Dodano: 10.07.18 - 23:23 | Dział: Kworum poetów

Stan opłakany (Lech Galicki)





Statek powietrzny w chmur nieba smolnym mgłą oceanie,
wietrzne góry falami otchłań wsysają niespodzianie.
Tak w ciszy głębi tnie gromem z nieba jasnym opisanie,
na mapach i radarach nie ma go w opłakanym stanie.

Kto wiedzie go, silniki nie pracujÄ…,
czy żyje ktoś, załoga lub pasażerowie,
we mgle nie ma nic, cienie siÄ™ tylko snujÄ…,
wybuch, podstęp, tego się nikt nie dowie.

Dokoła jak świetliki, krwawe i przerażone oczy,
nagłości zaskoczenie, strzęp bezczasu jak rdza już toczy,
a jednostajny szum oddaje swe znużenie,
istotom, które były ostało się milczenie.

Nie dotknie ziemi nigdy w swym strasznym zawiedzeniu,
skazano go na kurs w nieczułym zapomnieniu,
lot wieczny nigdy z nakazu nie ustanie,
pancernych brzóz rosyjskich pobrzmiewa rozchybotanie.

Kwietniowy wciąż poranek spalony ciągle parzy,
łzy słone wyparowały a smolny bólu snop wypalił dziury w Polski twarzy,
mgła dobywa się z piwnicy lasu,
załgany zejścia krąg na prawdy opar nie ma czasu.

Zapis miał być, gdzieś zapisany na kartce z notatnika,
zatomizowany wrak, a co jest prawdÄ…, spalony obraz znika,
kwiaty niezłożone także jak słowa uroczyste w zgliszczach spalone,
Katyń, pamięci świętej wzloty w proch rozproszone.

Spójrzcie na niebo dzieci, tam samolot leciał i zniknął w katastrofy mroku,
ludzie w nim tacy jak my byli pobożni, nie ma ich, a duchem w przestrzeniach niebiańskich ciągle istniejący,
samolot jak krzyż uderzony gromem nienawiścią płonącym,
dnia dziesiÄ…tego, czwartego miesiÄ…ca, dwa tysiÄ…ce dziesiÄ…tego roku,
o nim pamiętać trzeba, to tajemnica, on jak Sumienia Wrak Latający


Lech Galicki