Dodano: 07.08.16 - 11:32 | Dział: Opowiadania

WINA I KARA


Mieszkanie wydawało się jak z innej epoki. Młody mężczyzna rozglądał się po ścianach, bo najlepiej można poznać osobowość gospodarza, gdy przyjrzy się wnikliwie pokojowi, w którym ten pracuje. Ciężkie meble stylizowane na epokę wiktoriańską sprawiały wrażenie miłej solidności. Z obrazu na ścianie przyglądał mu się frasobliwie Chrystus. Starsza kobieta w fartuszku weszła cicho do pokoju i postawiła przed mężczyznami tacę z parującymi filiżankami.
- Dziękuję, Halinko - gospodarz zwrócił się do niej grzecznie. Młodzieniec wiedział, że żona starego sędziego nie żyje, więc musiała być to gosposia. A sądząc z tonu jego głosu, pewnie łączyły ich stosunki ściśle formalne. Kobieta ukłoniła się nieznacznie i bez słowa opuściła pokój.
- To o co chciaÅ‚by pan zapytać, panie … - twarz starego mężczyzny spięła siÄ™ w poszukiwaniu sÅ‚owa.
- Byciński, Bożydar Byciński - przyszedł mu szybko z pomocą młodzieniec ubrany w elegancką marynarkę - chodzi o ten proces, w którym pan orzekał kilka lat temu, może pan sobie przypomina, rozmawialiśmy o tym przez telefon.
- Bożydar - powtórzył staruszek jakby dźwięk imienia jego gościa sprawił mu przyjemność - oczywiście, przypominam sobie, bo taką sprawę trudno zapomnieć, chodzi panu o ten proces, w którym młoda kobieta oskarżyła matkę i lekarzy o zabicie jej rodzeństwa.
- Dokładnie tak, panie sędzio - podchwycił elegant - czy może mi pan opowiedzieć coś więcej o tej przedziwnej sprawie?
- Cóż - sędzia zamyślił się, a jego oczy znieruchomiały na chwilę - wtedy niejedną noc spędziłem na rozmyślaniach. Ta młoda kobieta była naprawdę zdeterminowana, nie sposób jej było przekonać.
- O co właściwie oskarżyła matkę i lekarzy ? - reporter zaczął coś notować w swoim małym zeszyciku.
- O zabójstwo - staruszek nie uśmiechał się już, jakby ciężar wspomnień zrzucony już kiedyś z barków spadł na nie znowu i przygniótł boleśnie - oskarżyła ich o zabicie jej brata i dwóch sióstr.
- Ale jak to możliwe, skoro dostępne dane przeczą, aby ta dziewczyna miała rodzeństwo?
- I to jest właśnie najdziwniejsze, panie redaktorze - sędzia sięgnął po filiżankę, po czym wsypał do niej łyżeczkę cukru. Ręka drżała mu przy tym odrobinę - ona wtedy twierdziła, że w czasie zabiegu in vitro, dzięki któremu przyszła na świat, w łonie jej matki byli jeszcze jej brat i dwie siostry. Potem, gdy okazało się, że jej matka chce tylko jej, tamte dzieci zostały usunięte w procesie nazywanym... - sędzia zmarszczył brwi, chcąc usilnie przypomnieć sobie naukowy termin.
- Aborcja redukcyjna * - przyszedł mu z pomocą młodzieniec.
- Dokładnie - staruszek wyciągnął do przodu palec - dziękuję. Więc proszę sobie wyobrazić, że ta młoda kobieta oskarżyła swoją własną matkę i lekarzy biorących udział w in vitro o trzykrotne zabójstwo i zażądała dożywocia dla wszystkich.
- I co pan wtedy zrobił? - oczy młodzieńca płonęły a wyposażona w długopis ręka wywijała energicznie po zeszycie.
- Umorzyłem sprawę - gospodarz odpowiedział cicho - według prawa usunięte zarodki nie były ludźmi, więc nie mogłem przyjąć sprawy na wokandę.
- A jak pan na to patrzy teraz, po latach? - redaktor przerwał pisanie, bo coś zaniepokoiło go w twarzy staruszka.
- Myślę... - sędzia zamilkł na chwilę, po czym spojrzał nieruchomymi, zmęczonymi oczami w otwartą przed nim księgę wspomnień. Nagle otrząsnął się z tego i dodał :
- Myślę, że ona miała rację, a ja się myliłem. Zabito wtedy trzy niewinne istoty, a ja nie miałem w sobie tyle sił, aby doprowadzić do skazania winnych tej zbrodni.
Reporter spojrzał na swoje zapiski i uświadomił sobie, że traci czas. Żadne czasopismo nie puści czegoś takiego. Może jakieś katolickie. Sędzia nie zważając na cień zakłopotania błąkający się w oczach młodzieńca dodał jeszcze po chwili:
- Bo, widzi pan, Bóg mnie postawił na stanowisku sędziego, abym bronił ludzkiego życia i karał tych, którzy na to życie nastają. Ja mogłem wtedy zmienić bieg historii, choć sąd wyższej instancji zapewne i tak skasowałby mój wyrok. Człowiek ma w swoim życiu tylko raz taką okazję. Porzucić wszystko i pójść za Nim. Ja ją wtedy zmarnowałam. Nie obroniłem dzieci, stanąłem po stronie przeżartego ludzką pychą prawa. Po stronie głupców na ministerialnych stołkach.
- Ależ, panie sędzio - zająknął się młodzieniec szukając usprawiedliwienia dla starego człowieka, a może dla siebie.
- Wie pan, co to jest? - sędzia pokazał mu plik dokumentów leżących na stole przy cukiernicy.
Reporter nie odpowiedział. Było mu przykro, gdy dotarło do niego, że on, jako sędzia też oddaliłby tę sprawę. Było mu przykro, że on także był tak bardzo słaby. Że i dla niego prawo ludzkie było ważniejsze od Boskiego.
- To wyniki moich badań - dodał staruszek - rak. Bóg wydał wyrok na mnie. Woła mnie, abym stanął na ławie oskarżonych. Tam, po stronie Nieba będą stały dzieci, których nie uratowałem od śmierci z rąk lekarzy i matek. Będą wyciągały do mnie swoje malutkie dłonie, które ktoś poćwiartował, bo ja się przestraszyłem, że runie moja sędziowska kariera. Tak staniemy wszyscy. Teraz ja, potem tamci lekarze.
Elegant milczał. Smutek przeradzał się w jego umyśle w gniew.
Stary zdziwaczały tetryk chrzani farmazony - pomyślał, by złapać równowagę i wyprostować odrobinę naruszony moralny kręgosłup.
- Człowiek przed śmiercią widzi więcej - sędzia zajrzał do wnętrza filiżanki po czym odstawił wystygłą herbatę, jakby dostrzegł tam to, czego oczekiwał - Tamci dostali swoje odroczenia wyroków. Ale ten proces ruszy wkrótce po raz drugi tam, gdzie nie będzie go śledzić telewizja. I zapadnią wyroki skazujące, przy których mój rak jest tylko śmieszną błahostką.
- Dziękuję panu, panie sędzio za pouczający wykład - młodzieniec podniósł się i wyciągnął rękę przez stół.
- Niech pan nie zmarnuje swojej szansy - powiedział staruszek, starając się spojrzeć w jego umykające na boki oczy. Dziewczyna młodego reportera była umówiona na aborcję za tydzień.
Czyżby stary coś wiedział?
- Drugiej mieć pan już nie będzie - sędzia dokończył zdanie i ciężko opadł w fotel.


