Dodano: 28.03.20 - 14:09 | Dział: FAKTY CIEKAWE LECZ MAŁO ZNANE - Marian Kałuski

Na pohybel Wam!



LIST OTWARTY

Anna Sadurska
Polish Program SBS


We wczorajszym programie została nadana rozmowa z Romanem Kuźniarem.

W krajowej „Polityce” z 23 marca 2017 roku została opublikowana rozmowa Justyny Koć z Romanem Kuźniarem zatytułowana „Prof. Kuźniar: Lucyfer z Żoliborza i neobolszewickie szaleństwo”, w której na początku przedstawiono tego faceta tak: „…prof. Roman Kuźniar, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, dyplomata, b. doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego”.

Proszę mi wybaczyć, że w swojej poniższej opinii na temat wypowiedzi Kuźniara posługiwać się będę wulgaryzmami. Niestety dzisiejsi ludzie tak schamieli, że bez używania wulgaryzmów niewiele zrozumieją co się do nich mówi. Stały się one chlebem powszednim tzw. człowieka. Używają ich wszyscy, więc i zapewne Pani jak i wszystkim innym osobom polskiego programu radiowego nie są one obce. Z pewnością ułatwią Wam zrozumieć co piszę.
I jeszcze jedna uwaga.

Nie jest tajemnicą, bo wiele razy o tym pisałem w mediach, że z pogardą odnoszę się do WSZYSTKICH polityków. Dla mnie to szatani w ludzkim ciele! To przez nich historia ludzkości odnotowuje ponad 5000 dużych wojen. To oni przynosili nędzę, zgliszcza i zgubę ludzkości. Jak słyszę, że państwa Zachodu są demokratyczne, to zbiera mnie na wymioty. Sam wyraz „demokracja” (gr. demokratia) temu zaprzecza w polskich uszach. Starożytna Grecja uchodzi za kolebkę demokracji. „Demos” w starożytnej Grecji oznaczał obywateli - lud, a wyraz „kratos” władzę. Spolszczając albo tłumacząc grekę mamy PRAWDZIWE (w oparciu o codzienne życie) znaczenie wyrazu „demokracja” – lud za kratkami. I TAK WŁAŚNIE JEST NA CAŁYM ŚWIECIE. Jesteśmy ludem żyjącym za kratkami jakiejkolwiek władzy. Bo my LUD – nigdy nie mieliśmy i nie mamy nic do powiedzenia. Wszyscy politycy na całym świecie kierowali i kierują naszym życiem według swej żądzy władzy, swojej woli – swego widzi mi się. Tzw. „wybory powszechne” do parlamentu to jedno wielkie oszustwo! Zakłamanie, że niby my ich wybieramy. A tak naprawdę, to przecież oni sami siebie, czyli partia której przewodzą nominuje do objęcia władzy, a nam z łaski pozwala na to czy wybierzemy tego czy innego sukinsyna. Dlatego ja od kilkudziesięciu lat zazwyczaj nie biorę udziału w żadnych tzw. wyborach. Jednak anarchistą nie byłem i nie jestem. Bo zdaję sobie sprawę z tego, że ktoś musi rządzić, bo anarchia byłaby jeszcze gorsza. Niech więc ci co chcą wybierać niech wybierają, niech się łudzą, że mają wpływ na władzę. Ja z musu - w chwili wyjątkowej głosuję. Bowiem nie wszyscy politycy byli i są po jednej marce. Chociaż wszyscy są dyktatorami, to jednak są dyktatorzy lepsi i gorsi. Marszałek Józef Piłsudski był dyktatorem, ale to był wielki Polak, główny odnowiciel państwa polskiego w 1918 roku i był błogosławieństwem dla międzywojennej Polski, w której warcholstwo ponownie podnosiło głowę w latach 1922-26. Dla mnie obrzydliwymi dyktatorami i de facto wrogami Polski i Polaków byli i są WSZYSCY politycy polscy od 1989 roku, tj. od kiedy Polska stała się rzekomo demokratycznym państwem. Jednak jakbym miał do wyboru władzę Tuska czy Kaczyńskiego lub Kidawy-Błońskiej czy Dudy, to bez chwili wahania wybrałbym tych drugich. Są pod każdym względem o niebo lepsi od tych dwóch pierwszych. W Australii Morisson jest o wiele lepszym premierem Australii niż byłby nim lewak Shorten, który przegrał z nim ostatnie wybory federalne.

