Dodano: 22.01.13 - 11:23 | Dział: Głos Polonii

Polacy w Australii - ciÄ…g dalszy

- Batalia o wolność słowa



Szanowni Czytelnicy GI KWORUM w kraju i poza jego granicami a szczególnie w odległej Australii.
WyjÄ…tkowo dziÅ› w dziale „GÅ‚os Polonii”, nie ukaże siÄ™ kolejny artykuÅ‚ rodaka mieszkajÄ…cego poza krajem, lecz tekst redakcyjny, w którym poinformujÄ™ Sz. P. o pewnej bulwersujÄ…cej sprawie.

Otóż, jak zapewne wielu Czytelników „KWORUM” pamiÄ™ta, 12 października 2011 roku w dziale „GÅ‚os Polonii” zamieÅ›ciliÅ›my tekst naszego korespondenta w Australii, red. Mariana KaÅ‚uskiego pt.
„Sprawy i troski Polonii australijskiej. List otwarty do czÅ‚onków Polskiego OÅ›rodka w Albion w zwiÄ…zku ze zbliżajÄ…cym siÄ™ rocznym walnym zebraniem. Nie gÅ‚osujcie na ludzi, którzy sÄ… wrogami OÅ›rodka!”
który wzbudziÅ‚ wielkie zainteresowanie tak Polaków w Melbourne jak i wÅ›ród innych Czytelników „KWORUM”, gdyż jak siÄ™ okazaÅ‚o, podobne problemy sÄ… troskÄ… skupisk polonijnych w innych paÅ„stwach. List otwarty red. Mariana KaÅ‚uskiego, chociaż bardzo krytyczny wobec niektórych czÅ‚onków zarzÄ…du Polskiego OÅ›rodka w Albion, byÅ‚ – wedÅ‚ug Redakcji „KWORUM” - utrzymany w dozwolonych granicach krytyki. Red. KaÅ‚uski poruszyÅ‚ wiele bardzo istotnych spraw zwiÄ…zanych z OÅ›rodkiem i pracÄ… jego zarzÄ…du. Spraw, które na pewno powinny być wyjaÅ›nione przez szanujÄ…cych siÄ™ dziaÅ‚aczy polonijnych, którzy nie majÄ… nic na sumieniu i przez to nie bojÄ… siÄ™ żadnych zarzutów, bo wiedzÄ…, że sÄ… w stanie siÄ™ obronić.

Pod tekstem tego Listu otwartego ukazało się 399 komentarzy internautów. Wśród nich było dużo komentarzy Roberta Bastiena, który odważnie odpowiadał krytykom, podpisując je swoim imieniem i nazwiskiem, podobnie jak Marian Kałuski, do niedawna członek zarządu Ośrodka w Albion. Jedni internauci popierali pp. Kałuskiego i Bastiena, drudzy bardzo ich krytykowali. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że wiele wyjątkowo złośliwych komentarzy pochodziło od niektórych osób, które Marian Kałuski skrytykował w swoim Liście otwartym. Tylko z tą różnicą, że oni tchórzliwie ukrywali się pod pseudonimami.

Osoby z OÅ›rodka, których krytyka dotyczyÅ‚a, zamiast odpowiedzieć red. KaÅ‚uskiemu na Å‚amach „KWORUM” na jego krytykÄ™ czy zarzuty, jak – powtarzam - w takich wypadkach czyniÄ… inteligentne i kulturalne osoby, które majÄ…c czyste rÄ™ce i sumienie i nie bojÄ… siÄ™ krytyki i prawdy, postanowiÅ‚y zastraszyć mnie prawem. 19 października 2011 roku otrzymaÅ‚em email od wiceprezesa Polskiego OÅ›rodka w Albion, p. Andrzeja Koraba, w którym bez podania uzasadnienia zażądaÅ‚ ode mnie usuniÄ™cia z „KWORUM” Listu otwartego red. KaÅ‚uskiego, dodajÄ…c: „...Mam prawo domagać siÄ™ od paÅ„stwa australijskiego (i mam nadziejÄ™ polskiego) ochrony przed nienawistnymi napadami oszoÅ‚omów... To siÄ™ nazywa „cyber-bullying” i policja australijska również przed takimi wirtualnymi napadami chroni swoich obywateli”.

Uważam, że p. Andrzej Korab użyÅ‚ okreÅ›leÅ„, których znaczenia sam nie rozumie. CyberprzemocÄ… (agresja elektroniczna, po angielsku cyber-bullying albo stalking) czy „prasowÄ… przemocÄ…” (press-bullying) na pewno nie jest krytyka, nawet ostra krytyka kogokolwiek w Internecie czy prasie. Inaczej nie mamy prawa w ogóle nikogo krytykować, nie mamy wolnoÅ›ci sÅ‚owa i wyrażania swoich opinii, co gwarantuje nam Powszechna Deklaracja Praw CzÅ‚owieka ONZ!

