Dodano: 16.10.12 - 12:02 | Dział: Co w prasie piszczy

Rząd się wyżywi





60 mln zł premii dla urzędników Tuska

OkoÅ‚o 60 mln zÅ‚ wydaÅ‚ rzÄ…d od poczÄ…tku swojej kadencji na premie w ministerstwach. – Problem leży nie w nagrodach, a w tym, że urzÄ™dników jest za dużo – komentuje ekonomista Robert Gwiazdowski. A poseÅ‚ Zbigniew GirzyÅ„ski (PiS) szacuje, że za rzÄ…dów Donalda Tuska przybyÅ‚o ok. 100 tys. urzÄ™dników.

Spośród ministrów najbardziej hojny okazał się szef MSZ-etu Radosław Sikorski. Członkom służby zagranicznej wypłacił w ramach nagród 16,5 mln zł. Podwładni Tomasza Siemoniaka zainkasowali w ciągu niecałych 9 miesięcy łącznie niemal 8 mln zł ekstra! Na trzecim miejscu znalazło się Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Minister Władysław Kosiniak-Kamysz, który nie ma na pomoc dla bezrobotnych, lekką ręką sypnął swoim pracownikom i urzędnikom ponad 6 mln zł.

MikoÅ‚aj Budzanowski, który trzyma pieczÄ™ nad skarbem paÅ„stwa, nie byÅ‚ aż tak skory do nagradzania swoich ludzi. Na premie i nagrody wydaÅ‚ „zaledwie” niecaÅ‚e 4 mln zÅ‚. WdziÄ™cznoÅ›ci ministra nie zaskarbili sobie kierowca, kawiarka, starsza telefonistka i sprzÄ…taczka.

11 pracowników zatrudnionych na tych stanowiska nie dostało premii w ciągu minionych pięciu lat.

Znany z wezwań do oszczędności minister finansów Jan Antony Vincent-Rostowski nie pożałował pieniędzy dla swoich ludzi. Niestety piszący odpowiedź w imieniu Rostowskiego wiceminister Maciej Grabowski nie podał łącznej kwoty, którą ministerstwo wydało na premie i nagrody. Ujawnił jednak, że średnia nagród wzrosła. W ostatnich miesiącach ub.r. wynosiła 2993 zł, a w tym roku była wyższa aż o ponad 500 zł (wyniosła 3504 zł).

Więcej na ten temat w dzisiejszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie"


Ps. Szef MSZ Radosław Sikorski ma sporo kasy do dyspozycji, od kiedy przejął od Senatu finansowanie działalności polonijnej i pomoc dla Polaków na Wschodzie. Żałosne jest to, a raczej trącające o zdradę, gdy lekką ręką rozdaje miliony dla swoich urzędników a w tym samym czasie bankrutują kolejne gazety polsko-polonijne na Litwie czy Ukrainie i brak jest jakichkolwiek funduszy na działalność wielu mniejszych polskich ośrodków kulturalnych i oświatowych za granicą.
(red)