Dodano: 11.03.08 - 11:09 | Dział: Interwencje

SÄ…d nad RzÄ…dem, czy...

RzÄ…d nad SÄ…dem?



Wyrok Sądu Najwyższego jest wyrokiem ostatecznym. Dokonana w nim ocena działań wysokich urzędników państwowych jest jednocześnie dyrektywą dla przełożonych, co w takiej sytuacji obowiązani są zrobić. Co zrobi premier Donald Tusk, wkrótce się okaże.

Stan państwa prawnego


Przed SÄ…dem Najwyższym – 19 lutego, sygn. akt II PK 256/07 – odbyÅ‚a siÄ™ rozprawa przeciwko UrzÄ™dowi Patentowemu Rzeczypospolitej Polskiej. Przedmiotem rozpoznawania skargi kasacyjnej byÅ‚ sposób potraktowania byÅ‚ego dyrektora w UP RP, który objÄ…Å‚ stanowisko w wyniku wygranego konkursu.

Zatrudnionemu na 3 miesiące, rzekomo w celu sprawdzenia jego przydatności, po upływie terminu, kierownictwo Urzędu odmówiło podpisania następnej umowy. Bez podania powodów. A właściwie z podaniem, bo pracodawca ma prawo i tyle.

NiezupeÅ‚nie. Nawet w prywatnych firmach naruszenie prawa, naruszenie zasad współżycia spoÅ‚ecznego też nie korzystajÄ… z ochrony prawnej – art. 8 Kodeksu Pracy. Tu zaÅ› chodzi o urzÄ…d administracji publicznej, do którego stosuje siÄ™ caÅ‚y wachlarz innych przepisów, wyÅ‚Ä…czajÄ…cych dowolność postÄ™powania.

Bardziej szczegółowe opisy postÄ™powania kierownictwa UrzÄ™du Patentowego RP, na przestrzeni kilku lat, przedstawiane byÅ‚y w wielu tekstach. M.in. „Dyrektora na chwilÄ™ przyjmÄ™”, „My czyÅ›ci, my przejrzyÅ›ci”, „Criminal-Prezes dance”, „Patent na tanie paÅ„stwo”, „Syndrom „lub czasopisma”, czy „PostÄ™powania zaciemniajÄ…ce”. Wszystkie dostÄ™pne w sieci.

Sąd Najwyższy, uzasadniając wyrok uchylający wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie dokonał druzgocącej oceny zarówno składu orzekającego w II instancji, jak też przede wszystkim kierownictwa Urzędu Patentowego RP.

Wprawdzie wyroki SN są ostateczne i nabierają mocy z chwilą ogłoszenia, jednakże na bardziej szczegółowe wnioski i konkluzje trzeba trochę poczekać do czasu sporządzenia pisemnego uzasadnienia. Ale już na podstawie ustnie wygłaszanych tez i twierdzeń, oceniających urzędników administracji rządowej wysokich szczebli, można ocenić faktyczny stan państwa.

Tymczasem wystarczy przypomnieć fragment wyroku Sądu Rejonowego w Warszawie:
(sygn. akt VII P 464 /06)

„(…)Czynność prawna stron w postaci zawarcia umowy o pracÄ™ na czas okreÅ›lony byÅ‚a jak już wskazano wyżej sprzeczna z zasadami współżycia spoÅ‚ecznego, ale nie byÅ‚a sprzeczna z prawem, bowiem zostaÅ‚a zawarta w granicach zakreÅ›lonych przez ustawodawcÄ™ w treÅ›ci przepisu art. 48 ust 3. ZmierzaÅ‚a jednak do obejÅ›cia prawa.
Cel obejÅ›cia ustawy polega bowiem na takim uksztaÅ‚towaniu treÅ›ci umowy, które pozornie nie sprzeciwia siÄ™ ustawie, ale w rzeczywistoÅ›ci zmierza do zrealizowania celu przez niÄ… zakazanego. Umowie o pracÄ™ nienaruszajÄ…cej w tym wypadku art. 48 ust 3 ustawy można stawiać zarzut zawarcia w celu obejÅ›cia prawa, gdyż jej cel dyktowany byÅ‚ wyÅ‚Ä…cznie chÄ™ciÄ… pozornej realizacji wyniku konkursu, a w efekcie zmierzaÅ‚ do jego zanegowania. MajÄ…c na wzglÄ™dzie powyższe rozważania SÄ…d na zasadzie art. 59 kp w zwiÄ…zku z art. 56 kp zasÄ…dziÅ‚ na rzecz powoda odszkodowanie (...)”.

SÄ…d nad RzÄ…dem

Sąd Najwyższy nie tylko podzielił stanowisko Sądu I instancji, ale w swojej jednoznaczności ocen poszedł jeszcze dalej. W państwie, które chce uchodzić za demokratyczne i prawne, mające ambicje porównywania się do demokracji państw zachodnich, ten wyrok SN byłby wyrokiem dla funkcjonariuszy publicznych.

