Dodano: 14.08.17 - 23:07 | Dział: Felietony Jana Pietrzaka

Dyktatura jurystów


Trochę sobie urlopowałem, kiedy odbywał się tu pucz w obronie kasty sądowej. Puczołowaty Rzepliński ujawnił w blasku świec cel buntu: trzeba tak wszystko pozmieniać, żeby zostało po staremu. Śpiewałem o tego rodzaju filozofii, z początkiem lat 90., w rytmie reggae: „pytanie wraca z nową siłą: ile można zmieniać, żeby nic się nie zmieniło?”.



Na skutek moich drwin (przyznaję: nie tylko moich) w wielu dziedzinach sporo się pozmieniało, ale nie w wymiarze sprawiedliwości. Po dyktaturze komunistów, III RP zafundowała Polakom dyktaturę jurystów. Jak najprościej rozpoznać dyktaturę? Po bezkarności! Dyktator nic nie musi, wszystko może. Przykłady: sędzia, który skazał Mariusza Kamińskiego za jego walkę z korupcją, prokuratur chroniąca złodziei z Amber Gold, szajka prawników uczestnicząca w dzikim rozkradaniu kamienic.

Dyktator nie musi być jednoosobowy, w typie Stalina lub Putina. Może być Wojskową Radą Ocalenia (!) Narodowego lub korporacją sędziów, banksterów, gangsterów… itp. Dyktatorzy nienawidzą demokratycznych obyczajów. Np. w obecnym Sejmie nie są w stanie merytorycznie rozmawiać o żadnym problemie. Potrafią jedynie wyć, prowokować, obrażać, grozić...

Z podobnym zamiarem bojówka jurystów pojawiła się, a jakże, na pl. Krasińskich w rocznicę Powstania Warszawskiego. Mieli transparenty: „Wstyd”, „Warszawa zhańbiona”, „Są granice przyzwoitości” kierowane w ich mniemaniu przeciwko narodowcom, lecz w gruncie rzeczy dotyczące ich wspólniczki z Ratusza. To wielki wstyd, że osoba odpowiadająca za przestępstwa złodziei działek zasiada obok prezydenta RP i wygłasza fałszywe przemówienie w takim dniu. Pamięć powstańców została zhańbiona przez osobę rządzącą Warszawą. To ona wstawiła na listę świętości architektonicznych Pałac Stalina. Wiele lat nie chciała zrezygnować z pomnika „Czterech śpiących”. Nie życzy sobie Łuku Triumfalnego… Prawdę mówiąc, trochę się dziwię, że prezydent RP nie znalazł miejsca w innym sektorze i siedział obok takiej… Cóż, kwestia smaku, jak pisał wielki Herbert.

Jan Pietrzak
Tyg. Solidarność