Dodano: 19.11.06 - 13:04 | Dział: Zakamarki historii

Na usługach polityki

Instytut PamiÄ™ci Narodowej opublikowaÅ‚ książkÄ™ Polacy i UkraiÅ„cy pomiÄ™dzy dwoma systemami totalitarnymi 1942-1945 (Warszawa – Kijów 2005). Książka jest dwujÄ™zyczna – polska i ukraiÅ„ska, stanowi ona zbiór 194 dokumentów. Ze strony polskiej redaktorem naukowym jest Grzegorz Motyka. Pod adresem omawianego opracowania należy sformuÅ‚ować zarzut, że, chociaż wydane zostaÅ‚o przez instytucjÄ™ naukowÄ…, to nie jest ono opracowaniem naukowym w Å›cisÅ‚ym tego sÅ‚owa znaczeniu. Trudno nie zauważyć, że na jego konstrukcjÄ™, dobór dokumentów i komentarze miaÅ‚y wpÅ‚yw wzglÄ™dy natury politycznej. WstÄ™p do zbioru, pod tytuÅ‚em Od Komitetu Redakcyjnego, nie odzwierciedla treÅ›ci dokumentów. Analiza tej publikacji skÅ‚ania do konstatacji, że do wykonywania przez naukÄ™ zadania politycznego wykorzystuje siÄ™ ludzi z tytuÅ‚ami naukowymi bez należytego przygotowania naukowego. Niskiego poziomu opracowania nie można usprawiedliwiać tylko niskim poziomem naukowym jego autorów. Przypomnieć należy, że nauka nie cierpi laików. Za dobór autorów zbioru dokumentów w konkretnym przypadku odpowiedzialnym jest kierownictwo IPN. IstniejÄ… podstawy by twierdzić, że głównÄ… cechÄ… ujemnÄ… publikacji jest to, że ma ona speÅ‚niać zadanie polityczne. A przecież nauka przestaje być naukÄ…, gdy na niÄ… wpÅ‚ywa polityka. Nauka jest poznawaniem prawdy, a nie sÅ‚użeniem polityce, zaÅ› recenzowana książka tÄ™ prawdÄ™ wypacza.

Treścią książki jest publikacja dokumentów archiwalnych, którą poprzedza wstęp Od Komitetu Redakcyjnego, za którego treść jest odpowiedzialny redaktor naukowy publikacji, Grzegorz Motyka.

Z opublikowanych dokumentów wynika, że dotyczÄ… one wydarzeÅ„ na pograniczu etnicznym polsko-ukraiÅ„skim w latach 1942-1945. W tym stanie konstatować należy, że tytuÅ‚ książki nie jest adekwatny do zawartych w niej treÅ›ci. Co bowiem oznacza „Polacy i UkraiÅ„cy”, nawet tylko ci z polsko-ukraiÅ„skiego etnicznego pogranicza, to znaczy WoÅ‚ynia i Halicji? (Halicja z ukr. Galicja - przyp. red.). Jeżeli o ludnoÅ›ci polskiej tego obszaru można mówić jako o caÅ‚oÅ›ci, to tego nie można powiedzieć o UkraiÅ„cach, bowiem tylko niecaÅ‚y 1 procent ludnoÅ›ci ukraiÅ„skiej byÅ‚ wmieszany w bÄ™dÄ…ce przedmiotem publikacji wydarzenia. UkraiÅ„cy z pogranicza polsko-ukraiÅ„skiego nie byli politycznie jednolici, na przykÅ‚ad okoÅ‚o 65 procent operujÄ…cej na WoÅ‚yniu partyzantki sowieckiej stanowili wÅ‚aÅ›nie UkraiÅ„cy.