Różnie wprawdzie bywa z tymi demokracjami, niejedno się tam wydarza, co bulwersuje opinię publiczną. Kiedy jednak na światło dzienne, do wiadomości społeczeństwa docierają wiadomości o zjawiskach nawet dużo lżejszej rangi, niż to, co wynika z przytoczonego fragmentu wyroku, reakcje i społeczeństwa, i władzy są jednoznaczne i zdecydowane.

Tytułem przykładu można przywołać nie tak dawne szwedzkie doświadczenia. Dwóch ministrów, po ujawnieniu, w jednym przypadku uchylania się od opłat abonamentowych, w drugim zatrudniania na czarno gosposi, już następnego dnia przestało być ministrami.

I nikt nie czekał na żadne sądy, odwołania, nikt nie podejmował prób racjonalizowania czy innych ekwilibrystyk retorycznych, by sprawy zamazać, zagadać, a w końcu ukryć. Wystarczyło samo ujawnienie sprzeniewierzenia się przez wysokich urzędników państwowych zasadom służby publicznej.

Jeżeli ocena w najwyższej instancji potwierdza, że wysocy urzędnicy administracji rządowej dopuścili się naruszenia zasad współżycia społecznego, to nie ma tu miejsca na jakieś pozorowane rozważania o ewentualnych błędach w zarządzaniu.

Jeżeli jeszcze Sąd stwierdza działania w celu ominięcia przepisów prawa przez wysokich funkcjonariuszy publicznych, to w faktycznie demokratycznych systemach prawnych oznaczałoby to dla tych funkcjonariuszy śmierć cywilną.

Zwłaszcza, gdy wyrok taki dotyczy osób tzw. zaufania publicznego, na dodatek wykładowcy akademickiego, w tym zasad etyki, wychowawcy młodzieży. Jak odbierać to będą studenci Politechniki Świętokrzyskiej, nie wiadomo. Ale można przypuszczać, że jakiejś części będzie przykro.

Można, rzecz jasna, udawać brak wiedzy na ten temat. Mimo, że publikacje prasowe w gazetach prawnych już się ukazały i poszły w świat. Skąpe wprawdzie i wykazujące jakiś zadziwiający brak zrozumienia istoty tego wyroku. Sprowadzanie go do jakiejś pojedynczej sprawy sporu pracownika z pracodawcą, jakich są setki, jest całkowitym nieporozumieniem.

Sąd Najwyższy w istocie ocenił tu system państwa, który poprzez pryzmat działania kierownictwa Urzędu Patentowego RP ukazał rzeczywistość, z jaką mamy do czynienia na co dzień. Ten obraz jest porażający.

A przecież to tylko drobny wycinek, okruch zaledwie tej mrocznej rzeczywistości. Jest o tym szerzej w wymienionych wyżej artykułach. Również o innych urzędach administracji rządowej.

SÅ‚ychać teraz o planowanej kontroli NIK w stoÅ‚ecznym Ratuszu, gdzie badane majÄ… być sposoby przeprowadzania konkursów na kierownicze stanowiska. OczywiÅ›cie, też dopiero po publikacjach prasowych. I to publikacjach okreÅ›lonych mediów, bo wczeÅ›niejsze publikacje na te same tematy – o konkursach w samorzÄ…dach, np. „Przejrzystość niezupeÅ‚na” - dziwnymi zrzÄ…dzeniami nie trafiaÅ‚y do wÅ‚aÅ›ciwych czynników.
Choć do połowy kraju i kawałka świata trafiają bez przeszkód.

Aby więc i tym razem ponownie nie umknęły uwadze rządu, z przyczyn tajemniczych, informacje o stanie państwa i kondycji kadr w administracji rządowej, kopię wyroku SN, otrzymają imiennie, m.in. tak premier Donald Tusk, jak i wicepremier Waldemar Pawlak, który jako Minister Gospodarki jest organem nadzoru nad Urzędem Patentowym RP.

SÄ…d nad SÄ…dem

Wyrok Sądu Najwyższego w tej sprawie stanowi też ocenę zespołu orzekającego Sądu Okręgowego w Warszawie (sygn. akt XII Pa 397/06).

Po wyroku Sądu I instancji należało się spodziewać, że już to stanowić będzie poważny sygnał dla rządu, by baczniej przyjrzeć się działaniom Urzędu Patentowego RP. Jak zadziałały mechanizmy szwedzkie, mieliśmy przykład. Jednak RP, jak się okazuje, dzieli od Szwecji, w sensie mentalnym, nie niewielkie morze, lecz kilka sporych oceanów.

