Dodano: 26.11.06 - 18:38 | Dział: Zakamarki historii

Zakazane śledztwa

Instytut Pamięci Narodowej nie może wykryć sprawców morderstw politycznych lat 80. Czy kiedykolwiek uda się wskazać i osądzić sprawców zbrodni ostatniego okresu PRL-u?
To miał być główny cel pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej. Po sukcesach prokuratorów z Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, już na początku lat 90. na ławach oskarżonych zasiedli funkcjonariusze bezpieki odpowiedzialni za mordowanie polskich patriotów w okresie powojennym.


Relacje z głośnego procesu Adama Humera i jego 16 podwładnych trafiały na czołówki gazet. W ślad za wyrokami skazującymi najbardziej okrutnych ubeckich oprawców epoki stalinowskiej miało iść szereg śledztw obejmujących najgłośniejsze morderstwa polityczne schyłkowego PRL-u. Prokuratorzy, którzy podjęli się ścigania tych zbrodni, nie mogą pokonać licznych przeszkód. Jeśli tak dalej pójdzie, sprawcy najcięższych przestępstw politycznych nigdy nie poniosą kary, a opinia publiczna nie pozna całej prawdy o ich mocodawcach.

Dopaść zbrodniarzy
W poÅ‚owie grudnia 1990 r. w gmachu Ministerstwa SprawiedliwoÅ›ci zorganizowano specjalnÄ… konferencjÄ™ prasowÄ…. OdbyÅ‚a siÄ™ ona pod hasÅ‚em "WyjaÅ›nić prawdÄ™". Ówczesny minister WiesÅ‚aw Chrzanowski poinformowaÅ‚ zebranych dziennikarzy, że Departament Prokuratury wszczyna Å›ledztwo majÄ…ce wyjaÅ›nić wszystkie okolicznoÅ›ci zamordowania ksiÄ™dza Jerzego PopieÅ‚uszki. SprawÄ™ miaÅ‚ prowadzić 38-letni prokurator Andrzej Witkowski. Doceniam fachowÄ… wiedzÄ™ i zaangażowanie prokuratora Witkowskiego – mówiÅ‚ na konferencji profesor Chrzanowski. – Jestem pewien, że bÄ™dzie mógÅ‚ wyjaÅ›nić do koÅ„ca mord, który 6 lat temu wstrzÄ…snÄ…Å‚ nami wszystkimi.
Grupa śledczych bardzo szybko odkryła, że w 1984 roku prokuratura toruńska popełniła rażące błędy podczas śledztwa (m.in. brak czynności w miejscach zdarzeń takich jak Górsk i Przysiek) oraz, że do sądu skierowano akt oskarżenia zbyt szybko, nie starając się nawet wskazać przyczyn i mocodawców zbrodni. Ludzie Witkowskiego dotarli do nowych świadków, zabezpieczyli nowe dowody. Dzięki temu udało się ustalić, że zbrodnia miała przebieg zupełnie inny od oficjalnego i brało w niej udział więcej osób. W czerwcu 1991 roku Witkowski dowiedział się, że nie prowadzi już tej sprawy. Decyzję taką podjął minister Chrzanowski.

Åšledztwo IPN-u prowadzone po roku 2002 wykazaÅ‚o, że w sprawie odwoÅ‚ania Witkowskiego, na Chrzanowskiego najmocniej naciskaÅ‚ MieczysÅ‚aw Wachowski – sekretarz stanu w kancelarii prezydenta Lecha WaÅ‚Ä™sy. Byli pracownicy gabinetu politycznego Chrzanowskiego potwierdzili w Å›ledztwie IPN-u, że Wachowski odwiedzaÅ‚ Chrzanowskiego w jego gabinecie i kategorycznie żądaÅ‚ odsuniÄ™cia od Å›ledztwa Witkowskiego. Z ich zeznaÅ„ wynika, że w tej samej sprawie naciskaÅ‚ w rozmowach telefonicznych generaÅ‚ Wojciech Jaruzelski. Zeznali również, że domagaÅ‚ siÄ™ tego także generaÅ‚ CzesÅ‚aw Kiszczak, który w rzÄ…dzie Tadeusza Mazowieckiego zachowaÅ‚ tekÄ™ ministra spraw wewnÄ™trznych. Naciski miaÅ‚y miejsce podczas czÄ™stych spotkaÅ„ sÅ‚użbowych czÅ‚onków rzÄ…du, a także w gabinecie Chrzanowskiego.

