Środa 15 Maja 2024r. - 136 dz. roku,  Imieniny: Dionizego, Nadziei, Zofii

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 31.12.07 - 14:32     Czytano: [1936]

Odłożony entuzjazm

Aż 89 procent Polaków jest zadowolonych z Unii Europejskiej. To o kilkanaście procent więcej niż cztery i pół roku temu zagłosowało w referendum za akcesją.

W Polsce realizuje się w tej chwili 60 tys. różnych projektów unijnych. Zaś w nocy z 20 na 21 grudnia wraz z zaprzestaniem kontroli skończą się korki na granicach z Niemcami, Litwą, Czechami i Słowacją. Główna feta przy dźwiękach "Ody do radości" odbędzie się u zbiegu granic trzech państw, w Porajowie, Zittau i Hradku, z udziałem sprawującego prezydencję w UE premiera Portugalii Jose Socratesa oraz szefów rządów Polski, Czech i Niemiec. Więcej od oficjalnych imprez o nastrojach mówią happeningi. W Kostrzynie nad Odrą oczekiwaniu na schengeńską godzinę zero towarzyszyć ma, jak w Sylwestra, chóralne odliczanie. Przez miasto przejedzie kawalkada trabantów, symbolizująca epokę podziałów, z którą zrywają sąsiadujące kraje. W Łysej Polanie kawałki zbędnego już szlabanu granicznego zostaną rozdane na pamiątkę.
89 proc. Polaków według CBOS popiera integrację z Unią Europejską. Za najbardziej przychylne nam kraje wspólnoty uznajemy Wielką Brytanię, Czechy, Francję i Litwę, zaś za niechętne - Niemcy. Przeciwnicy UE stanowią ledwie 5 proc. społeczeństwa. W ostatnich wyborach Polacy nie wpuścili do parlamentu przeciwnych integracji partii. Obecny sejm dzieli się już tylko na "euroentuzjastów" i "eurorealistów".

