Środa 8 Maja 2024r. - 129 dz. roku,  Imieniny: Kornela, Lizy, Stanisława

| Strona główna | | Mapa serwisu 

dodano: 10.06.07 - 19:38     Czytano: [6794]

Dział: Głos Polonii

Australijski Wielgus i...

...jego drużyna

Po osiemnastu latach politycznych sporów. Po niezliczonych, medialnych i legislacyjnych bitwach. Po wielu porażkach poniesionych przez prolustracyjnych lobbystów i ostatnim namaszczeniu, jakiego ustawie lustracyjnej udzielił Trybunał Konstytucyjny, dzisiaj już nikt nie powinien mieć żadnych wątpliwości, że szybka i skuteczna lustracja jest Polsce i nam Polakom niezwykle potrzebna.

Po wyroku
Już następnego dnia po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, na stronie internetowej IPN ukazał się brzmiący złowieszczo komunikat, że.. „wszystkie postępowania w sprawie udzielenia zgody na udostępnienie dokumentów w celu prowadzenia badań naukowych i działalności dziennikarskiej, wszczęte i nie zakończone przed publikacją wyroku TK, podlegają umorzeniu jako bezprzedmiotowe. W konsekwencji ...nie będą udostępniane dokumenty archiwalne dla celów badań naukowych i działalności dziennikarskiej. Po raz kolejny znaleźliśmy się w punkcie wyjścia.

W lipcu 1989 „oddzieliliśmy naszą przeszłość grubą linią”. Przez te wszystkie lata uczestnicy okrągłostołowego geszeftu wykorzystując dostępne im środki robili wszystko, by powstrzymać społeczne dążenia do rozliczenia się z historią Polski ostatniego półwiecza. Wszyscy już jesteśmy zmęczeni tą długą i wyniszczającą walką. Rany odniesione w lustracyjnych potyczkach utrudniają kompromis, emocje uniemożliwiają wypracowanie skutecznych i efektywnych legislacyjnych rozwiązań. Jest nam trudno zrozumieć i zaakceptować fakt, że nie umieliśmy wykorzystać szansy, jaką dał nam los. Spętani jakąś dziwną niemocą nie możemy się z komunizmem rozliczyć a nawet nie mamy wystarczającej odwagi, aby ten narzucony nam siłą ustrój jednoznacznie ocenić.

Skoro nie mogą sobie z tym fenomenem poradzić rodacy w Polsce, to tym bardziej nie należy się dziwić, że nadal leży odłogiem problem ujawnienia winnych inwigilacji i infiltracji środowisk polonijnych.

Australijski Wielgus
Jeszcze przed zamknięciem przez Trybunał Konstytucyjny archiwów IPN, niektórym udało się jednak opublikować wyniki swoich badań. To tylko dzięki takim publikacjom, jak książki Sławomira Cenckiewicza; „Oczami Bezpieki”. Szkice i materiały z dziejów aparatu bezpieczeństwa PRL, „Jak szpiegowano Polonię" i książce Jolanty Drużyńskiej i Stanisława M. Jankowskiego “Kolacja z konfidentem”, Piwnica pod Baranami w dokumentach Służby Bezpieczeństwa ” oraz ostatnio wydanej książce ks. Tadeusza Isakowicza- Zalewskiego „Księża wobec Bezpieki”, Polonia miała szansę poznać prawdę o współpracownikach organów bezpieczeństwa komunistycznego państwa. Powoli pryskał mit agenturalnej nieskazitelności polonijnych i solidarnościowych działaczy, duszpasterzy, dziennikarzy, wydawców, biznesmenów, lekarzy, tłumaczy i aktorów.
19 maja 2007 na stronie internetowej Ruchu Rodaków opublikowano informację dotyczącą esbecko - agenturalnej przeszłości, jednego z najbardziej znaczących w życiu melbourneńskiej Polonii duchownego, ks. dr Eugeniusza Ożoga. Z odnalezionego w archiwach MSZ mikrofilmu o numerach IPN BU 001052/ 1634 wynika niezbicie, że ks. dr Eugeniusz Ozóg, wszechstronnie wykształcony duchowny i były prowincjał krakowskiej prowincji Jezuitów, był wieloletnim tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Stefan”.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski na ślad agenta „Stefana” trafił w czasie zbierania materiałów do swojej książki. Nie mógł on jednak podać nazwiska duchownego, który przez dwadzieścia lat służył bezpiece a potem został duszpasterzem polonijnym, gdyż nie miał dostępu do przechowywanego w warszawskim MSW mikrofilmu. Zweryfikowane przez historyków z IPN informacje potwierdziły, że tym esbeckim agentem jest jezuita z tytułem doktora- Eugeniusz Ożóg.

