Dodano: 02.05.19 - 14:03 | Dział: Ciekawe miejsca - Pamięć, Historia

Wspomnienia z WÅ‚odawy





Kiedy Ukraińcy mieszkali we Włodawie, bardzo się tu panoszyli, byli dla nas, Polaków, bardzo niedobrzy, dokuczali nam...

Pierwsze miesiÄ…ce wojny we WÅ‚odawie

Pod WÅ‚odawÄ… w 1939 r. doszÅ‚o do walk z Niemcami, którzy zajÄ™li miasto 16 wrzeÅ›nia. Duży byÅ‚ w tym udziaÅ‚ ukraiÅ„skich nacjonalistów. 17 wrzeÅ›nia 33 dywizja piechoty Wojska Polskiego pÅ‚k T. Zieleniewskiego przepuÅ›ciÅ‚a atak na miasto. OddziaÅ‚y polskie musiaÅ‚y wycofać siÄ™ po walkach w okolice Sobiboru; WÅ‚odawa zostaÅ‚a zajÄ™ta przez Polaków po wycofaniu siÄ™ Niemców 23 wrzeÅ›nia. Pod koniec wrzeÅ›nia kilka dni stacjonowaÅ‚y tu oddziaÅ‚y SGO „Polesie” gen. F. Kleeberga. Jeszcze 1 października przebywaÅ‚y tu polskie oddziaÅ‚y KOP gen. Wilhelma Orlika-Ruckemanna. NastÄ™pnie WÅ‚odawÄ™ zajęły oddziaÅ‚y Armii Czerwonej, które byÅ‚y w mieÅ›cie do 14 października, do czasu kiedy zapanowaÅ‚ w mieÅ›cie okupant niemiecki.

- W czasach, gdy panowali tu Niemcy, byliśmy nękani łapankami- opowiada urodzona w 1926 roku Franciszka Kłucjasz, mieszkanka Włodawy. -Mieszkałam w Orchówku, ale bardzo często pieszo przychodziłam do miasta, do Włodawy. Kiedy były łapanki, zdarzało się, że nocowaliśmy w piwnicach czy nawet na polach. Przyjeżdżały samochody, nawet nocą, wganiali ludzi, bardzo wielu wywieźli. Poza Włodawę, do wiosek, niemiecki okupant bał się zapuszczać- tam na Niemców czekała partyzantka. Raz zostałam złapana, już mnie wieźli, ale udało mi się uciec. W maju 1942 r. zostaliśmy przez Niemców przymusowo zaangażowani, na okres około tygodnia, do kopania nad Bugiem okopów. W tym czasie chodziłam do pewnej Włodawianki o nazwisku Wysocka, aby uczyć się szycia. Pamiętam, jak mówiono, że kiedy Niemcy nakazali kopanie okopów- szykowali się na atak Rosjan,- jeden fryzjer chciał uciec i został zastrzelony, baliśmy się. Sowieci uderzyli z wielką siłą.

Tu była Ukraina

Włodawa została zajęta przez wojska radzieckie 22 lipca po przełamaniu niemieckiej linii oporu. Tego samego dnia zajęto ponad 200 miejscowości w pasie nadbużańskim, m.in. Orchówek, Sobibór, Suchawa, Wereszczyn, Wytyczno. Od sierpnia 1944 r. zorganizowaną działalność w mieście i powiecie podjęła PPR, która swój duży rozwój organizacyjny zawdzięczała ponad 600-osobowej grupie ludności ukraińskiej, 485 Polakom i 37-osobowej grupie Żydów.

UkraiÅ„cy, wÅ›ród których byli zakonspirowani czÅ‚onkowie UPA i OUN caÅ‚kowicie opanowali komendÄ™ MO i obsadzili terenowe posterunki. - Kiedy UkraiÅ„cy mieszkali we WÅ‚odawie, bardzo siÄ™ tu panoszyli, byli dla nas, Polaków, bardzo niedobrzy, dokuczali nam- mówi Franciszka KÅ‚ucjasz. - Kiedy spotykali nas, Polaków, na ulicach, mówili: Lachi, Laszki. Wyganiali wrÄ™cz nas z WÅ‚odawy, caÅ‚a CheÅ‚mszczyzna to nasz teren- tak twierdzili. Niemcy nie dali siÄ™ tak we znaki, jak UkraiÅ„cy. Tu rzÄ…dzili- zajÄ™li szkoÅ‚y i urzÄ™dy. Tu byÅ‚a Ukraina! Mieli dowody z literÄ… U, my – z literÄ… P. PokazujÄ…c taki dokument, czuli siÄ™ uprzywilejowani. Na przykÅ‚ad byÅ‚y sklepy, gdzie my mogliÅ›my zakupić tylko okreÅ›lone produkty, oni- mogli wszystko kupić, czego pragnÄ™li. WyÅ‚apywali rozbitków polskiego wojska z 1939 r., wiÄ…zali tych żoÅ‚nierzy drutami. Z UkraiÅ„cami czasami bywaÅ‚y i dobre relacje sÄ…siedzkie. Ojca brat ożeniÅ‚ siÄ™ z UkrainkÄ…, wbrew woli jej rodziny. Åšlub odbyÅ‚ siÄ™ w koÅ›ciele katolickim, kobieta ta przeszÅ‚a na katolicyzm. Rodzina nie tylko wyparÅ‚a siÄ™ jej, ale dokuczano jej i jej mężowi, nawet później ich dzieci miaÅ‚y trudne życie. Trudno to nawet opowiedzieć, jak oni cierpieli. W Orchówku pod WÅ‚odawÄ…, gdzie mieszkaÅ‚am, wiÄ™kszość stanowili UkraiÅ„cy, na 300 gospodarstw może ze 30 to byÅ‚y polskie rodziny.