Nieoczekiwana zmiana sympatii
Paradoksem historii okazało się, że do Unii Europejskiej wprowadzali Polskę prezydent i premier - Aleksander Kwaśniewski i Leszek Miller, wywodzący się z formacji przez lata uległej wobec Moskwy. Sami zresztą w ramach drugiej wojny na górze zaciekle rywalizowali, na którego z nich spadnie splendor głównego integratora. W filmie o Kwaśniewskim, który w 2006 r. nakręciłem dla TVP1 Miller opowiada, jak ówczesny prezydent naciskał na niego, aby nie tylko mógł pojechać na podpisanie traktatu akcesyjnego do Aten, ale też osobiście go podpisać - wbrew rygorom prawa międzynarodowego, które przewiduje, że podpisy pod takim dokumentem składają szefowie rządów.
Gorszące "spory w rodzinie" rzutowały na społeczną ocenę akcesji. Kampanię propagującą UE przed referendum koordynował najpierw Sławomir Wiatr, który zasłynął stwierdzeniem, że nie lubi wstawać przed dziewiątą rano, potem zaś Lech Nikolski. Najwięcej skorzystał na niej popularyzator historii i późniejszy autor "Tajemnicy twierdzy szyfrów" Bogusław Wołoszański, który za występy i scenariusz reklam zainkasował 120 tys zł. Formuła kampanii okazała się chybiona: obywatele nie zwracali uwagi na pokazywane im brukselskie biurowce, bo podobne mogli już oglądać na warszawskiej Ścianie Zachodniej.
Oprócz dopłat bezpośrednich, które szybko okazały się racją bytu dla polskiej wsi (korzyści dla rolników ankietowani przez CBOS wymieniają wśród atutów UE zaraz po otwartych granicach i swobodzie poruszania), Polska uzyskała 46 okresów przejściowych - najwięcej wśród krajów kandydackich. W tym pięcioletni zakaz zakupu nieruchomości i dwunastoletni ziemi przez obywateli innych państw UE na jej terytorium, a także utrzymanie do 2010-11 specjalnych stref ekonomicznych.
Wzruszającym akordem referendum stał się fakt, że zaraz po Śląsku i Opolszczyźnie, gdzie poparcie dla akcesji okazało się największe (po 85 proc.) kolejnymi euroentuzjastami byli mieszkańcy niezamożnych popegeerowskich województw z ziem odzyskanych - lubuskiego i zachodniopomorskiego. Obrazuje to, jak do elektoratu przemówił argument, że głosuje nie tyle dla siebie, co dla własnych dzieci.
Jednak gdy 1 maja 2004 r. Polska stawała się jednym z 25 krajów UE klimat społeczny odległy był od euforii. Nie widziano na ulicach radosnych tłumów. Podobnie radość z odzyskania niepodległości w 1989 r. stonowana została świadomością kompromisu z Magdalenki, zawartego za plecami społeczeństwa. W rok po referendum, w kolejnym głosowaniu - do parlamentu europejskiego - mimo uroku nowości wzięło udział niecałe 21 proc. uprawnionych, najmniej w historii demokratycznych wyborów w Polsce.
Dziś Polacy mogą wreszcie skupić się na tym, czy na akcesji zyskali, a nie, kto ich do Unii wprowadzał.
- Wejście do UE było dodatkowym dopalaczem dla dobrej koniunktury, która wtedy nastąpiła - ocenia Maciej Reluga, ekonomista z Banku Zachodniego WBK. - Ludzie dostrzegli również spadek bezrobocia, związany także, choć nie wyłącznie, bo przyczyniły się do niego również miejsca pracy tworzone w kraju, z otwarciem rynków pracy w Unii. Sektor rolniczy zyskał na dopłatach bezpośrednich.
Ekonomista z Deutsche Banku Arkadiusz Krześniak wiąże zwiększające się poparcie dla integracji z korzystnym efektem zwiększenia obrotów handlowych, widocznym po wejściu do UE, co obok dobrej koniunktury przyczyniło się do wzrostu gospodarczego: - Zaś transfery środków z Unii widać w rolnictwie (dopłaty bezpośrednie) i samorządach lokalnych (projekty infrastrukturalne).
Główny ekonomista banku BPH Ryszard Petru nie ma wątpliwości, skąd wziął się wzrost poparcia dla Unii na wsi. - Grupa najbardziej dotychczas sceptyczna wobec Unii zyskała relatywnie najwięcej - tłumaczy. - I to konkretnie. Rolnicy, którzy przedtem nie dowierzali UE, gdy dostali pieniądze z dopłat bezpośrednich, stali się jej zdecydowanymi zwolennikami. Badania opinii to potwierdzają.