Przy okazji warto podać definicjÄ™ „Cyberprzemocy” wg Wikipedia.pl: jest to stosowanie przemocy poprzez: przeÅ›ladowanie, zastraszanie, nÄ™kanie, wyÅ›miewanie innych osób z wykorzystaniem internetu i narzÄ™dzi typu elektronicznego takich jak: SMS, e-mailu, witryny internetowe, fora dyskusyjne w Internecie, a osobÄ™ dopuszczajÄ…cÄ… siÄ™ takich czynów okreÅ›la siÄ™ stalkerem. Cyberprzemoc pojawiÅ‚a siÄ™ na przeÅ‚omie XX i XXI wieku. Napastnicy, ukrywajÄ…cy siÄ™ zawsze pod pseudonimami, przeÅ›ladujÄ… swoje ofiary zÅ‚oÅ›liwymi i obraźliwymi SMS-ami lub e-mailami. Bardziej drastycznÄ… formÄ… ataku jest sporzÄ…dzanie witryn internetowych, wpisów na forach dyskusyjnych czy drÄ™czenia przez komunikatory sieciowe.

JeÅ›li w GI „KWORUM” pod „Listem Otwartym” red. Mariana KaÅ‚uskiego znalazÅ‚o siÄ™ coÅ› co można okreÅ›lić mianem cyberprzemocÄ… – stalkingiem to wÅ‚aÅ›nie byÅ‚y to wyjÄ…tkowo zÅ‚oÅ›liwe komentarze pochodzÄ…ce od niektórych osób, możliwe że czÅ‚onków OÅ›rodka, które Marian KaÅ‚uski skrytykowaÅ‚ w tekÅ›cie, a które – jak wÅ‚aÅ›nie czyniÄ… to stalkerzy - ukrywaÅ‚y siÄ™ pod pseudonimami.

Polsko-Polonijna Gazeta Internetowa KWORUM jest poważnÄ… gazetÄ… internetowÄ…, a nie żadnÄ… pyskówkÄ… i niczym nie różni siÄ™ pod wzglÄ™dem zawartoÅ›ci – publikowanych w nim materiałów od innych poważnych gazet internetowych tak polskich jak i australijskich. Tylko podÅ‚y czÅ‚owiek może porównać np. „KWORUM”, „Tygodnik Solidarność” czy internetowe wydania australijskich gazet „The Age” (Melbourne) czy „The Sydney Morning Herald” do jakichÅ› pyskówek.

PragnÄ™ tÄ… drogÄ… wyjaÅ›nić p. Andrzejowi Korabowi (bo zapewne nie wie!) i jednoczeÅ›nie zaprotestować przeciwko bezpodstawnemu zarzucaniu nam uprawiania cyberprzemocy. Bowiem p. Andrzej Korab nigdy nie udowodni, że „GI KWORUM” prowadzi zÅ‚oÅ›liwe i powtarzajÄ…ce siÄ™ nagabywanie, naprzykrzanie siÄ™, czy przeÅ›ladowanie, zagrażajÄ…ce czyjemuÅ› bezpieczeÅ„stwu. Tego także nie byÅ‚o w LiÅ›cie otwartym i pokrewnych tekstach red. Mariana KaÅ‚uskiego.

Tyle gwoli przypomnienia ówczesnej sytuacji, zwiÄ…zanej z publikacjÄ… tekstów redaktora Mariana KaÅ‚uskiego na Å‚amach GI „KWORUM” oraz wyjaÅ›nienia w zwiÄ…zku z tym, wielu wÄ…tków natury prawnej i obyczajowej.

A teraz, jak nadmieniłem na wstępie, dalsze informacje, których Sz. Czytelnicy nie znają a powinni, bo wkraczają w sferę wolności słowa i nieskrępowanego ukazywania prawdy, jak również swobodnej dyskusji, w której głównym atutem byłyby argumenty i jawność dyskutujących.

Otóż, kilku czÅ‚onków Polskiego OÅ›rodka w Albion, w zwiÄ…zku z zaistniaÅ‚Ä… sytuacjÄ…, skorzystaÅ‚o z uchwalonego przez Parlament stanu Wiktoria prawa, pod nazwÄ… „Interim Intervention Order” i wystÄ…piÅ‚o 15 marca 2012 roku do sÄ…du w Sunshine o Intervention Order dla red. Mariana KaÅ‚uskiego i Roberta Bastiena.