Życiorys agenta
Polakom mieszkającym w Melbourne ks. Ożoga nie trzeba przedstawiać, gdyż od 1987 roku tam właśnie mieszka i pracuje.
Tym, którzy go nie znają, warto przypomnieć, iż Eugeniusz Jan Ożog urodził się 23 X 1932 w Zalesiu koło Łańcuta. Jest on synem Franciszka i Antoniny z domu Głowiak. W latach 1954-57 studiował na Wydziale Filozofii Towarzystwa Jezusowego w Krakowie. Następnie przez cztery lata studiował teologię na Wydziale Teologii Bobolanum w Warszawie a potem psychologię na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Gdy miał 28 lat został wyświęcony na księdza. Uroczystość przyjęcia kapłańskich święceń odbyła się w Warszawie w dniu 22. VIII. 1960 roku. Do współpracy z SB został zwerbowany w Poznaniu w roku 1966, gdy kończył studia z zakresu psychologii. W roku 1970 został przejęty jako agent przez Wydział IV SB w Krakowie. Od 1966 do 1987 prowadził swoje podwójne życie księdza i agenta. Odbył wiele spotkań w funkcjonariuszami bezpieki w lokalach konspiracyjnych o kryptonimach "Feniks" i "Jawor". Jako prowincjał Zakonu ojców jezuitów swoją wiedzą na temat problemów zakonników dzielił się z oficerami SB. W swoich donosach nie ograniczał się tylko do spraw wewnętrznych Zakonu jezuitów ale donosił także na ks. kardynała Józefa Glempa i ks. kardynała Franciszka Macharskiego.
W 1972 na Katolickim Uniwersytecie w Lublinie uzyskał doktorat po przedłożeniu dysertacji doktorskiej na temat Przystosowanie do życia zakonnego w świetle teorii rozwoju powołania. Promotorem Ożoga była profesor psychologii Zenomena Płużek, pracownik naukowy na Wydziale Filozofii w Krakowie. Niezwykłe wprost, wszechstronne wykształcenie umożliwiło agentowi Ożogowi błyskawiczną karierę i awanse. W 1973-77 był prowincjałem Prowincji Małopolskiej, następnie w latach 1977-83 był redaktorem Posłańca Serca Jezusowego i Naszych Spraw.

Inni duszpasterze-emigracyjni w służbie SB.
W Polsce jest obecnie 56 607 duchownych z tego 1207 pełni swoją duszpasterską misję poza granicami kraju. Według przybliżonych ocen około od 10 do 15 % polskiego duchowieństwa współpracowało ze służbami specjalnymi komunistycznego reżimu. W każdej grupie zawodowej znaleźć można 10 procent podatnych na skorumpowanie ludzi słabych, konformistów czy karierowiczów. Są jednak zawody, których wykonywanie nie jest możliwe bez obdarzenia osoby zatrudnionej w tym zawodzie, całkowitym i bezgranicznym zaufaniem. Do takich zawodów zaliczają się m.in. lekarze, psycholodzy i księża. Zdrada zaufania, w przypadkach tych zawodów, jest bardziej bolesna i surowo oceniana.

Dr Marek Ciesielczyk, który na zlecenie IPN realizował (!) projekt badawczy dotyczący Działalności Służb Specjalnych w środowiskach polonijnych, w wywiadzie udzielonym polonijnej telewizji w Chicago wymienił kilku innych emigracyjnych duchownych, którzy byli współpracownikami organów bezpieczeństwa PRL, a którzy później, zostali przydzieleni do prowadzenia działań operacyjnych w środowisku Polonii amerykańskiej. Wśród wymienionych duszpasterzy znalazł się jezuita ks. Stefan Filipowicz, który przed transferem do USA pełnił funkcję szefa radia watykańskiego, ks. Adam Górka z Zakopanego, ks. Antoni Siuda, ps. Jolanta oraz ks. Łukaszczyk. http://www.tvpchicago.tv/699/ciesl.html

Nie do mnie należy ocenianie ludzkich wyborów i decyzji, nie wiem, a właściwie też nie chcę wiedzieć, co sprawiło, że młody i zdolny wiejski chłopak Geniek Ożóg , który chciał służyć Bogu zgodził się służyć i przez 21 lat wiernie służył..... SB. Chciałabym jednak móc dowiedzieć się, czy ks. Ożóg kontynuował tę współpracę po przeniesieniu się do Australii i czy wykorzystywał swoją rolę jako duchowny do wykonywania zadań SB?