Od "yes, yes, yes" do rekordu inwestycji
Pamiętnym radosnym "yes, yes, yes" zareagował ówczesny premier Kazimierz Marcinkiewicz na korzystny finał - o wpół do trzeciej nad ranem 17 grudnia 2005 - kilkunastogodzinnych negocjacji w sprawie siedmioletniego budżetu Unii na lata 2007-13. Polska z funduszy strukturalnych i spójności otrzyma z UE 67 mld euro. Oznacza to, że za każde euro, które wpłacamy do unijnego budżetu - odzyskamy 3 euro 60 centów. Skorzysta zwłaszcza pięć najmniej zamożnych województw: w ostatniej chwili Angela Merkel przystała na przesunięcie dla nich środków, rezerwowanych na pomoc dla landów byłej NRD.
Polska to kwotowo największy odbiorca dotacji z Unii Europejskiej. - Jesteśmy beneficjentem i w najbliższym czasie to się nie zmieni - ocenia Reluga.
- W całej Polsce rosną inwestycje samorządowe. I przy nich tablice, że to ze środków unijnych - zauważa Petru.
Nowy projekt gospodarki wodno-kanalizacyjnej Katowic wdraża się głównie za pieniądze UE. W czterech piątych z unijnych środków powstał stukilometrowy odcinek A2 z Konina do Strykowa. Krótszy o sześć kilometrów kawałek autostrady A4 Unia finansowała w trzech czwartych.
- Ludzie identyfikują z Unią udane projekty infrastrukturalne od autostradowych po lokalne. Chociaż my wiemy, że za pieniądze stamtąd można było zrobić dużo więcej - ocenia Maciej Reluga.
Na inny aspekt integracji zwraca uwagę Arkadiusz Krześniak:
- Wymusiła przeznaczenie środków budżetowych na współfinansowanie projektów infrastrukturalnych. Obszar lekko zaniedbany został dowartościowany. Taki impuls był potrzebny, żeby projekty infrastrukturalne ruszyły.
Polskie firmy inwestują w krajach UE: Orlen kupił litewską rafinerię z Możejkach oraz postawił liczne stacje benzynowe przy niemieckich drogach. Z kolei Polska notuje rekordy inwestycji zagranicznych (w 2006 r. - prawie 15 mld dol.).
Korzystny wpływ akcesji na gospodarkę dostrzega trzy czwarte ankietowanych przez CBOS. Polskie firmy, odkąd zostały dopuszczone do wspólnego rynku, korzystają z cenowej przewagi nad konkurentami z Zachodu - ich sprzedaż w krajach UE rośnie o prawie 20 proc. rocznie.
Otwarcie rynków pracy - na początek brytyjskiego i irlandzkiego oraz szwedzkiego - zaowocowało fenomenem dwumilionowej imigracji zarobkowej, który nierzadko przyczynia się do drenowania fachowców i rozpadu więzi rodzinnych. Tymczasem liczba krajów do wyboru rośnie, bo rynki pracy otworzyły Hiszpania, Portugalia, Grecja i Finlandia, a po nich także Włochy, Holandia i Luksemburg, a dla niektórych grup zawodowych Niemcy i Francja.
Z kolei przy budowie obwodnicy przez dolinę Rospudy okazało się, jak przyjęte dla wszystkich członków Unii regulacje, chroniące środowisko naturalne stają się sprzeczne z interesem społeczności lokalnych. Polska musi też przestrzegać ograniczeń produkcji takich jak kwoty mleczne czy limity stali.
Obok unijnej biurokracji wśród ograniczeń, związanych z członkostwem Polski w UE politolog Krzysztof Kawęcki wymienia utrzymanie zasady pierwszeństwa prawa unijnego nad krajowym i ujednolicenie polityki zagranicznej, co może szkodzić naszej polityce proamerykańskiej i przyczynić się do wygaszenia lokalnej współpracy wyszehradzkiej z najbliższymi geograficznie krajami.

We wspólnej Europie
Unia to dzisiaj prawie 500 mln mieszkańców, wśród jej najludniejszych krajów zajmujemy szóste miejsce. Gdy przed rokiem przyjęto Rumunię i Bułgarię, nie potwierdziły się obawy, że bałkańscy członkowie UE odbiorą nam dotacje. Wprost przeciwnie, polscy inwestorzy skorzystali na ich akcesji, o czym świadczy zainteresowanie nabywaniem apartamentów w Bułgarii, których wartość lawinowo wzrasta. Z kolei Rumuni nie rzucili się w poszukiwaniu pracy do pracy do nas, tylko do Włoch.

Łukasz Perzyna
Tyg. Solidarność

Wersja do druku

Pod tym artykułem nie ma jeszcze komentarzy... Dodaj własny!

15 Maja 1926 roku
Nowym Premierem zostaje Kazimierz Bartel, a obowiązki Prezydenta przejmuje Marszałek Sejmu Maciej Rataj.


15 Maja 1940 roku
Zatonął MS "Chrobry".


Zobacz więcej