Dodano: 12.07.06 - 09:57 | Dział: A to POLSKA właśnie - A.R-L

WyjÄ…tkowa perfidia

Ogólnonarodowa rozpacz ogarnęła Naród. Wszystkie media, telewizornia w szczególnoÅ›ci, podkreÅ›lajÄ… zasÅ‚ugi, jakie poÅ‚ożyÅ‚ dla kraju, nieodżaÅ‚owany, Sympatyczny Kazimierz. Tak wÅ‚aÅ›ciwie, nie ma siÄ™, czemu dziwić. Sami prominentni politycy PiS-u, bez koÅ„ca wychwalajÄ… Marcinkiewicza. PodkreÅ›lajÄ… to nawet sami KaczyÅ„scy, a Polacy nie rozumiejÄ… i pytajÄ… – skoro byÅ‚ takim dobrym premierem, to dlaczego, w tak bÅ‚yskawicznym trybie, go odwoÅ‚ywano. No wÅ‚aÅ›nie – dlaczego?

Już od dawna pojawiły się doniesienia o rozdźwiękach pomiędzy Kaczyńskim a Marcinkiewiczem, czyli, pomiędzy grupą dawnych działaczy Porozumienia Centrum, związanych z Kaczyńskim, a Zjednoczeniem Chrześcijańsko-Narodowym, których działacze obsiedli i Kaczyńskich i Marcinkiewicza. Mimo oficjalnych zaprzeczeń, ogólnie rzecz ujmując, konflikt istniał na tle realizacji patriotycznego programu Prawa i Sprawiedliwości.

Najistotniejsza różnica dotyczy polityki zagranicznej. W tej chwili, dla Polski, dla podkreÅ›lenia i utrwalenia jej niezależnoÅ›ci politycznej, suwerennoÅ›ci i rozwoju gospodarczego, istnieje tylko jeden kierunek – jak najbliższa współpraca ze Stanami Zjednoczonymi. Nie oznacza to wcale wrogoÅ›ci wobec Unii Europejskiej, ale jest jednoznaczne z obronÄ… paÅ„stwa narodowego. Polska chce i powinna traktować SocjalistycznÄ… UniÄ™ EuropejskÄ…, jako porozumienie paÅ„stw narodowych. O takiej unii mówiÅ‚o PiS w kampanii wyborczej i o takiej unii mówiÅ‚ wczeÅ›niej Jan PaweÅ‚ II. Ale takiej wÅ‚aÅ›nie Unii nie chcÄ… socjalistyczni towarzysze komisarze. Takiej Unii nie chcÄ… lewicowe, europejskie mocarstwa.

Pan Marcinkiewicz oÅ›mielaÅ‚ siÄ™ mieć inne zdanie niż KaczyÅ„ski. ByÅ‚ i jest, zdecydowanie bardziej prounijny. Powiedzmy wprost – antynarodowy.

Ta jego postawa jaskrawie przejawiaÅ‚a siÄ™, miÄ™dzy innymi, w stanowisku wobec obsady personalnej spółek skarbu paÅ„stwa. Sympatyczny Kazimierz, podobnie jak jego kolega z rzÄ…du AWS, też sympatyczny Janusz Steinhoff, jedno, co robiÅ‚ skutecznie, to utrwalaÅ‚ komunÄ™ gdzie tylko siÄ™ daÅ‚o – broniÅ‚ ekip komunistycznych i utrwalaÅ‚, konserwowaÅ‚ ich dziaÅ‚aczy. Np. Marcinkiewicz broniÅ‚ w PZU prezesa StypÅ‚kowskiego, jak dÅ‚ugo siÄ™ daÅ‚o, a daÅ‚o siÄ™ aż do kongresu PiS, do 2 czerwca. BroniÅ‚ prezesa Baku PKO BP Andrzeja PodsiadÅ‚ego – starego, zasÅ‚użonego dziaÅ‚acza PRL-owskiego i jego ludzi. BroniÅ‚ wpÅ‚ywów komuny w takich spółkach, jak np. Orlen – tam prezesem jest Igor ChaÅ‚upiec, którego umocowaÅ‚ przyjaciel KwaÅ›niewskiego, premier tow. Deska. A w Radzie Nadzorczej zasiada tow. agent A. Olechowski.
Marcinkiewicz nie tylko konserwowaÅ‚ komunÄ™ i liberałów, lecz także staraÅ‚ siÄ™ jÄ… umacniać. Jego rzÄ…d, jako szefa Rady Nadzorczej w drugiej, najsilniejszej polskiej grupie paliwowej, Lotosie, umocowaÅ‚ niejakiego Jana Szomburga z PO, w PGNiG zasiada teraz Wojciech Arkuszewski, zwiÄ…zany z „premierem z Krakowa”, lub też polakożerca, niby profesor WysÅ‚aw Bartoszewski, który kierowaÅ‚ RadÄ… NadzorczÄ… LOT-u. Trzeba tu jeszcze koniecznie wymienić paniÄ… Wiktorow, zwiÄ…zanÄ… z UW i liberaÅ‚ami, do dziÅ› sprawujÄ…cÄ… funkcje prezesa ZUS i prezesa Millera, czÅ‚owieka Balcerowicza, kierujÄ…cego do dziÅ› NFZ, którego, mimo licznych kompromitacji, nie można odwoÅ‚ać.
Takich przykładów jest znacznie, znacznie więcej.
Tych bronił, a robił wszystko, by np. jak najszybciej odwołać prezesa Piotra Wojciechowskiego z Nafty Polskiej, czego od dawna domagali się komuniści.. I dopiął swego dopiero niedawno.