Wiadomo, że agenci nie decydują o miejscu swoich transferów i nie osiedlają się w społecznej próżni. A zatem kto pomagał ks. Ożogowi w Melbourne i kto ochraniał go przed mogącym mu zagrażać zdemaskowaniem przez następnych dwadzieścia lat?

Obrona agenta - jezuity w „Tygodniku Polskim”
W kontekście przedstawionych i opublikowanych przez IPN informacji trudno jest zrozumieć intencje autorów tekstu, opublikowanego w nr 20 Tygodnika Polskiego (TP) pt.” Nie krzywdzić niewinnych!”, z dnia 6 czerwca 2007. Tekst, podpisany przez Kolegium redakcyjne „Tygodnika Polskiego” jest prawdopodobnie wynikiem zbiorowego wysiłku intelektualnego tego gremium. Ten wyjątkowy majstersztyk dziennikarskiej manipulacji faktami, ogólnikami i niedomówieniami przyprawiono łzami żalu i ubolewaniem nad krzywdą, jakiej się dopuścili ci, którzy ośmielili się o współpracy melbourneńskiego duszpasterza poinformować opinię publiczną.
W swoim dziennikarskim kabotynizmie redakcja „TP” wzywa tych, którzy ujawnili prawdę o esbeckiej przeszłości zakonnika do zaprzestania krzywdzenia niewinnych i manipulowania Polonią.
Kolegium redakcyjne bez podania jakichkolwiek dowodów podważa wiarygodność informacji i materiałów opublikowanych w książce ks. Isakowicza- Zalewskiego stwierdzając m.in., że ..”książka ta posiada sporo nieścisłości faktograficznych oraz wadę taką, jaką ma lista Wildsteina; zarówno identyfikuje winnych, jak i rzuca podejrzenia na takich, którym winy nie da się udowodnić” (podkreślenie E.S)

Dalej redakcja podrzuca ogłupianym czytelnikom, celowo enigmatycznie brzmiące zapewnienie, że ...”zbadano jego (Eugeniusza Ożoga TW „Stefan”) teczkę w archiwach i okazało się, że są tam dowody obalające zarzuty wysunięte pod jego adresem. Co więcej Kolegium redakcyjne twierdzi również, że zapoznało się z wypisami Komisji Lustracyjnej Kościoła badającej sprawę i ich interpretację Tygodnik Polski opublikuje przed końcem roku.”

W swym medialnym szalbierstwie „TP” brnie jeszcze dalej, nakazując tym, którzy ujawnili prawdę o służącym wiernie SB jezuicie, aby go publicznie przeprosili... i sugeruje Polonii...by „sprawy trudne zostawiła ludziom kompetentnym, bo Polska jest już wolna i musi sobie poradzić z archiwami SB w sposób uczciwy i zgodny z prawem”.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, iż ks. Isakowicz –Zalewski, pracujący właśnie nad suplementem do wydanej książki, sam zwrócił się osobiście do ks. Ożoga z prośbą o wyjaśnienia. Niestety poproszony o to ksiądz stwierdził, że ”go nie interesuje to, co ks. Zaleski napisze na jego temat.“

