Dodano: 31.08.18 - 21:09 | Dział: Zakamarki historii

Zdziwienie





Czy warto pamiętać, kto kogo napadł 1 września 1939 roku? Kto był bohaterem, kto ofiarą, kto zbrodniarzem, kto tchórzem, kto kolaborantem?

MyÅ›li wielu z nas 1 wrzeÅ›nia skupiajÄ… siÄ™ wokół Westerplatte, wokół obroÅ„ców Poczty Polskiej w GdaÅ„sku, a także tysiÄ™cy Polaków z Pomorza GdaÅ„skiego, rozstrzelanych za przywiÄ…zanie do ojczyzny w PiaÅ›nicy, zamÄ™czonych w obozie Stutthof. SkupiajÄ… siÄ™ wokół pytania postawionego przez francuskiego kolaboranta Hitlera: „Czy warto umierać za GdaÅ„sk” (czyli – za PolskÄ™)? DziÅ› to pytanie ma inny ksztaÅ‚t: czy warto pamiÄ™tać, kto kogo napadÅ‚ 1 wrzeÅ›nia 1939 roku? Kto byÅ‚ bohaterem, kto ofiarÄ…, kto zbrodniarzem, kto tchórzem, kto kolaborantem? To jest także pytanie o to, czy Polska, o którÄ… niewÄ…tpliwie chodziÅ‚o w 1939 roku – i napastnikom, którzy chcieli jÄ… zniszczyć, i obroÅ„com, którzy chcieli jÄ… ocalić – ma dla nas dzisiaj jakieÅ› znaczenie?

TkwiÅ‚y mocno w mej gÅ‚owie te pytania, kiedy odwiedzaÅ‚em w 2010 roku gdaÅ„ski cmentarz na Srebrzysku i groby Anny Walentynowicz oraz Arkadiusza Rybickiego. MyÅ›laÅ‚em wtedy, że groby bohaterów polskiej niepodlegÅ‚oÅ›ci, ale i uniwersalnej historii walki o ludzkÄ… wolność i godność sÄ… odpowiedziÄ… na moje pytania. Oni, a raczej wszyscy bohaterowie Grudnia ’70, współtwórcy SolidarnoÅ›ci, zaÅ›wiadczyli, że warto żyć dla Polski, walczyć o niÄ… i o niej pamiÄ™tać. SÄ… także symbolami polskoÅ›ci GdaÅ„ska – odnowionej przez takie poÅ›wiÄ™cenie, przez ich ofiarÄ™. Odnowionej również przez pracÄ™ przy odbudowie tego piÄ™knego miasta po jego caÅ‚kowitym zniszczeniu przez sowieckich „wyzwolicieli”. To byÅ‚a praca m.in. tysiÄ™cy Polaków, którzy przybyli do tego miasta z WileÅ„szczyzny, zza Bugu, wypÄ™dzeni ze swoich rodzinnych domów wojnÄ… rozpÄ™tanÄ… przez Hitlera i Stalina.