* Z uwagi na wszczepianie wiÄ™kszej liczby dzieci do jamy macicy w procesie in vitro, aby zwiÄ™kszyć szansÄ™ rozwoju ciąży, w przypadku sytuacji, gdy implantacja udaÅ‚a siÄ™ dla wiÄ™kszej niż oczekiwano liczby dzieci, dokonywane jest zabicie „nadplanowych” dzieci.


Andrzej Chodacki
Strona autorska


Autor opowiadania: Andrzej Chodacki
Urodzony w 31.05.1970 roku. Z powoÅ‚ania mąż i ojciec, z zawodu lekarz. Pisze prozÄ™ i poezjÄ™, a także fotografuje. Laureat kilkudziesiÄ™ciu konkursów literackich. Jego opowiadania byÅ‚y drukowane miÄ™dzy innymi w Wydawnictwie My Book w Szczecinie, MiesiÄ™czniku Literackim Akant w Bydgoszczy, Kwartalniku Literackim Horyzonty, w Półroczniku literackim „Inter-. Literatura–Krytyka–Kultura”, oraz w wielu czasopismach polonijnych na caÅ‚ym Å›wiecie. W 2012 roku wydaÅ‚ debiutanckÄ… książkÄ™ z poezjÄ… i fotografiÄ… pt.„ Pejzaże tÄ™sknoty”. W 2013 roku wydaÅ‚ cykl opowiadaÅ„ pt. „ OpowieÅ›ci ze Å›wiata”. W 2014 roku wydaÅ‚ kolejny cykl opowiadaÅ„ pt „ WyczekujÄ…c dnia”.
W 2015 roku jego najnowsza powieść pt „ Doktor SeliaÅ„ski” zostaÅ‚a przetÅ‚umaczona na jÄ™zyk ukraiÅ„ski. Od 2015 roku czÅ‚onek Unii Polskich Pisarzy Lekarzy


Od Redakcji: Opowiadania Andrzeja Chodackiego można również znaleźć w dziale:Na każdy temat.