Lustracyjne szachrajstwa SBS
W kontekście wieloletniej współpracy jezuity Ożoga z SB, ubiegłoroczna sensacja lustracyjna, ujawniona przez ten sam „Tygodnik Polski ” na pierwszej stronie gazety, wygląda dość frywolnie. Ta sama redakcja tej samej gazety, poinformowała Polonię o tym, że mieszkająca w Australii, Barbara Nawratowicz współpracowała w latach pięćdziesiątych z Urzędem Bezpieczeństwa. Zdemaskowanie p. Nawratowicz zawdzięczała autorom książki pt. Kolacja z konfidentem. Piwnica pod baranami w dokumentach Służby Bezpieczeństwa. Wkrótce po tym, Pani Nawratowicz spakowała manatki, męża, psa i jacht, i ....zmieniła miejsce zamieszkania. Przestała też nadawać swoje comiesięczne komentarze dla polskiego programu radia SBS.
9 maja 2007 w dzienniku radiowym radośnie zakomunikowano słuchaczom, że IPN w dniu 16.01.2007 przyznał p. Nawratowicz status osoby pokrzywdzonej (138/07), co zdaniem pani redaktor, cyt.. „oczyszcza Ją (B.N) z podejrzenia współpracy z Urzędem Bezpieczeństwa”.
Manipulowanie polskojęzycznymi środkami masowego przekazu w Australii ma długą historię i tylko naiwni mogą dziś oczekiwać od SBS obiektywności i rzetelności w przekazywaniu informacji. Nie jest to jednak stacja prywatna a od dziennikarzy zatrudnionych w rządowej stacji radiowej można jednak wymagać podstawowej wiedzy, na temat obowiązujących w Polsce aktów prawnych i ich interpretacji, choćby dlatego aby swoją dziennikarską ignorancją czy lenistwem nie wprowadzali ludzi w błąd. Powszechnie wiadomo, iż przyznanie statusu osoby pokrzywdzonej nikogo z niczego nie oczyszcza. Przyznany status jedynie stwierdza, że dana osoba była obiektem działań operacyjnych komunistycznego aparatu represji, lecz nie wyklucza niestety, współpracy kogokolwiek z organami bezpieczeństwa.
Mam przed sobą książkę pt. Kolacja z konfidentem. Na stronie 33 autorzy zamieścili kopię Kwestionariusza Agenta Informatora podpisanego własnoręcznie przez Barbarę Nawratowicz w dniu 28 stycznia 1954 roku. Z Kwestionariusza wynika, że Barbara Nawratowicz, pseudonim Sportowiec, urodzona 19 listopada 1932 roku w Poznaniu, będąc studentką trzeciego roku Prawa na Uniwersytecie Jagielonskim i członkiem ZMP, przystąpiła dobrowolnie do współpracy z Urzędem Bezpieczeństwa a zwerbował Ją referent Zygmunt Maślanka.

Pchła Szachrajka na tropie wrogów Polski Ludowej
Na stronie 38 zamieszczono kopię rękopisu zobowiązania Barbary Nawratowicz do współpracy cyt... ”Ja Barbara Nawratowicz zobowiązuję się do udzielenia informacji organom Bezpieczeństwa Publicznego o wrogiej działalności, z jaką się spotykam na terenie uczelni oraz poza uczelnią, - jak również będę dążyć do wykrywania wrogów Polski Ludowej oraz paraliżowaniu ich wrogiej działalności skierowanej przeciw obecnej rzeczywistości. Jako ZMPówka świadoma jestem tego, że jest moim obowiązkiem walczyć z wrogami naszego ustroju,(..). (...)Dla lepszej konspiracji swoje informacje, które będę podawała na piśmie podpisywać będę pseudonimem przez siebie wybranym „Sportowiec”.
W tej sprawie nie bez znaczenia jest fakt, iż w dokumentach agenta –informatora UB, Barbary Nawratowicz, ps. Sportowiec nie znaleziono żadnych dowodów potwierdzających Jej działalność. Materiał operacyjny dostarczany przez „Sportowca” oceniono negatywnie...” na naszym kontakcie pozostawała dość krótko, gdyż po zdaniu egzaminów w sesji zimowej przeniosła się na dalsze studia na Uniwersytet Warszawski”. Autorzy książki „Kolacja z konfidentem” podsumowując sprawę „Sportowca” napisali, cytuję .... „w wyblakłej po latach teczce brakuje wielu kartek, nie wiadomo, kiedy i przez kogo wycofanych lub wybrakowanych. Gdyby znajdowały się na swoim miejscu, być może dowiedzielibyśmy się jeszcze więcej o tajnym współpracowniku ps. „Sportowiec”. ( s.43).
Warto przypomnieć, że Pani Nawratowicz przez 25 lat była redaktorem radia Wolna Europa. Dlaczego więc Służba Bezpieczeństwa będąc w posiadaniu tego, tak kompromitującego dokumentu, nie wykorzystała go do zdyskredytowania Nawratowicz, która oddanie wysługiwała się latami radiostacji wrogo nastawionej do komunistycznej Polski?
Mając takiego „haka” byłoby dziwne gdyby SB nie próbowała go wykorzystać do szantażowania byłej Zetempówki, która w 1954 roku podpisała zobowiązanie, że będzie wykrywała, paraliżowała i tropiła wrogów ustroju. Nota bene, za swoją bohaterską działalność w RWE Barbara Nawratowicz została odznaczona przez prezydenta Kwaśniewskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej.