Uniewinnienie dygnitarzy
Åšledztwo utknęło w martwym punkcie. Prokuratorzy ministerstwa sprawiedliwoÅ›ci – mimo protestów odwoÅ‚anego prokuratora – wyÅ‚Ä…czyli do osobnego rozpoznania sprawÄ™ zleceniodawców zbrodni. KonsekwencjÄ… ich dziaÅ‚aÅ„ byÅ‚o oskarżenie tylko dawnych najbliższych współpracowników Kiszczaka – generałów bezpieki WÅ‚adysÅ‚awa Ciastonia (b. wiceministra spraw wewnÄ™trznych) i Zenona PÅ‚atka (dyrektora IV Departamentu MSW). Oskarżono ich o "podżeganie i pomocnictwo w zbrodni".
Proces przed Sądem Wojewódzkim w Warszawie zakończył się uniewinnieniem obu dygnitarzy. W jego uzasadnieniu czytamy: Jest prawdopodobne, że oskarżeni Władysław Ciastoń i Zenon Płatek podżegali do zbrodni, ale postępowanie dowodowe wykazało, że mogli ją popełnić tylko czterej skazani już oficerowie. Braku przekonywujących dowodów nie wolno zastąpić przypuszczeniami. Pozostaje zatem domniemanie niewinności.
Prokurator Jacek Szafnicki nie wniósÅ‚ rewizji od tego wyroku. ZbulwersowaÅ‚o to oskarżycieli posiÅ‚kowych, którzy zapowiedzieli odwoÅ‚anie. "WyÅ‚Ä…czajÄ…c sprawÄ™ do odrÄ™bnego prowadzenia, oskarżyciel publiczny skazaÅ‚ jÄ… na porażkÄ™. Nie wnoszÄ…c rewizji, akceptuje wyrok uniewinniajÄ…cy oskarżonych mimo mocnych dowodów w postaci zeznaÅ„ wielu Å›wiadków" – czytamy w uzasadnieniu ich decyzji. Mimo tego, wyrok uniewinniajÄ…cy obu generałów ostatecznie uprawomocniÅ‚ siÄ™. Oznacza to, że w przyszÅ‚oÅ›ci – nawet gdy znajdÄ… siÄ™ inne dowody – nie bÄ™dzie można ponownie postawić im zarzutu kierowania morderstwem ksiÄ™dza PopieÅ‚uszki.

Na wniosek Kiszczaka
Ponowną szansą na wyjaśnienie sprawy była decyzja kierownictwa IPN o wszczęciu śledztwa w sprawie funkcjonowania w latach 1956-1989 związku przestępczego w MSW. Główną sprawą wielowątkowego śledztwa było uprowadzenie i zamordowanie księdza Jerzego Popiełuszki.
Przez dwa i pół roku Å›ledztwo prowadzone pod kierunkiem Andrzeja Witkowskiego ujawniÅ‚o wiele istotnych faktów pozwalajÄ…cych odtworzyć faktyczny przebieg zbrodni. To wÅ‚aÅ›nie wówczas Å›ledczy odkryli, że Waldemar Chrostowski – kierowca ksiÄ™dza – byÅ‚ tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Desperat", a za pomoc w zbrodni 3 lata później wziÄ…Å‚ od MSW pieniÄ…dze w wysokoÅ›ci kilkuletniej wówczas Å›redniej pensji.

W październiku 2004 roku miaÅ‚a zostać zwoÅ‚ana specjalna konferencja prasowa, podczas której Å›ledczy chcieli poinformować dziennikarzy o swoich ustaleniach w sprawie zbrodni. TydzieÅ„ wczeÅ›niej Witkowski przedstawiÅ‚ swoim zwierzchnikom dalszy plan Å›ledztwa. ZamierzaÅ‚ skierować sprawÄ™ do sÄ…du. Pierwszym oskarżonym miaÅ‚ być generaÅ‚ CzesÅ‚aw Kiszczak, drugim – Waldemar Chrostowski. Nie doszÅ‚o do tego.
14 października 2004 r. – pięć dni przed planowanÄ… konferencjÄ… prasowÄ… – Andrzej Witkowski dowiedziaÅ‚ siÄ™, że nie bÄ™dzie kontynuowaÅ‚ dochodzenia. DecyzjÄ™ takÄ… podjÄ…Å‚ osobiÅ›cie ówczesny szef pionu Å›ledczego IPN – prof. Witold Kulesza.
Kilka godzin wczeÅ›niej, w zaciszu swojego gabinetu, prokurator Kulesza odbyÅ‚ rozmowÄ™ z Piotrem ZajÄ…cem –szefem lubelskiego oddziaÅ‚u IPN. Wiceszef Instytutu naciskaÅ‚, aby ZajÄ…c poinformowaÅ‚, że to on, a nie Kulesza zdymisjonowaÅ‚ Witkowskiego. ZajÄ…c odmówiÅ‚. WróciÅ‚ do Lublina, o przebiegu rozmowy poinformowaÅ‚ swoich podwÅ‚adnych i tego samego dnia podaÅ‚ siÄ™ do dymisji. Jeszcze bardziej wymowny jest fakt, że kilka dni wczeÅ›niej do Kuleszy wpÅ‚ynÄ…Å‚ formalny wniosek o odwoÅ‚anie Witkowskiego. Autorem wniosku byÅ‚… generaÅ‚ CzesÅ‚aw Kiszczak.

