Dodano: 12.11.19 - 14:43 | Dział: Kworum poetów

Wiesz, to Helga Litzky (Lech Galicki)

i ja



Wiesz – rozumiesz, puste słowa,
Dla nich byłam żyć gotowa,
Lecz to czeki bez pokrycia,
Miłość ma odarta z życia,
A mówiłeś to co chciałam,
Ja wiedziałam, przyjmowałam,
Ty spełniony w słów balecie,
Ja w omdlałym piruecie,
Zgiń w zastygłym serca stanie,
Nie mów nic, to bezkochanie,
Szary deszcz, ty w kropli słonej,
Przez mą rozpacz upuszczonej,
Tam na niebie księżyc w pełni,
Niech co było się nie spełni,
Gwiazdy jak na wodzie wianki,
Płyną z cieniem ex kochanki,
Słony deszcz i pusty gest,
Wielką miłość wypaloną,
W beznadziei zawstydzoną,
Łzy dogaszą – tak już jest.
Powiedz zatem kim jesteśmy,
Zabawkami z półki Pana?
– Nie grzesz – mówisz na odchodne.
Byłem ja nieziemsko zauroczony,
Ty zaś we mnie zakochana,
Nikt nie kazał, nie przymuszał,
Z twego wdzięku, mojej chuci to się tak po ludzku wzięło,
Rzeknij: ciało, lecz nie dusza,
W burz namiętnych czas płonęło.
Czy nie tak? Ach, miła pani,
Co za stan to – zakochani?
Mędrzec temu nie zaprzeczy,
Że chwilowy to stan rzeczy.
Szelest wyznań nasz czas toczy,
Czułe słówka, piękne oczy,
Stąd ja żegnam panią miłą,
I odcinam to co było.
Tylko mi została puenta,
Beznadziejna i nadęta.
Miłość ma nieziemski gest,
Wiesz? Bo ona z nieba jest.


Lech Galicki