Dyrektor Lasów złożył już publiczną obietnicę, że jeśli wystąpiły zaniedbania lokalne, z chęcią zagospodaruje tę przestrzeń. Oby skorzystano z tej propozycji z takim samym zapałem, z jakim rozsiewa się trocinową propagandę.

Marzena Nykiel
wPolityce

Wersja do druku

Lubomir - 08.03.17 10:23
Nie brakuje w Polsce strażników praw z okresu zaborów i okupacji. Wówczas Polakom nie było wolno decydować o niczym. Może warto byłoby przestudiować jak ta sprawa wygląda w demokracji filadelfijskiej, w Ameryce?. Tam gospodarz może praktycznie robić wszystko u siebie. Również z drzewami i krzewami.

Wszystkich komentarzy: (1)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

19 Kwietnia 1988 roku
Zmarł Jonasz Kofta, polski dramaturg, satyryk (ur. 1942)


19 Kwietnia 1899 roku
Zmarł Stanisław Kierbedź, konstruktor mostów (ur. 1810)


Zobacz więcej