Sobota 20 Kwietnia 2024r. - 111 dz. roku,  Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 11.05.07 - 11:35     Czytano: [2536]

Dział: Interwencje

Czy możemy więcej zarabiać?

Żadna praca nie hańbi, z wyjątkiem niskopłatnej



Gdy coraz trudniej o pracowników o określonych kwalifikacjach, pracodawcy skłonni są więcej płacić. Nadal jednak wzrost wynagrodzeń nie nadąża za dynamicznym rozwojem gospodarki. I nadal pracodawcy narzekają na wysokie pozapłacowe koszty pracy (choć o wiele niższe niż w UE), a pracownicy - na niskie zarobki.

Bielska fabryka produkuje silniki europejskiej jakości (bo na eksport), ale pracownicy są gorzej opłacani niż ci zatrudniani przez koncern Fiata we Włoszech. W należących do grupy Volkswagena czeskich zakładach Skoda związkowcy wystrajkowali 10 proc. podwyżki. Uznali, że skoro firma przynosi zyski, to jest to także ich zasługa.
Cokolwiek by mówić, wydajność pracy w naszym kraju nie jest o tyle niższa, o ile niższe są wynagrodzenia. Z drugiej strony, w sytuacji rynku pracodawcy, ludzie cieszą się, że w ogóle mają zatrudnienie.
- Chcemy uświadomić zarówno pracownikom, jak i pracodawcom, że płace w Polsce są bardzo niskie - mówi prof. Zofia Jacukowicz (Instytut Pracy i Spraw Socjalnych), ekspert kampanii społecznej "Niskie płace barierą rozwoju Polski", zorganizowanej przez NSZZ "S". - Podwyżka wynagrodzeń będzie sprzyjać rozwojowi gospodarczemu kraju i dobrobytowi jego mieszkańców. Przecież sytuacja gospodarcza poprawia się. To zrozumiałe, że trzeba podwyższyć płace.

Góry i doły
O ile można zrozumieć, że poziom płac jest rezultatem rozwoju gospodarczego - gdy jest on niski, to takie są też wynagrodzenia - to trudniej pojąć przyczyny dramatycznego zróżnicowania płac. Podczas gdy krajowe pensje menedżerskie są porównywalne z innymi krajami, to płace zwykłych pracowników są 3-4 razy niższe. Oznacza to nadzwyczajne zyski dla przedsiębiorców.
- Związkowcy nie powinni się wstydzić domagać się znacznie wyższych płac - mówi dr Ryszard Bugaj. - Szczególnie teraz, gdy gospodarka rozwija się, gdy niektórzy menedżerowie wypłacają sobie nagrody po 1-2 miliony złotych. To jest ekwiwalent podwyżki rocznej o 100 złotych dla dwóch tysięcy ludzi. Drastyczne zróżnicowanie zarobków zwiększa konfliktowość całego układu społecznego.
Zróżnicowanie płac może być dla pracowników silnym bodźcem motywacyjnym. Jednak na dłuższą metę po prostu kwestionuje zasadę równego startu. Ludzie otrzymujący niskie płace z reguły mają mniejsze szanse, także edukacyjne. W konsekwencji nie zajmują stanowisk wymagających wysokich kwalifikacji. Taka negatywna selekcja kadr nie jest korzystna dla rozwoju gospodarczego.
Niskie zarobki to relatywnie niski popyt na dobra podstawowe, na ogół produkowane w kraju. Nie są więc impulsem do rozwoju rodzimej gospodarki. Poza tym kwestionują sens pracy.
- Jeżeli wynagrodzenie nie wystarcza pracownikowi na życie, musi szukać innych źródeł, żeby się utrzymać - mówi prof. Zofia Jacukowicz. - A przecież każdy powinien mieć prawo żyć za swoje wynagrodzenie - po to pracuje. Praca powinna być podstawą utrzymania.

