Dodano: 01.12.14 - 22:11 | Dział: Głos Polonii

Wstyd mi za was Warszawiacy


Wypowiedź zawarta w tytule, autorstwa jednego z internautów, jest mocna, ale jakże prawdziwa. Takie właśnie odczucie nieodparcie pojawia się w chwili po usłyszeniu wyników drugiej tury wyborów na stanowisko prezydenta Warszawy. Wynika z nich, że po raz trzeci walkę z kandydatem zgłoszonym przez PiS wygrała Hanna Gronkiewicz-Waltz. Rozgoryczenie, zaskoczenie, a przed wszystkim wstyd właśnie odczuwa, jak sądzę, wielu Polaków, nie tylko w kraju, ale i na emigracji.

Warszawą, stolicą Polski, nadal, przez kolejne cztery lata zarządzać będzie osoba wielokrotnie skompromitowana, korzystająca jednak z niezwykle silnego poparcia rządzącej, jedynie słusznej partii i zaprzyjaźniona z obecną premier - E.Kopacz. Tak zdecydowali warszawiacy. Według sondażu Ipsos Gronkiewicz-Waltz dostała 56.8 procent głosów; jej konkurenta Jacka Sasina (PiS) poparło 43.2 procent warszawiaków, przy frekwencji wyborczej 41procent. Okazuje się więc, że grubo ponad połowa osób uprawnionych do głosowania w Warszawie nie poszła na wybory, a z ogólnej sumy głosujących, większość wybrała dotychczasową prezydent.

Koleżanka pani Hanny, premier Kopacz reagując radośnie na wiadomość o zwycięstwie zawołała: "Haniu, ludzie w Warszawie dzięki Tobie będą szczęśliwsi". Niewątpliwie będą, głównie ci z PO-wskim sercem i hierarchią wartości, ci, którzy umiłowali gejowską tęczę na Placu Zbawiciela, pomnik wyzwolicieli naszego narodu - radzieckich żołnierzy na Placu Wileńskim, stale przeciekające, najdroższe w Europie metro, niebywałe korki w mieście, wciąż drożejącą komunikację, zamykane szkoły.

Długa jest lista przewinień nowej-starej prezydent Warszawy. Wyśmiewana była wielokrotnie, krytykowana również. Mówiono o niej "chytra baba z ratusza" kiedy to w maju 2013 roku zgotowała awanturę strażnikowi wilanowskich ogrodów, nie chcąc zapłacić pięciu złotych za wejście. Do znanych jej "numerów" należy też brak zielonego pojęcia o cenie 20-minutowego biletu na przejazd komunikacją miejską. To jednak tylko detale. Najbardziej Hanna Gronkiewicz-Waltz wsławiła się stałymi manipulacjami w sprawie przeniesienia pomnika wdzięczności z warszawskiej Pragi na cmentarz radzieckich żołnierzy, bo pomimo licznych interwencji mieszkańców dzielnicy, w nieskończoność odkłada decyzję. Pamiętny jest również zdecydowany jej sprzeciw na propozycję postawienia na Krakowskim Przedmieściu pomnika upamiętniającego ofiary Tragedii Smoleńskiej, a także przyzwolenie poprzez brak reakcji na akty zbezczeszczania Krzyża i na atakowanie ludzi modlących się przed Pałacem Prezydenckim w pierwszych dniach po katastrofie w kwietniu 2010 roku.

Wszystko to doprowadziło w Warszawie do prób przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska, do którego jednak nie doszło wskutek zbyt niskiej frekwencji. Oddano w nim 343.732 głosy, a byłoby ono ważne, gdyby wzięło w nim udział co najmniej 389.430 osób. Zabrakło marnych 40-tu tysięcy. Dodać należy, że wielką akcję zniechęcającą do wzięcia udziału w referendum podjęli ówczesny premier Tusk, obecny prezydent Komorowski, a także sprzedajne rządowe kanały radia i telewizji polskiej. Nic nie dało wówczas, w październiku minionego roku, zgłoszenie do stołecznej prokuratury domniemanego przestępstwa popełnionego przez prezydent Warszawy, jakim było nieinformowanie warszawiaków w obwieszczeniach o referendum w sprawie jej odwołania. Prokuratura bardzo szybko, bo jeszcze w grudniu 2013 roku umorzyła sprawę.

