Dodano: 20.01.20 - 18:20 | Dział: Śladami naszych przodków

Karnawałowe róże


Smakołyki suchedniowskie

Przed wojną, w pieleszach domowych pani Jolanty Toffii, urządzane były spotkania karnawałowe. Gospodyni domowa, szykowała tak zwane karnawałowe róże, czyli kruche ciasteczka w środku wypełnione słodką konfiturą. Przy delektowaniu się tymi słodkościami, często zawiązywały się stałe związki damsko- męskie, jak też znani poeci świętokrzyscy, nabywali niezwykłego natchnienia.

Pierwsze spotkania karnawałowe


Pierwsze wzmianki o świętowaniu karnawału pochodzą już z XVI wieku. Był on wówczas szczególnie potępiany przez kler i duchowieństwo. Księża uważali go za czas szczególnej rozpusty, z czasem prowadzący do ludzkiej zguby. Pierwsze wzmianki o zabawach i zwyczajach zapustnych pochodzą z XVII wieku. Są to: satyra Konstantego Miaskowskiego czyli Mięsopust polski oraz pieśń Mięsopusty i zapusty. Dawny karnawał nie różnił się wiele od tego, który znany jest nam dzisiaj. Odbywały się w tym czasie różnego rodzaju biesiady i pijatyki. Wiele tańczono i bawiono się niezależnie od stanu, czy też miejsca zamieszkania.

W blasku kuchennej kozy

gościu siądź koło mnie blisko
wnet me smutki ci opowiem
zaraz ci też wyznam wszystko
i od ciebie ja siÄ™ dowiem...

gdzie minęły lata błogie
które szumem wichru płyną
ja zapomnieć ich nie mogę
tęsknię tak ze smutną miną

ktoÅ› drwa niesie do tej kozy
żar unosi się cieplutki
nie sÄ… straszne chwile grozy
kiedy wspomniesz czas milutki

urąb drew...ktoś krzyknie żwawo
dołóż bo się żar wypala
siądź tu blisko z ciepłą kawą
popatrz na ten wicher z dala

kłębią w ogniu się skry białe
za oknami tuman kurzy
lgną do twarzy cienie małe
szum dookoła ...już czas burzy...

Goście u pani Jolanty, uwielbiali zasiadać koło buchającej gorącem kozy kuchennej, a delektując się kruchymi ciasteczkami, układali ulotną poezję.

Miłość grubej Hanki

Pewnego razu Jolanta zaprosiła na karnawałowe róże sąsiadkę Hankę, którą okoliczni mieszkańcy nazywali grubą i Bolka Rurkę, który też niczego sobie wyglądał. Tak się owa Hanka zadurzyła we wspomnianym Bolku, że od lat powojennych to ona organizowała karnawałowe spotkania przy czymś mocniejszym, od czego Bolkowi zawsze się rozwiązywał język pełen miłosnych słówek wobec pani gospodyni. A delektując się karnawałowymi różami, wielbił słowami jej pulchne i nadobne ciało w taki oto sposób....

Hanko, słodkaś jako barć pszczelarska
piękna córka gospodarska
pulchne masz czerwone lica
i szeroka twa spódnica
na szerokich biodrach spięta
na mój widok ….zawsze chÄ™tna.....


Ewa Michałowska- Walkiewicz