Zaszczuć prokuratora
Pytany o to profesor Kulesza twierdzi, że musiał odwołać lubelskiego prokuratora ze względów formalnych.
W latach 90. Witkowski zostaÅ‚ przesÅ‚uchany przez sÄ…d jako Å›wiadek w procesie generałów Ciastonia i PÅ‚atka – uzasadnia. To wykluczaÅ‚o jego obiektywizm. Powstaje pytanie, dlaczego w takim razie Kulesza dwa lata wczeÅ›niej pozwoliÅ‚ Witkowskiemu podjąć Å›ledztwo, skoro o tych „formalnych” przeszkodach doskonale wiedziaÅ‚?
PrzewodniczÄ…cy Kolegium IPN – prof. Andrzej Friszke, który od poczÄ…tku domagaÅ‚ siÄ™ przekazania Å›ledztwa innej osobie, dodaje: Charakter Å›ledztwa prowadzonego przez Witkowskiego uniemożliwia proces beatyfikacyjny ksiÄ™dza. Wtóruje mu ksiÄ…dz Andrzej PrzekaziÅ„ski – niegdyÅ› bliski przyjaciel PopieÅ‚uszki, dziÅ› dyrektor Muzeum Archidiecezji Warszawskiej: Jakiekolwiek rozgrzebywanie tej sprawy nie sÅ‚uży procesowi beatyfikacyjnemu. Podnoszone sÄ… jednak argumenty na rzecz tezy przeciwnej: proces beatyfikacyjny kapÅ‚ana nie może ruszyć wÅ‚aÅ›nie z tego powodu, że nie sÄ… jasne wszystkie okolicznoÅ›ci jego Å›mierci. Bez wyjaÅ›nienia caÅ‚ego przebiegu zbrodni i ustalenia okolicznoÅ›ci Å›mierci ksiÄ™dza PopieÅ‚uszki, nie można rozpocząć jego procesu beatyfikacyjnego – tÅ‚umaczy ksiÄ…dz Grzegorz Kalwarczyk – główny sÄ™dzia w tym procesie. DokÅ‚adne wyjaÅ›nienie okolicznoÅ›ci Å›mierci kandydata na oÅ‚tarze nakazuje Kodeks Prawa Kanonicznego.

Na lubelskim prokuratorze suchej nitki nie pozostawia również Przemysław Piątek, który przejął po nim śledztwo. Prokurator Witkowski planował postawienie zarzutu Waldemarowi Chrostowskiemu. To absurdalny pomysł, bo Chrostowski nigdy nie był funkcjonariuszem państwowym.
Próbowaliśmy przyjrzeć się argumentom wszystkich stron sporu. Było to o tyle skomplikowane, że Witold Kulesza zakazał Witkowskiemu jakichkolwiek kontaktów z prasą. Udało nam się za to dotrzeć do dokumentów Ministerstwa Sprawiedliwości, które nadzoruje pracę wszystkich prokuratorów. Wynika z nich, że Andrzej Witkowski, który jest publicznym oskarżycielem od pierwszej połowy roku 1981, nie przegrał ani jednej sprawy. Prokurator Piątek nigdy nie doprowadził natomiast do skazania jakiegokolwiek esbeka. Również zarzut dotyczący Chrostowskiego nie jest prawdziwy; ustawa o IPN nakazuje bowiem instytutowi ścigać nie tylko funkcjonariuszy państwowych, którzy łamali prawo, lecz także "osoby im pomagające".
W sprawie zamordowania księdza, prokurator Piątek przez rok czasu przesłuchał tylko trzech mało istotnych świadków. Z tego powodu śledztwo utknęło w martwym punkcie. Profesor Kulesza nie widział w tym żadnej nieprawidłowości.