W swoim czasie głośno było w Warszawie o bardzo wysokich nagrodach przyznawanych urzędnikom warszawskiego ratusza przez jego gospodynię. W marcu 2013 roku wydano ponoć na ten cel 43 miliony złotych. Sumy te zbulwersowały przeciętnego zjadacza chleba w Warszawie, kiedy dopytywana o nie pani prezydent wyjaśniła, że są to "nagrody za dobrą pracę".

Niedawno tygodnik "wSieci" w artykule "Ukradziona kamienica" dokładnie opisał aferę, której wątpliwą bohaterką jest obecna prezydent Warszawy. Redaktor Marek Pyza ujawnia w nim fakt bezprawnego przejęcia przez rodzinę Hanny Gronkiewicz-Waltz kamienicy w Warszawie. Pisze m.in." Z dokumentów, do których dotarliśmy, wynika nie tylko to, że kamienica, jakiej część przed kilkoma laty trafiła w ręce męża prezydent Warszawy, została ukradziona prawowitym właścicielom". Dziennikarz podaje też całą historię niezgodnego, jego zdaniem, nabycia przez rodzinę Waltzów kamienicy w centrum Warszawy. I choć sprawa ta wypłynęła niedawno, jednak znów w ostatecznym rachunku nie zaważyła ani na "nieposzlakowanej" opinii Hanny Gronkiewicz-Waltz, ani na końcowym wyniku wczorajszych wyborów.

Niedawno też, to właśnie prezydent Warszawy odwołała ze stanowiska profesora Bogdana Chazana, pomimo petycji z poparciem zgłoszonej przez prawie 142 tysiące osób. Nawiasem mówiąc petycję tę podpisywano także w Australii.

W świetle powyższych faktów można się zastanawiać, ile jeszcze razy, jak często Polacy w Warszawie pozwolą na plucie im w twarz? Jak długo jeszcze dadzą się bezprzykładnie okradać, manipulować, oszukiwać? Jak długo nie będą w większości reagować na kompletne ignorowanie ich opinii jako obywateli i mieszkańców stołecznego miasta Polski?

Ktoś w kraju może zapytać: a co to wszystko obchodzi Polaków, którzy nie mieszkają w Warszawie, nie mieszkają nawet w Polsce, są na emigracji? Otóż odpowiadam: obchodzi i to bardzo, bo to właśnie w mojej Warszawie się urodziłam, w mojej Warszawie chodziłam do szkoły i na Uniwersytet, w mojej Warszawie urodzili się moi rodzice i dziadkowie. Tam, na Cmentarzu Bródnowskim są Ich groby.

Tam, w mojej Warszawie, wielokrotnie demonstrowałam, odwiedzałam w więzieniach pojmanych przez komunę przyjaciół, pracowałam w podziemiu i ukrywałam się przed SB. Tam, byłam wożona milicyjną suką przez miasto.

Każdego roku, kiedy do mojej Warszawy wracam, z prawdziwym bólem patrzę na pijaków na ulicach, słucham wulgarnych słów młodzieży, z niepokojem przyglądam się uzbrojonym oddziałom policji patrolującej miasto, bo przypominają mi one stan wojenny.

I właśnie dlatego czytając o wynikach ostatnich wyborów w Warszawie, odczułam za warszawiaków wstyd.

Cóż, wstyd ludzka rzecz. Można go odczuwać, lub można nie odczuwać nic.

Monika Wiench
Melbourne