Należy wszystkim wyjaÅ›nić, że „Interim Intervention Order” to uchwalone przez Parlament stanu Wiktoria bardzo potrzebne prawo, które za zadanie ma walczyć ze stalkingu, który jest powiÄ…zany z czynami karalnymi przez prawo, jak np. obrazÄ… i zniewagÄ…, zniszczeniem mienia, przemocÄ… domowÄ… w rodzinie, obsesyjnym podążaniem za kimÅ›, zÅ‚oÅ›liwym i powtarzajÄ…cym siÄ™ nagabywaniem, naprzykrzaniem siÄ™, czy przeÅ›ladowaniem, zagrażajÄ…cymi czyjemuÅ› bezpieczeÅ„stwu.
Jednak, jak pokazuje praktyka, parlamentarzyÅ›ci wiktoriaÅ„scy spÅ‚odzili prawdziwy bubel prawny, który umożliwia każdemu wystÄ…pienie do sÄ…du o wydanie Intervention Order osobie przez niego wskazanej. W ten sposób każdy kto poprosi o Intervention Order dla jakiejÅ› osoby go otrzymuje. Obok osób naprawdÄ™ zagrożonych, z prawa tego zaczÄ™li korzystać także ci, którzy w ten sposób chcÄ… siÄ™ po prostu zemÅ›cić na swoim sÄ…siedzie (bardzo wiele spraw) czy innej osobie. I otrzymujÄ… je „na żądanie” bez żadnego najmniejszego chociażby sprawdzania przez sÄ…d, czy ten Intervention Order ma prawdziwe uzasadnienie. Wystarczy np. powiedzieć, że pan X. powiedziaÅ‚, że mnie zabije czy podpali mój dom. Starczy w Internecie zobaczyć co pisze siÄ™ o Intervention Order w Australii, komu i za co jest przyznawany i jakie sÄ… tego czÄ™sto smutne skutki. A zachÄ™tÄ… dla osób starajÄ…cych siÄ™ o Intervention Order jest to, że te sprawy sÄ…dowe nic nie kosztujÄ… (kosztujÄ… podatników) i jak je przegrajÄ… to też ich nic nie kosztuje. Czy to nie kretynizm? I to gdzie, niby w demokratycznej i praworzÄ…dnej Australii!
A wynik tego jest taki, że, jak siÄ™ dowiadujemy z najwiÄ™kszego dziennika wydawanego w Melbourne, w 2011 roku byÅ‚o wydanych w Wiktorii (na 5 mln mieszkaÅ„ców) aż 9236 Intervention Order (700 wiÄ™cej niż w poprzednim roku) i że w trakcie przewodu sÄ…dowego ponad poÅ‚owa spraw przeciwko oskarżonym o stalking zostaÅ‚a przez sÄ…d odrzucona z braku udowodnienia winy – przedstawienia dowodów na postawiony zarzut (Alex White „Call to fine court pests” Sunday Herald Sun 29.4.2012, str. 17).

PowracajÄ…c do meritum, w uzasadnieniu swoim ci panowie napisali, że red. Marian KaÅ‚uski w swoich tekstach w „KWORUM” na ponad 150 stron (naprawdÄ™ to tylko na 30 stron!), ostatnim z datÄ… 5 marca 2012 roku, nazwaÅ‚ ich: mordercami, chuliganami, zÅ‚odziejami, komunistami oraz groziÅ‚ przelewem ich krwi. I przez to czujÄ… siÄ™ zagrożeni.

PragnÄ™ podkreÅ›lić, że w GI „KWORUM” sÄ… ciÄ…gle dostÄ™pne dla każdego wszystkie teksty red. Mariana KaÅ‚uskiego na temat Polskiego OÅ›rodka w Albion. Nikt nie znajdzie tam potwierdzenia tego, że nazwaÅ‚ on te osoby: mordercami, chuliganami, zÅ‚odziejami, komunistami oraz że groziÅ‚ przelewem ich krwi. Także nieprawdÄ… jest, że swoje teksty o OÅ›rodku zamieszczaÅ‚ w „KWORUM” do 5 marca 2012 roku. Ostatni jego tekst ma datÄ™ 21 grudnia 2011 roku. NapisaÅ‚ w nim o wyborach do zarzÄ…du OÅ›rodka i przestaÅ‚ od tej pory w ogóle pisać na temat OÅ›rodka. No, ale gdyby to powiedziano w sÄ…dzie, to wówczas może pracownik sÄ…du zwróciÅ‚ by im uwagÄ™, że oskarżanie o stalking jest raczej nieuzasadnione.

Oskarżyciele wyraźnie zażądali od sÄ…du, aby red. Marian KaÅ‚uski nie miaÅ‚ NIGDY prawa pisać w „KWORUM” i gdzie indziej cokolwiek o nich i OÅ›rodku!