Klauzula tajności
Witold Kulesza, zdymisjonowany z funkcji szefa pionu śledczego IPN 13 października, zasłynął jako znakomity teoretyk i wykładowca prawa karnego. Jego pierwszą praktyką prokuratorską było stanowisko szefa pionu śledczego IPN, które zawdzięczał rekomendacji Hanny Suchockiej. Od początku Kulesza podejmował decyzje budzące zdumienie doświadczonych prokuratorów. Najwięcej kontrowersji wzbudziła decyzja o delegowaniu 16 prokuratorów do zbadania zbrodni katyńskiej (gdzie nie ma nawet cienia szansy na postawienie winnych przed sądem), podczas gdy związkiem przestępczym w MSW zajmował się tylko jeden prokurator.
W sprawach zbrodni hitlerowskich i sowieckich toczy się dziś około 130 śledztw, tymczasem morderstwa na opozycjonistach z lat 80. w większości nie są wyjaśniane, bo brakuje do tego ludzi.

Nieliczni prokuratorzy, którzy usiÅ‚ujÄ… znaleźć winnych ponad 100 zabójstw z lat 1981-1989 muszÄ… pokonać jeszcze wiele innych problemów. Najważniejszym jest brak policjantów do czynnoÅ›ci Å›ledczych. OgromnÄ… przeszkodÄ… sÄ… też utrudnienia w dostÄ™pie do zbioru zastrzeżonego. Przez kilka tygodni nie udaÅ‚o siÄ™ dla mnie wyrobić identyfikatora pozwalajÄ…cego na wstÄ™p do kancelarii tajnej – mówi jeden z prokuratorów - Gdy w koÅ„cu identyfikator siÄ™ znalazÅ‚, nie mogÅ‚em wejść ze wzglÄ™du na kody dostÄ™pu których nie znaÅ‚em. W kancelarii tajnej znajdujÄ… siÄ™ dokumenty, które nie mogÄ… być ujawnione m.in. dane osobowe agentów zwerbowanych przez SB po 1983 roku, pisane przez nich donosy, notatki oficerów rozpracowujÄ…cych najważniejszych duchownych, szczegóły dziaÅ‚aÅ„ specjalnych podejmowanych przeciwko nim.

WyjÄ…tkowo cenne sÄ… materiaÅ‚y dotyczÄ…ce ksiÄ™dza StanisÅ‚awa Suchowolca, które nie zostaÅ‚y spalone w latach 1989 – 1990. Na ich podstawie można próbować ustalić nazwiska esbeków, którzy w nocy z 29/30 stycznia 1989 roku zamordowali wikarego parafii na biaÅ‚ostockich Dojlidach. Tak siÄ™ nie staÅ‚o, bowiem jeszcze w 1989 roku reżimowa prokuratura umorzyÅ‚a Å›ledztwo, uznajÄ…c, że przyczynÄ… Å›mierci ksiÄ™dza byÅ‚ pożar spowodowany przez niesprawny piec elektryczny.
Trzy lata później Å›ledztwo wznowiÅ‚ prokurator Lech Lebensztejn. UdaÅ‚o mu siÄ™ ustalić prawdziwe okolicznoÅ›ci i motywy zbrodni. Pół roku później odebrano mu sprawÄ™, a wiceminister spraw wewnÄ™trznych Henryk Dankowski zobowiÄ…zaÅ‚ go do zachowania tajemnicy sÅ‚użbowej. KlauzulÄ… tajnoÅ›ci opatrzyÅ‚ również VIII tom akt Å›ledztwa w tej sprawie. ZnajdujÄ… siÄ™ tam protokoÅ‚y przesÅ‚uchaÅ„ 27 esbeków, którzy rozpracowywali ksiÄ™dza. DziÄ™ki tym zeznaniom, udaÅ‚o siÄ™ zidentyfikować tajnych współpracowników z otoczenia kapÅ‚ana. Ze wzglÄ™du na utajnienie akt, do dziÅ› nie zostali oni ujawnieni. Wszystkie wnioski dowodowe, oraz proÅ›by o ponowne rozpatrzenie sprawy, zgÅ‚aszane przez mec. Jana Chojnowskiego – peÅ‚nomocnika rodziny – pozostaÅ‚y bez echa.

