Dodano: 17.01.19 - 22:41 | Dział: Zakamarki historii

Masakra na Radogoszczu





W styczniu 1945 r. w niemieckim więzieniu policyjnym na łódzkim Radogoszczu przetrzymywanych było ok. 1,5 tys. Polaków. W związku ze zbliżaniem się frontu wschodniego dowódca SS i Policji w Kraju Warty i Generalnym Gubernatorstwie Wilhelm Koppe (który po wojnie zmienił nazwisko i został szefem fabryki czekolady w RFN) wydał decyzję, aby wymordować polskich więźniów. W efekcie powyższego w nocy z 17 na 18 stycznia 1945 r. Niemcy przystąpili do masakry Polaków. Budynek więzienia podpalono, a następnie wysadzono. Przeżyło zaledwie 30 osób.

W listopadzie 1939 roku, niedługo po tym jak Niemcy przejęli kontrolę nad Łodzią, na terenie fabryki włókienniczej Michała Glazera na Radogoszczu utworzono tzw. obóz przejściowy. Jego powstanie związane było z masowymi aresztowaniami, jakich Niemcy dokonali w Łodzi i okręgu łódzkim jesienią 1939 roku w ramach tzw. Intelligenzaktion (aresztowania i eksterminacja objęły głównie inteligencję oraz znanych działaczy społeczno-politycznych i gospodarczych).

Z dniem 1 lipca 1940 r. obóz przejściowy został przez Niemców przekształcony w "Rozszerzone Więzienie Policyjne, Radogoszcz". Więźniów wysyłano stamtąd do innych więzień (Sieradz, Łęczyca lub Wieluń), obozów pracy karnej (najczęściej Ostrów Wielkopolski) lub obozów koncentracyjnych (Mauthausen-Gusen, Auschwitz, Dachau).

W związku ze zbliżaniem się frontu wschodniego Wilhelm Koppe - Wyższy Dowódca SS i Policji w Generalnym Gubernatorstwie – podjął następującą decyzję: więzienia takie jak na Radogoszczu mają być albo ewakuowane na zachód, albo wszyscy więźniowie mają być wymordowani. Komendant łódzkiego więzienia, porucznik policji Walter Pelzhausen, wybrał opcję eksterminacji. Początkowo więźniowie byli mordowani bagnetami i strzałami z pistoletów. Po kilkudziesięciu minutach rzezi część więźniów podjęła się czynnego oporu i rzuciła się na Niemców z cegłami i kawałkami desek. Zaskoczeni Niemcy wybiegli z budynku więzienia. Wówczas to została podjęta decyzja o podpaleniu więzienia. Budynek bardzo szybko cały stanął w ogniu. Na więźniów próbujących wydostać się z niego czekały kule oprawców. Spośród blisko 1500 więźniów ocalało około 30 osób.

- "Przybyliśmy na miejsce, gdy ciała zamordowanych nie przestały jeszcze dymić. Ogień już ustał, a czerwona cegła ruin straszyła z daleka. Setki zwłok ludzkich zalegały teren. Twarze ofiar zbrodni wykrzywione były okropnym bólem i zamarłym krzykiem grozy, a tych oczu nie zapomni nikt, kto patrzył wtedy na to piekło na ziemi" - wspominał Arkadiusz Sitek w książce "Radogoszcz więzienie policyjne w latach 1939-1945".

Wilhelm Koppe, który wydał instrukcję dotyczące likwidacji więźniów na terenie Generalnego Gubernatorstwa (w tym więźniów przetrzymywanych na łódzkim Radogoszczu), po 1945 roku przybrał fałszywe nazwisko Lohmann i został dyrektorem jednej z fabryk czekolady w RFN. Kilka lat później został namierzony i oskarżony przez władze polskie o zbrodnie wojenne popełnione w okupowanej Polsce. Mimo powtarzających się próśb o ekstradycję, Koppe nie został wydany przez władze RFN i uniknął odpowiedzialności karnej za zbrodnie przeciwko ludzkości. Co prawda w 1960 roku został aresztowany, ale 19 kwietnia 1962 roku zwolniono go za kaucją w wysokości 30 tysięcy marek. W 1964 roku prokuratura w Bonn wszczęła przeciw niemu postępowanie, oskarżając m.in. o współudział w zamordowaniu 145 tys. osób. W 1966 roku postępowanie zostało oddalone przez sąd krajowy w Bonn, z powodu złego stanu zdrowia oskarżonego.

Wilhelm Koppe nigdy nie poniósł kary za zbrodnie dokonane podczas II wojny światowej. Zmarł w 1975 w Bonn.

Niewygodne Info