Dodano: 21.02.09 - 12:00 | Dział: Godne uwagi

Majstrują przy rozprawie

Proces Pana Jana Kobylańskiego, prezesa Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Południowej, który wytoczył dziewiętnastu dziennikarzom i politykom, za znieważenia i pomówienia trwa już od ponad trzech lat.
Kolejna rozprawa została wyznaczona na 27 marca 2009r. w Sądzie Rejonowy dla Warszawy Mokotów przy ul. Ogrodowej 51 w Wydziale VIII Karnym.
Obecnie tocząca się sprawa przybiera dziwnego, niezrozumiałego stylu i zostaje przedstawiana w sposób odwrócony przez stronę oskarżoną. Prezesowi Janowi Kobylańskiemu zależy, aby jego sprawa nie została celowo przeinaczona.

To prezes Jan Kobylański jest stroną poszkodowaną i pozywającą więc to strona oskarżona powinna się tłumaczyć z oskarżeń, pomówień i ataków skierowanych przeciwko Janowi Kobylańskiemu. Za takie upublicznianie nieprawdy należy ponieść konsekwencje. Nie można stworzyć sytuacji, w której strona oskarżona atakuje a strona poszkodowana musi się tłumaczyć.

Ryszard Schnepf i jego kompanie chcą dać fałszywą wagę sprawie i oprócz tego używają wszelkich sposobów, aby tą sprawę odwrócić, widoczne jest to w sytuacjach, gdzie powracają do spraw, które już dawno zostały umorzone ze względu na brak jakichkolwiek dowodów.
Chodzi tu o sprawę, którą wniosła po wojnie, w Polsce Leokadia Sarnowska. Analizując akt jej fałszywego donosu przeciwko -adwokatowi Stanisławowi Kobylańskiemu i jego synom - zachodzą widoczne kłamstwa w zeznaniach i oskarżeniach Sarnowskiej na co są dowody. Podczas dochodzenia w Polsce ustalono, że Janusz Kobylański nigdy nie mieszkał ze swoim ojcem tylko miał miejsce zamieszkania na ulicy Fałata ( to widać jasno z informacji policyjnej w Polsce jak również w dokumencie Czerwonego Krzyża ze Szwajcarii) więc jest kłamstwem o co oskarżała Sarnowska adwokata Kobylańskiego, iż jego syn Janusz Kobylański mieszkał razem z nim i jest na to jasna informacja z policji. Ktoś kto mieszkał wtedy w Warszawie wiedział doskonale, że nie było nikogo kto nie był zameldowany gdzie nie mieszkał gdyż nie dostał by karty na jedzenie- więc oszczerstwa Sarnowskiej są nieprawdą.
Jest to zrozumiałe że w tym okresie czasu ojciec Jana Kobylańskiego będąc adwokatem w Polsce nie miał łatwego życia będąc jeszcze przed wojną na Wołyniu prezesem „Sokoła”. Zawsze był patriotą polskim, oddanym sprawom Ojczyzny.
Stanisław Kobylański, ani jego syn Jan Kobylański nigdy nie znali rodziny żydowskiej Szenderów, ani Sarnowskiej. Cała ta sprawa była próbą szantażu wyciągnięcia pieniędzy. Poza tym w całej sprawie w zeznaniach Sarnowska nie była w stanie podać swojego adresu z czasu wojny i nie podała żadnego adresu zamieszkania w trakcie trwającej tej oszczerczej sprawy.