Interes czyjego państwa?
O co wiÄ™c chodzi w tytule publikacji? Nie bÄ™dzie pomyÅ‚kÄ… twierdzenie, że intencjÄ… jej autorów byÅ‚o „zÅ‚agodzenie” problemu tragedii, jaka miaÅ‚a miejsce na WoÅ‚yniu i w Halicji w latach 1943-1944, intencjÄ… jest rozcieÅ„czenie, a nie uÅ›ciÅ›lenie, wyjaÅ›nienie problemu. Dla autorów publikacji nie do przyjÄ™cia byÅ‚by adekwatny do problemu tytuÅ‚: „Czystki etniczne na ludnoÅ›ci polskiej dokonywane przez formacje OUN”, bo on obciążaÅ‚by ruch ideologiczno-polityczny, który w rzeczy samej jest dziÅ› pod ochronÄ… polityki polskiej – lewicowej i prawicowej, nie mówiÄ…c o polityce ukraiÅ„skiej z prezydentem Wiktorem JuszczenkÄ… na czele, który jest wyraźnym sympatykiem OUN i UPA.
Pora na sformuÅ‚owanie kierunków polityki, o której tutaj mowa, w kontekÅ›cie nauki. Co prawda, prezes IPN dr hab. Janusz Kurtyka oÅ›wiadcza, że „w swoich pracach IPN kieruje siÄ™ zasadÄ… wolnoÅ›ci badaÅ„ naukowych”, to jednak przy innej okazji, odpierajÄ…c zarzut kierowania siÄ™ przez pracowników tej instytucji „poprawnoÅ›ciÄ… politycznÄ…”, odpowiedziaÅ‚: „Nie chodzi o poprawność politycznÄ…, chodzi o interes paÅ„stwa.” O co w omawianej sprawie chodzi? O jaki konkretnie interes paÅ„stwa? Omawiana publikacja w rzeczy samej dotyczy problemu zbrodni ludobójstwa na ludnoÅ›ci polskiej, dokonanego przez formacje OUN Bandery, co wynika z publikowanych dokumentów. Inspiratorzy tego ludobójstwa, czÄ™sto organizatorzy, a nawet jego wykonawcy, po wojnie znaleźli siÄ™ na Zachodzie. Tam okazali siÄ™ pomocni w realizacji propagandowego odcinka „zimnej wojny” Zachodu przeciwko ZSRR. TÄ… samÄ… funkcjÄ™ dziaÅ‚acze wszystkich frakcji OUN peÅ‚niÄ… dziÅ› w realizacji polityki Zachodu, sprowadzajÄ…cej siÄ™ do izolacji Ukrainy od Rosji celem osÅ‚abienia tej ostatniej, co jest również celem ukraiÅ„skiego ruchu nacjonalistycznego. W tym ukÅ‚adzie nacjonaliÅ›ci ukraiÅ„scy stali siÄ™ sprzymierzeÅ„cami Zachodu, a sprzymierzeÅ„ca nie wypada obarczać odpowiedzialnoÅ›ciÄ… za zbrodniÄ™ ludobójstwa, a że byÅ‚o ono ewidentne, to w historiografii polskiej obarcza siÄ™ niÄ… z reguÅ‚y caÅ‚y naród ukraiÅ„ski. Oto jest wytÅ‚umaczenie tytuÅ‚u omawianej książki, owego wstÄ™pu Od Komitetu Redakcyjnego, jak też sformuÅ‚owaÅ„ w odsyÅ‚aczach.