Trudne przesiedlenia

Na mocy umów międzynarodowych między PKWN a trzema republikami radzieckimi: białoruską, ukraińską i litewską z 9 września 1944 r. ludność ukraińska miała zostać przesiedlona z terytorium Polski do USRR, natomiast obywatele polscy z terytorium USRR do Polski.

- PeÅ‚no byÅ‚o UkraiÅ„ców, do czasu, aż ich Rosjanie wywieźli- opowiada KÅ‚ucjasz.- PoczÄ…tkowo na sÅ‚upach i pÅ‚otach byÅ‚y rozwieszane ogÅ‚oszenia z informacjÄ…, że UkraiÅ„cy mogÄ… wyjeżdżać do Rosji. Tam, na wschodzie, to byÅ‚y tereny komunistów, dlatego niektórzy UkraiÅ„cy z WÅ‚odawy doÅ‚Ä…czyli do „swoich”. Ale byli i tacy, którzy nie byli komunistami- ci również byli wrogo nastawieni do Polaków, ale starali siÄ™, aby tu zostać. Wielu przed transportem uciekÅ‚o do lasu, natomiast chÅ‚opcy ukraiÅ„scy, którzy byli w wojsku, z czasem powracali i tu również zostali. ZostaÅ‚a też Ukrainka Nadia, która opiekowaÅ‚a siÄ™ obÅ‚ożnie chorÄ… matkÄ…. A jak ich wywozili? PamiÄ™tam byÅ‚ 30 maja 1946 r., byÅ‚y już zasiane pola, do Orchówka wpadÅ‚o wojsko, szli od domu do domu, dajÄ…c rodzinom ukraiÅ„skim dwanaÅ›cie godzin na spakowanie. Po poÅ‚udniu podjechaÅ‚ duży transport i zaczÄ™li podprowadzać ludzi do pociÄ…gu. WidziaÅ‚am to wydarzenie- ten pÅ‚acz, krzyk. WÅ‚aÅ›nie poszÅ‚am odprowadzić do pociÄ…gu naszych sÄ…siadów, to byli dobrzy ludzie. WidziaÅ‚am też przygotowany wagon dla popa z rodzinÄ… i dla organisty. Wtedy w Orchówku funkcjonowaÅ‚a stacja kolejowa. StamtÄ…d ich wywieźli na wschód.

Do wysiedlenia UkraiÅ„ców z powiatu wÅ‚odawskiego wyznaczono żoÅ‚nierzy i funkcjonariuszy MO. ByÅ‚y to przesiedlenia -zarówno dobrowolne, jak i przymusowe- do ZSRR (15 października 1944 r.-19 lipca 1946 r.) oraz te w ramach akcji „WisÅ‚a” (od 26 kwietnia 1947 r.). UkraiÅ„cy, aby zabezpieczyć siÄ™ przed wysiedleniem, wstÄ™powali do UB. Niektórzy uniknÄ™li wysiedleÅ„, przechodzÄ…c na katolicyzm i deklarujÄ…c polskÄ… narodowość. Akcji wysiedleÅ„czej przeciwdziaÅ‚aÅ‚y aktywnie oddziaÅ‚y UPA z kurenia „Berkuta” (WÅ‚odzimierza Sobczaka) oraz samodzielna sotnia „WoÅ‚odii” (Iwana Romaneczki), rozbite w 1947. Mniejsze grupy UPA dziaÅ‚aÅ‚y we wÅ‚odawskiem do 1950 r.

- Kiedy zaczęto wywozić Ukraińców, ich domy i gospodarstwa z czasem w 1947 r. objęli Polacy, przybyli głównie z Galicji i zza Buga. Wróciła na przykład część rodziny Bartoszewskich; chłopiec, który uratował się przed rzezią band UPA opowiadał, jak na Wołyniu wyrżnięto jego rodziców, a on sam schował się w sianie pod sieczkarnią i uniknął straszliwej śmierci- mówi Franciszka Kłucjasz.


Wysłuchała i spisała:
Joanna Szubstarska