Piątek 10 Maja 2024r. - 131 dz. roku,  Imieniny: Antoniny, Izydory, Jana

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 24.02.08 - 10:37     Czytano: [2274]

MAŁY TRAKTAT O KLEPKACH

Coraz częściej klepię się w mój łeb dla sprawdzenia, czy wszystkie klepki ofiarowane mi przez teorię ewolucji znajdują się na swoich miejscach. I zaraz napotykam na zgoła trywialne podejrzenie, że postawienie diagnozy przekracza moje siły, albowiem owo przyrodzone mi i ogólnie akceptowane jako jedynie słuszne umiejscowienie moich klepek, mnie samemu wydaje się krainą tajemniczą i, dalibóg, trudną do eksploracji. Do czego więc odwołać się mam, poszukując stanu chociażby chwiejnej równowagi, jeśli i przesunięcie w moich klepkach diagnozują politycy i autorytety medialnego zagłuszania, zajmujący się zawodowo przekładaniem klepek z miejsca na miejsce w umysłach swoich bliźnich?

Ze społecznego punktu widzenia moje klepki są niewątpliwie porozrzucane po niedostępnych dla wielu miejscach. Korzyść z tego żadna jest dla pospólstwa i klientów Jerzego Owsiaka, który szczyci się duchową wspólnotą z arcybiskupem Życińskim. Orkiestra jak orkiestra: też fałszuje i opuszcza całe muzyczne frazy, takt wybija jedną nogą - wtedy dyrygent udaje swobodną improwizację. Publika oczekuje mimo to duchowego wsparcia i poczucia wspólnoty, które otrzymuje w postaci zrelatywizowanej wersji Hostii. Stąd taka rywalizacja o rząd dusz, gdzie stroną stała się część Kościoła katolickiego.

Dla ojców redemptorystów i, co za tym idzie, dla wielu słuchaczy Radia Maryja, też będę podejrzany, bo o Powstaniu Warszawskim mam zgoła odmienne pojęcie.
Dla środowiska "Gazety Polskiej" także jestem nie do przełknięcia, bo mógłbym się nierozważnie rozpisać o niektórych jej autorach i redaktorach ze szczególnym uwzględnieniem redaktora Jacka Kwiecińskiego, od lat starającego się mozolnie wykrztusić kilka zdań powiązanych z myślami, która to męka napełnia mnie prostodusznym współczuciem. Chyba ten sam rodzaj współczucia olśnił też Waldemara Łysiaka, bo i on spalił się w tej jasności i zniknął, co ilustruje dobitnie tezę, iż gorszy publicysta, pisarz lub artysta wypiera lepszego, przynajmniej docześnie.

Pozbycie się więc Waldemara Łysiaka z "Gazety Polskiej" zdaje mi się nie lada wyczynem, świadczącym nie tylko o potędze myśli, ale i o ich niezauważalnym braku. Co prawda ks. Isakowicz-Zaleski od razu wskoczył na Łysiakowe miejsce, które powinno teraz raczej świecić wstydliwą pustką w żałobnej ramce, ale przecież musi sobie zdawać sprawę, że i najbardziej dostojna i czcigodna sutanna Łysiaka nie przykryje. Już to przecież sam Belzebub, ufny w swoją moc, Łysiaka chciał czapką nakryć, a czapeczka ta, uszyta na miarę główki redaktora "Gazety Ukradzionej Polanom", nazbyt kusą się niestety okazała i plagiatu z dóbr literackich Kornela Makuszyńskiego udowodnić Łysiakowi nie zdołała, sama wpadając w pułapkę zastawioną misternie przez grafomańskiego - jak orzekł redaktor Michnik - autora.

Po takim choćby wydarzeniu swąd siarki długo jeszcze pozostaje i trza najpierw złego ducha odpędzić, a nie szturchać kijkiem przebywającego w Urugwaju Polaka i na jego widok znak krzyża czynić, proszę Księdza! Sól na progu radzić rozsypywać małym jest wydatkiem i dlatego substancja ta właściwości swoje w czynieniu egzorcyzmów szybko traci.

Piotr Lisiewicz z kolei, także redaktor owej gazety, pisze godny wsparcia szkic o zapomnianym poecie Stanisławie Balińskim, ale obok jego wiersza umieszcza jako ilustrację zdjęcie, na którym rozpoznaję - jeśli mnie oczy moje kaprawe nie mylą - Jerzego Kuncewicza z małżonką swoją Marią Kuncewiczową. Nijak się to ma do tekstu o poecie, lecz niezborność tę składam na karb moich poprzestawianych klepek.