AK nie istniała w okresie rzezi!
TrochÄ™ innemu celowi sÅ‚uży ukÅ‚ad publikowanych dokumentów: na pierwszym miejscu sÄ… publikowane dokumenty okreÅ›lone jako Relacje AK – UPA na tle polityki okupantów. Gdy siÄ™ weźmie pod uwagÄ™ fakt, że AK na WoÅ‚yniu powstaÅ‚a na przeÅ‚omie 1943/1944 roku, a masowe mordowanie przez formacje OUN Bandery ludnoÅ›ci polskiej tego obszaru zostaÅ‚o do tego czasu zakoÅ„czone, to uznać należy, że taki ukÅ‚ad publikowanych dokumentów jest zabiegiem, zmierzajÄ…cym do zrównania nieporównywalnych podmiotów: zbrodniczej OUN-UPA, nie majÄ…cej legitymacji do dziaÅ‚ania od narodu ukraiÅ„skiego, z legalnie dziaÅ‚ajÄ…cÄ… ArmiÄ… KrajowÄ…. Ten zabieg jest czytelny, „relacje AK – OUN” nie miaÅ‚y żadnego znaczenia dla toku wydarzeÅ„, tym bardziej „na tle polityki okupantów”. Przy okazji warto zwrócić uwagÄ™ na to, że „okupantem” byÅ‚y tylko Niemcy, natomiast ZSRR w 1939 roku nie okupowaÅ‚ omawianych terenów, tylko je anektowaÅ‚. Ludzie nauki z zakresu historii powinni znać różnicÄ™ miÄ™dzy okupacjÄ… i aneksjÄ….
Ze wzglÄ™du na ograniczonÄ… ilość miejsca na recenzjÄ™, tylko słów kilka o wstÄ™pie Od Komitetu Redakcyjnego. Wspomina siÄ™ w nim istniejÄ…ce różnice w stosowaniu terminologii: inna jest stosowana przez polskich autorów i odmienna stosowana jest przez „ukraiÅ„skich” historyków. Ustosunkowania siÄ™ do tego problemu brak. To wskazuje na nienaukowość opracowania. Poza tym: co to znaczy „ukraiÅ„skich autorów”? Dlaczego G. Motyka uogólnia, podczas gdy nauka wymaga Å›cisÅ‚oÅ›ci? Dlaczego nie mówi on o „ukraiÅ„skich nacjonalistycznych autorach”, w szczególnoÅ›ci historykach? Nawet pobieżna znajomość ukraiÅ„skiej historiografii przedmiotu pozwala na konstatacjÄ™ różnego podejÅ›cia jej autorów do problemu „mordów woÅ‚yÅ„skich”, przy czym nie wszyscy oponenci ukraiÅ„skich nacjonalistów kierujÄ… siÄ™ sowieckim patrzeniem na wydarzenia. W nauce rzeczy trzeba nazywać po imieniu: jeżeli mordy masowe na ludnoÅ›ci polskiej miaÅ‚y charakter wyrzynania, to trzeba je nazywać wyrzynaniem (pierwsze w literaturze takie okreÅ›lenie pochodzi z meldunku sowieckiej partyzantki, również w opisach wydarzeÅ„ używa siÄ™ terminu „wyrzynanie”), a nie zajmować siÄ™ wyszukiwaniem eufemizmów do takich wydarzeÅ„.
Na polityczny charakter publikacji wyraźnie wskazuje powołanie się w niej na wypowiedź papieża Jana Pawła II, który wzywał do przebaczenia. Ale problem przebaczenia ma charakter moralny post factum i nie należy do naukowego poznawania prawdy o wydarzeniach.

Tylko nacjonalistyczni ukraińscy autorzy
„WstÄ™p” do publikacji zawiera odwoÅ‚anie siÄ™ do polskiej i ukraiÅ„skiej historiografii przedmiotu, jest ono też upolitycznione, gdy chodzi o ukraiÅ„skÄ… historiografiÄ™, bowiem ogranicza siÄ™ ona do ukraiÅ„skich autorów nacjonalistycznych, pomija wszystkich innych, zaÅ› przy polskiej historiografii pomija prace autora niniejszej recenzji, chociaż o nim tak pisze profesor Uniwersytetu JagielloÅ„skiego dr hab. BogumiÅ‚ Grott: „Dr hab. Wiktor Poliszczuk jest jedynym, jak dotychczas, autorem, który dokonaÅ‚ dogÅ‚Ä™bnej analizy ideologii i dziaÅ‚alnoÅ›ci nacjonalizmu ukraiÅ„skiego”. Åšwiadome i zamierzone jest przez G. MotykÄ™ przemilczanie prac niżej podpisanego, miÄ™dzy którymi sÄ…: ŹródÅ‚a zbrodni OUN-UPA, Dowody zbrodni OUN i UPA oraz trzy tomy Nacjonalizm ukraiÅ„ski w dokumentach, gdzie opublikowaÅ‚em 548 dokumentów (w recenzowanym zbiorze jest ich 194). Przytoczenie tych prac bez obalenia ich tez (do tego nie jest zdolny ani G. Motyka, ani żaden historyk z IPN) równaÅ‚oby siÄ™ przyjÄ™ciu oceny, zgodnie z którÄ… ukraiÅ„ski ruch nacjonalistyczny (jego forma zorganizowana w OUN) jest ukraiÅ„skÄ… odmianÄ… faszyzmu, a taka konkluzja wydaje siÄ™ nie być zgodna z politykÄ… paÅ„stwa i z jego rzekomym „interesem”, to jest z zadaniami stawianymi przed IPN. Wskazać przy tym należy, że dotychczas żaden polski autor nie zajÄ…Å‚ siÄ™ problemem ideologii nacjonalizmu ukraiÅ„skiego. Autorzy zajmujÄ…cy siÄ™ stosunkami polsko-ukraiÅ„skimi jej nie rozumiejÄ…, w szczególnoÅ›ci Ryszard Torzecki, nie rozumie jej też G. Motyka. Poza tym, dla G. Motyki nie istnieje fakt czÅ‚onkostwa OUN w okresie miÄ™dzywojennym w miÄ™dzynarodówce faszystowskiej, on ten fakt ignoruje, tak zresztÄ…, jak i inni historycy z IPN. Dlaczego? Nie wzglÄ™dy naukowe stojÄ… na przeszkodzie powiÄ…zania tego faktu z dziaÅ‚alnoÅ›ciÄ… OUN, tylko wzglÄ™dy polityczne, co, miÄ™dzy innymi, uzasadnia tytuÅ‚ niniejszej recenzji i jej twierdzenia.