Rynek bezrobocia
Gdy bezrobocie jest wysokie, płace muszą być niskie, niezależnie od poziomu rozwoju gospodarczego - wyższego w starych krajach UE.
- Niskie wynagrodzenia to rezultat polityki ekonomicznej ostatnich 17 lat - mówi prof. Jerzy Żyżyński (Uniwersytet Warszawski). - Utrzymywanie taniej siły roboczej służyło walce z inflacją. Powstaje ona wtedy, gdy ludzie zarabiają za dużo w stosunku do dóbr konsumpcyjnych, jakie są dostępne na rynku. Walka z inflacją oznaczała więc ograniczanie dochodów. Dlaczego nie zastosowano innych narzędzi - pozostaje tajemnicą reformatorów gospodarki.
Bezrobocie służy pracodawcom - mogą mało płacić, strasząc pracowników zwolnieniem. Gdy teraz bezrobocie się zmniejsza, domagają się importu siły roboczej, by nadal utrzymywać niskie płace. Zapominają, że niskoopłacani pracownicy płacą małe podatki, a skromny budżet to biedne państwo.
- Nie widzę możliwości, by sztucznie, w sposób pozarynkowy, wymusić na pracodawcach, żeby płacili wyższe wynagrodzenia - mówi Adam Ambrozik, dyrektor departamentu przedsiębiorczości i dialogu społecznego Konfederacji Pracodawców Polskich. - Nie ma dziś możliwości sztucznego stymulowania wzrostu płac bez szkody dla gospodarki, a w konsekwencji, i dla pracowników. Wynagrodzenia reguluje prawo popytu i podaży. Gdy popyt na pracę przewyższa podaż, to wynagrodzenia rosną.

Mity kosztowe
Pracodawcy nieodmiennie utrzymują, że wśród przeszkód, uniemożliwiających im podniesienie wynagrodzeń, na pierwszym miejscu są wysokie pozapłacowe koszty pracy. Czyli wszystko to, co wypłaca pracodawca (składki, podatki), a co nie trafia do kieszeni pracownika. W rozwiniętych krajach UE te koszty są 2-3 razy większe, ale to już pracodawców nie interesuje.
- Apelujemy o obniżenie pozapłacowych kosztów pracy - mówi Adam Ambrozik. - Redukcja powinna przebiegać proporcjonalnie, zarówno w części wypłaconej przez pracodawcę, jak i przez pracowników. Jeżeli nadal będą rosły wynagrodzenia, to także pozapłacowe koszty pracy. W perspektywie kilku lat może okazać się, że jest to duży problem dla inwestorów zagranicznych. Mogą odpłynąć inwestycje.
Można domniemywać, że obniżka pozapłacowych kosztów pracy zmniejszy szarą strefę. W konsekwencji zwiększy się liczba miejsc pracy, więcej ludzi będzie płacić składki. Pozwoli to na uzupełnienie ubytku wpływów do systemu ubezpieczeń społecznych. Niezależnie od tego trzeba wyjaśnić nieporozumienia.
- Pozapłacowe koszty pracy są relatywnie wysokie dlatego, że płace są niskie - mówi prof. Jerzy Żyżyński. - A przecież trzeba jakoś zbudować system ubezpieczeń społecznych. Siłą rzeczy składka musi być wysoka w stosunku do niskiego wynagrodzenia. Jednak sumarycznie praca i tak jest tania, choć pracodawcy twierdzą, że jest odwrotnie.

Cena konkurencyjności
W powstałych pod Toruniem fabrykach ekranów ciekłokrystalicznych płace sięgają raptem 600 zł. Dzięki niskim zarobkom polski rynek jest atrakcyjny dla zagranicznych inwestorów. Czy równie atrakcyjny dla polskich pracowników - oto jest pytanie.
- Tania siła robocza to pewien atut, jednak trudno na nim bazować - mówi prof. Jerzy Żyżyński. - Mówi się, że jesteśmy konkurencyjni, ale to oznacza być nędzarzem, żeby zagraniczny inwestor mógł taniej sprzedawać swoje towary. Być może lepiej mieć niskopłatną pracę niż żadną. Taki argument świadczy o tym, że gospodarka została wmanewrowana w sytuację bez wyjścia.
Zagraniczne firmy, lokalizujące swoje oddziały w naszym kraju, osiągają tę samą wydajność co w kraju rodzimym. Jednak wynagrodzenia są na polskim poziomie.
- Jeżeli atutem gospodarki mają być niskie płace, to problem w tym, jak dalece mogą być one niskie - mówi prof. Zofia Jacukowicz. - Nie można jakimiś zarządzeniami czy ustawami zobowiązać pracodawców, by podwyższyli wynagrodzenia, ale trzeba o tym mówić, domagać się podniesienia płac.