Roman Kuźniar mówił o polityce zagranicznej Polski pod rządami PiS, a raczej jej braku. Trudno polemizować z tym wszystkim co powiedział. Pomimo tego, że krew mnie zalewa na politykę wschodnią rządu PiS (Rosja, Ukraina i Litwa – szczególnie spolegliwej, tj. łatwo ustępującej i podporządkowującej się oraz za hojnej wobec bezczelnej antypolskiej polityki takich ZEROWYCH państw jak dziadowska Ukraina i będąca NIKIM Litwa; co się tyczy potężnej Rosji, to Polska, która jest jej sąsiadem, MUSI szukać z nią jakiegoś modus vivendi; z tym, że PiS kontynuuje wobec tych państw politykę wschodnią wszystkich swoich poprzedników), nie zgadzam się ze wszystkim tym co powiedział na ten temat Kuźniar. Jak jeszcze mieszkałem w Polsce 55 lat temu to słyszałem takie wulgarne powiedzenie odnośnie wypowiadanych przez kogoś andronów: „pier…lenie kotka za pomocą młotka”. Przepraszam, ale właśnie to powiedzenie jak ulał pasuje do określenia tego o czym bredził Kuźniar, no i dzisiaj jest jeszcze bardziej łatwe do zrozumienia przez ogół. Australijczycy tak mówią o andronach wypowiadanych przez tzw. „profesorów”, a raczej profesorków, których dzisiaj na lewackich uniwersytetach jest całe mrowie: „another academic bullshit”, czyli: jeszcze jedno akademickie gówno. Kuźniar pluł gównem!

Stare polskie powiedzenie mówi: „jaki pan, taki kram”. Kuźniar był doradcą prezydenta Bronisława Komorowskiego – człowieka Platformy Obywatelskie (raczej Platformy Kolesiów), kolegi dzisiejszego hejtera Tuska, plugawego proniemieckiego Kaszuba – obrzydliwca nad obrzydliwcami (w moich żyłach płynie w 50% krew kaszubska, ale rodzice mojej matki byli polskimi Kaszubami!), który BEZPRAWNIE został premierem Polski (wybrany przez głupców, co nie za dobrze świadczy o połowie Polaków)! W pamięci ludzkiej pozostanie na zawsze jego prostactwo i nieuctwo Komorowskiego. Chociaż ukończył historię na Uniwersytecie Warszawskim to publicznie powiedział, że polska Konstytucja 3 maja była DRUGĄ w Europie, podczas, gdy była pierwszą, ten facet po studiach składając publiczne kondolencje jako prezydent Polski napisał „w bulu” zamiast „w bólu”, podczas wizyty w Tokio zachował się jak niewychowany bachor w parlamencie japońskim, a podczas oficjalnego spotkania z prezydentem Obamą mówił mu jak się robi polski bigos i pouczał, że żonę trzeba krótko trzymać. Komorowski był nazywany prezydentem spod żyrandola. A wyprowadzając się z Belwederu wyniósł sobie kilka rzeczy. Tego kolesia Tuska, tego prostaka i nieuka oraz „złodzieja” Kuźniar był doradcą! I taki DUPEK (z samego wyglądu – w jego postawie i twarzy nie ma nawet cienia inteligencji; przypomina mi obecnego ambasadora RP w Canberze – taki chłopek roztropek; przedwojenni ambasadorowie wyglądali na ambasadorów; dla mnie przedwojenna Polska, chociaż miała także minusy, była prawdziwie Polską; dzisiaj tylko niektórzy politycy starają się o to, aby Polska była Polską) bredzi nam – Polakom w Australii o tym jak obecny prezydent jest do niczego, że rządy PiS-u są rządami dyktatorskimi, że Polska nie prowadzi mądrej polityki zagranicznej. No cóż, broni swej głupiej polityki zagranicznej (np. całkowitego podporządkowania Polski Unii Europejskiej, dla której mieliśmy być posłusznym pieskiem i parobkiem!).

Ale co się dziwić głupkowi i CHAMOWI. „Człowiekowi” (dla mnie człowiekiem jest ten, kto zachowuje się jak człowiek), ze współczesnym tytułem „profesora” (dawniej profesorowie byli mądrymi i inteligentnymi oraz dobrze wychowanymi osobami, a wielu dzisiejszych profesorów nie tylko, że jest mądrych inaczej, to chodzi nieogolonych i w śmierdzących dżinsach oraz jest zwykłymi chamami i tylko przez przekonania lewicowe zostali profesorami) , który bez żadnego zażenowania w dużym tygodniku krajowym nazywa Jarosław Kaczyńskiego „lucyferem i neobolszewikiem”.

