Dodano: 11.04.20 - 18:18 | Dział: FAKTY CIEKAWE LECZ MAŁO ZNANE - Marian Kałuski

Rozmyślania wielkanocne


Okres Wielkanocy zmusza niektórych ludzi do głębszego zastanowienia się nad jego sensem i związanym z nim odkupieniem. Zaliczam się do tych ludzi. Bo uważam, że obowiązkiem każdego chrześcijanina, kierującego się wiarą w Niego jest szukanie prawdy o Nim i naszym powiązaniu z Nim, która pogłębić może tę wiarę. Nauczanie Kościoła jest ważne, ale ono jest niewystarczające i często rodzące pytania, a nawet jakieś wątpliwości. Tym bardziej, że nawet Kościół nie ma pełnej wiedzy o Bogu i Jego nauce, którą wcale szerzej nie rozwinął. Np. co Kościół może nam powiedzieć konkretnego o wskrzeszeniu zmarłych (tylko w tej sprawie można postawić dziesiątki pytań, które są dla nas bez odpowiedzi) i życiu wiecznym? Poza jednym czy dwoma lakonicznymi informacji kompletnie nic. A to właśnie najbardziej interesuje każdego MYŚLĄCEGO człowieka. Dlatego mamy tak wielu ludzi wątpiących w samo istnienie Boga – ateistów, a nawet Jego zażartych wrogów.

Mnie w okresie Wielkanocy nurtuje sprawa odkupienia.

Czytamy: „Odkupienie – w chrześcijaństwie odkupienie związane jest ze zbawczym dziełem Jezusa Chrystusa, dokonanym w jego śmierci i zmartwychwstaniu, wiąże się z pierwszym dziełem Bożym - stworzeniem świata. Człowiek w swej wolności, danej mu przez Stwórcę, ciągle doświadcza jego pomocy i jego działania na przestrzeni dziejów. Historia Bożych interwencji wskazuje na to, że Bóg chce doprowadzić ludzką wolność do pierwotnego planu, który w syntetyczny sposób nakreślił w Liście do Efezjan św. Pawła[1]:

W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa

Odkupienie jest nie tylko wybawieniem z grzechu, ale także i przede wszystkim realizacją Bożych zamierzeń, które wszystkich ludzi powołują do tego, by w Chrystusie stali się umiłowanymi dziećmi Boga.

W „Rzeczpospolitej” abp Gądecki powiedział:
„Jak w obecnej sytuacji ma wyglądać wielkopostna spowiedź? - Poza okolicznościami, gdzie możliwa jest indywidualna spowiedź, wytyczne księży biskupów przypominają o – wskazanej w Katechizmie – możliwości uzyskania odpuszczenia grzechów ciężkich w sytuacji niemożności przystąpienia do pojednania sakramentalnego. W takich okolicznościach trzeba – po rachunku sumienia – wzbudzić żal doskonały za grzechy oraz postanowienie sakramentalnego ich wyznania przy najbliższej sposobności - tłumaczył przewodniczący KEP.”

Będę wdzięczy za wytłumaczenie mi jak mam rozumieć „wzbudzić żal doskonały za grzechy oraz postanowienie sakramentalne ich wyznanie przy najbliższej sposobności”.

Czy to znaczy, że jak będę mógł to uczynić to ponownie MUSZE wyspowiadać się z grzechów, za które JUŻ UZYSKAŁEM odpuszczenie? Czy to nie to samo jak chrzcić kogoś dwa razy, aby uprawomocnił się pierwszy chrzest?