Widmo inflacji
Tak jak nie do końca wolny rynek kształtuje pensje, bo zależą one również od wydajności, produktywności, tak zagrożeniem inflacyjnym są nie tyle wysokie dochody ludzi, co wysokie wydatki. Gdy zarobki są wydawane na konsumpcję, mogą spowodować inflację. Wydatki można jednak ograniczać przez system podatkowy uwzględniający ulgi inwestycyjne i oszczędnościowe. Nie trzeba więc obawiać się wzrostu wynagrodzeń, bo nie musi on prowokować inflacji ani zagrażać gospodarce.
Coraz więcej pracodawców podnosi wynagrodzenia, zdając sobie sprawę, że w ich interesie nie jest mało płacić. Pracownik marnie opłacany nie będzie dobrze pracował.
- Proces podwyżek musi następować stopniowo - mówi Adam Ambrozik. - To wynika z praw rynku. Gwałtowne podniesienie płacy minimalnej spowodowałoby radykalny wzrost wynagrodzeń, co zahamowałoby wzrost gospodarczy, zachwiałoby delikatną równowagą na rynku pracy.
Jeżeli pracodawcy zaczynają podwyższać płace, to także dlatego, że zmniejsza się bezrobocie. Nie można już straszyć pracowników, że zastąpią ich liczni chętni. I - zdaniem dr. Ryszarda Bugaja - możemy zarabiać więcej, zarówno kosztem nieco niższych zysków przedsiębiorców, jak i poczynienia pewnych inwestycji czy oszczędności przez płacobiorców, by nie wszystkie zarobki wypłynęły na rynek.
Obecny wzrost płac jest rodzajem kompensaty za niskie wynagrodzenia w ostatnich kilkunastu latach. Nie wywołują inflacji, która utrzymuje się na niskim poziomie.
- Płace są pewnym równoważnikiem tego, co można kupić na rynku - uważa prof. Jerzy Żyżyński.
- Nie można tak od razu podwyższyć płac i rzucić towary na rynek. To wymaga czasu. Jedno jest pewne. Tempo wzrostu płac i podaży musi się równoważyć, bo w przeciwnym razie grozi inflacja. Stąd ostatnia podwyżka stóp procentowych, raczej ryzykowna, gdy gospodarka zaczyna się dopiero rozgrzewać.

......................................................

Tania praca, tania bieda
60 proc. zatrudnionych otrzymuje płace poniżej średniej krajowej. 95 proc. podatników płaci podatek w pierwszej grupie (19 proc.). 20 proc. polskich rodzin przekroczyło granicę nędzy, 30 proc. żyje na jej granicy. W ostatnim roku płace wzrosły o 9,1 proc. (przy inflacji 2,5 proc.)

Jerzy Pawlas
Tygodnik Solidarność

Wersja do druku

JUM - 28.06.07 10:39
Andrzej
Pamiętasz powiedzenie (slogan) z lat 60-70 :
NIECH żYJE POLSKO CHIńSKA GRANICA NA BUGU

Andrzej Kostyrka - 22.05.07 2:14
Z wielką uwagą przeczytałem ten artykuł aż wierzyć się nie chce że tak długo nas dojono pod płaszczykiem dużego bezrobocia , które to jak z artykułu można wywnioskować i chyba słusznie było inwestorom zagranicznym ( ja ich nazwę wprost ..- spekulantami ) na rękę . Paśli się na polskiej biedzie aż w końcu znakomity "strateg ekonomi" tow.Balcerowicz odszedł i okazało się że ( może to przypadek ) sztuczne mrożenie rynku w skutek czego długotrwale utrzymujące się bezrobocie ..może przejść do historii. I teraz znów nasi dzielni menagerowie mają dylemat ..skąd pozyskać niewolników ..nasi uciekają za granicę a ci co pozostają w kraju nie chcą pracować za głodowe pensje ..Oczywiście ..jest!!!Chińczyków ..sprowadxić Chińczyków jest ich dużo i będą pracować za miskę ryżu ..Doskonały pomysł z punktu widzenia ekonomi pojmowanej przez polski buissnes ..Tylko że na przeszkodzie stoi polski Rząd , któremu ani w głowie powtarzać sytuację rodem z Francji czy Niemiec ..Poza tym ci którzy w tej chwili pracują na zachodzie Europy będą chcieli kiedyś wrócić do Kraju ..też będą szukać miejsca pracy ..czy wówczas mają się ścigać z innymi bezrobotnymi kto pierwszy dorwie skórkę z chleba leżącą na ulicy ..a może staną w równym szeregu z Chińczykami ..Dodatkowa siła robocza spowoduje kolejne obniżki stawek bo takie są reguły rynku ..Czyli wspaniała perspektywa . :-)

Wszystkich komentarzy: (2)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

20 Kwietnia 1920 roku
Rozpoczęły się VII Letnie Igrzyska Olimpijskie w Antwerpii.


20 Kwietnia 1873 roku
Urodził sie Wojciech Korfanty, polityk, działacz ruchu narodowościowego na Śląsku (zm. 1939)


Zobacz więcej