UPA nie była ochotnicza
Osobnym problemem publikacji jest wspomniany rozdźwiÄ™k miÄ™dzy jej tytuÅ‚em i wstÄ™pem, a publikowanymi dokumentami. Z dokumentów wyraźnie wynika, że inspiratorem mordów i ich organizatorem byÅ‚a Organizacja UkraiÅ„skich Nacjonalistów frakcji Bandery, a wiÄ™c struktura ideologiczna, kierujÄ…ca siÄ™ podjÄ™tymi uchwaÅ‚ami w zakresie kierunków dziaÅ‚ania. WykonawcÄ… zbrodni ludobójstwa na ludnoÅ›ci polskiej (co najmniej 120.000 ofiar), ale też na ludnoÅ›ci ukraiÅ„skiej (co najmniej 80.000 ofiar) byÅ‚y znane literaturze, opisane w publikowanych dokumentach, powoÅ‚ane do życia przez OUN Bandery formacje – tzw. UkraiÅ„ska PowstaÅ„cza Armia, „SÅ‚użba Bezpeky”, Wojskowa Polowa Å»andarmeria i inne. Nadzwyczaj ważnÄ…, lecz dotychczas nie zauważonÄ… przez G. MotykÄ™ rzeczÄ… jest, że tzw. UPA w zasadzie nie byÅ‚a formacjÄ… ochotniczÄ…, w maju 1943 r. w 50 procentach skÅ‚adaÅ‚a siÄ™ ona z bezprawnie, w drodze terroru, „mobilizowanych” UkraiÅ„ców, z reguÅ‚y chÅ‚opów, a na przeÅ‚omie lat 1943/1944 „zmobilizowanych” w UPA byÅ‚o co najmniej 90 procent; że głównym wykonawcÄ… zbrodni byÅ‚a wÅ‚aÅ›nie „SÅ‚użba Bezpeky”, co wynika również z publikowanych dokumentów.
Przyczyny niedoskonałości tej i innych publikacji G. Motyki należy dopatrywać się w jego nieprzygotowaniu do pracy naukowej, co potwierdza recenzowana książka. Każda zbrodnia dokonywana jest z jakichś przyczyn, co powoduje konieczność doszukiwania się ich. Skoro inspiratorem i organizatorem zbrodni ludobójstwa była OUN, a więc formacja ideologiczno-polityczna, to niezbędnym warunkiem poznania przyczyn omawianej zbrodni jest poznanie jej zasad ideologicznych i założeń programowych. Tymczasem ten problem nigdy nie został podjęty przez G. Motykę, przez co jego opracowania są dotknięte wadą główną: brakiem naukowego podejścia do problemu, błędem z zakresu metodologii badań. Zarzut ten dotyczy też innych historyków, zajmujących się stosunkami polsko-ukraińskimi.