Czy to znaczy, że ludzie – katolicy mieszkający np. na Syberii tysiąc czy 1,5 tysiąca kilometrów od najbliższego kościoła nie mogą się sami wyspowiadać przed SAMYM Bogiem, a jak się w tym sposób wyspowiadają to ta spowiedź będzie ważna dopiero jak uda mu się dotrzeć do tego kościoła i ponownie się wyspowiadać? A co jak będąc do tego zmuszony przez lata wiele razy spowiadał się przez samym Bogiem? Jeśli Bóg mu przebaczył, bo tego odrzucić nie można, to jaki jest sens z ponownego spowiadać się z wybaczonych mu grzechów? Przecież nasza modlitwa jest modlitwą z Bogiem i do niej nie potrzebujemy niczyjego pośrednictwa czy jakiegoś jej potwierdzenia przez kogoś. Bóg jest NASZYM Ojcem („Ojcze NASZ, któryś jest w niebie…”) i z naszym ziemskim ojcem rozmawiamy bez niczyjego pośrednictwa. Jeśli Bóg mówi, że jest naszym ojcem, to i z Nim możemy sami swobodnie rozmawiać. Tym bardziej, że śpiewamy: „Bój jest miłością, miłuje mnie”. Dlatego uważam, że Bóg nikomu kto MUSI żyć bez księdza i kościoła z tego czy innego powodu (np. przez molestowanie przez proboszcza i zignorowanie skargi przez biskupa) nie odmawia zbawienia, jeśli pomimo dostanej krzywdy przez Kościół założony przez Boga jego modlitwa wypływa z wielkiej wiary i miłości Boga, bo przecież TYLKO TEGO Bóg żąda od nas, jeśli chcemy być zbawieni. Prawda, mówi się, że jeśli ktoś kocha Boga to nie grzeszy. Ale przez naszą naturę jest to niemożliwe. Sam Pan Jezus powiedział, że nikt z nas nie jest bez winy (grzechu). Sam Kościół nie jest bez grzechu i dlatego w ostatnich dekadach przechodzi przez wielki kryzys moralny, przez co MILIONY katolików odeszło od Kościoła, a nawet zgubiło wiarę w Boga. Ale wielu spośród tych skrzywdzonych przez księży i często Kościół – kościelną administrację, tj. głównie biskupów nie odeszło od Boga, pomimo krzywdy jaką doznali właśnie w Kościele wierzą w Boga i modlą się do Niego, ale nie chcą mieć nic do czynienia z instytucją Kościoła, konkretnie jego kapłanami. To dotyczy jednaj z moich córek (nie, nie molestowana przez żadnego księdza; po prostu słysząc i czytając to jak wielu księży grzeszyło, przestała chodzić do Kościoła, mówiąc, że chociaż założony przez Boga, przez swą, jak mówi obrzydliwą historię prawie od samego początku po dziś dzień i grzechy wielu tysięcy księży przestał być święty i przez to nie ma nic wspólnego z Bogiem, ale w Niego wierzy; podobnie jak ona miliony innych byłych katolików myśli tak samo). Dlatego tu ponownie wracam do mojego pytania: czy ich osobista spowiedź z SAMYM Bogiem jest nieważna? Jeśli według Kościoła nie jest, to czy w tym przypadku Kościół nie stawia się ponad Bogiem i nie kwestionuje boskie miłosierdzie i boską łaskę, o czym nas naucza oraz nie wypacza nauki o odkupieniu?

DYSKUSJA

Nie wiem, czy uda mi się odpowiedzieć na wszystkie Pana pytania i wątpliwości. Może tylko na niektóre.

Kościół nie jest grzeszny, ale święty, bo jego głową jest Chrystus. Święty Kościół jest jednak zarazem społecznością grzeszników i świętych.

Spowiedź sakramentalna związana jest z osobistym indywidualnym wyznaniem grzechów. W wypadku niemożliwości zalecany jest żal za grzechy, którego późniejszym dopełnieniem jest spowiedź indywidualna. Podobnie jest w wypadku rozgrzeszenia zbiorowego (np. przed bitwą) czy w sytuacji dużej ilości penitentów, a małej ilości spowiedników. Są to zasady obowiązujące w Kościele od wieków i praktykowane.

Zdarza się, że ktoś prosi o spowiedź „generalną” z całego życia. W tym wypadku też spowiada się z wszystkich grzechów jakie pamięta, choć wyznał je wcześniej na spowiedzi indywidualnej.

