Dodano: 14.08.20 - 19:16 | Dział: Godne uwagi

Cud nad Wisłą





Przypadająca w tym roku setna rocznica Cudu nad Wisłą, słynnej Bitwy Warszawskiej, która ocaliła Polskę i Europę przed bolszewicką nawałą, z pewnością stanie się okazją do kolejnej odsłony sporów, który z dowódców bardziej przyczynił się do zwycięstwa. Pytanie, czy będziemy pamiętać o Tej, która miała największy wkład w tę wiktorię – Matce Bożej Łaskawej?

O tym jednym z najbardziej spektakularnych objawień mówi się stosunkowo niewiele, podobnie zresztą jak i o proroctwie tej Bożej interwencji przekazanym czterdzieści osiem lat wcześniej Słudze Bożej Wandzie Malczewskiej. A przecież, jak napisał we wspomnieniach kard. Aleksander Kakowski, „bolszewicy wzięci do niewoli opowiadali, że widzieli księdza w komży i z krzyżem w ręku, a nad nim Matkę Boską”. Setki bolszewickich żołnierzy z przerażeniem wyznało, że uciekli
z pola bitwy, ponieważ ratowali się ucieczką przed Matier Bożju.

Tę przemilczaną prawdę odkrywają w książce „Matka Boża Łaskawa a Cud nad Wisłą” ks dr Józef Maria Bartnik i Ewa Storożyńska. Przytaczają zeznania wziętych do niewoli krasnoarmiejców, zatajane przez całe sto lat. Próbują również odpowiedzieć na pytanie, komu i dlaczego zależało, aby informacja o objawieniach nie ujrzała światła dziennego.

Kobieca postać, od której biło światło

Badacze wykonali ogromną pracę zbierając wszystkie relacje na temat tego, co wydarzyło się 14 i 15 sierpnia w czasie walk o Ossów i Wólkę Radzymińską. Znamienne, że wszystkie relacje były zgodne – widziano potężną i pełną mocy postać kobiety, od której biło światło.

Wokół Jej głowy jaśniała świetlista aureola, w jednej dłoni coś trzymała, jakby tarczę, od której odbijały się wystrzeliwane w kierunku Polaków pociski, po czym powracały, by eksplodować na pozycjach atakującej armii! Wyraźnie widzieli, jak poły jej szerokiego, granatowego płaszcza unosiły się i falowały na wietrze, zasłaniając Warszawę

— piszą autorzy, powołując się na zeznania bolszewików, którzy – jak zauważają – nie byli ludźmi wierzącymi, stąd ich relacja jest tym bardziej wiarygodna.

Przytaczają również wspomnienie księdza Wiesława Wiśniewskiego, którego pradziadek tak wspominał tamte dni:
Około 20 sierpnia wycofujący się w rozsypce bolszewicy mówili, że do Warszawy szło się im dobrze, jednak miasta nie zdobyli, ponieważ zobaczyli nad stolicą Matkę Bożą i… nie mogli z nią walczyć! Mówili też, że pod Warszawą KTOŚ zabrał im zdolność dowodzenia i chęć do walki…”

Historyczny przekaz

Pisanie o objawieniach Maryi z zachowaniem rozsądnego dystansu nie jest wcale proste, bowiem temat budzi mnóstwo emocji, które mogą zakłócić rzeczywisty obraz. Ks. dr. Bartnikowi i Ewie Storożyńskiej udało się przekazać informacje w sposób niezwykle ciekawy i obiektywny. Ogromną wartością tej książki jest to, że nie koncentruje się ona jedynie na objawieniach, ale przedstawia wydarzenia, które pozwoliły na Bożą interwencję w przebieg bitwy, w tym wielki zryw modlitewny mieszkańców stolicy. Ważne również jest to, że nie ujmuje ona w żaden sposób zasług polskiego wojska, a wręcz przeciwnie – pokazuje bohaterstwo młodych ludzi, którzy zaledwie po wstępnym przeszkoleniu stanęli naprzeciw zaprawionej w bojach bolszewickiej armii. Nie ujmuje również zasług polskiemu dowództwu, ponieważ te były niezaprzeczalne.

„Matka Boża Łaskawa a Cud nad Wisłą” to ze wszech miar godna polecenia lektura, która pozwoli zrozumieć, co naprawdę wydarzyło się na przedpolach Warszawy w wigilię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny 1920 roku.

Anna Wiejak
wPolityce.pl