Tak więc jeśli już ktoś dotarł żmudnie aż do tego miejsca w dociekliwym czytaniu, musi również nabrać przeświadczenia, graniczącego z pewnością, o moich poprzestawianych klepkach i zaraz potem odesłać mnie powinien na jedynie pozbawione fałszywego wstydu łamy tygodnika "NIE". Skazany tedy w imieniu Rzeczypospolitej na męki piekielne u redaktora Urbana, mam tylko jedno wyjście. Otóż będę wykuwać moje facecje i dyrdymałki w granicie, co wprawdzie zajmie mi sporo czasu, ale też do większej zwięzłości zmusi, a wiedzę kamienia o naturze ułomnej Lechistanu wzbogaci i przyszłym badaczom dziejów kolejnych Rzeczypospolitych zajęcie zapewni. I tylko moja wiedza o stanie moich klepek zostanie wstydliwie przemilczana.
Ażeby więc zaprotestować przeciwko tej nieprawości, ażeby zmierzyć się z własną legendą, już teraz napiszę list otwarty do Papieża, posiłkując się znanymi kanonami. Wprawdzie tutaj moja sukienka duchowa ubogą jest, kontusz też z trupa zdarty, ale granice śmieszności przesuwają się wciąż w królestwie króla Ubu.

Klepka za klepkę, rzepka za rzepkę, i jeszcze coś na przyczepkę...
Tego nie da się ani znieść, ani przepić.

Błotniak z Bronnej Góry

Wersja do druku

judyta - 17.03.08 11:54
błotniku! nie dłób już w tej gwizdawce, bo to ani mądre, ani ładne...

Błotniak z Bronnej Góry - 29.02.08 14:16
KOMENTARZ OD DOKTORA

Przeniosłem tutaj tekst judyty, ponieważ zdaje mi się, że istota ta dwupłciowa poszukuje ze mną cielesnego kontaktu, o którym nie marzę, i daje temu wyraz, nie wiedzieć czemu, pod tekstem pt. "Pismo procesowe".

Odpowiedziałem więc własnym, dosadnym ze względu na zawstydzające okoliczności, tekstem pt. "JUDY TA DOBRA NOWINA", którego mi tutaj jednak redakcja "Kworum" nie zamieściła, co stawia mnie w przykrej sytuacji, bowiem mój apel do niepokalanej czystości rasowej judyty o nie stosowanie pokrętnej talmudycznej skali ocen, które jako żywo mam w swojej gwizdawce, jest co najmniej upośledzony w opinii publicznej.

I chociaż, jak mi się dotychczas zdawało, w wielu moich tekstach nie ma nawet śladu problemów żydowskich, to jednak żyd dyżurny czuwa na swojej wartowni, i kopuluje z czym się da. Nie ma więc ucieczki od tego tematu, bo nawet jak piszę o dupie Maryni to tylko dlatego, że jest to ukryta dupa żydowska.

W tej sytuacji, świadom swojej medialnej klęski, odwołam się do cytatów.

"Żyd może kłamać, żeby mógł gojowi sprzedać podróbkę lub uszkodzony produkt". (Baba Kamma 113a)

"Najlepsi z goji powinni być zamordowani". (Soferim 15 Rule 10)

I to by było na tyle - jak mawiał doktor Dolittle.

Błotniak z Bronnej Góry - 28.02.08 22:04
judyta - 26.02.08 13:01
od roku trafiam na trudne do przyjęcia, choć przecież wyraźnie płynące z serca teksty niejakiego błotniaka. ostatnio odniosłam wrażenie, że autor ten zgubił gdzieś myśl przewdonią swej nadmiernie wystylizowanej twórczości i stał się labradorem wyczuwającym najlżejsze ślady żydowskiejobecności. takie uzależnienie od zapachu może stanowić przeszkodę w zdobywaniu mądrości i chyba stanowi, skoro błotniak ma za złe żydom zarówno przyjazne, jak i nieprzyjazne wyowiedzi na temat polski...

Błotniak z Bronnej Góry - 26.02.08 9:51
STUK, PUK, KOPYTKIEM O BRUK...

Chociaż ciekawy jestem niepomiernie do kogo ten apel jest skierowany, jednak w tym wypadku miłosiernie oszczędzę sobie i innym opisywania adresata...

A tak na poważnie, to informuję uprzejmie Szanownych Czytelników, że nigdy żadnego mojego felietoniku "Gazecie Polskiej" nie proponowałem (gdzieżby to błotniak śmiał) i takiego aktu woli także teraz nie przewiduję.

Tak zaś udolnie sformułowana sugestia, jakobym był nieodporny na korupcję, zasługuje jedynie na reakcję mojej gwizdawki, którą noszę z wielką ptasią godnością w moim kuprze.

A nie idź Waść na łatwiznę, rozwiń skrzydła literaturze i walnij sobie własny felietonik na temat mojej niegodziwości i mojego ptasiego móżdżku, który redakcja "Kworum" z radością w tym samym miejscu Waszmości zamieści.

Tak więc dosadnie to widać, że temat poruszony w "MAŁYM TRAKTACIE O KLEPKACH" wydaje się jeszcze nie dość dopracowany...

miłosierny - 25.02.08 16:04
apeluję o drukowanie błotniaka w prasie krajowej
jakby tak gazeta polska wzięła jakiś jego felietonik, to zaraz by chłop zaczął rozumieć redaktora kwiecińskiego i innych

Wszystkich komentarzy: (5)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

10 Maja 1794 roku
Tadeusz Kościuszko powołał Radę Najwyższą Narodową, która miała pełnić funkcje cywilnej władzy powstania


10 Maja 1940 roku
Niemcy zaatakowali Holandię, Belgię i Luksemburg.


Zobacz więcej