Skandaliczne braki metodyczne
Na niedostateczne przygotowanie G. Motyki do pracy naukowej, a więc i do bycia redaktorem naukowym omawianego wydania, wskazuje jego nieumiejętność rozróżniania istotnego od przypadkowego; planowanej, masowej, doktrynalnej zbrodni, od działań incydentalnych, nie mających za sobą zaplecza politycznego; nie bierze on pod uwagę czynnika emocjonalnego działania społeczności napadanych, pomija prawo międzynarodowe itp.
Na nienaukowość (może nawet na wyraźne zamierzenie) publikacji wskazuje, przykÅ‚adowo wziÄ™te, używanie w opisach dokumentów takich informacji, jak „protokoÅ‚y ukraiÅ„skiego podziemia” (wielokrotnie), zamiast „ounowskiego podziemia”. Niestety, G. Motyka tych subtelnoÅ›ci naukowych nie rozumie, potwierdzeniem czego jest jego (we współautorstwie z R. Wnukiem) książka „Pany i rezuny”, to znaczy „Polacy i UkraiÅ„cy” – „pany” - mordowani, „rezuny” - mordujÄ…cy, to znaczy UkraiÅ„cy, wszyscy UkraiÅ„cy, co jest wypaczeniem faktów i potwarzÄ… rzuconÄ… na naród ukraiÅ„ski.
Publikacja zawiera wiele wprowadzających w błąd twierdzeń, z braku miejsca wskażemy na jedno: G. Motyka w przypisach kilkakrotnie mówi o tym, że w kwietniu-maju 1945 roku w Niemczech powstała Ukraińska Narodowa Armia (UNA), z Pawłem Szandrukiem na czele, i że jej pierwszą dywizją stała się SS-Galizien. To propagandowe twierdzenie OUN Melnyka zostało bezkrytycznie przyjęte nie tylko przez G. Motykę, ale też przez innych polskich historyków. Trzeba więc z całą mocą powiedzieć: żadna Ukraińska Narodowa Armia nie powstała, a SS-Galizien do ostatniego dnia wojny była niemiecką dywizją, jej żyjący jeszcze żołnierze otrzymują od rządu Niemiec rentę wojskową za czas służby w dywizji i za czas jej pobytu w obozie jenieckim w Rimmini we Włoszech.
Zbiór dokumentów, mimo zamieszczonego w nim poznawczego materiału, nie zawiera bardzo istotnych dla oceny wydarzeń dokumentów, niewątpliwie będących w zbiorach Archiwum Państwowego Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, jak Listy otwarte Tarasa Bulby-Borowca do Prowodu OUN Bandery, co jest dowodem tendencyjności doboru dokumentów, a wspomniane Listy ... stanowią jaskrawy, niezaprzeczalny dowód zbrodniczości OUN Bandery.

Nieznajomość języka
Wskazać też należy na niedostatecznÄ… znajomość jÄ™zyka ukraiÅ„skiego zespoÅ‚u redakcyjnego omawianej książki, w jej polskojÄ™zycznej części majÄ… miejsce rażące bÅ‚Ä™dy z zakresu jÄ™zykowego, jak, na przykÅ‚ad, niespotykane nawet w ukraiÅ„skich dialektach, tÅ‚umaczenia w dopeÅ‚niaczu - „Prowidu”, „Jawira”, „SokiÅ‚a” itp., ale nie to jest najsÅ‚abszÄ… stronÄ… omawianej publikacji, chociaż Å›wiadczy to o nieznajomoÅ›ci jÄ™zyka ukraiÅ„skiego nie tylko u tÅ‚umaczy, ale i u G. Motyki.
Wymienione wyżej braki i manipulacje dyskwalifikują recenzowaną pracę jako naukową bez względu na to, że opublikowane w niej dokumenty mają ogromną wartość poznawczą. Jest to publikacja, której celem nie jest ustalenie stanu faktycznego, ale doraźny interes polityczny. Nie tylko ta publikacja ma taki charakter, tą wadą są dotknięte organizowane przez IPN na temat stosunków polsko-ukraińskich seminaria i opracowywane na ich podstawie publikacje. Inaczej mówiąc, IPN prowadzi badania z zakresu tych stosunków, kierując się wymogami politycznymi, a nie ściśle naukowymi.

Wiktor Poliszczuk
Toronto, sierpień 2006 r.
Polskie Jutro