Dodano: 14.12.14 - 8:33 | Dział: W kręgu wydarzeń

Nie podpalili Polski


Kompromitacja Platformy Antyobywatelskiej stała się faktem, na nic zaklęcia, szczucie, groźby i jątrzenia, blisko stutysięczny, pokojowy Marsz w obronie demokracji i wolności mediów przeszedł Traktem Królewskim w Warszawie i nikomu, nawet przysłowiowy włos z głowy nie spadł. W końcu mamy demokrację a w demokracji tak jest, że jak ktoś nie jest zadowolony z czegoś, to zgłasza odpowiednim władzom chęć przemaszerowania i idzie, po prostu idzie i krzyczy, że mu się nie podoba jakiś ktoś czy też coś, co ktoś wymyślił i wprowadził w życie. Czy to takie dziwne? Tak, to było bardzo dziwne dla rządzącej koalicji. I co ważne, potwierdziła się reguła z takich demonstracji, że jak policja nie prowokuje, to jest spokój. Na Marszu policjanci byli prawie niewidoczni, w seledynowych kamizelkach, w bezpiecznej odległości, gotowi do pomocy i w większości kobiety. Tym razem nie było rozkazu, aby prowokować zamieszki.

Znamienne, że oto 13 grudnia, w 33 rocznicę wybuchu wojny jaruzelskiej, po 25 latach demokracji okrągłostołowej, partia, która 8 lat temu, będąc w opozycji, demonstrowała na ulicach Warszawy niechęć do rządzących, wręcz nawoływała do przemocy i obywatelskiego nieposłuszeństwa a na plakatach premier Kaczyński miał zawiązaną pętlę wokół szyi, dziś ma czelność krytykować Prawo i Sprawiedliwość, że chce manifestować, wręcz zabrania demonstrowania, twierdząc, że kto jest przeciwko władzy ten chce podpalić Polskę.

Skądś ja to znam, tak jakoś brzmi znajomo. No tak, początek lat osiemdziesiątych, okres I Solidarności, pamiętam doskonale, jak zachłysnęliśmy się wolnością, po mrocznych dekadach sowieckiego ustroju. Przeżyliśmy 15 miesięcy przedziwnej wolności. W tym okresie powstało wiele wspaniałych filmów i seriali a Jan Pietrzak mógł wykrzyczeć całą prawdę o minionych czasach bezpośrednio na ulicy a raczej na dzisiejszym Rondzie Dmowskiego, zablokowanym wówczas przez autobusy i tramwaje, podczas słynnego strajku w Warszawie.

Nie każdy przewidywał rychły koniec tej sielanki. Chodziliśmy po ulicach zamroczeni, jak po szybkich haustach szampana, tworzyliśmy, może nieudolnie, ale skutecznie, nowy ład społeczny i zręby nowego państwa demokratycznego. Potwierdziło się to, że Polak potrafi, jak tylko poczuje wiatr w żagle. Dziś dowiadujemy się, że Jaruzelski z Kiszczakiem zaraz po podpisaniu porozumień sierpniowych już przygotowywali stan wojenny. Ten perfidny plan był przygotowywany cały czas, a negocjacje a potem porozumienia, to stek kłamstw i gęby pełne frazesów.

Naiwność? Brak doświadczenia? Może i tak, ale trudno było zachować zimną krew i przewidzieć, że to wszystko gra, że to zdrada w naszych szeregach i podzielenie się łupami. Perfidia i zakłamanie przez cały czas, aż w końcu zatroskany o naszą przyszłość Jaruzelski, zaczął bełkotać o podpalaniu Polski o chaosie, i że trzeba zaprowadzić porządek. Znam wiele osób, które wówczas mówiły, że to dobrze, że wojskowi zrobią porządek, że mamy do wojska zaufanie. Tak to wszystko skrzętnie wyreżyserowano, że cała wina spadła na NSZZ Solidarność, że kartki na żywność, korupcja, zadłużenie państwa, agonia w służbie zdrowia to przez liczne protesty i strajki. Bo władza chce dobrze, tylko ekstrema dąży do konfrontacji.

Nie chcę porównywać tych czasów do dzisiejszych, bo to się nie da, dziś żyjemy w innej konfiguracji, ale analogie jakieś są. Platforma Antyobywatelska od 2005 roku (po przegranych wyborach) uknuła chytry plan, najpierw zdobycia władzy a później utrzymania jej na zawsze. I to świetnie zrealizowała. Tu właśnie jest ta analogia i nasuwa się podejrzenie, że skorzystała z doświadczenia junty Jaruzelskiego. Bo jakże można inaczej myśleć, skoro Jerzy Urban publicznie przed wyborami oświadczył, że będzie głosował na PO. Niektórzy żartowali, że głosuje na PO bo na PZPR już nie może.
I najgorsze jest to, że nikt z tamtej strony nie zaprotestowaÅ‚, nie skrytykowaÅ‚, nie obÅ›miaÅ‚. Historia zatoczyÅ‚a koÅ‚o. DziÅ› na Marszu JarosÅ‚aw KaczyÅ„ski powiedziaÅ‚, że „musimy tylko zrzucić z pleców naszego narodu worek kamieni, którym jest obecna wÅ‚adza. I potrafimy to uczynić”.
I ma rację, tylko jak to uczynić bezpiecznie, aby te kamienie, spadając nie połamały nam nóg.

Zbigniew Skowroński
Fot.: KWORUM