Jest to dla mnie tym bardziej bulwersujące i niezrozumiałe, że pracownik sądu spełnił te żądania, wiedząc o tym, że te osoby są działaczami społecznymi i że tym panom prawdopodobnie nie chodzi o nic innego jak tylko o zamknięcie ust, krytykującemu ich poczynania, p. Marianowi Kałuskiemu.

Z tego co wiem, na przesłuchaniu sądowym 21 czerwca 2012 roku, adwokat (barrister) oskarżycieli zasugerował red. Kałuskiemu i p. Bastein pogodzenie się na tej zasadzie, że oni wycofają sprawę w zamian za zobowiązanie, że nigdy o nich nic nie będą pisać i nie będą chodzić w ogóle do Ośrodka w Albion.

Red. Kałuski i p. Bastein odrzucili taką propozycję ugody i podczas przesłuchania powiedzieli sędziemu, że chcą walczyć, aby udowodnić swoją niewinność. Sędzia nakazał przetłumaczenie oskarżycielom wszystkich dokumentów (150 stron, co zapewne kosztowało wiele tysięcy dolarów!) wyznaczył sprawę na 19 lipca 2012 roku i powiedział, że może ona się ciągnąć 2-3 dni.

Red. KaÅ‚uski przygotowaÅ‚ swojÄ… obszernÄ… mowÄ™ obroÅ„czÄ…, którÄ… mi przysÅ‚aÅ‚. OceniÅ‚em jÄ… za bardzo dobrÄ… i obaj wierzyliÅ›my, że sprawiedliwość bÄ™dzie po naszej stronie. W imieniu Redakcji GI „KWORUM” 28 maja 2012 roku wysÅ‚aÅ‚em red. KaÅ‚uskiemu list po angielsku zatytuÅ‚owany „To whom it may concern”, w którym stwierdziÅ‚em pod przysiÄ™gÄ…, że red. Marian KaÅ‚uski nie pisaÅ‚ niczego na Å‚amach GI „KWORUM” pod pseudonimem, że wszystko co napisaÅ‚ byÅ‚o podpisane jego imieniem i nazwiskiem. Å»e przypisywanie mu przez oskarżycieli autorstwa wszystkich komentarzy pod Jego listem otwartym jest oskarżeniem bez żadnego pokrycia w dowodach, mówiÄ…c delikatnie, niesamowitÄ… gÅ‚upotÄ… i podÅ‚oÅ›ciÄ… ze strony oskarżycieli.

Niestety, kiedy przyszło do rozprawy 19 lipca 2012 roku, to na samym początku oskarżyciele poprosili sędziego o przełożenie sprawy, gdyż oni nie są do niej jeszcze przygotowani. Sędzia jakoś dziwnie poszedł im na rękę i sprawa została odłożona aż do 12 grudnia 2012 roku.

W miÄ™dzyczasie, zarzÄ…d Polskiego OÅ›rodka w Albion nie czekajÄ…c na wyrok sÄ…du, 26 czerwca 2012 roku poinformowaÅ‚ red. Mariana KaÅ‚uskiego, że zostaÅ‚ wyrzucony z organizacji – skreÅ›lony z listy czÅ‚onków, ignorujÄ…c fakt, że jest on czÅ‚onkiem honorowym OÅ›rodka. Wystawiony 15 marca 2012 roku red. KaÅ‚uskiemu Intervention Order zabraniaÅ‚ mu zbliżać siÄ™ do jego oskarżycieli na odlegÅ‚ość 200 m i mieć jakikolwiek kontakt z nimi. Tymczasem w liÅ›cie do red. KaÅ‚uskiego napisano, że jeÅ›li siÄ™ chce odwoÅ‚ać od tej decyzji zarzÄ…du, to ma siÄ™ stawić w OÅ›rodku 12 lipca 2012 roku. Gdyby poszedÅ‚ do OÅ›rodka tego dnia, to zÅ‚amaÅ‚ by Intervention Order, za co grozi kara 29 314 dolarów albo 2 lata wiÄ™zienia (może na to liczono?!), a jak nie przyjdzie „no to jesteÅ›my górÄ… – zaÅ‚atwiliÅ›my go”: Wyrzucenie staÅ‚o siÄ™ prawomocne.

Czy naprawdę stało się prawomocne? Czy coś niemoralnego może być prawomocne?! Myślę, że nie w Australii i wierzę, że red. Kałuski będzie walczył z tą wyjątkowo niską moralnie decyzją zarządu. Powinien także walczyć o zapłatę za pracę wykonaną dla Ośrodka. Przykre w tym wszystkim jest to, że takie zachowanie się toleruje, czy wręcz popiera kapelan Ośrodka, ks. Józef Migacz TChr.