Post mortum
W Australii trwa Zjazd Rady Naczelnej należących do niej polonijnych organizacji. Rada Naczelna zrzesza 3% mieszkających tutaj Polaków, lecz szumnie mieni się Radą Naczelną całej Polonii Australijskiej i Nowozelandzkiej. Wybrano właśnie nowego prezesa. Nie należy jednak sądzić, że antylustracyjna polityka tego forum ulegnie radykalnej zmianie.
W przeciwieństwie do Australii, w Polsce lustracja wciąż ma szansę powodzenia. Ważne jest aby zarówno anty- jaki prolustracyjne lobby zdało sobie sprawę z tego, że nigdy i nikomu nie udało się zbudować silnego, zdrowego, demokratycznego i suwerennego państwa na zdradzie i donosicielstwie. Rządy partii niecieszących się społecznym zaufaniem i poparciem są krótkie i przemijające, i żaden naród nigdy nie był dumny z tego, gdy jego reprezentanci okazywali się agentami obcego wywiadu lub w donosili w przeszłości za pieniądze.
Na posiedzeniu Sejmu w dniu 12 czerwca 2007 po raz kolejny rozpocznie się debata nad tzw. „małą nowelizacją” ustawy lustracyjnej mocno zszarganej w polityczno-medialno-legislacyjnych bojach. Pozostaje mieć nadzieję, że archiwa IPN zostaną otworzone, ujawnione zostaną nazwiska ponad 300 esbeków, którzy zajmują wciąż wysokie stanowiska w administracji państwowej, z polskiej dyplomacji usunięci zostaną ambasadorowie i konsulowie szkoleni w Moskwie a IPN bez przeszkód i ograniczeń będzie mógł kontynuować swoją działalność.
Im szybciej przeprowadzony zostanie proces lustracji, który wyeliminuje z polskiego i polonijnego życia donosicieli i współpracowników SB, tym mniej w przyszłości będziemy mieć takich przypadków, jak ks. Ożóg czy B. Nawratowicz, czy też ostatnio ujawnieni w kraju, abp Wielgus, Ryszard Kapuściński i Maciej Damięcki.
I na koniec chciałabym zaznaczyć, że całkowicie zgadzam się z tym fragmentem tekstu Kolegium Redakcyjnego „Tygodnika Polskiego, w którym napisano, że ... „kto chce mienić się człowiekiem uczciwym i sprawiedliwym, a wyrządzi komuś krzywdę, choćby w dobrych intencjach, powinien ją naprawić”.

Chociaż trudno jest uwierzyć w dobre intencje kolaborantów w PRL-u, i w to, aby aspirowali oni do miana ludzi uczciwych i sprawiedliwych, mimo wszystko pozostaje mieć nadzieję, że krzywdy jakie wyrządzono niewinnym ludziom, zostaną im kiedyś wynagrodzone. Wówczas naznaczeni piętnem Kaina, pracownicy i współpracownicy komunistycznych służb specjalnych, będą mogli wszystkich, prześladowanych przez komunistyczny reżim przeprosić, indywidualnie i zbiorowo, i prosić ICH o przebaczenie.