PrzeÅ‚om mógÅ‚ nastÄ…pić w 1995 roku kiedy morderstwo chciaÅ‚a wyjaÅ›nić prokuratura we współpracy z UrzÄ™dem Ochrony PaÅ„stwa. RozpoczÄ™to tajnÄ… operacjÄ™ majÄ…cÄ… zidentyfikować sprawców zbrodni. Głównym Å›wiadkiem miaÅ‚ być ksiÄ…dz Edward RafaÅ‚o – przyjaciel Suchowolca i jego najbliższy sÄ…siad z plebanii. Åšledczy nie zdążyli jednak przesÅ‚uchać duchownego, bowiem kilka dni później, ksiÄ…dz RafaÅ‚o zginÄ…Å‚ w tajemniczym wypadku samochodowym (ekspertyza kryminalistyczna wykazaÅ‚a, że byÅ‚o to zaplanowane morderstwo). Jedyny Å›wiadek zbrodni przez 6 lat pozostawaÅ‚ przy życiu, a zginÄ…Å‚ dopiero wtedy, gdy zapadÅ‚a decyzja o wszczÄ™ciu Å›ledztwa. Choć Å›ledztwo ciÄ…gle trwa, prokuratorzy IPN wciąż nie majÄ… dostÄ™pu do wiÄ™kszoÅ›ci akt tej sprawy.

Na fałszywe tory
Nie przynosiły skutku nawet te śledztwa, które kończyły się zidentyfikowaniem sprawców zbrodni. Tak było, gdy prokuratorzy IPN ustalili, że mordercą 20-letniego robotnika z Nowej Huty Bogdana Włosika jest podoficer milicji Andrzej Augustynek (dziś krakowski biznesmen). Zabójcy nie udało się postawić przed sądem.

Dwa lata temu, prokurator Andrzej Witkowski zebraÅ‚ dowody przeciwko esbekom, którzy planowali otrucie Anny Walentynowicz. I to Å›ledztwo mu odebrano, a akt oskarżenia nie trafiÅ‚ do sÄ…du. Od ponad 20 lat, przed warszawskim sÄ…dem toczy siÄ™ proces zabójców Grzegorza Przemyka. Åšwiadkowie, którzy mogÄ… pomóc w wyjaÅ›nieniu prawdy, nadal sÄ… zastraszani, choć od zmiany ustroju minęło kilkanaÅ›cie lat, a od zbrodni – ponad 20.
Janusz Krupski – dzisiejszy wiceszef IPN-u rozpoznaÅ‚ w Grzegorzu Piotrowskim oprawcÄ™, który w 1982 roku uprowadziÅ‚ go i wywiózÅ‚ do Puszczy Kampinoskiej, lecz esbeka nie pociÄ…gniÄ™to do odpowiedzialnoÅ›ci.
Takich przypadków jest dużo więcej. Wszystkie zaczynały się od ignorowania śladów zbrodni, oraz zepchnięcia śledztwa na fałszywe tory. Potem następowało dochodzenie, które nic nie mogło wyjaśnić i cała sprawa kończyła się fiaskiem.

Wspólnym mianownikiem wszystkich tych spraw jest fakt, że ludzie zamieszani w zbrodnie lat 80. byli często wynagradzani przez reżim awansami na ważne, także państwowe stanowiska. Po transformacji ustrojowej, wielu z nich znalazło się w biznesie i ważnych urzędach.

Bezpośredni przełożony morderców księdza Suchowolca i inicjator bezprawnych działań przeciwko niemu znalazł także swoje miejsce na liście SLD podczas wyborów samorządowych w Białymstoku. Do listopada 2005 roku był radnym z list tej partii.

Człowiek, który wyprowadził księdza Zycha w odludne miejsce, do oprawców, w latach 90. zdobył koncesję na działalność gospodarczą w branży ochroniarskiej. Prokurator, który zatuszował sprawę, awansował.

Mordercy ksiÄ™dza Niedzielaka znaleźli sobie ciepÅ‚e posady w warszawskim biznesie. Ich kolega, który w latach 80. podżegaÅ‚ do „twardych” dziaÅ‚aÅ„ wobec KoÅ›cioÅ‚a, jeszcze kilka miesiÄ™cy temu byÅ‚ jednÄ… z głównych postaci gangu mokotowskiego.
GeneraÅ‚ CiastoÅ„ byÅ‚ przez kilka lat ambasadorem w Albanii, a szef kontrwywiadu – gen. WÅ‚adysÅ‚aw Pożoga w BuÅ‚garii.

Wyjaśnienie tych szokujących przypadków wydaje się proste: morderstwa lat 80. były precyzyjnie zaplanowaną kombinacją operacyjną, mającą przynieść określone skutki polityczne (patrz teksty: Zbrodnie Okrągłego Stołu i Zbrodnia Polityczna). To tłumaczy dlaczego ludzie, którzy brali w nich udział, byli tak często nagradzani.
W tej sytuacji nie dziwi fakt, że śledztwo w sprawie związku przestępczego w MSW, w którym głównym oskarżonym miał być Czesław Kiszczak zostało wstrzymane właśnie na jego wniosek.

Leszek Szymowski
polskieradio.pl/media