JednoczeÅ›nie także red. KaÅ‚uski nie spaÅ‚. WidzÄ…c sprawÄ™ jako jawny zamach na wolność sÅ‚owa i na jego prawa czÅ‚owieka postanowiÅ‚ walczyć z tym bublem prawnym i ze sposobem prowadzenia jego sprawy. ProwadziÅ‚ korespondencjÄ™ z firmÄ… adwokackÄ… oskarżycieli Taylor and Preston, m.in. skarżąc siÄ™ na zachowanie pierwszego barristera (adwokata majÄ…cego w Australii prawo wystÄ™pować w wyższych sÄ…dach: list z 3.7.2012; dlatego na sprawie sÄ…dowej 12 grudnia zjawiÅ‚ siÄ™ ich nowy barrister); obszernÄ… korespondencjÄ™ z Legal Services Commissioner; z wiktoriaÅ„skim Ministerstwem SprawiedliwoÅ›ci – Department of Justice; i samym sÄ…dem w Sunshine, wysyÅ‚ajÄ…c 8.11.2012 do jego administratora list wymownie zatytuÅ‚owany: „I accuse...” – Oskarżam). Wiem, że sprawa na tym siÄ™ nie koÅ„czy.

PrzyszedÅ‚ dzieÅ„ rozprawy – 12 grudnia 2012 roku. Red. KaÅ‚uski przyszedÅ‚ na niÄ… z uzupeÅ‚nionÄ… swojÄ… mowÄ… obroÅ„czÄ… i wierzyÅ‚, że dziÄ™ki niej wygra sprawÄ™, tym bardziej, że strona oskarżajÄ…ca nie wykonaÅ‚a polecenia sÄ…du przetÅ‚umaczenia wszystkich dowodów „przestÄ™pstwa” red. KaÅ‚uskiego i p. Robeta Bastiena. PrzetÅ‚umaczono tylko to, co byÅ‚o im na rÄ™kÄ™. A jak sÄ™dzia może wydać sprawiedliwy czy jakikolwiek wyrok w jakiejÅ› sprawie, jeÅ›li zna tylko jednÄ… stronÄ™ medalu? Poza tym, z tego co wiem, tÅ‚umaczenie byÅ‚o poniżej krytyki i czÄ™sto zmieniaÅ‚o sens zdaÅ„ (!), co czarno na biaÅ‚ym zostaÅ‚o udowodnione.

Oskarżyciele na rozprawÄ™ przyprowadzili ze sobÄ… nowego barristera, który, jak mówi red. KaÅ‚uski, wyglÄ…daÅ‚ na barristera - poważnie i groźnie, a przy tym zachowywaÅ‚ siÄ™ bardzo taktownie. To nie wróżyÅ‚o nic dobrego. Adwokat KaÅ‚uskiego, który nie wystÄ™powaÅ‚ w sÄ…dzie (znajomy żony red. KaÅ‚uskiego, która jest sÄ™dziÄ… pokoju – Justice of the Peace), gdyż red. KaÅ‚uski postanowiÅ‚ nie wydać na tÄ™ sprawÄ™ ani jednego centa, bo, wg niego, nie byÅ‚a ona tego warta, powiedziaÅ‚ mu, że jeÅ›li bÄ™dÄ… mieli barristera to ma jedynie 50/50 szansy na wygranie sprawy, gdyż barrister to taki adwokat, który za grube pieniÄ…dze podejmuje siÄ™ wygrać sprawÄ™, która jest w zasadzie nie do wygrania i bardzo czÄ™sto wygrywa. ZnajÄ… oni dobrze prawo i wyjÅ›cia awaryjne (loopholes) i przez to wiedzÄ…, jak np. ze zwykÅ‚ego kryminalisty zrobić Bogu ducha winnÄ… owieczkÄ™. To przez nich powstaÅ‚o powiedzenie: „Prawo za pieniÄ…dze jest jak pÅ‚ot: żmija zawsze siÄ™ przeÅ›liźnie, a tygrys zawsze przeskoczy”.

Oczywiście dla pp. Kałuskiego i Bastiena najlepiej było by wygrać sprawę. Przegrana, nawet niczym nie uzasadniona prawnie, byłaby moralną klęską. Red. Kałuski i p. Bastien liczyli do końca na to, że oskarżyciele wycofają się ze sprawy (co umożliwiało im prawo), której teoretycznie nie mogli wygrać, co niezbicie potwierdza mowa obrończa red. Kałuskiego. Zamiast tego oskarżyciele przyszli z barristerem.

