Czwartek 28 Marca 2024r. - 88 dz. roku,  Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 21.12.20 - 19:26     Czytano: [393]

Wesoły oberek i Hawa Nagila


Zgodnie z przewidywaniami, burza w szklance wody zapoczątkowana zapowiedzią Polski i Węgier, że zawetują budżet Unii Europejskiej na lata 2021-2027, zakończyła się wesołym oberkiem. Nasza Złota Pani najwyraźniej nie chciała, żeby prezydencja niemiecka zakończyła się skandalem, w związku z czym zmłotowała Królestwo Niderlandów, które dlaczegoś specjalnie się na Polskę zawzięło i domagało się surowych kar dla zuchwalców. Trudno powiedzieć, z jakiej przyczyny płynie ta zawziętość Niderlandczyków; czy z powodu sodomitów którzy wspierają się w skali międzynarodowej, nie tylko wśród duchowieństwa, ale i wśród głupich cywilów, czy może z powodu oferty podarowania Niderlandów królowi szwedzkiemu, jaką za poduszczeniem pana Zagłoby złożył Sobiepan Zamoyski – ale kiedy Nasza Złota Pani tupnęła nóżką że to niby Ordnung muss sein, to wszelkie hałasy umilkły jak nożem uciął i utarty został kompromis. Rozporządzenie wiążące subwencje budżetowe z oceną praworządności zostało utrzymane w mocy, ale za to zawarta w tak zwanych „konkluzjach” definicja praworządności została zawężona do budżetowych malwersacji. Z tego powodu premiera Morawieckiego pryncypialnie schłostał minister Ziobro, rywalizujący z nim o schedę po Naczelniku Państwa – że owa definicja nie została zapisana w formie aneksu do wspomnianego rozporządzenia, tylko w „konkluzjach”, które – w odróżnieniu od rozporządzenia – nie są źródłem prawa, a tylko zbiorem pobożnych życzeń, układanych, żeby było ładniej. W związku z tym zebrał się nawet koknwentykl Solidarnej Polski, żeby się namawiać, czy wyjść z koalicji rządowej, czy nie. W rezultacie Solidarna Polska z koalicji nie wyszła, ale za to stanęła na nieubłaganym stanowisku, że kompromis jej się nie podoba. Trudno się temu dziwić, skoro do wyborów mamy prawie trzy lata, a żaden pragmatyczny polityk na tak długi czas nie zrezygnuje z konfitur władzy. Dzięki temu wszyscy wyszli z twarzą; Nasza Złota Pani – bo rozporządzenie zostało utrzymane w mocy - premier Morawiecki – bo co prawda tylko w „konkluzjach”, ale przecież coś tam zapisano, no i wreszcie Solidarna Polska – bo nie wyszła z koalicji, ale za to w dodatku stanęła na nieubłaganym gruncie. Z twarzą nie wyszli tylko folksdojcze, którzy zgodnie z rozkazem roztaczali apokaliptyczne wizje, a tymczasem wszystko skończyło się wesołym oberkiem. Stąd dla żuka jest nauka, żeby nie wychodzić zbytnio przed orkiestrę, nawet jeśli jest rozkaz, żeby roztaczać wizje.

Gwoli ścisłości trzeba wspomnieć też o okolicznościach towarzyszących kompromisowi, a nawet go wyprzedzających. Oto policja brukselska nakryła w jednym z domów ponad dwudziestu uczestników sodomickiej orgii. Wszyscy schronili się za murem dyplomatycznego immunitetu, ale w stosunku do przedstawiciela Węgier nic to nie pomogło i jego personalia zostały opublikowane, mimo niezwykle surowych przepisów RODO. Pikanterii całej sprawie dodawała okoliczność, że ten polityk był dotychczas szalenie konserwatywny – a tu orgia i to w dodatku – sodomicka. To pierwsze poważne ostrzeżenie wystarczyło, by zuchwalcom zmiękła rura, dzięki czemu negocjacje na temat kompromisu poszły jak z płatka. Przypomina to sprawę pana ministra Krzysztofa Skubiszewskiego, który został oskarżony, że ugiął się przed Niemcami i podpisał niekorzystny dla Polski traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy, bo Niemcy grozili mu ujawnieniem, iż był on tajnym współpracownikiem” SB o pseudonimie „Kosk”, a został pozyskany w rezultacie operacji „Hiacynt”, skierowanej na werbowanie agentury w środowisku sodomitów i gomorytów. Wbrew tedy zapewnieniom, że sodomia czy gomoria są z punktu widzenia interesów państwa nieszkodliwe, widzimy, że to chyba nieprawda i że jak pojawi się polityczna potrzeba, to wstydliwe zakątki są obnażane bez żadnej staroświeckiej rewerencji.