Czytając akta sprawy natrafia się na kolejne kłamstwo i totalny wymysł- otóż podobno „ci żydzi” o których się mówi w sprawie- których nikt nie znał ani adwokat Kobylański, ani jego synowie- byli aresztowani przez Gestapo, byli w Getcie w Warszawie i wyszli z tego Getta jakoby to było z teatru. To było ewidentnym kłamstwem tej kobiety i na jej zeznania nie znaleziono jakichkolwiek dowodów. W tym okresie czasu kiedy to się działo Jan Kobylański przypuszczalnie już wtedy był w obozie koncentracyjnym jako więzień polityczny i z tych samych względów nie wrócił do Polski w czasie okupacji sowieckiej, aż do roku 1990.
To wszystko wygląda na niepoważne, gdyż jak jest ogólnie wiadomo za pomoc przy ucieczce żydów poza getto czy przechowanie żydów w tym czasie groziła kara śmierci tak dla Polaków, jak i żydów i tych wszystkich którzy pomagali. Całe te oskarżenie było nieprawdą. Nawet Sądy w Polsce w tym okresie czasu, które były pod całkowitą kontrola komunistów umorzyły sprawę z braku jakichkolwiek dowodów. To jest tak jasne dla każdego kto jest obeznany w postępowaniu Niemców w Warszawie w tym okresie czasu, gdzie bez przerwy rozstrzeliwano zakładników i złapanych podejrzanych. Dlatego jest niepoważnym mówić, że żydów aresztowało Gestapo i potem wypuściło z getta itp. Nawet sądownictwo komunistyczne- jak przeczytaliśmy w swoim czasie w Gazecie Wyborczej - na aktach po trzydziestu latach było napisanie – zniszczyć . Opowiadanie historii, że poszukiwano Jana Kobylańskiego i nie wiedziano gdzie jest- jest nieprawdą. Prowadził wtedy w Mediolanie liczne interesy: legalne przedsiębiorstwa, firmy przemysłowe, produkcję, eksport.
W jednym z jego biur eksportowych pracowało dwóch żydów – Klinks i Kestenberg. Jan Kobylański był także zarejestrowany w konsulacie we Włoszech. Od 1947 roku do 1952 mieszkał oficjalnie we Włoszech w Mediolanie i tam miał nieograniczony pobyt i otrzymał w Konsulacie Polskim ważny paszport polski do używania za granicą.
Dziś bardzo łatwo można to sprawdzić- poprzez organy MSZ-u. Z dokumentów kiedy szukano informacji o rodzinie żydowskiej Szenderów zwrócono się do IPN, MSZ i do wszystkich możliwych organizacji żydowskich na świecie- jednak takowa nie istniała i nie znaleziono żadnych informacji. O dziwo w swoim czasie ukazał się artykuł w Polsce, w którym pewna osoba podał, że znała taką rodzinę żydowską i że załatwiła dla nich fałszywe dokumenty- ale nie było jednak na to żadnych dowodów.
Sprawę Sarnowskiej umorzono w 1954 roku! Z powodu nie stwierdzenia zarzucanych przez skarżących czynów i niewiarygodności jej zeznań!
Poza tym, żeby wyjaśnić tę komedię sprawa jako umorzona (czyli nie istniejąca prawnie) nie mogła też być objęta amnestią z 1956 roku!

Kolejny atak na osobę Prezesa Kobylańskiego odnosi się niby do jego ukrywania prawdziwego imienia. To bzdura i kłamstwo. Otóż w wielu krajach jego imię było trudnym do wymówienia i dlatego używa imienia- Jan i w różnych dokumentach figuruje jako Jan albo Janusz czy Juan. Kobylański- zawsze było jego nazwiskiem i nazwiska nigdy nie zmienił. Kiedy zmarł jego Ojciec i rozpoczęto sprawę spadkową- gdzie figurowało trzech synów św.p. Stanisława Kobylańskiego- Jan Kobylański został natychmiast poinformowany listem poleconym, który przysłano na jego dokładny adres zamieszkania. Dlatego jest to także kolejnym dowodem kłamstwa, że niby się ukrywał.
Odkąd prowadził interesy handlowe w całej Ameryce Południowej zawsze był związany z pracą w organizacjach polonijnych na tym kontynencie. Był czynnym działaczem organizacji polskich, które walczyły i walczą o prawdziwie wolną Polskę i o wyzwolenia spod okupacji postkomunistycznej. Był wiceprezesem organizacji polskiej w Paragwaju, prezesem organizacji polonijnej w Argentynie i do tej pory jest prezesem organizacji polskich w Urugwaju – Stowarzyszenia Im. Marsz. Józefa Piłsudskiego oraz w Unii Polsko- Urugwajskiej i od wielu lat pracuje na rzecz Polski.