Trudności Pana córki z łącznością z Kościołem nie są niczym osobliwym, ale współczuję. Moim zdaniem jest tu syndrom podobny do daltonizmu (bez obrazy mówiąc). Może kiedyś nauczy się patrzeć szerzej i dostrzeże w Kościele świętość i dobro. Czasem takie postawy rodzą się na drodze usprawiedliwiania własnej duchowej gnuśności.
Ks. A.D.

Niewątpliwie czas zagrożenia, w jakim przyszło nam uczestniczyć w tym szczególnym okresie roku liturgicznego, zatrzymuje nas w codziennej gonitwie, stawia wiele pytań i zmusza do oceny naszych pewników, przekonań i systemów wartości.

Każdy z nas jest wolnym człowiekiem, obdarzonym przez Boga godnością, jakiej nikt z ludzi nie jest nam w stanie odebrać. Za każdego z nas oddał swe życie Syn Boży, aby wyzwolić nas z grzechu i śmierci i aby nam objawić, jak dalece Bóg nas miłuje i jak Mu zależy na każdym z nas. Ta objawiana nam prawda nabiera właściwych treści jedynie w perspektywie wieczności, bo wieczność jest celem ludzkiego życia. Jeśli ktoś nie potrafi w pełni i do końca uwierzyć w Chrystusowe zmartwychwstanie oraz w to, że i nasze życie nie kończy się śmiercią, trudno mu będzie zrozumieć Ewangelię oraz sens i historię całego chrześcijaństwa.

Odkupienie ludzkości przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, o które Pan pyta, nie jest przedmiotem wiedzy. Jego przyjęcie wymaga wiary, a wiara jest czymś więcej niż wiedza, oparta o empiryczne badania i logiczne dowody.

Chrystus powołał do istnienia swój Kościół, w którym nadal działa i zbawia ludzkość i który mimo ludzkich słabości (zaparcia się Piotra, zdrady Judasza, tchórzliwej ucieczki reszty apostołów, itp.) trwać będzie aż do skończenia świata i „bramy piekielne go nie przemogą”. Kościół to nie tylko papież, biskupi, księża, zakonnice, ale wszyscy ochrzczeni ludzie na całym świecie. Kościołem są wszyscy należący do Chrystusa.

„Wierzę w święty Kościół grzeszników” – mówił znany polski poeta Ks. Jan Twardowski - wspólnotę ludzi słabych i grzesznych, ale wierzących w przebaczenie, ufających Chrystusowi. Kościół jest święty nie dlatego że składa się ze świętych ludzi, ale dlatego, że jego „sercem” i centrum jest sam Chrystus, cierpliwy, miłosierny, ciągle za nas umierający…

Pyta Pan o spowiedź. Jest to niezwykły sakrament nazwany także sakramentem nawrócenia, pokuty i sakramentem pojednania z Bogiem i ludźmi. W oficjalnym Katechizmie Kościoła Katolickiego na stronach od 340 do 356 pod numerami od 1420 do 1498 znajdzie Pan nie tylko historię tego sakramentu i jego rozwój, ale także jego sens, znaczenie, wymowę, konsekwencje i interpretacje prawne. Arcybiskup Gądecki w swoim wystąpieniu przypomniał znaną od wieków praktykę, która znalazła oddźwięk w konstytucjach ostatniego Soboru Watykańskiego oraz w 962 kodeksie Prawa Kanonicznego.

