Dodano: 22.11.09 - 22:27 | Dział: FAKTY CIEKAWE LECZ MAŁO ZNANE - Marian Kałuski

Hojne premie dla ludzi Tuska

„Fakt” (18.11.2009) znalazł dowód na wielki rozmach i niebywałą skuteczność ministrów rządu Donalda Tuska. Nie mają sobie równych, gdy w grę wchodzi rozdawanie nagród dla swoich. W ciągu 2 lat do kieszeni ministerialnych urzędników wpadły 122 miliony złotych – pieniędzy podatników, ludzi bardzo często ledwo wiążący koniec z końcem.

Jedną trzecia tej gigantycznej kwoty pochłonęły premie w resorcie finansów, którego szef, min. Jacek Rostowski, najgłośniej gardłuje za oszczędnościami. W Ministerstwie Finansów, które zatrudnia aż 2400 osób, na nagrody poszło 42,7 mln zł. A to oznacza, że każdy z urzędników w ciągu dwóch lat dostał dodatkowo średnio po 18 tys. zł. Natomiast wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak, który na nagrody wydał 23,7 mln zł, jest jeszcze hojniejszy. W jego resorcie pracuje 920 osób. Z prostego rachunku wynika więc, że średnio każda z nich dostała extra po 25,7 tys. zł. O swoich urzędników dbają także inny politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego. Szefowa resortu pracy Jolanta Fedak wydała na nagrody 15,2 mln złotych, a minister rolnictwa Marek Sawicki - 8 mln zł.

„Fakt” pisze: jak się dowiedzieliśmy nagrody w ministerstwach są wypłacane regularnie co trzy miesiące. I stawia pytanie: Tylko za co urzędnicy dostają tak duże pieniądze?! - Za szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej - kwituje ogólnikiem nasze pytania Małgorzata Książyk, rzeczniczka resortu rolnictwa. Na czym te osiągnięcia polegają? - Chyba na samy przychodzeniu do pracy - odpowiada ironicznie Andrzej Sadowski, ekonomista z Centrum im. Adama Smitha. - Na pewno bowiem te dodatkowe pieniądze nie są związane z efektywnością urzędników - stanowczo dodaje.