Dodano: 06.10.08 - 18:29 | Dział: Zakamarki historii

Ostatnia walka ppor. "Żelaznego"



57 lat temu, 6 października 1951 roku zginął w walce, próbując wraz z trzema swoimi żołnierzami, przebić się przez kordon 200-krotnie większej obławy zorganizowanej przez Grupę Operacyjną UB-KBW w miejscowości Zbereże n/Bugiem, ostatni dowódca oddziału partyzanckiego Obwodu WiN Włodawa, ppor. cz.w. Edwarda Taraszkiewicza ps. "Grot", "Żelazny".
GLORIA VICTIS !!!


(fragmenty)
Zbliżał się koniec maja 1951 roku. Mijał właśnie szósty rok od czasu gdy Edward Taraszkiewicz „Grot”, „Żelazny” (ur. 1921 r.), rozpoczął nieprzejednaną walkę z komunistycznym okupantem. Swój szlak bojowy rozpoczął w 1945 r., po powrocie z robót u bauera w Niemczech (Kwerfurt k/Halle), gdzie został wysłany wraz z bratem Władysławem (ur. 1922 r.), w oddziale pod dowództwem swojego młodszego brata Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia” (ur. 1925 r.), gdzie został jego zastępcą i gdzie obaj - urodzeni zagończycy – stali się współtwórcami największych sukcesów bojowych partyzantów Obwodu WiN Włodawa, m.in. opanowania Parczewa, rozbicia PUBP we Włodawie i uwolnienia ok. 100 więźniów oraz bezprecedensowej akcji uprowadzenia rodziny Bolesława Bieruta, którą przeprowadzili wspólnie z oddziałem NSZ Stefana Brzuszka „Boruty”.

Po śmierci „Jastrzębia” 3 stycznia 1947 r. w Siemieniu, podczas ataku na grupę ochronno-propagandową, „Żelazny” przejął dowodzenie oddziałem, nie skorzystał z amnestii w lutym 1947 r. i na czele kilkunastu, podobnych jemu straceńców, kontynuował dzieło brata, choć z miesiąca na miesiąc była to walka coraz bardziej beznadziejna i w coraz mniejszym składzie. Walka już tylko o ocalenie honoru i zachowanie prawa do godnej żołnierskiej śmierci, z bronią w ręku, a nie w ubeckich kazamatach.

Z biegiem lat ginęli kolejno najbardziej oddani przyjaciele, żołnierze i dowódcy. 30 lipca 1947 r. ubecka obława osaczyła i po krótkiej walce zabiła dowódcę bojówki współdziałającej z „Żelaznym” i jednocześnie jego przyjaciela, Józefa Struga „Ordona”. 6 listopada 1948 r. otoczony w kolonii Macoszyn ginie długoletni przyjaciel i współtowarzysz „Żelaznego” z robót w Niemczech, Henryk Wybranowski „Tarzan” wraz z Janem Torbiczem „Łosiem” (brat Stanisława ps. „Kazik”), u którego przebywał na kwaterze. 21 maja 1949 r. w Dąbrówce koło Łęcznej, rozerwał się granatem, otoczony w swoim bunkrze przez UB, przełożony „Żelaznego i dowódca oddziałów partyzanckich lubelskiego Okręgu WiN kpt. Zdzisław Broński „Uskok”. A jeszcze niespełna dwa miesiące wcześniej, osaczeni na kol. Łuszczów w domu swoich współpracowników Zarzyckich, razem ze Stanisławem Kuchcewiczem „Wiktorem” i kpt. „Uskokiem”, w brawurowej walce przebili się przez obławę UB.

Ale było coraz gorzej... Teren coraz bardziej nasycony był agenturą, społeczeństwo sterroryzowane represjami komunistów, oddziały niepodległościowego podziemia na Lubelszczyźnie praktycznie rozbite. Oprócz patrolu „Żelaznego” pozostawała jeszcze, zapuszczająca się często na teren powiatu włodawskiego, grupa byłego dowódcy patrolu w oddziale kpt. „Uskoka”, Stanisława Kuchcewicza „Wiktora”.

Mimo tak rozpaczliwej sytuacji, ciągle byli ludzie gotowi ryzykować nawet życie, by pomagać „Żelaznemu” i jego żołnierzom. To dzięki nim mógł przetrwać w terenie aż do października 1951 r. To w ich gospodarstwach zawsze znajdował schronienie i wszelką pomoc. To oni stanowili najbardziej zaufaną grupę, tworząc doskonałą siatkę wywiadowczą, która zawsze na czas informowała o wszelkich zagrożeniach ze strony resortu i ich agentury, a „Żelaznemu” pozwalała ciągle kąsać i bez szwanku wychodzić z opresji.
Niestety, wszystko do czasu.(...)

...........................................................

Gdy już opadł bitewny kurz i aresztowano wszystkich „bandytów”, starym ubeckim zwyczajem, praktykowanym w całej Polsce a przejętym od nauczycieli z NKWD, zwłoki ppor. Edwarda Taraszkiewicza „Żelaznego”, Stanisława Torbicza „Kazika” oraz Teodora i Natalii Kaszczuków, załadowano na wóz i wywieziono w nieznane miejsce, by pogrzebać nie tylko ich ciała, ale również i pamięć, a jednocześnie, w ten wyszukanie perfidny sposób, jeszcze bardziej upodlić i zadać ból, pozostałym przy życiu rodzinom tych ostatnich Bohaterów Antysowieckiego Powstania.

Od tamtych tragicznych wydarzeń minęło ponad pół wieku, Polska w tym czasie odzyskała niepodległość, przyjaciele i koledzy mogli w końcu uczcić pamięć swoich towarzyszy broni, a historia zaczęła pisać epilog, tej, wydawałoby się beznadziejnej sprawy, jaką jest poszukiwanie miejsc pochówków dowódców i żołnierzy niepodległościowego podziemia, których setki, jeśli nie tysiące nie mają nawet swoich symbolicznych grobów... w przeciwieństwie do największych komunistycznych zbrodniarzy, mających swoje kwatery nawet w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach.

Pół roku temu, przypadek sprawił, że pojawiła się bardzo wiarygodna relacja świadka, który z dużą dokładnością wskazał prawdopodobne miejsce pochówku ppor. Edwarda Taraszkiewicza „Żelaznego” i trojga ludzi, którzy zginęli wraz z nim, 6 X 1951 r. w Zbereżu nad Bugiem. Przekazane informacje, bogate w szczegóły topograficzne, okazały się na tyle poważne, że rozpoczęto poszukiwania w celu dokładnego zlokalizowania tego miejsca i wydobycia szczątków pogrzebanych tam ludzi. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że takie przedsięwzięcie wymaga niezmiernie dużo pracy i zaangażowania sporej ilości ludzi, czasu i środków, trzeba uzbroić się w cierpliwość i systematycznie pokonywać kolejne etapy, chociaż już teraz można stwierdzić, że efekty wstępnie przeprowadzonych badań we wskazanym terenie, pozwalają mieć nadzieję, że poszukiwania zakończą się sukcesem, a ppor. Edward Taraszkiewicz „Żelazny” będzie pierwszym dowódcą antykomunistycznego podziemia w Polsce, którego miejsce pochówku zostanie odnalezione. Miejmy również nadzieję, że nie ostatnim...

Całość na stronie: ŻOŁNIERZE WYKLĘCI – Zapomniani Bohaterowie

(oprac. ZS)