Elżbieta Szczepańska
Australia

Wersja do druku

Co dalej lustracją - 28.07.07 4:36
(27 lipca 2007).
Niestety w archidiecezji krakowskiej po homilii ks. kard. Stanisława Dziwisza w Wielki Czwartek, wygłoszonej w czasie tzw. mszy św. pojednania i krytykującej totalnie sprawę lustracji, oraz po opublikowaniu ostatniego dokumentu komisji „Pamięć i Troska” szans ani na lustrację, ani na autostrację już nie ma. Nawiasem mówiąc, do dnia dzisiejszego nie rozumiem, dlaczego wspomnianą mszę św. nazwano „mszą św. pojednania”, bo ani w Wielki Czwartek, ani w jakikolwiek inny dzień żaden z tajnych współpracowników SB, nie powiedział jednego słowa przeproszenia. Poza tym, nie słyszałem, aby ktokolwiek z pokrzywdzonych został na to nabożeństwo zaproszony. Więc kto z kim miał się jednać?Poza tym, osoby mające bogatą, negatywną dokumentację w IPN nadal pełnią swoje funkcje, tak jakby się nic nie stało. W tym kontekście odwołanie w styczniu br., a więc tuż po wydarzeniach w katedrze warszawskiej, dwóch proboszczów (jednego z Wawelu, drugiego z Nowego Targu) uwikłanych w relację SB – nawiasem mówiąc, osób nie będących zbyt ważnymi i trudnymi przypadkami – okazało się być zwykłą zasłoną dymną, mająca uspokoić opinię publiczną. Jeżeli za tym nie poszły dalsze ruchu, dotyczące naprawdę groźnych agentów tajnych służb, to ci dwa proboszczowie mają słuszne powody uważać, że stali się jedynie kozlami ofiarnymi. KZ

kanadyjczyk - 23.07.07 13:51
Takich obludnych zdrajcow jest niestety wielu na wszystkich kontynentach.

Ks. TZ cz.1 - 03.07.07 4:50
W „Naszym Dzienniku”, w ciągu zaledwie 3 dni opublikowano aż 7 artykułów pióra Sebastiana Karczewskiego. Publikacje te zapowiadane jako wielka rewelacje są w rzeczywistości typową kompilacją informacji prawdziwych i nieprawdziwych, najczęściej zaczerpniętych z konkurencyjnych źródeł medialnych. Do tego wszystkiego dodana jest tania sensacja wyrażająca się choćby w słownictwie typu „wielka mistyfikacja”, „atak na Kościół” czy „prowokacja”. Dodane są też różnego rodzaju insynuacje i pomówienia. Wspomniane artykuły pomimo sensacyjnej formy czyta się jednak bardzo źle, bo wątki są poplątane, a autor w ich prowadzeniu nie jest konsekwentny.
To co jednak bardzo wyraźnie odróżnia „Nasz Dziennik” od gazetki gminnej, to wspomniane pomówienia, które często przechodzą w ataki personalne. Atakowani są prawie wszyscy, począwszy od dziennikarzy katolickich, a na pracownikach Instytutu Pamięci Narodowej skończywszy. Szczególnie cięgi dostały się Ewie Czaczkowskiej i Piotrowi Semce z „Rzeczpospolitej”, Tomaszowi Sakiewiczowi, redaktorowi naczelnemu „Gazety Polskiej, oraz jednemu z najlepszych znawców współczesnej historii Kościoła polskiego, dr hab. Janowi Żarynowi, profesorowi Uniwersytetu im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego .
cdn cz.2

KsTZ(c/p) cz.2 - 03.07.07 4:49
Są też niedwuznaczne aluzje pod adresem Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie. Dzieje się to pomimo osobistej deklaracji Stefana Karczewskiego, który napisał „Publikując te informacje, nie chcemy nikogo oskarżać”. Nawiasem mówiąc, w swoich publikacjach permanentnie używa on formy pluralis maiestaticus, właściwej monarchom i najwyższym dostojnikom kościelnym.
Szkoda, że owe ataki personalne znowu zagościły na łamach „Naszego Dziennika”. Nie służą one ani atmosferze przygotowań do kolejnej pielgrzymki słuchaczy Radia Maryja na Jasną Górę, ani samemu arcybiskupowi Stanisławowi Wielgusowi, który powinien mieć prawo udać się na tę pielgrzymkę w ciszy i spokoju, a nie w gwarze ustawicznie odgrzewanych polemik ideologicznych. Owej ciszy i spokoju arcybiskupowi potrzeba także do tego, aby mógł na nowo przemyśleć wszystkie sprawy, tak te sprzed 30 lat, jak i te sprzed pół roku. Może wtedy powie jak to było naprawdę.
Ks. TZ

JUM - 02.07.07 9:44
donosił tchórz,
nieprzyzna się tchórz,
krzywdę poniósł człowiek,
oceniamy wszyscy,
ukarać może bóg.
Na co wskazuje bezkarność ?