Co więcej, tak red. Kałuski jak i p. Bastein przyszli na rozprawę bardzo chorzy (13 grudnia, czyli następnego dnia obaj znaleźli się w szpitalu poważnie chorzy, co potwierdzić mogą dane ze szpitala, red. Kałuski już o 6.30 rano), a sędzia powiedział na początku, że rozprawa toczyć się będzie 2-3 dni. Zaistniała obawa, że któryś z nich nie będzie mógł uczestniczyć drugiego czy trzeciego dnia w rozprawie i wówczas sędzia przesunie ponownie termin sprawy o dalsze 5 miesięcy. Taka perspektywa nie była dla nich do zaakceptowania z wielu ważnych powodów. Przede wszystkim ograniczała ich prawa obywatelskie i człowieka na dalsze pięć miesięcy, no i mimo wszystko kosztowała ich dużo nerwów. Dlatego kiedy przed sprawą berrister oskarżycieli powiedział im po co tu przyszedł (że wbrew faktom przyszedł tu wygrać) i zaproponował ugodę, to ją przyjęli, tym bardziej, że nie dostali żadnej pomocy od tych, w obronie których stanęli. To na pewno bardzo ich obu zniechęciło do sprawy. Toteż dalszą walkę z zarządem Ośrodka red. Kałuski uznał za walkę z wiatrakami, mówiąc, że sam swoją głową muru nie przebije. Ugoda przywróciła im wszystkie inne prawa, jednak zabrania pisania czegokolwiek o oskarżycielach i Ośrodku przez cały rok.

Red. Kałuski ten warunek przyjął, gdyż, uważa że teraz inni niech powalczą o to (może z większym sukcesem), o czym pisał w swym Liście otwartym, a poza tym, jak mówi, nie należy do ludzi mściwych. Jednak nie myśli rezygnować z dalszej walki z tym bublem prawnym i o wolność słowa i opinii w Australii. Bowiem jakim państwem stanie się Australia, jeśli nie będzie można krytykować polityków, działaczy społecznych czy kogokolwiek. Będzie to nowy Związek Sowiecki!

PragnÄ™ podkreÅ›lić, że red. Marian KaÅ‚uski w tej walce może liczyć na peÅ‚ne poparcie GI „KWORUM”. Bo w dzisiejszej globalnej wiosce zamordyzm w Australii szybko przeszczepi siÄ™ gdzie indziej. Także do Polski, gdzie wolność sÅ‚owa jest już dzisiaj poważnie zagrożona.

To tyle, na razie w tej bulwersującej sprawie. Zapewne będzie ciąg dalszy, bo nie może być tak, żeby osoby, działające publicznie nie podlegały krytyce opozycji. Wolność słowa jest fundamentem wolności i demokracji. Dlatego jest uznawana jako standard norm cywilizacyjnych. I nie może być inaczej.

Wolność sÅ‚owa jest uwzglÄ™dniona w pierwszej na Å›wiecie konstytucji - w Konstytucji Stanów Zjednoczonych Ameryki z 1789 roku, w tzw. Karcie Praw Stanów Zjednoczonych (United States Bill of Rights) z 1791 roku, która zagwarantowaÅ‚a WSZYSTKIM Amerykanom podstawowe swobody i wolnoÅ›ci obywatelskie, w tym prawo do wÅ‚asnoÅ›ci prywatnej, wolnoÅ›ci wyznania i sumienia oraz prasy: „Obywatele nie powinni być pozbawiani prawa ani podlegać ograniczaniu prawa do wolnoÅ›ci sÅ‚owa, do pisania i publikowania swoich opinii; a wolność prasy, która jest bastionem wolnoÅ›ci, musi być nienaruszalna”.

Trzecia Sesja Ogólnego Zgromadzenia Organizacji Narodów Zjednoczonych, obradujÄ…ca w Paryżu, uchwaliÅ‚a 10 grudnia 1948 roku jednomyÅ›lnie PowszechnÄ… DeklaracjÄ™ Praw CzÅ‚owieka. Dokument ten stanowi niewÄ…tpliwie jedno z najwiÄ™kszych i najtrwalszych osiÄ…gnięć ONZ. ArtykuÅ‚ 19 tej Deklaracji stanowi że: „Każdy czÅ‚owiek ma prawo wolnoÅ›ci opinii i wyrażania jej; prawo to obejmuje swobodÄ™ posiadania niezależnej opinii, poszukiwania, otrzymywania i rozpowszechniania informacji i poglÄ…dów wszelkimi Å›rodkami, bez wzglÄ™du na granice”.

Niestety, nie wszyscy ludzie, a przede wszystkim politycy w wielu krajach świata byli i są skłonni przyjąć do wiadomości Artykuł 19 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Politycy, a także często tzw. działacze społeczni czy ludzie mający coś na sumieniu nie lubią jak dziennikarze są dociekliwi, jak krytykują ich politykę czy działalność.

