Dodano: 31.10.18 - 22:20 | Dział: Głos Polonii

MilczÄ…ce groby


Każdego roku powracam tam, gdzie pozostały lasy i łąki, gdzie drzewa szumią nie dla mnie już. Tam ma Ojczyzna rozkołysana falami Wisły, szczytami Tatr. Tam jest najpiękniej i tak radośnie, choć groby rozniósł złowrogi wiatr.
Ale jesienią wszystko się zmienia, gdy złote liście z drzew opadają. Tam rude sady grają na wietrze melodie, którą nucił mi dziad. Nasza historia pisała pieśni o losach ludzi w tajgę zesłanych. Kiedy bicz wisiał nam nad głowami z lochów dochodził wolności śpiew. Zaborca srogi napełniał cele i łyżkę strawy przynosił kat, a naród cierpiał na własnej ziemi.
Oczy zamknÄ…Å‚ na krzywdy Å›wiat... UpadaÅ‚ naród wciąż na kolana, choć wyprostować nie raz siÄ™ chciaÅ‚, bagnet nad gÅ‚owÄ… mu nie pozwalaÅ‚. MijaÅ‚y lata, ran przybywaÅ‚o, okowy nadal rÄ™ce Å›ciskaÅ‚y, a biedne matki uczyÅ‚y dzieci polskich pacierzy. Na bohatera rósÅ‚ Polak maÅ‚y i peÅ‚en trwogi powstawaÅ‚ z kolan, prostowaÅ‚ nogi. A matki na sztandarach wyszywaÅ‚y sÅ‚owa, które przetrwaÅ‚y te wszystkie niedole, a ptak na niebie wciąż zataczaÅ‚ koÅ‚a. Naród przez wieki klÄ™czaÅ‚ przed katem i milczaÅ‚ dÅ‚ugo, aż w pewnej chwili usÅ‚yszaÅ‚ hasÅ‚o – do boju bracia! ZbudziÅ‚ siÄ™ naród, otworzyÅ‚ usta po wielu latach strasznej niewoli. WykrzyczaÅ‚ wszystkie krzywdy i żale i to, co bardzo Polaka boli. WstaÅ‚ z kolan biedak i szedÅ‚ przed siebie torujÄ…c szablÄ… niepewnÄ… drogÄ™. GinÄ™li chÅ‚opi, znaczÄ…c krzyżami pola i lasy, każdy z nich liczyÅ‚ na lepsze czasy, na wolność, która byÅ‚a marzeniem…Åšmierć siaÅ‚a groby wybladÅ‚Ä… dÅ‚oniÄ…, a krew wsiÄ…kaÅ‚a w żyzne pagórki. PÅ‚akaÅ‚y matki tracÄ…ce synów, kwiaty na groby skÅ‚adaÅ‚y córki.
DziÅ›, kiedy jesieÅ„ opuszcza liÅ›cie i babie lato chwyta gaÅ‚Ä™zie, milczÄ…ce groby w ciszy usnęły. Pamięć czÅ‚owieka czÄ™sto zawodzi, maÅ‚o kto Å›piewa zwyciÄ™stwa pieÅ›ni i choć kolejna jesieÅ„ przechodzi - cisza zapada. MilczÄ… zegary i ludzkie usta, a kat przybiera znowu na sile. Przed nami droga krÄ™ta i pusta. Znów rosnÄ… krzyże nad mogiÅ‚ami tych, co o PolskÄ™ siÄ™ upomnieli, zamknÄ™li kaci krzyczÄ…ce usta… Echo nie milknie, powtarza strofy, które Å›piewali nasi ojcowie, historia uczy prawd o zwyciÄ™stwie, echo powtarza o wolnym sÅ‚owie. Nie ma powrotu z obranej drogi, nie trzeba miecza do pochwy chować, trzeba siÄ™ modlić i iść do przodu. Potrzeba PolskÄ™ znowu ratować.
Nie ma zwycięstwa, które jest łatwe, niech pieśni dziadów w bój nas prowadzą, niech błysną szable i niech sztandary wyszyte dłońmi umarłych matek wolność nam dadzą i spokój ducha.
Niech orzeł biały zatoczy koła na nieboskłonie, bo my nie gęsi - język swój mamy i tratwy kiedy Ojczyzna tonie. Dość zniewolenia, stańmy na nogi, podnieśmy dumne głowy do góry, upadnie wszystko, co narzucone i runą znowu potężne mury. Wrócą parobki na własną ziemię i będą piekli wspaniały chleb, nikt nam nie będzie stawiał warunków. A mury runą, opadną pęta, znowu zaświeci słońce na niebie i do lamusa władza przeklęta pójdzie na wieki.
Powróci mądrość przez Boga dana, uniesie głowę zmęczony ptak, nikt nie upadnie znów na kolana. Bo Polska nie jest folwarkiem władzy i Unia nie ma też do niej prawa, nie po to żołnierz bił się na frontach, nie po to w gruzy legła Warszawa.

Władysław Panasiuk
Chicago