Profesorem Uniwersytetu Sydneyskiego jest Wojciech Sadurski (Syn posła na Sejm PRL w latach 1965-72 i 1976-85 Franciszka Sadurskiego, czyli człowieka, który wysługiwał się komunistom oraz, jak słyszałem, mąż Pani. A polskie porzekadło mądrze mówi: niedaleko pada jabłko od jabłoni). Powinien to być dla Polaków w Australii powód do dumy. Ale nim nie jest, bo Wojciech Sadurski ma poglądy skrajnie lewicowe. Nie tylko walczy z PiS, ale chce powrotu do władzy Platformy Obywatelskiej, czyli powrotu do „tego co było”. A czym były rządy PO w latach 2007-15 wie każdy mądry Polak. Były to rządy liberalno-lewackie, kolesi, złodziei i skrajnie antypolskie. Kuźniar to polityczny bliźniak Sadurskiego.

Jeśli jakiegokolwiek polityka polskiego można nazwać neobolszewikiem, to określenie to najbardziej pasuje do ludzi i zwolenników Platformy Obywatelskiej. Nazywając rządy PiS neobolszewickimi chcą w ten sposób zakryć swój bolszewizm. Stare polskie porzekadło, a one są mądrością narodów, mówi: każdy sądzi według siebie. Jeśli PiS ma ciągoty „bolszewickie”, to rządy Platformy Obywatelskiej były pełną bolszewią! A przede wszystkim skrajnie antypolskie, czyli działające na szkodę Polski – jej suwerenności i narodu polskiego.

Wierzę, że niewielu moich rodaków w Australii z zachwytem przyjęło to Kuźniarowskie „pier…lenie kotka za pomocą młotka”.

Dopuściliście do głosu tego „profesorka” od siedmiu boleści. A kiedy dopuścicie do głosu drugą stronę medalu? Ludzi o innych niż lewackie zapatrywaniach politycznych. A przecież według statutu SBS radio ma być bezstronnym przekaźnikiem informacji i opinii. Konstytucja sowiecka także była bardzo DEMOKRATYCZNA, a jaka była praktyka, to wszyscy bardzo dobrze wiemy. No, może nie lewacy. Mnie, prawdziwego dziennikarza, autora 30 książek i człowieka, który zrobił kilka dobrych rzeczy dla Polaków w Australii zupełnie bojkotujecie tylko dlatego, że nie jestem lewakiem i Waszym kolesiem. Ale to mnie nigdy nie martwiło i nie martwi, bo chociaż słucham polskiego programu radia SBS, to znając polskie realia w Australii i wiem, że jest on jednym wielkim ZEREM. Także dzięki Wam radiowcom.

Znając Wasze lewackie i także małopolskie – polskie inaczej zachowanie przypuszczam, że nigdy. Bowiem polski program radia SBS jest bardzo lewacki (po owocach ich poznacie). Dodatkowo potwierdza to Wasz korespondent z Warszawy. Ten człowiek nie ma pojęcia co to jest dziennikarska bezstronność, a nauczył się tego przez czytanie „Gazety Wyborczej” i oglądanie TVN.

Regulamin radia SBS mówi, że pracownikiem jego może być osoba znająca dobrze język angielski. Tymczasem znajomość języka angielskiego, w tym także u Pani jest poniżej krytyki jak i u innych polskich radiowców. Najlepszym na to dowodem (a taśmy nie kłamią) jest NAGMINNE złe wymawianie nazwisk angielskich (australijskich) i australijskich nazw miejscowości. Najświeższy przykład: mówiliście o festiwalu Strzeleckiego w Omeo. Poprawnie po angielsku mówi się „Omioł”, a dla Pani to jakieś „Omijoł”. A w ogóle dwie czy trzy osoby wcale nie nadają się na dziennikarzy radiowych. Czy zostali radiowcami zgodnie z powiedzeniem: na bezrybiu i rak ryba czy przez swoje lewactwo? Jesteście także leniwi, zgodnie z PRL-owskim powiedzeniem: czy się stoi czy się leży dwa tysiące się należy. Polskie audycje są nadawane o 2 po południu. Macie więc dużo czasu, aby podawać najświeższe wiadomości. Tymczasem podajecie wiadomości z poprzedniego dnia (taśmy to mogą potwierdzić).

Ale niech się Pani nie martwi tą moją krytyką. Konsulat Generalny RP w Sydney postara się o przyznanie Pani najwyższego odznaczenia polskiego. A już na pewno jakby powróciły do władzy rządy antypolskich kolesiów, którym naród słusznie dał kopniaka w d…ę w 2015 roku.
Boga i Polski w sercu nie macie!

Dlatego na pohybel Wam! Bo cóż innego można Wam życzyć?!

Marian Kałuski
Melbourne
23.3.2020