Za każdym z tych nazwisk kryjÄ… siÄ™ ogromne miliardy, spoÅ‚eczne pieniÄ…dze, nad którymi „opiekÄ™” sprawujÄ… wrogowie paÅ„stwa i Narodu, a ogromnie trudno jest teraz pozbyć siÄ™ szybko tych i innych urzÄ™dników – szkodników, w tym, urzÄ™dników ministerialnych. Trzeba, przez Sejm, przeprowadzić caÅ‚y pakiet stosownych ustaw.
Jak widać, obsesyjnie wręcz pochylał się nad utrzymaniem dotychczasowych układów w sektorach energetycznych, usuwając z nich jednocześnie ludzi, z którymi partia Kaczyńskiego mogła wiązać nadzieję na działania wymierzone w SB.

Szczególnie znamienne są skłonności Marcinkiewicza do doboru swoich doradców. Otaczał się takimi ludźmi jak: były ambasador w Ameryce Południowej, antyPolak Schnepf, kolejny pupilek Balcerowicza - Zuber z Banku Millenium, czy też ten bohater związany z aferą Gilowskiej.
I wreszcie sama sprawa Gilowskiej. Rozpisano iście dramatyczny scenariusz, którego, ani rusz, nie można było pojąć. Premier usuwa z rządu swego wicepremiera i prawie natychmiast proponuje jej ponowne, wysokie stanowisko (ale już nie ministra finansów) w swym rządzie.
W rzeczywistości, to sam Marcinkiewicz chciał usunąć Gilowską po to, by posadowić na jej miejscu, związanego z postkomunistami i liberałami, swojego doradcę finansowego. Taka jest prawda.
To sam premier wywoÅ‚aÅ‚ tÄ™ aferÄ™ iÅ›cie w komunistycznym stylu – co innego mówiÅ‚ i robiÅ‚, a miaÅ‚o siÄ™ to nijak do prawdy. Trzeba pamiÄ™tać, że to on, nie tylko od dawna już wiedziaÅ‚ o postÄ™powaniu lustracyjnym Gilowskiej, ale uzgadniaÅ‚ z rzecznikiem Olszewskim termin skierowania tej sprawy do sÄ…du. Ten czas potrzebny byÅ‚ mu na przygotowanie siÄ™ do planowanych, potajemnych posunięć. Gdy już byÅ‚ gotów, usuwa GilowskÄ…, nie dajÄ…c jej szans na obronÄ™ i powoÅ‚uje swojego czÅ‚owieka, nie informujÄ…c o swych zamiarach, szefa swojej partii i prezydenta. W tym czasie wÅ‚aÅ›nie, usuwa niewygodnego mu, prawicowego szefa Nafty Polskiej.

Perfidia jego postÄ™powania polega, generalnie rzecz ujmujÄ…c, na wmawianiu Polakom koniecznoÅ›ci powszechnej lustracji. Lustracji, jego zdaniem mieli podlegać wszyscy. Niezależnie od peÅ‚nionych funkcji, stanowisk, dziaÅ‚ania itp. O lustracjÄ™ mógÅ‚ siÄ™ zwrócić, wedÅ‚ug jego zamysÅ‚u, każdy – minister, biznesmen, ekspedientka i woźny itp. Jego zadaniem byÅ‚o przekonanie spoÅ‚eczeÅ„stwa do natychmiastowego skÅ‚adania petycji w IPN-ie przez miliony ludzi, co oznaczaÅ‚oby, w rzeczywistoÅ›ci, zablokowanie lustracji, bowiem nie ma fizycznych możliwoÅ›ci do przeprowadzenia takiej, ogólnopolskiej, operacji.
Marcinkiewicz był wrogiem lustracji, a posłużył się, w tej sprawie, samą Gilowską. To zupełnie wyjątkowa podłość. Wyjątkowa, bezwzględna gra.
CzarÄ™ goryczy, kropkÄ™ nad i, postawiÅ‚ też sam Sympatyczny Kazimierz spotykajÄ…c siÄ™ potajemnie z tym, który namawiaÅ‚ Polaków do obywatelskiego nieposÅ‚uszeÅ„stwa – do anarchii, z Donaldem Tuskiem. ZupeÅ‚nie nie wiadomo, o czym rozmawiali ci dwaj sprzymierzeÅ„cy.

Takich działań nie można było już dłużej tolerować. Jeśli reformatorskie plany Kaczyńskich mają zacząć się realizować, trzeba było usunąć Marcinkiewicza. Już za daleko się on posunął.
Sposób, jaki wybraÅ‚ JarosÅ‚aw KaczyÅ„ski, Å›wiadczy o jego zmyÅ›le politycznym. UsuniÄ™cie premiera, który, zupeÅ‚nie niezasÅ‚użenie, cieszy siÄ™ dużym poparciem, jest posuniÄ™ciem ryzykownym. Można byÅ‚o to zrobić tylko, w taki wÅ‚aÅ›nie sposób, jak to zostaÅ‚o zrobione – publicznie go wychwalać i desygnować na inne, medialne stanowisko. Najważniejsze, by już nie mógÅ‚ dalej szkodzić paÅ„stwu.

Teraz już chyba nie ma żadnych wewnętrznych przeszkód, by energicznie rozpocząć budowę IV Rzeczypospolitej.

I tego właśnie życzymy panu Jarosławowi Kaczyńskiemu i sobie.

Andrzej Ruraż-Lipiński