Dodano: 31.07.09 - 10:21 | Dział: Prosto z mostu

Buzek – kukła na salonach

Ledwie Jerzy Buzek został wybrany przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, a już na konferencji prasowej w Warszawie zaczął wymieniać sprawy, „którymi będzie musiała się zająć Unia Europejska”. Tak to już jest z politykami, zamiast zostawić ludzi w spokoju, to zawsze coś kombinują, niby to społeczeństwu nieba chcą przychylić. Wiele dobrego z tego przychylania nieba szary człowiek mieć nie będzie, ale ten i ów na pewno się wzbogaci. Buzek jako pierwszy cel UE wymienił ratyfikację traktatu lizbońskiego. Wiadomo, rzecz najważniejsza: zapewnić hegemonię Niemiec w Europie, a, że oznacza to utratę niepodległości przez Polskę, to go już nie obchodzi. Po coś go tam przecież w tym PE wybrali, więc kobyła rusza z kopyta do roboty. Jak się dobrze spisze, to może jeszcze jakieś miejsce przy korycie dostanie.

„Mamy przed sobą wielkie zadanie - musimy zbliżyć Unię Europejską i jej problemy do obywateli” - oświadczył szef PE. To już brzmi groźnie. Wolałbym, aby było dokładnie odwrotnie, niech oni tam, jak najdalej od nas, siedzą sobie w fotelach, liczą zachachmęcone euro i żeby nam dali spokój. W swoim czasie Włodzimierz Ilicz Uljanow Lenin zwalczał biurokrację. Przywódca bolszewików nie zdawał sobie sprawy, że jest ona konsekwencją sposobu sprawowania przez niego rządów. Im bardziej zwalczał biurokrację, tym biurokracja bardziej się rozrastała. Może więc byłoby lepiej, aby rozwiązać tą UE, nie trzeba byłoby trudzić się, żeby przybliżać problemy UE do obywateli. Niby to niewiele, ale zawsze to jeden kłopot z głowy.

„Cały czas słyszałem, że jestem za miękki. Będąc premierem wprowadziłem cztery kluczowe reformy, porozumiewałem się z niełatwą koalicją AWS-Unia Wolności. Jeśli miękkość ma na tym polegać, to każdemu jej życzę” – rozgadał się Buzek. Tutaj trafił w sedno. Właśnie „miękkich” polityków, czyli posłusznych tym, którzy w rzeczywistości podejmują decyzję potrzebują w UE. Takich, którzy rolę kukły będą odgrywać z pełną powagą, takich liżydupów bez poglądów i bez honoru. Inny to by się mógł przejąć rolą i postępować według swojego uznania, wówczas trzeba byłoby jakiś figiel obmyślić, żeby pogonić go ze stołka, ale Buzek już w swoim czasie pod okiem Mariana Krzaklewskiego odpowiednią tresurę przeszedł, więc żadne niespodzianki z jego strony nie grożą. Wręcz przeciwnie będzie odgadywał czego, jak to pisze Stanisław Michalkiewicz, „starsi i mądrzejsi” od niego oczekują. Ani nawet pomyśli Buzek tupać nogą na Niemcy i niemiecki Trybunał Konstytucyjny, który uznał, że akty prawne EU, aby wejść w życie na terytorium Niemiec muszą zostać przyjęte przez parlament. Za to w te pędy wybiera się do Irlandii, żeby agitować tam za traktatem lizbońskim przed ponownym referendum.

Swoją drogą, w tej wypowiedzi widoczny jest ciekawy tok rozumowania. Ważne, że wprowadził „cztery kluczowe reformy”, ale nie jest istotne, że one nic dobrego Polsce i społeczeństwu nie dały. Tak jakby piłkarz chwalił się, iż strzelił cztery bramki przemilczając, że były to gole samobójcze. Ale skoro Buzek tym się chwali, to może ma ku temu podstawy? W końcu to przy samej reformie administracyjnej i szkolnictwa powstała ogromna ilość stołków do obsadzenia przez różne pazerne na nie swoje pieniądze kreatury, więc pewnie przy wprowadzaniu tych reform o to właśnie chodziło. Litościwie pominę milczeniem, że te zdolności do porozumiewania się z „niełatwą koalicją AWS-Unia Wolności” nie mogły być duże, skoro koalicja rozpadła się.

Lech Wałęsa powiedział, że wybór Buzka na stanowisko przewodniczącego PE oznacza, że „postawiono na człowieka, który zdemontował system komunistyczny w przekonaniu, że będzie on równie dobry w budowie nowej Europy”. Dotychczas myślałem, że komunizm w Polsce obalił Wałęsa, sam tak przecież mówił. Teraz utrzymuje, że system komunistyczny obalił Buzek. Myślałem też, że Buzek to przykład nieudacznika, a tu proszę komunizm obalił! Skoro w tak kluczowej sprawie były prezydent zmienił zdanie, to może i przyzna się, że tych donosów dla Służby Bezpieczeństwa to jednak trochę napisał.

MICHAŁ PLUTA