Dodano: 16.10.12 - 9:58 | Dział: Prosto z mostu

Więc, kim jest Barack Hussein Obama?

(Wprowadzenie)



To zadziwiające, ale pierwszy czarnoskóry prezydent supermocarstwa Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej jest ciągle nierozszyfrowaną enigmą. Większość dotyczących jego życia ważnych dokumentów jest utajniona i chroniona przez dobrze płatną armię prawników. Próżno nawet szukać aktu małżeństwa jego rodziców, jego własny odpis aktu urodzenia uznawany jest za podróbkę (dochodzenie szeryfa Joe Arpaio), nie ma dostępu do jego świadectw szkolnych (Indonezja, Hawaje), świadectwa chrztu, czy aktu przyjęcia amerykańskiego obywatelstwa po powrocie z Indonezji .

http://media.washtimes.com/media/image/2012/04/23/obama-clinching-nomin_lea1_s160x113.jpg?debb239a22a5ca5f4b3dfa9e4a52450c0dbf72a5

Utajnione są jego dokumenty szkolne z kalifornijskiego Occidental College, Uniwersytetu Columbia czy prestiżowego Harvardu. Nie wiadomo co pisał jako student, jakie były jego prace końcowe. Nie wiadomo w jakich okolicznościach i za jakie przewinienia utracił prawo wykonywania zawodu prawnika (podobnie jego żona Michelle). Jeśli chcesz coś wiedzieć, to genialnie mówiąc, może jesteś rasistą...
Kiedy 20 stycznia 2008 r. obejmowaÅ‚ urzÄ…d Prezydenta, ponad poÅ‚owa dorosÅ‚ych Amerykanów w bez maÅ‚a hipnotycznym transie powtarzaÅ‚a „HOPE & CHANGE”, wyborczy slogan kampanii Obamy, który miaÅ‚ być kamieniem wÄ™gielnym nowej, moralnej, sprawiedliwej, zjednoczonej i prosperujÄ…cej Ameryki.

www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=uDORGfttQXE

Amerykanie uwierzyli w jego jasną i szczęśliwą gwiazdę. Obama zaprezentował się społeczeństwu jako młody idol, przystojny wizjoner, idealista niosący duchowe odrodzenie pogrążonej w wojnach, kryzysie i korupcji, zmęczonej Ameryce.
Ludzie pÅ‚akali, kobiety mdlaÅ‚y na jego wiecach. Wyborcza kampania i powyborcza prezydencka inauguracja przypominaÅ‚y uduchowionÄ… atmosferÄ™ wÅ‚aÅ›ciwÄ… raczej religijnej sekcie, bÄ…dź atmosferÄ™ na wiecach w Niemczech, Rosji, czy WÅ‚oszech w okresie ich wielkich przemian ideowych w latach 20 i 30 – tych ub. stulecia...

Ten wybuch entuzjazmu, wiary, kredytu zaufania zdawało się porywał Amerykę i kierował ją na drogę nadchodzącej prosperity i większej sprawiedliwości społecznej ponad partyjnymi, rasowymi i społecznymi podziałami. Zdawało się, że Amerykanie otrzymali szansę aby stać się lepszymi ludźmi...

Dla tych Amerykanów w 2008 r. Obama uosabiał mitycznego Supermena, który pojawił się w odpowiednim czasie i miejscu, aby dokonać koniecznych aktów sprawiedliwości i powstrzymać tych, którzy chcieli by ten kraj zniszczyć zawracając go z drogi historycznie rozumianego postępu.

Sam akt głosowania na Obamę dla większości Amerykanów raz na zawsze zatrzaskiwał niedomknięte drzwi wstydliwej rasistowskiej historii niewolnictwa w Ameryce i lecząc te bolesne rany w spektakularnym stylu jednoczył Naród i czynił go jakościowo czymś nowym i wydawało się lepszym...

Dla jego przeciwników politycznych jednak Obama to pełen tajemnic komuch, muzułmanin, narkoman, homoseksualista, antykolonialny marksista, radykalny ekstremista, lekkoduch i ambitny karierowicz, a nawet obcokrajowiec, który wbrew Konstytucji wysiaduje w Białym Domu, którego celem jest przebudowanie tradycyjnych fundamentów społeczeństwa amerykańskiego i podporządkowanie Ameryki socjalistycznej międzynarodówce.

W oczach tych ludzi Obama jest dobrym mówcą (szczególnie kiedy korzysta z telepromptera), ale kiepskim liderem, któremu brak zdolności do bycia blisko z drugim człowiekiem. Za to uważają go za zimnego, wyniosłego, bezwzględnego i zarazem bezosobowego polityka, który powinien pozostać średniej klasy wykładowcą uniwersyteckim i przestać wtrącać się do amerykańskiej ekonomii, której nie jest w stanie zrozumieć.

To prezydent Obama, wychowany przez komunistycznych mentorów gardzÄ…cych AmerykÄ…, sam „klasowo” nienawidzÄ…cy ludzi bogatych i tych którym siÄ™ powiodÅ‚o, gardzÄ…cy wszystkim co pachnie tradycyjnie amerykaÅ„skimi wolnoÅ›ciami i ideaÅ‚ami jest prezydentem „obu Ameryk”. Pragnie on wedÅ‚ug adwersarzy stopniowo przejąć kontrolÄ™ nad ekonomicznym pulsem tego kraju i przemienić go w Socjalistyczne Stany Zjednoczone Ameryki Północnej.

Według jego przeciwników, celem Obamy jest objęcie potężnych sektorów przemysłu i biznesu (banki, przemysł samochodowy, służba zdrowia, ochrona środowiska) rządową opieką i kontrolą federalną, aby ukrócić rolę bogatych wykorzystujących resztę społeczeństwa (wewnętrzna dekolonizacja). jednocześnie osłabiając siłę militarną Ameryki.

Swoje cele ma on osiągnąć zadłużając budżet, rujnując gospodarkę, wzmagając federalne regulacje i przezwyciężając stymulowany kryzys jednocześnie przebudowując fundamenty Stanów Zjednoczonych.

Desygnując w 2007/08 r. Obamę, świeżo upieczonego senatora ze stanu Illinois, na prezydenckiego kandydata, siły kapitałowo-polityczne kontrolujące polityczny proces w USA zdawały sobie sprawę z kapitalnych walorów tego kandydata.

Przede wszystkim był on naturalnym zwięczeniem ideałów o które przez wiele dziesięcioleci walczyli, tak czarni jak i biali postępowi Amerykanie. Był on niejako ceną odkupienia historycznych amerykańskich win, syn czarnego Kenijczyka i białej kobiety z Kansas.

Przystojny, z pogodnym uśmiechem, mąż i ojciec miłej rodziny, wykształcony na elitarnych amerykańskich uczelniach, czarujący idealista i mówca, wychowany w muzułmańskim świecie (Indonezja), którego Ameryka nie rozumie i na Hawajach, niejako spadł Ameryce zbawiennie jak owoc z kokosowego drzewa, którego rozgryzieniem zamierzam się zająć w następnej części poświęconej jego rodzinie i dzieciństwu...

Jacek K. Matysiak