Dodano: 10.11.17 - 16:30 | Dział: W kręgu wydarzeń

Biało-czerwona (Aktualizacja)





By miłość do Ojczyzny była dla nas odświętna i powszednia zarazem


Wywieszając rok temu flagę narodową z okazji Święta Niepodległości, zadałem sobie pytanie: Co chcę przez to wyrazić? W tym momencie mój wzrok padł na sąsiada, który robił dokładnie to samo co ja. Pozdrowiliśmy się uśmiechem i… już wiedziałem jak sobie odpowiedzieć na pytanie. Ten biało-czerwony materiał powiewający za moim oknem oznacza, że ja, mój sąsiad oraz miliony rodaków nad Wisłą i na całym świecie przynależymy do tego samego „rodu”. Łączy nas przyznawanie się do tej samej historii, języka, kultury, tradycji, rytuałów, symboli i wartości. Ta przynależność i przyznawanie się ma charakter dobrowolny. Jestem Polakiem nie tylko dlatego, że nim się urodziłem i zostałem tak wychowany. Jako dorosły i świadomy obywatel potwierdzam ten fakt własnym wyborem.

Mówi się, że patriotyzm to postawa szacunku i umiłowania swojej Ojczyzny. Jednak z drugiej strony – jako forma miłości – jest on również źródłem satysfakcji i spełnienia. Dzieje się tak, gdyż przeżywanie zakorzenienia w naszej wspólnocie narodowej daje poczucie bliskości. Sprawia, że wyraźniej dostrzegamy sens naszej codziennej pracy i wyrzeczeń. Mamy świadomość, że jako osoby, rodziny, społeczności lokalne, tworzymy elementy większej całości, która pozostanie nawet, gdy nas już tu nie będzie. Sprawia to radość i daje poczucie samorealizacji. Bo człowiek został tak skonstruowany, że bez wspólnoty żyć nie może.

Jeśli miedzy osobą, a wspólnotą coś jest „nie tak”, pojawia się poczucie zranienia i izolacji. Gorączkowo szuka się wówczas winnych (władza?, politycy?, niskie zarobki?). Ludzie przechodzą na pozycję malkontenctwa czy nawet wrogości. Podświadomie źle życzą rodakom, którym się w Ojczyźnie udaje, uwypuklają wszystko co „w tym kraju” nie wychodzi. To frustrująca sytuacja dla jednostki ale też dla wspólnoty. Dlatego jestem za pogodnym patriotyzmem, otwartym na innych.

Wspominałem już kiedyś, że na wiosnę tego roku powstał znakomity dokument Episkopatu Polski na temat patriotyzmu. Proponuje się tu patriotyzm relacji, przejawiający się w trosce o potrzeby ludzi, których Pan Bóg postawił na naszej drodze. Kluczową rolę odgrywają więzi rodzinne, w szkole, zakładzie pracy czy miejscu zamieszkania. Patriotyzm taki uwzględnia różnorodność narodowości i wyznania, unika pogardy i wywyższania się jednych nad drugich. Jego istotną cechą jest obywatelskość manifestująca się w pracy, uczestnictwie w społeczeństwie obywatelskim, trosce o ekologię, opłacaniu podatków, itd. Uzupełnieniem tego są tradycyjne przejawy patriotyzmu takie jak szacunek dla symboli narodowych, historii i tradycji.

Proponowane przez biskupów rozumienie patriotyzmu z ciekawością konfrontuję z zapisem świadomości Polaków, zawartym w badaniach. Okazuje się, że według CBOS (2016 r.) współczesny patriotyzm jest częściej niż kiedyś kojarzony z kibicowaniem, płaceniem podatków, gotowością do służby wojskowej oraz podejmowaniem aktywności dla społeczności lokalnej. Coraz więcej osób jest przekonanych, że przejawia się on w udziale w demokratycznych wyborach, rzetelnym wypełnianiu obowiązków zawodowych oraz poszanowaniu prawa. Sądzę, że to prawidłowe trendy i życzyłbym sobie może nawet mniej wzruszeń, a za to więcej czynów. Jak stwierdzają polscy biskupi prawdziwa miłość ojczyzny to nie tyle piękne, uroczyste deklaracje, ile praktyczna postawa, solidna troska i praca dla wspólnego dobra.

Tak rozumiany patriotyzm domaga się edukacji dzieci i przykładu ze strony dorosłych. Wspominam to w momencie, gdy niespełna miesiąc temu minęła okrągła 170. rocznica urodzin mistrza polskiego pióra i edukacji patriotycznej Władysława Bełzy. Wierszem, który potrafi dokończyć każdy Polak, powstałym kilkanaście lat przed odzyskaniem niepodległości (wyd. w 1900r.), pozwolę sobie zakończyć moje wywody. Życzę z okazji 11 listopada 2017 r., by miłość do Ojczyzny była dla nas odświętna i powszednia zarazem, a także prosta jak wiara dziecka.

Kto ty jesteś?
– Polak mały.
Jaki znak twój?
– Orzeł biały.
Gdzie ty mieszkasz?
– Między swemi.
W jakim kraju?
– W polskiej ziemi.
Czem ta ziemia?
– Mą Ojczyzną.
Czem zdobyta?
– Krwią i blizną.
Czy ją kochasz?
– Kocham szczerze.
I w co wierzysz?
– W Polskę wierzę.
Coś ty dla niej?
– Wdzięczne dziecię.
Coś jej winien?
– Oddać życie.


Antoni Szymański, senator RP
Tyg. Niedziela

....................................................................

MARSZ NIEPODLEGŁOŚCI - WARSZAWA 2017

"My chcemy Boga", pod takim hasłem przeszedł dziś ulicami Warszawy po raz ósmy już, Marsz Niepodległości. Według Policji maszerowało, z ronda Dmowskiego, Alejami Jerozolimskimi na błonia Stadionu Narodowego około 60 tys. polskich patriotów. Wydawało się, że grubo więcej. Nie zanotowano za to żadnych incydentów, policjantów też nie było widać. Mając jeszcze w pamięci Marsze sprzed 2015 roku, wszyscy dziwią się, jak to możliwe, że trzeci Marsz z rzędu i spokój. Nudy... telewizje komercyjne nie mają co pokazywać, nikt się nie bije, wozy policyjne nie polewają wodą, brak pałowania, nic nie płonie (oprócz biało-czerwonych rac), kostka brukowa pozostała tam gdzie powinna być - niesłychane. Nawet dziś, na co zwróciłem uwagę, nie zainstalowano kamer telewizyjnych na wysięgnikach. Nudy... a wystarczyło tylko by przestała rządzić Platforma Obywatelska z PSL-em i wszystko się zmieniło. Potwierdziło się to, o czym pisałem we wcześniejszych relacjach z Marszów, że te wszystkie zadymy to była czysta prowokacja ówczesnych władz, włącznie z warszawskimi.
Dziś było bardzo patriotycznie, choć aura mało zachęcająca do aktywności na wolnym powietrzu.
Poniżej fotorelacja z Marszu Niepodległości 2017.

Zbigniew Skowroński
FOTO: - KWORUM