Dodano: 05.08.17 - 17:44 | Dział: Krótko, celnie i na temat...

Zdrajcy


Szanowni Państwo!

Historia Polski zarejestrowała pokaźną ilość zdrajców. Najczęstszymi beneficjantami ich działań byli i są nasi odwieczni wrogowie - Niemcy i Rosjanie, czyhający konsekwentnie od wieków na naszą suwerenność. Jak to się jednak dzieje, że na złą sławę najbardziej zasłużyli ci prorosyjscy? Najpierw trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, co zdrajca spodziewa się otrzymać w zamian za zdradę? Na pewno jakieś wymierne dobra, ale co prócz pieniędzy może zyskać? Uznanie? Czyje? Szmalcownik donoszący w czasie wojny na gestapo nie spodziewał się podziwu, co najwyżej, we własnym mniemaniu, uchodził za „człowieka zaradnego”. Zgoła inną pozycję miał ubek mordujący Polaków na zlecenie NKWD. Dzieci, które zabijał, były przecież wrogami rewolucji!

No dobrze, ale podczas rozbiorów nie było jeszcze sowietów, a zdrajcy prorosyjscy byli, i to jacy! Racja, ale była już, i nadal jest, „rosyjska dusza”. Nikt jej podobno nie rozumie, no może z wyjątkiem specjalistów od fanatyzmu.

Współcześni zdrajcy ojczyzny tak zeszli na skundlone psy, że bez najmniejszej żenady żebrzą u Niemców i Sorosa o interwencję oraz pieniądze w imię „demokracji i wolności”. Ta wolność może rzeczywiście zostać odebrana łajdakom wszelkiej maści działającym pod patronatem agentów wrogich nam państw. Odsunięcie od władzy polskiego rządu w kraju to ich priorytet, bo tylko to gwarantuje gangsterom, złodziejom oraz paserom bezkarność i dalsze nas grabienie. Agenci rosyjscy też zaczynają tracić wpływy, szczują więc zaciekle. Zgodnie z rosyjską perfidią obwiniając patriotów o działanie na rzecz Putina, którego inni jego agenci wychwalają jak mogą.

Małgorzata Todd
www.mtodd.pl
Lub http://sklep.mtodd.pl

KOMENTARZ DO FELIETONU

Ad. Po co to komu? 30/2017 (319)

Szanowna Pani Małgorzato,

Tak, ten TELEFON Pani Merkelowej do naszego Prezydenta jest mocno intrygujący. To poniekąd dowód poszlakowy na to, że antydemokratyczna opozycja w Polsce, zwana niekiedy totalną, skwapliwie wykonuje dyspozycje płynące z europejskiego ośrodka, życzącego naszemu krajowi wszystkiego dobrego na drodze destrukcji. Taki czterdziestopięciominutowy TELEFON od tak ważnej persony – to przecież powód (do pochwalenia się przed opinią publiczną) na to, że jednak w Europie z nami się liczą, czemu opozycja usilnie zaprzecza. Jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności strona prezydencka tego faktu zbytnio nie nagłaśniała. Enigmatyczne stwierdzenie, że to były gratulacje Pani Merkelowej w związku ze Szczytem, jakoś mało są przekonywujące, zważywszy, że owe gratulacje były wyjątkowo czasowo rozbudowane. Opozycja również tego faktu nie nagłaśniała, by ludek polski nie pokojarzył dwóch zdarzeń po sobie następujących: telefon Pani Merkelowej i weta Prezydenta.

Ciekawa jest również sekwencja wydarzeń w ostatnim czasie: 1. inicjatywa polskiego rządu skonsolidowania państw Europy środkowej omawiana podczas Szczytu Trójprzymierza w Warszawie, uderzająca wyraźnie w interesy Berlina, 2. wizyta Donalda Trumpa w Polsce i Jego poparcie dla tej inicjatywy, 3. wyjątkowo rozbudowany sprzeciw „obywatelski” jak na możliwości totalnej opozycji w odpowiedzi na ustawy uderzające w żywotne interesy skostniałej korporacji prawniczej, 4 weto Prezydenta. Najwyraźniej w oczach Berlina Polska mocno przesadziła z pomysłem tworzenia jakiejś niezależnej struktury w Europie środkowej. Według decydentów UE (patrz Niemiec) ten pomysł trzeba szybko zneutralizować, a jedynym sposobem na to jest wysadzenie w powietrze obecnej ekipy rządzącej poprzez „oddolną rewolucję” w obronie demokracji, praworządności, obrony wartości europejskich i innych ble, ble, ble (opcje do wyboru). Ten scenariusz to jeden z dwóch wariantów jaki świat przerabia już od wielu lat w relacjach między słabymi państwami a państwami hegemonami. Pierwszy wariant – hegemon wspiera w słabych państwach elity rządzące byle były mu podległe, nawet gdy tworzą krwawe zamordystyczne reżimy trzymające swój lud za przysłowiowy pysk (i wówczas brak demokracji w tych krajach hegemonowi zupełnie nie przeszkadza). Drugi wariant - gdy jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności np. poprzez wybory, wyłoni się ekipa rządząca mająca ambicje wyzwolić swoje państwo z owej podległości, trzeba ją zwyczajnie spacyfikować – najlepiej robiąc w tym państwie „oddolną rewolucję” w obronie demokracji, wartości, nieprzestrzegania praw człowieka i innych ble, ble, ble i wszystko wraca do normy. Tak to przebiegało podczas tzw. wiosny arabskiej. Tam uzasadnienie powstania „rewolucji” tym ble, ble, ble było stosunkowo łatwe, bo faktycznie demokracji w tych państwach nie było. Ale kto powiedział, że demokracja w tych krajach jest czymś dobrym (Teraz skutki wdrażania demokracji w tym rejonie czyli powstania totalnego chaosu Europa odczuwa na własnej skórze w postaci masowego napływu uchodźców). Podobny scenariusz ma być zrealizowany w Polsce, tyle tylko, że jest pewien problem – jesteśmy państwem demokratycznym. Więc trzeba udowodnić całemu światu, że tak nie jest. Czy to trudne zadanie? Chyba nie, bo jeżeli „wciśnięto” światowej opinii publicznej informację, że Polacy w czasie okupacji ich kraju tworzyli i obsługiwali obozy koncentracyjne, by więzić w nich własnych obywateli (że też nie wpadli na ten pomysł wcześniej i musieli z nim czekać aż do wkroczenia Niemców), to można już chyba „wcisnąć” dokładnie wszystko. To kwestia metodycznej i konsekwentnej propagandy. Myślę, że obecna ekipa rządząca zdaje sobie z tego sprawę i dlatego z taką ostrożnością podchodzi do wszelkiego rodzaju prowokacji nie chcąc dostarczyć UE (patrz Niemcom) amunicji. Ale czy nasz polski ludek zdaje sobie sprawę o co w tym wszystkim chodzi i jak liczna jego część będzie dawała się podpuścić by tworzyć kolejną „rewolucję” w imię ble, ble, ble (by potem, że zacytuję „wieszcza”, obudzić się z ręką w nocniku) – tego nie wiem.