W Polsce wolność sÅ‚owa jest ograniczona miÄ™dzy innymi przez KonstytucjÄ™ Rzeczypospolitej Polskiej: ArtykuÅ‚y 13, 196, 212 par. 1, 216 par. 1, 256 i 257 oraz Kodeks Karny, który zabrania publicznego „znieważania” (szerokie pojÄ™cie tego sÅ‚owa!) czyli de facto krytykowania prezydenta, premiera oraz innych konstytucyjnych organów RP, co jest nie do pomyÅ›lenia np. w Stanach Zjednoczonych czy w Australii, gdzie np. czÄ™sto bardzo niewybredne karykatury prezydenta, premiera czy polityków sÄ… na porzÄ…dku dziennym w prasie tych paÅ„stw.

OczywiÅ›cie nie chodzi tu o kryminalne pomówienie czy zniesÅ‚awienie. Każdy ma prawo do obrony wÅ‚asnej czci i godnoÅ›ci. Niestety to prawo jest bardzo czÄ™sto nadużywane przez rzekomych „pokrzywdzonych”. I znowu chodzi tu głównie o polityków i tzw. dziaÅ‚aczy spoÅ‚ecznych (nie chodzi tu o porzÄ…dnych i zasÅ‚użonych dziaÅ‚aczach spoÅ‚ecznych).

Australia jest dużo bardziej demokratycznym państwem niż Polska. Jednak w jej Konstytucji nie jest zagwarantowana wolność słowa. A że w żadnym państwie nie brak pieniaczy, więc sądy australijskie są zawalone sprawami o rzekome pomówienie i zniesławienie. A sprawy wygrywają zazwyczaj ci, którzy mają gruby portfel, których stać na bardzo dobrych adwokatów (berristerów), gdyż bardzo często prawo stanowią właśnie pieniądze oraz to kim jesteś. Z prasy australijskiej można się dowiedzieć, że wielu polityków australijskich dorabia w ten sposób do swoich i tak bardzo, bardzo hojnych zarobków. Otrzymują często odszkodowania powyżej 100 tys. dolarów.
Na nieszczęście polityków i tzw. działaczy społecznych oraz innych cwaniaczków pojawił się Internet, a w nim gazety i różne strony internetowe. Wolność słowa wybuchła w Internecie siłą stu, a może nawet tysiąca wulkanów Krakatau. Drukowana prasa nie dawała takiej możliwości. A dzisiaj w Internecie może pisać każdy kto chce i co chce - na każdy dowolny temat.

PrzeraziÅ‚o to polityków, tzw. dziaÅ‚aczy spoÅ‚ecznych oraz różne ciemne typy. ZaczÄ™li zastanawiać siÄ™ nad tym jak naÅ‚ożyć cenzurÄ™ na Internet. No i wymyÅ›lili to i owo. Australia, niestety, należy do grona takich paÅ„stw jak np. Egipt, Malezja, Sri Lanka, Erytrea, którym daleko do standardów demokracji, w których Internet jest pod nadzorem policyjnym. Tak jest zaklasyfikowana Australia przez organizacjÄ™ miÄ™dzynarodowÄ… Reporterzy bez Granic (Reporters Without Borders) za propozycjÄ™ obecnego federalnego ministra komunikacji i technologii elektronicznej Stephena Conroy’a przeÅ›wietlania (cenzurowania) internetu, za którÄ… spotkaÅ‚ siÄ™ z ostrÄ… krytykÄ…, do tego stopnia, że w 2009 roku zostaÅ‚ nazwany „Internetowym Å‚ajdakiem roku” („Internet villain of the year”) na dorocznej, 11-tej z rzÄ™du, imprezie Internet Industry Award w Wielkiej Brytanii (Wikipedia.en: Stephen Conroy). Wikileaks ujawniÅ‚ (19.3.2009), że australijski Office of Film and Literature Classification, który cenzoruje Internet, nie tylko kontrolowaÅ‚ dzieciÄ™cÄ… pornografiÄ™ i legalnÄ… pornografiÄ™ czy hazardowe grupy, ale także strony internetowe zwiÄ…zane z chrzeÅ›cijaÅ„stwem, a nawet strony należące do jednego biura podróży, jakiegoÅ› dentysty i obroÅ„ców zwierzÄ…t. A tego nie można inaczej nazwać jak obrzydliwÄ… inwigilacjÄ… i próbÄ… cenzurowania Internetu.

Znawcy tematu twierdzą, że ogólnie w Australii odczuwa się wyraźną niechęć polityków i szeregu grup społecznych, tzw. działaczy społecznych i różnych ciemnych typów do Internetu. Wszyscy oni zapewne boją się PRAWDY i tego, że któregoś dnia i oni będą jej ofiarami, no bo przecież nikt z nas nie jest bez winy (Pan Jezus). Stąd niechęć do Internetu stała się także chorobą australijskiego wymiaru sprawiedliwości.

Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za uwagę
Zbigniew Skowroński


................................................................................................................................