Urzędnicy rządowi, co było do przewidzenia, zasłonili się oczekiwaniami na prawomocny wyrok Sądu Okręgowego, do którego obie strony wniosły apelację. W zasadzie słusznie o tyle, że dopiero wyrok prawomocny ma powagę rzeczy osądzonej. Jednakże nie chodziło przecież o natychmiastowe i drastyczne decyzje, ale tylko, a może aż o wszczęcie drobiazgowej kontroli w materii, jaką Sąd I instancji ocenił w wyroku.

Tymczasem nie tylko nie zrobiono nic, ale nawet przeciwnie, zorganizowano w czasie oczekiwania na rozprawÄ™ przed SO konkurs na prezesa UrzÄ™du Patentowego RP, który – jakżeby inaczej – Alicja Adamczak wygraÅ‚a. Jako jedyny kandydat w tym konkursie.

Szczegóły tego konkursu też są ciekawe. Jak choćby już sam fakt, że do konkursu dopuszczono osobę, przeciwko której zapadł wyrok sądowy. Należało przynajmniej zawiesić postępowanie konkursowe do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia.

UrzÄ™dnicy czekać nie zamierzali. ZupeÅ‚nie tak, jakby z góry wiedzieli, że wyrok SÄ…du Rejonowego zostanie unicestwiony. I nie zawiedli siÄ™. SÄ…d OkrÄ™gowy – po roku od wniesienia apelacji - caÅ‚kowicie zmieniÅ‚ wyrok na korzyść pozwanego UrzÄ™du Patentowego RP.

Zmiana wyroku sama w sobie nie stanowi jeszcze jakiejś szczególnej osobliwości. Zwłaszcza, gdy w grę wchodzą przepisy, co do których istnieją możliwości różnych interpretacji. Jednakże to, czego dokonał Sąd Okręgowy w Warszawie zjeżyło włosy na głowie wielu prawnikom.

Sąd II instancji nie dokonał odmiennej interpretacji przepisów, będących podstawą orzekania w sprawie, ale w ogóle przyjął za podstawę zupełnie inne przepisy. Takie, które w tej konkretnej sprawie nie mogły mieć zastosowania.

Nie dość, że dotyczyły naboru na wolne stanowiska w służbie cywilnej, a nie konkursów na wyższe stanowiska, to na dodatek do osoby powoda nie mogły mieć zastosowania w żadnej sytuacji. Wynikało to wprost z samej treści przepisów i stanu faktycznego.

Potwierdził to w wyroku Sąd Najwyższy, krótko i zwięźle odrzucając tak ustalone przez SO podstawy prawne. SN nawet nie uznał za stosowne tracić czasu i słów, by w tej materii w ogóle podejmować jakieś głębsze rozważania. Po prostu w dwóch zdaniach stwierdziło to, co każdemu umiejącemu czytać rzucało się od razu w oczy.

Tym samym SN wskazał w sposób bezsporny, że wyrok SO był niezgodny z prawem.

RzÄ…d nad SÄ…dem?

Czy w tej sytuacji należy rozumieć, że troje sÄ™dziów zawodowych to analfabeci? Czy w grÄ™ weszÅ‚y jakieÅ› inne czynniki? Na te pytania odpowie – być może samej sobie – Krajowa Rada SÄ…downicza. Powinien też coÅ› z tÄ… sprawÄ…, być może w kwestii poziomu kwalifikacji sÄ™dziów SÄ…du OkrÄ™gowego w Warszawie, zrobić Prezes SO. Co zrobi, okaże siÄ™, gdy powrócÄ… do ponownego rozpoznania akta z SÄ…du Najwyższego.

Nie ma tu bowiem mowy o błędnej wykładni czy kontrowersyjnej interpretacji prawa. Jeśli więc nie wtórny analfabetyzm składu orzekającego, to co się wydarzyło? Może Minister Sprawiedliwości znajdzie jakieś racjonalne wyjaśnienie treści tego wyroku SO?

Być może też pytania te skłonią do postawienia innych i poszukania na nie odpowiedzi. Na przykład, dlaczego prezes Urzędu Patentowego RP, doktor nauk prawnych, po aplikacji sędziowskiej, Alicja Adamczak, z taką determinacją broniła się przez lata, wbrew prawu, przed przeprowadzaniem konkursów na stanowiska dyrektorów?

A konkursy, które byÅ‚y przeprowadzane, gdzie w komisjach zasiadaÅ‚ Cezary Pyl, wówczas – podobno - jako zastÄ™pujÄ…cy dyrektora generalnego, obecnie dyrektor generalny UP RP, doprowadzano do unieważnienia lub ich wyniki niweczono tak, jak w opisywanej sprawie?

SkÄ…d bierze siÄ™ ten, można powiedzieć, paniczny wrÄ™cz strach przed wysoko wykwalifikowanymi „obcymi” na stanowiskach kierowniczych w UP RP? Dlatego, że „obcy”, czy dlatego, że fachowcy?

A może jedno i drugie łącznie?

Witold Filipowicz
Warszawa, marzec 2008 r.