Dodano: 24.11.07 - 12:26 | Dział: Godne uwagi

Ocean słów

Za nami swoisty maraton oratorski. Przeszło 3 godziny trwało przemówienie (czyt. expose) nowo upieczonego premiera rządu Donalda Tuska. I żeby nie wiem jak mocno, człowiek chciał się wspiąć na wyżyny obiektywizmu, to i tak nie znajdzie tam zbyt wielu konkretów.
Scenariusz był prosty, trochę z kartki, trochę z głowy. Ta ostatnia posłużyła Tuskowi tylko i wyłącznie, żeby dokopać ekipie oddającej władzę. Z kartki premier czytał, gdy chciał przekazać zarys swojej przyszłej działalności w roli premiera i przekazał ale jak się później przekonaliśmy, na tyle niejasno, że aż 159 posłów wykazało niedoinformowanie i zadało przeszło 200 pytań do premiera.

Dlatego debatę przeniesiono na następny dzień, kiedy to Donald Tusk próbował odpowiedzieć na zadane przez posłów pytania, a po 2 godzinach, zgodnie z oczekiwaniami Sejm udzielił votum zaufania nowemu gabinetowi.

Warto jeszcze zwrócić uwagÄ™ na czÄ™stotliwość wypowiadania, podczas wystÄ…pienia niektórych ważnych słów. Donald Tusk zaczÄ…Å‚ od „zaufania” i tak mu siÄ™ to sÅ‚owo spodobaÅ‚o, że użyÅ‚ go jeszcze kilkadziesiÄ…t razy. CzÄ™sto mówiÅ‚ o wolnoÅ›ci – to zrozumiaÅ‚e i uczciwoÅ›ci...aż do bólu (jeszcze pamiÄ™tamy posÅ‚ankÄ™ SawickÄ…) oraz o normalnoÅ›ci. To wÅ‚aÅ›nie sÅ‚owo zrobiÅ‚o chyba najwiÄ™kszÄ… karierÄ™ w III RP. Chyba już wszyscy – i z prawa i z lewa – mówili, że chcÄ… normalnoÅ›ci. Tylko nigdy jeszcze nikt nie powiedziaÅ‚, co oznacza w ich mniemaniu „normalność” i gdzie jest zdeponowany wzorzec normalnoÅ›ci.

Właściwie to nie ma sensu analiza słów, wypowiedzianych przez Tuska, szkoda czasu. Już niebawem sami na własnej skórze odczujemy styl i prawdziwe oblicze rządzących, jak również intencje koalicji PO-PSL.
Dlatego wystarczy skwitować to całe wydarzenie refleksją, wyrażoną przez Krzysztofa Losza w Naszym Dzienniku, że expose premiera było niezłą autopromocją. Oto bowiem usłyszeliśmy, że teraz władza będzie miała zaufanie do obywateli, przedsiębiorców, że teraz administracja będzie lepiej traktowała ludzi, że odbudujemy etos służby publicznej, że będziemy wypracowywać w sprawach społecznych i gospodarczych kompromisy bez narzucania swojej woli przez różne grupy nacisku. Dlatego też apelował do wszystkich klubów parlamentarnych o porozumienie również w sprawach polityki zagranicznej. To ważne i wskazane, ale w takim razie dlaczego przez dwa lata, gdy PO była w opozycji, takiego współdziałania ówczesnemu rządowi odmawiała?
Najwidoczniej zwyciężyła zasada, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. A poza tym Donald Tusk zaczął już chyba prezydencką kampanię wyborczą i stąd wiele było w jego wystąpieniu patosu i uniesień, a mało konkretnych liczb i faktów.

(ZS)