Dodano: 04.07.21 - 18:31 | Dział: Co w prasie piszczy

Powrót Tuska





Czy jest choć jedna sprawa, jeden temat w których Donald Tusk działał lub choćby mówił wbrew niemieckim interesom?

Ruszyła loteria paragonowa, ale tam będzie chyba łatwiej wygrać niż odpowiedzieć na następujące pytanie: czy możesz wskazać choć jeden poważny temat, spór, sprawę publiczną w których Donald Tusk ma lub miał zdanie odmienne od interesu niemieckiego? Od niemieckiej wizji Europy i Unii Europejskiej? Gdzie się interesom Berlina realnie przeciwstawił? Kiedy wybrał inną stronę - już nawet nie polską, ale innych państw w Unii?

Szukam i nie znajduję. Nie ma. Ani gdy był w Warszawie, ani gdy w Gdańsku, ani w Brukseli.
Ani w kwestii energetyki, ani wojska, ani gospodarki, ani przyszłości UE.
Może należy ogłosić konkurs na wskazanie takiej sprawy?
Można byłoby sięgać do dawnych czynów, mów już zapomnianych i najnowszych, jak to z soboty.


Tam usłyszeliśmy język nastawiony na wojnę, dzielenie, wlewanie kolejnych wiader jadu do naszej polityki. Już i tak było źle, ale na tle Tuska pozostali liderzy partii to baranki. W czyim leży interesie, by właśnie teraz Polacy znowu się aż tak nienawidzili?

Nawet Polsat News zauważył, że przemówienie (maniakalnie) skupione było na Prawie i Sprawiedliwości. Programu niewiele. Ale w tym, co padło, nic, ani przecinka, o polskiej racji stanu. Nie jego sprawa. Trzeba mocniej kopać, wypędzić Kaczyńskiego i będzie dobrze. Ot, cały projekt.

PobrzmiewaÅ‚o w tym sÅ‚ynne niedawne zdanie z niemieckiej gazety, że „Angela Merkel straciÅ‚a cierpliwość do Polski”.

Źle się Polakom kojarzy ten ton i ten język.

Tusk ma najwyraźniej zadanie: musi szybko uspokoić nerwy pani kanclerz. BÄ™dzie agresywny. BÄ™dzie próbowaÅ‚ prowokować, o czym napisaÅ‚em tutaj: Jeden, absolutnie najważniejszy, wniosek z wystÄ™pu Donalda Tuska. „To jego główny cel i to najwiÄ™ksze ryzyko dla Prawa i SprawiedliwoÅ›ci”.

To nie zabawa. Jeśli w Polsce interesy niemieckie zwyciężają, stajemy się strefą wpływów, którą się handluje, a Polacy zostają zredukowani do nisko opłacanej siły roboczej.

Tak było. Może wrócić.

Za utratę suwerenności, a w istocie o to ta bitwa, zawsze słono się płaci.

Michał Karnowski
wPolityce.pl