Na koniec fragment Listu Świętego Pawła Apostoła do Hebrajczyków (Hbr 5,1-10): „Każdy kapłan z ludzi brany, dla ludzi bywa ustanawiany w sprawach odnoszących się do Boga, aby składał dary i ofiary za grzechy. Może on współczuć z tymi, którzy nie wiedzą i błądzą, ponieważ sam podlega słabościom. Powinien przeto jak za lud, tak i za siebie składać ofiary za grzechy. I nikt sam sobie nie bierze tej godności, lecz tylko ten, kto jest powołany przez Boga, jak Aaron”… Mamy niestety takich kapłanów, jakim jest współczesny „Lud Boży”. Nie są wysłannikami z nieba, nie są aniołami. Wszyscy jesteśmy grzesznikami. Wszyscy potrzebujemy nawrócenia. Ale jednocześnie spodziewamy się od księży dobrego przykładu i większego wysiłku w walce ze złem i grzechem, jaki towarzyszy każdemu śmiertelnikowi, spodziewamy się też więcej pokory i pobożności. Może dzisiaj kapłani, bardziej jak w przeszłości, potrzebują pomocy, modlitwy i duchowego wsparcia.
Trzeba nam wszystkim modlić się o święte i godne powołania do kapłaństwa, bo kapłaństwo jest Bożym darem.
Ks. W.S.

Ja zawsze wierzyłem i wierzę w zmartwychwstanie Chrystusa. Ale jeśli chodzi o nasze wskrzeszenie to naprawdę rodzi się wiele pytań. I nie tyle o samo wskrzeszenie, które ma i może dokonać Bóg, ale o detale: o to gdzie jest raj/niebo?; jak będzie wyglądało nasze wskrzeszenie, a także gdzie jest raj/niebo i jak będzie wyglądało nasze życie w raju. O tym nie ma nic konkretnego ani w Starym, ani Nowym Testamencie. Kiedy zmarła mi matka, jej ciało zostało pochowane w grobie. Ale oprócz ciała mamy duszę. Po jej śmierci zapytałem mojego znajomego księdza (prawie że przyjaciela) gdzie teraz jest jej dusza. Odpowiedział: Nigdzie, ale jest do dyspozycji Boga. Jak się to ma do tego co powiedział Pan Jezus na krzyżu do nawróconego łotra: „Jeszcze dziś będziesz ze mną w raju”?! Dobrze, a gdzie jest ten raj (Matka Boska została wzięta do nieba – czy raj i niebo to to samo?). Przecież Kościół naucza, że biblijny raj był na terenie dzisiejszego Iraku i Armenii. A więc wczoraj by tu – na ziemi, a dzisiaj - gdzie on jest? Nie ma na to odpowiedzi. Nie ma także żadnej wzmianki w Piśmie Świętym jak będzie wyglądało nasze życie w raju. I stąd różne religie, nie wyłączając kościołów chrześcijańskich piszą co chcą na ten temat. Na przykład świadkowie Jehowy mówią, że nasze życie pozagrobowe będzie tu – na Ziemi i będzie dokładnie takie samo jakim jest nasze obecne życie. Natomiast muzułmanie obiecują swoim wyznawcom płci męskiej, że w raju będą mieli do swojej dyspozycji mrowie młodych i pięknych dziewic (hurys). Natomiast wielu teologów katolickich utrzymuje, że nie będziemy mieli żadnego ludzkiego życia – nawet kontaktu z rodziną! Że tylko i wyłącznie będziemy przy Bogu i to będzie wprost niewyobrażalną przyjemnością. A jak w tym raju/niebie będziemy wyglądać? Tak jak w chwili śmierci, czy jako młodzi ludzie? Czy kalecy od urodzenia będą nadal kalekami (np. ci bez rąk i nóg)? A co ze zmarłymi niemowlętami? Czy także w raju będą niemowlętami czy dorosłymi osobami. Jeśli tak, to będą to fejk-ludzie. I tak w nieskończoność. Dlatego dla mnie najważniejsze jest zdanie ks. W.S.: „Jeśli ktoś nie potrafi w pełni i do końca uwierzyć w Chrystusowe zmartwychwstanie oraz w to, że i nasze życie nie kończy się śmiercią, trudno mu będzie zrozumieć Ewangelię oraz sens i historię całego chrześcijaństwa.”
Marian Kałuski