Z niepokojem ożyÅ‚y moje pytania, kiedy czytaÅ‚em nowe informacje o polityce historycznej wÅ‚odarzy GdaÅ„ska. Kiedy dowiedziaÅ‚em siÄ™ o wprowadzeniu nazwy „Rondo Graniczne Wolne Miasto GdaÅ„sk – Rzeczpospolita Polska”, pomyÅ›laÅ‚em: przecież tylu ludzi walczyÅ‚o i tylu zginęło, żeby GdaÅ„sk byÅ‚ znowu PolskÄ…, a nie sztucznym tworem brytyjskiego polityka, który nie wiedziaÅ‚, gdzie na mapie leży Pomorze. Kiedy prezydent Adamowicz zdecydowaÅ‚ siÄ™ za 68 tys. zÅ‚ przywrócić na bramie Stoczni GdaÅ„skiej imiÄ™ Lenina, pomyÅ›laÅ‚em o tych, którzy walczyli i ginÄ™li po to, by GdaÅ„sk i caÅ‚a Polska nie byÅ‚y już imperium Lenina. A kiedy zobaczyÅ‚em, jak telewizja TVN z triumfem pokazuje tabliczki z nazwÄ… ulicy Anny Walentynowicz wyrzucane na Å›mietnik – bo tego domagali siÄ™ wÅ‚odarze GdaÅ„ska – pomyÅ›laÅ‚em: jak to możliwe? Symbol SolidarnoÅ›ci, walki o wolność i godność uciskanych, na pewno najbardziej rozpoznawalna na Å›wiecie, po Marii SkÅ‚odowskiej i s. Faustynie, kobieta z Polski – nie zasÅ‚uguje na ulicÄ™ w swoim mieÅ›cie? WÅ‚odarze GdaÅ„ska obronili – przeciwko pamiÄ™ci najwiÄ™kszej z gdaÅ„szczanek – starego patrona ulicy. SprawdziÅ‚em, kto to. Może zasÅ‚użyÅ‚ siÄ™ miastu albo Polsce? Patronem tym jest Józef Wasowski, czÅ‚onek kolaboranckiej KRN, dyrektor departamentu w zainstalowanym przez Stalina Ministerstwie Informacji i Propagandy, prodziekan WydziaÅ‚u Dziennikarstwa w Akademii Nauk Politycznych – akademii peerelowskiego kÅ‚amstwa. ZmarÅ‚ już w 1947 roku, odznaczony przez Bieruta za zasÅ‚ugi Krzyżem Komandorskim z GwiazdÄ… Orderu Odrodzenia Polski. Nie dostaÅ‚ swojej ulicy w GdaÅ„sku za to, że byÅ‚ ojcem Jerzego, twórcy uwielbianego przez tylu z nas Kabaretu Starszych Panów – ale za to, że byÅ‚ pierwszym przewodniczÄ…cym Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. „To rzeczywiÅ›cie chichot historii” – pomyÅ›laÅ‚em. W mieÅ›cie zniszczonym w 90 proc. przez sowieckich „wyzwolicieli”, w którym zgwaÅ‚cili dziesiÄ…tki tysiÄ™cy kobiet, przewodniczÄ…cy przyjaźni z gwaÅ‚cicielami ma ulicÄ™ i jest uważany za bardziej godnego, by jÄ… mieć, od Anny Solidarność. Nie dziwiÅ‚em siÄ™ już, kiedy usÅ‚yszaÅ‚em, że prezydent GdaÅ„ska odmawia prawa udziaÅ‚u żoÅ‚nierzom Wojska Polskiego w uroczystoÅ›ci na Westerplatte, by potem, Å‚askawie, dopuÅ›cić ich jednak do tego miejsca – w „wolnym mieÅ›cie GdaÅ„sku”.

Może dziwiÄ… siÄ™ temu wszystkiemu cienie gdaÅ„szczan – tych, których wymordowali w nocy z 12 na 13 listopada 1308 roku Krzyżacy. Albo tych, którzy zdecydowali siÄ™ za wszelkÄ… cenÄ™ wyzwolić z krzyżackiego jarzma i poÅ‚Ä…czyć z KoronÄ… PolskÄ… w 1454 roku. Albo tych z wielu pokoleÅ„, którzy ze zwiÄ…zku z PolskÄ… zbudowali swoje bogactwo, dumÄ™ i potÄ™gÄ™. Tych, którzy w 1734 roku stali siÄ™ – z wÅ‚asnej woli – ostatnimi obroÅ„cami polskiej niepodlegÅ‚oÅ›ci, zabieranej przez RosjÄ™ – i bronili przez 145 dni majestatu Rzeczypospolitej przed wojskami carycy. Albo tych, którzy na wieść o przymusowym – po drugim rozbiorze – oderwaniu od Polski i przyÅ‚Ä…czeniu do Prus przywdziali na dÅ‚ugie tygodnie żaÅ‚obÄ™? DziwiÄ… siÄ™ na pewno cienie tych, którzy zginÄ™li w PiaÅ›nicy, w Sztutowie, w obronie Poczty GdaÅ„skiej, w obronie Westerplatte, i tych, którzy zginÄ™li skoszeni seriÄ… w Grudniu ’70, bo byli groźni dla partii Lenina… Ale kto by siÄ™ przejmowaÅ‚ cieniami?•

ANDRZEJ NOWAK
Gość Niedzielny