Kolejny atak na jego osobę dotyczy rzekomej znajomości z dyktatorem paragwajskim- Generałem Alfredo Strossnerem. W wielu atakach pisano tak widoczne i historyczne kłamstwa- podaje się mianowicie, że Jan Kobylański przyjechał do Strossnera i był jego przyjacielem- łatwo jest oficjalnie sprawdzić te kłamstwo. Prezes Kobylański podpisał umowę z rządem paragwajskim- w roku 1952. Do Mediolanu przyjechała specjalna delegacja z misją rządu paragwajskiego na czele z ministrem Paragwaju Dr. L. Peti. Siedem przedsiębiorców podpisało wtedy kontrakty z rządem paragwajskim na tworzenie przemysłu w Paragwaju- między innymi : włoski generał T. Pivona który chciał organizować emigrację włoską do Paragwaju. (jego syn do dziś mieszka w Paragwaju), Hrabia Taliaferi przemysł metalowy i budowlany, Fogel z Austrii znany fabrykant konserw, z Francji dr. Pito, który chciał stworzyć produkcję i export oleju rycynowego z Paragwaju. Dr. Peti był ministrem rządu paragwajskiego- demokratycznego w czasie kiedy prezydentem Paragwaju był Federico Chavez. Wszyscy ci przemysłowcy przyjechali do Paragwaju w 1952 r. Okazało się, że tam ministrowie często się zmieniają i minister dr.Peti pełnił już wtedy inną funkcję- był dyrektorem instytutu rolnego i emigracji, a potem głównym szefem policji w Paragwaju. Jan Kobylański był zaprzyjaźniony z dr.Peti. Starał się stworzyć ośrodki przemysłowe i handlowe w Paragwaju. Po dwóch latach- w 1954 r. wybuchła rewolucja przeprowadzona przez Gen. Alfredo Stroessnera i w pierwszym dniu rewolucji rewolucjoniści zamordowali dr. Peti, który wtedy był szefem Policji. Naturalnie przez cały późniejszy okres około 7 lat Jan Kobylański nigdy nie spotkał się osobiście z Prezydentem Stroessnerem. Naturalnie jedną z przyczyn była tragiczna śmierć jego przyjaciela- dr. Peti i wiele innych.
Prezes Jan Kobylański jaki i całe jego otoczenie, USOPAŁ i polscy patrioci, mieszkający na obczyźnie zdają sobie sprawę, że Polska jest niszczona od czasu wojny, aż do dzisiaj przez rożnych antypolaków i wrogów obcej narodowości. Jednym z największych skandali są roszczenia prywatnych żydowskich organizacji, które mają na celu wyłudzenie 65 mld dolarów od Państwa i Narodu Polskiego, który był jednym z pierwszych pokrzywdzonych w wojnie, kiedy to doszło do porozumienia Hitlera ze Stalinem.

Jan Kobylański zawsze nieugięcie stawał w obronie Narodu Polskiego, w obronie rozgrabianego majątku narodowego i zawsze był przeciwko okupacji Polski. Działał dla dobra Naszej Ojczyzny, także z tymi placówkami polskimi- o ile nie były obsadzone przez wrogów Polski pochodzenia niepolskiego, zawsze starał się zrobić to co było możliwe dla sprawy polskiej.
Atak na osobę Pana Jana Kobylańskiego jest jednym z wielu przykładów nagonki przeciwko prawdziwym patriotom, Narodowi Polskiemu i Naszej Ojczyźnie.
Pan Jan Kobylański zwracał się do Prezydenta RP, Premiera, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, jednak zawsze jego prośby i apele nie przynosiły oczekiwanego rezultatu. Działa to na zasadzie : Cicho wszędzie, głucho wszędzie- nic nie było- nic nie będzie. To typowe działanie dla czynników obcych w Polsce.

O ile chodzi o Ryszarda Schnepfa i Jarosława Gugałę- USOPAŁ jest w posiadaniu wielu niezbitych dowodów i dokumentów przeciwko ich niewłaściwym postępowaniu jako ambasadorów polskich na placówkach dyplomatycznych w Południowej Ameryce. Także na ich temat wielokrotnie publikowano w „Głosie Polskim” z Argentyny i wielu innych gazetach z Meksyku, Peru i w innych krajach. Do grona atakujących osobę prezesa Jana Kobylańskiego Schnepfa i Gugały należą także: antypolak Bartoszewski, kłamca Sikorski- Appelbaum i kameleon polityczny Borusewicz- Zwij Bronstein, Niesiołowski- Aaron Nusselbaum , agent Włodzimierz Krzyżanowski - znany ze skandali w Buenos Aires, Kurytybie, Montevideo, Polsce i wielu innych.

Zdajemy sobie sprawę, że ta sprawa jest bardzo złożona z wielu ataków- ponad dwa tysiące przeróżnych oszczerczych i fałszywych artykułów w prasie i ataków w telewizji. Wszystkie te ataki na osobę prezesa Kobylańskiego są prowadzone przede wszystkim pod kierownictwem Michnika- Schechtera.
To niestety tocząca się walka ze środowiskami obcych narodowości, które chcą zwalczać takich ludzi jak Pan Jan Kobylański jako przedstawiciela organizacji polonijnych w Ameryce Łacińskiej, jako prawdziwego, polskiego patrioty.
Owa sprawa powinna przybrać szybszego tępa i ujrzeć blask sprawiedliwości.

Oddział prawny USOPAŁ