Poruszył Pan temat, który nurtuje mnie od lat i ciągle nie znajduje odpowiedzi. Jak Pan wie, jestem wierzący, wierzę w istnienie i moc Boga. Recytując Wierze jednego Boga, Ojca.......... pod koniec dochodzimy do ..... świętych obcowanie, ciała zmartwychwstanie i żywot wieczny. Amen. O ile 1 i 3 wyznanie, w moich osobistych kategoriach jestem wstanie zrozumieć i na poziomie duchowego (świadomościowego) doznania mogę pojąć to zmartwychwstanie ciał za nic nie mogę zrozumieć. Słusznie pan pyta jak będziemy wyglądać, młodzi czy starzy, a co z nienarodzonym dziećmi, które nigdy nie osiągnęły dorosłości, będę jako embriony, a ci których ciała na wojnie zgniły w okopach, albo bomby rozerwały na setki kawałków, albo ci katolicy, po których nawet nie został pył jak spadły na nich bomby atomowe w Nagasaki (bomba spadła prosto na katedrę katolicką!) i Hiroszimie, którzy utonęli i pożarły ich ryby, i wiele innych przykładów, albo ci którym obcięto głowy. To ma być raj zombi? I jeszcze jedna sprawa, skoro mamy być w swoich ciałach to trzeba jeść. Co będziemy jeść i po co jak nie będziemy żyć. A skoro jemy to potrzebne są toalety. Kupy w boskim raju??? Obłęd.

Ludzie nie chcą o tym rozmawiać, bo boją się śmierci przez to, że nic nie wiemy o życiu (jakiekolwiek by nie było) po śmierci. Ja się nie boję. Bo prawdziwie wierzę w Boga i jego wszechmoc.
M.K., Polska

Mamy zakaz nabożeństw w kościołach. Nikt nie walczy z religią muzułmańską, nikt nie walczy z buddyzmem, ale jest walka z Kościołem katolickim, z Chrześcijaństwem, jak w starożytnym Rzymie. Od lat patrzy na to południowoamerykański papież i nie robi nic, wręcz odwrotnie. Psuje to, co naprawiali jego poprzednicy. Też nie wszyscy, bo już Sobór Watykański drugi ustawił księży tyłem do Prezbiterium, tenże Sobór wprowadził dowolność; możesz, ale nie musisz klęknąć do przyjęcia Komunii Św. Tak, purpuraci. Macie ogromny wpływ na osłabienie roli Kościoła na świecie, za to macie pałace, limuzyny i pierścienie. Nie widziałem ani jednego obrazu Chrystusa, z pierścieniami na palcach, a to przecież On był pierwszym wysłannikiem Boga. i wszędzie chodził piechotą, - raz go wsadzili na osiołka.
Coście zrobili z Kościołem? Jakie robicie akcje pomocy miastu, państwu swoim wiernym…?
Janusz Sporek, Nowy Jork

Mamy zamknięte kościoły. Zbliżające się Triduum Paschalne i Święta spędzimy inaczej niż zwykle. Bez możliwości kontaktu z innymi ludźmi. Wielu będzie pozbawionych możliwości kontaktu z rodziną. Będziemy bardziej samotni, ale przecież Jezus przeżywał te dni w skrajnym osamotnieniu. Życzę, aby te okoliczności sprzyjały zbliżeniu do Niego. A Wielkanoc zawsze wiąże się dla nas z nadzieją. I tak też jest teraz. Niech tej nadziei nie zabraknie, a w jej świetle łatwiej będzie znieść to, co teraz stanowi dla nas trud i niedogodność.

Co do Mszy św. on-line: codziennie odprawiana jest taka przez Arcybiskupa Rysia na stronie:
www.archidiecezja.lodz.pl
Początek o godz. 7.30 czasu Warszawskiego (17.30 w Sydney).
Ks. W.G., Warszawa

Kościoła są zamknięte i nie mogłem kupić palmy przy polskim kościele. Dlatego załączam kilka zdjęć rdzennych australijskich kwiatów z MOJEGO ogródka, życząc Redakcji i Czytelnikom KWORUM oraz moim Przyjaciołom tradycyjnego Wesołego Alleluja

Marian Kałuski