Tymczasem „rewolucja macic” najwyraźniej traci dynamikę i na kolejne demonstracje przychodzi coraz mniej chętnych, wskutek czego trzeba łączyć preteksty. Ostatnio „kobiety” demonstrowały z „zielonymi” przeciwko klimaterium, żeby ratować planetę przed ostateczną katastrofą. W związku z tym pani Marta Lempart odbyła w Brukseli bliskie spotkanie trzeciego stopnia z Donaldem Tuskiem, który najwyraźniej ją oświecił, a może nawet wskazał miejsce w szeregu. Pojawiły się tedy spekulacje, czy pani Lempart utworzy własną partię polityczną, czy też uczestniczki „rewolucji macic” przyjmą taktykę przenikania do różnych ugrupowań, zarówno z obozu „dobrej zmiany” jak i obozu zdrady i zaprzaństwa. Przekonamy się o tym po Nowym Roku, jako że maciczny rewkom zapowiedział, iż po Nowym Roku rząd „dobrej zmiany” ma podać się do dymisji. Dlaczego miałby to zrobić – tajemnica to wielka, chyba żeby poszukać wskazówki w głosowaniu amerykańskiego kolegium elektorów z 14 grudnia. Jak wiadomo, Joe Biden dostał ponad 300 głosów elektorskich, podczas gdy prezydent Trump tylko około 230, a więc znacznie poniżej wymaganego dla zdobycia prezydentury minimum 270 głosów. Wprawdzie środowiska związane z prezydentem Trumpem odwołują się do niezawisłych sądów, ale czytelnicy „Pana Tadeusza” z pewnością pamiętają spostrzeżenie Klucznika Gerwazego: „wygraj w polu, a wygrasz i w sądzie”. Może tam sztab wyborczy Joe Bidena kombinował i sprawił w ten sposób wiele cudów nad urną, ale w sukurs Klucznikowi Gerwazemu przychodzi wybitny klasyk demokracji Józef Stalin, który już dawno zaprezentował spiżowe spostrzeżenie, że nieważne, kto głosuje, tylko – kto liczy głosy. W ten sposób na naszych oczach rodzi się w Ameryce demokracja kierowana, która – tylko patrzeć – jak wyprze z tamtejszej sceny politycznej demokrację spontaniczną. Demokracja kierowana, jak wiadomo, polega na tym, że suwerenowie głosują, a jakże – ale zgodnie ze wskazówkami Pani Wychowawczyni, podczas gdy w demokracji spontanicznej głosują, jak chcą. Dodatkowym atutem dla demokracji kierowanej będzie z pewnością administracja prezydenta Bidena, zdominowana przez dygnitarzy z pierwszorzędnymi korzeniami. Obsadzą oni zarówno Departament Stanu, jak i Departament Skarbu, a także Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego, czyli forsę, bezpiekę i sprawy zagraniczne. Ciekawe, czy w związku z tym również w naszym bantustanie nie będzie musiało dojść do przetasowań. Coś może być na rzeczy, bo czy w przeciwnym razie prezydent Warszawy, pan Trzaskowski tak by się podlizywał, urządzając chanukową iluminację na tle Pałacu Kultury i Nauki im. Józefa Stalina?



Stanisław Michalkiewicz
20 grudnia 2020 r.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

28 Marca 1892 roku
Urodził się Stanisław Dąbek, polski płk, dowódca Lądowej Obrony Wybrzeża podczas kampanii wrześniowej (zm. 1939)


28 Marca 1930 roku
Konstantynopol i Angora zmieniły nazwę na Stambuł i Ankara


Zobacz więcej