Serdecznie Panią pozdrawiam – Ewa Działa-Szczepańczyk

........................................


Powieść w odcinkach

Małgorzata Todd
WOJNA WRON


Odcinek 20

Kamila przygotowywała dla siebie i szwagierki poranną kawę zbożową nieudolnie udającą prawdziwą. Herbatę oszczędzały, bo zdobycie jej było coraz trudniejsze. Zamierzała zrobić jakieś kanapki, zanim Alina się obudzi, ale najpierw trzeba gdzieś pochować te kartki z adresami, które zebrała w mieszkaniu Łabrockich. Wyjmując je z dziurawej kieszeni miała nadzieję, że żadnej nie zgubiła. Zanim schowa kartki w skrytce za zlewozmywakiem powinna je przejrzeć, żeby widzieć gdzie kogo szukać. Pierwsza była karteczka od Marcina. Po co ją jej wręczył skoro i tak powiedział, że będzie u cioci Marysi? Rzeczywiście nie był to adres tylko cytat: „czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie” – cały Marcin. Przejrzała pozostałe kartki i umieściła w schowku.
W chwilę później stało się to, co stać się musiało. Dwaj uzbrojeni milicjanci zapukali do drzwi. Po wylegitymowaniu Kamili zawieźli ją na osławiony komisariat przy Wilczej.
– Gdzie ukrywa się Szymon Wroński? – zapytał milicjant w mundurze kapitana.
W tym samym pokoju siedział jeszcze jeden funkcjonariusz przy biurku zwróconym w kierunku okna, zdawał się być zajęty innymi sprawami, niż przesłuchanie Kamili.
– Nie wiem – odparła. – Wszyscy wiedzą... Wiedzą, że ty wiesz!
– Jacy wszyscy?
– Wy, spiskowcy.
– Nie wiem, o kim pan mówi.
– Zastanów się dziewczyno, czy myślisz, że nie mamy informatorów wśród waszych?
– To ich pytajcie o Szymona.
– Pytam osobę, która zobowiązała się pośredniczyć między nim, a pozostałymi. Tak było?
Kamila przez moment zastanawiała się kto mógł być wtyką, ale zaraz przywołała się do porządku. Nie to przecież było teraz najważniejsze. Wybrnięcie z sytuacji, w której się znalazła wyglądało beznadziejnie. Milczała.
– Szkoda, że nie chcesz współpracować. Zaoszczędziłabyś kłopotów sobie i nam. Wiesz ile trudu wymaga ciągła obserwacja?
– Nie wiem – odparła uległym tonem.
– Nie męcz pani – odezwał się niespodziewanie ten drugi milicjant. – Widzisz przecież, że jest zmęczona i nie powie nam niczego, czego byśmy sami nie wiedzieli. Podpisz pani przepustkę. Kamila nie wierzyła własnym uszom. Dlaczego poszło tak łatwo? Czy kryła się za tym jakaś pułapka?
Po wyjściu Kamili siedzący przy oknie major przeciągnął się.
– Coś mi się zdaje, że ona nie jest z nami szczera – roześmiał się.
Kapitan zawtórował mu śmiechem.
– Też się tego obawiam. Co robimy?
– Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle – powiedział major.

CDN

.....................................................................................................
.....................................................................................................


Małgorzata Todd zaprasza na łamy kolejnego wydania KABARETU INTERNETOWEGO, gdzie możecie Państwo przeczytać i obejrzeć całość. A jest to wielka uczta dla ducha i kompendium wiedzy z wielu dziedzin życia, nie tylko POLITYKI: Apele, Petycje, Audiobooki, Ciekawe filmy na You Tube, Gościnne występy, Kącik Muzyczny, Zaułek Sztuki, Ogłoszenia ITD…

5 sierpnia 2017 r. | Nr 31/2016 (320)