Dodano: 20.05.09 - 9:37 | Dział: Głos Polonii

Kraj szkodzi sobie i nam

Chciałbym zabrać głos w dwóch sprawach poruszonych ostatnio w portalu PAP „Polonia dla Polonii”. Uważam bowiem, że to tematy, które zainteresują również Czytelników „KWORUM”.

Prof. Andrzej Targowski w swoim felietonie „Polska wojna domowa w 2009 roku” (18.5.2009) poruszył bardzo istotną sprawę. Pisze, że toczona od kilku lat otwarta wojna domowa pomiędzy Platformą Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością i którą bardzo żarliwie wspierają krajowe media doprowadziła do tego, że prof. Zbigniew Brzeziński zniesmaczony tym co się dzieje w Polsce i ośmieszaniem się naszego kraju na arenie międzynarodowej, „odcina się od Polski, bowiem zapewne jest mu za nią wstyd”. I dodaje: „ Zresztą nie tylko jemu”.

Tak, za to co się obecnie dzieje w Polsce wstydzi się nie tylko prof. Brzeziński, ale także wielkie rzesze Polaków mieszkających na świecie. Ludzie ci podlegają asymilacji i jeśli polskie partie polityczne i media doprowadzają do tego, że Polacy na świecie zaczynają wstydzić się kraju swego pochodzenia, to proces ten ulega przyśpieszeniu. Bardzo szybkiemu przyśpieszeniu. Bowiem nikt z nas nie chce się identyfikować z warcholstwem krajowym, z „warcholską” ojczyzną.

I – jak to zauważył prof. Targowski – jest to – na równi ze szkodzeniem własnemu krajowi i jego wizerunkowi na świecie - największą porażką obecnych polskich polityków w odniesieniu do Polaków na świecie.

Niezależnie od prof. Targowskiego o tym, że Polacy na świecie odsuwają się od Polski i spraw polskich pisze również w swych uwagach („Powinniśmy mieć swoich posłów do Sejmu RP, czy raczej nie?” 18.5.2009) pan Stan Mach ze Szwajcarii. Jednak podaje na to inny przykład – mianowicie to, że Kraj nie troszczy się o Polonię. On i ja mamy na myśli CAŁĄ Polonię, a nie tylko Polaków na Wschodzie. Polonia na Zachodzie jest wyraźnie ignorowana w działalności chyba wszystkich instytucji krajowych zajmujących się sprawami polonijnymi, ze Stowarzyszeniem „Wspólnota Polska” na czele.

Od 20 lat mamy wolną i demokratyczną Polskę. Podczas gdy do 1989 roku główną działalnością Polonii była właśnie walka o wolną i demokratyczną Polskę, tak dzisiaj nasza działalność w zasadzie zeszła wyłącznie do pracy kulturalnej, do próby dalszego podtrzymywania polskości wśród Polaków na świecie, w którym dzisiaj w zawrotnym tępie wszystkie mniejszości narodowe (szczególnie jeśli nie są autochtoniczne i nie gwarantuje się im praw narodowościowych) podlegają procesowi asymilacji. Bez wsparcia ze strony Ojczyzny ten proces ulega przyśpieszeniu. Bowiem nawet bogatej emigracji polskiej na Zachodzie nie stać na pokrywanie z własnej kieszeni wszystkich kosztów akcji mających na celu zahamowanie asymilacji. Ale nawet jeśli jakąś grupę w jakimś ośrodku polonijnym stać na to, to oprócz pieniędzy potrzebuje ona kontaktu i współpracy z krajem. Niestety ta współpraca jest zazwyczaj uzależniona od tego, np. w wypadku Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, czy się jest związanym z organizacjami, które ona popiera. Problem polega na tym, że do tych organizacji należy najwyżej połowa zorganizowanej Polonii w danym kraju, jak np. w Australii.

Nigdy i nigdzie żadna grupa etniczna nie była i nie jest zjednoczona, w tym także polska (to wcale nie jest polską specjalnością!). Jeśli kraj tego nie zrozumie, jeśli nadal będzie ograniczać się z pomocą tylko dla Polaków na Wschodzie (nie przeczę, że im się należy więcej niż nam, ale w granicach zdrowego rozsądku) i wybranych przez siebie organizacji polskich na Zachodzie, to niedługo Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” przejdzie do historii, gdyż szybciej niż myślimy zniknie nie tylko Polonia na Zachodzie, ale także na Wschodzie, gdyż w przeciwieństwie do nas – do Polonii na Zachodzie – podlega ona brutalnym naciskom asymilacyjnym. A przy tym, tak jak przed 1991 rokiem tak i teraz, nie może ona liczyć na pomoc polityczną ze strony rządu polskiego, zajętego budowaniem strategicznych partnerstw z naszymi wschodnimi sąsiadami i bojkotem Białorusi. Potwierdza to m.in. obecnie toczona w Kraju dyskusja o trudnej sytuacji Polaków na Litwie (np. w dziennikach „Rzeczpospolita” i „Nasz Dziennik”).

Naprawdę jestem pesymistą, bo siedzę w Polonii i ją dobrze znam od 45 lat.

Marian Kałuski, Australia