Szanowny Panie Redaktorze,

Dziękuję za zainteresowanie się sprawą panującego bezprawia w Wiktorii (Australii) i za obiecane poparcie w mojej i p. Roberta Bastiena walce o wolność słowa i prawo do zrzeszania się.

Gwarantuje nam to demokracja australijska i Powszechna Deklaracja Praw Człowieka (paragrafy 19 i 20) Organizacji Narodów Zjednoczonych z 1948 roku, której sygnatariuszem od 1948 roku jest... Australia.

Pomimo tego mamy takich „mÄ…drych” polityków, którzy na grandÄ™ chcÄ… uszczęśliwić wszystkich, czyli także różnych Å‚ajdaków. No bo równe prawa wedÅ‚ug nich powinny przysÅ‚ugiwać wszystkim, a wiÄ™c także różnym Å‚ajdakom, zboczeÅ„com, a nawet kryminalistom (kryminaliÅ›ci majÄ… wiÄ™cej praw niż porzÄ…dni ludzie chodzÄ…cy na wolnoÅ›ci). Prym w tym „uszczęśliwianiu” narodu dzierży lewacka Partia Pracy (Labor Party), która bÄ™dÄ…c wówczas u wÅ‚adzy uchwaliÅ‚a bubel prawny Personal Safety Intervention Orders Act 2010, który chroniÄ…c jednych ma jednoczeÅ›nie LEGALNIE krzywdzić innych. Tak, aby Å‚ajdacy czuli siÄ™ dobrze. Å»eby także i oni czuli siÄ™ „wartoÅ›ciowymi” obywatelami Australii i żeby, Boże broÅ„, nikt nie interesowaÅ‚ siÄ™ ich dziaÅ‚alnoÅ›ciÄ….

Czyż może być coś bardziej kretyńskiego?!

Grubo ponad połowa osób (a było to grubo ponad 5000 na 9236 osób!), które otrzymały od sądów w Wiktorii Intervention Order w 2011 roku została przez sąd uniewinniona ze stawianych im zarzutów przez łajdaków.

Australia chwali się (do znudzenia!!!), z tego, że zgodnie z jej prawem człowiek jest niewinny, dopóki sąd nie udowodni mu winy. Tymczasem Intervention Order z góry, a więc przed wyrokiem sądowym!, czyni z NIEWINNYCH jak się później okazuje osób zwykłych kryminalistów, odbierając im na wiele miesięcy podstawowe prawa człowieka.

Bezwstydnie i bez żadnych konsekwencji akt „prawny” Parlamentu Wiktorii depcze australijskÄ… demokracjÄ™ i podpisanÄ… przez AustraliÄ™ PowszechnÄ… DeklaracjÄ™ Praw CzÅ‚owieka.

Są Polacy skrzywdzeni przez kretynów z Parlamentu wiktoriańskiego, przez to ich łajdackie prawo, które przez to, że jest łajdackie jest bezprawiem. Więcej jest zwykłym aktem kryminalnym, gdyż prawdziwa sprawiedliwość nie może krzywdzić NIEWINNE osoby!

Mam naprawdę szeroki plan akcji przeciwko temu bezprawiu. Nie podam tu szczegółów, ale ta sprawa nie ominie prezesa rady ministrów Australii, premiera Wiktorii, federalnego i wiktoriańskiego ministra sprawiedliwości, będzie poruszona w parlamencie federalnym i stanowym, będzie w to wciągnięta Human Rights Commission, Stowarzyszenie Dziennikarzy, Freedom of Speech, odpowiednia instytucja Organizacji Narodów Zjednoczonych, itd.

Jednak najwięcej mnie boli, jako katolika, zachowanie się w tej sprawie ks. Józefa Migacza TChr. Człowiek ten musi się zdecydować czy chce służyć Bogu czy szatanowi. Bo jednocześnie żaden kapłan Chrystusa, który nakazuje nam miłować bliźniego, nie może przysłowiowo świecić Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek i okazywać wprost zwierzęcą nienawiść do drugiego człowieka, do drugiego kapłana polskiego (tylko dlatego, że on jest lepszym kapłanem od niego!). Podniosła mnie na duchu wiadomość, że działalność ks. Migacza została ostro skrytykowana na zebraniu członków Polskiego Ośrodka w Albion w grudniu 2012 roku.

Pozdrawiam,
Marian Kałuski
25 stycznia 2013 r.




...............................................................................................................................
UWAGA:
Ze względów prawnych komentarze do powyższego tekstu będą publikowane tylko takie, w których autorzy będą pisać o sprawie bezosobowo (bez podawania nazwisk), jak również nie będą zmuszali do odpowiedzi pp. Kałuskiego i Bastiena, gdyż oni są pozbawieni przez sąd możliwości pisania na ten temat.

..............................................................................................................................