Antykomunista - 02.07.07 8:50
Panie Marianie., wystarczy komunizm uznac za ustroj narzucony nam sila, oskazryc komunistow o sfalszowanie wyborow w 1947, uznac dzialalnosc UB, SB, MSW, ZOMO za organizacje przerstepcze, postawic w stan oskarzenia WRON, KC PZPR, LWP odebrac 1593 spolkom uwlaszczeniowym majatki... ODBOLEWIZOWAC RZECZPOSPOLITA!!!

Zabrac sie do tego jak to odwszawiania. Dorosle wszy i gnidy trzeba usunac do konca i wszystkie ...inaczej to znowu sie rozpelzna.

Marian - 01.07.07 16:49
Całe szczęście, że mamy takich Polaków jak np p. Szczepańska czy ks. Zaleski. Zapewne mają niezbite dowody, by tak zdecydowanie twierdzić o winie. Jest tylko jedno "ale": Dopóki nie zostaną ujawnione wszystkie materiały, również te z byłego NRD i ZSRS, nie dowiemy się PRAWDY. Ubek dziś wyleguje się przed 30 calowym telewizorem z płaskim ekranem, w miękkim fotelu, trzyma w ręku szklankę z koniakiem i śmieje się w puk z lustratorów. Jemu włos z głowy nie spadnie, bo czuwa nad nim WAŁĘSA i KWAŚNIEWSKI. Co zrobić, by te kanalie zamieniły fotele na więzienne prycze a szklanki z koniakiem na manierki z czarną, zbożową kawą.

Skorpion48 - 30.06.07 15:50
Przyganiał kocioł garnkowi...
Sam Pan kryje sie pod nickiem, więc ...ale pokazyuje Pan twarz hipokryty.
Ponieważ należy Pan do tych osób, które węszą wszędzie światowe spiski, wydaje się, że dyskusja z Panem nie ma sensu. Przytoczyłem wątpliwosci dot. ksiązki autorytetu naukowego jaki jest ks.prof.Myszor, ale jesli coś jest nie po Pańskiej mysli, to....jest juz tchórzostwo.
A może jest Pan internetowym prowokatorem, schowanym za maska " troski o czystość Kościoła" a w rzeczywistosci wykonujacy zadania organizacji Michnika?

Strzelec 55 - 30.06.07 3:00
Z nas dwoch to nie ja jestem psem Pawlowa. Nie slinie sie na widok czerwonego swiatla w nadzieji, ze rzuca mi ochlap do pozarcia. Swojego tekstu nie podpisal Pan imieniem i nazwiskiem- co wybaczy Pan- o odwadze nie swiadczy. Tak jak o tym czy byl i czy jest Pan przyzwoitym czlowiekiem nie swiadczy status pokrzywdzonego vide; Bolek, Oleksy, Sportowiec i inni. Ponadto w Pana tekscie roi sie od osobistych atakow, insynuacji podwarzajacych wiarygodniosc i wartosc dokumentalna ksiazki.Wyraza Pan swoje rozczarowanie " niechlujstwem autora, brakiem odniesień do innych źródeł" . Kwestionuje Pan intencje ksiedza: A swoją drogą interesuje mnie, czy działania ks.Zaleskiego maja tylko intencje poznania prawdy, czy są odpowiedzią czlowieka rozgoryczonego, że mimo iż jest duszpasterzem Ormian w Polsce nie został biskupem Ormian, na
co liczył.- Oskarza go Pan o kierowanie sie odruchem zemsty za niespelnione ambicje. !!!!!Zastanawia sie Pan .."jak to się stalo, ze ks. Zaleski odprawiając mszę w Hucie Lenina zdołał pozbyć się szat liturgicznych, naczyń komunikantów a sam nie wpadł."- sugeruje Pan kradziez"?!. TO PO PROSTU SMIERDZI TCHORZOSTWEM I JEST CELOWYM I SWIADOMYM NISZCZENIEM DOBREGO IMIENIA INNEGO WALCZACEGO O PRAWDE CZLOWIEKA. TO NAWET NIE TCHORZOSTWO TO PO PROSTU SWINSTWO. Z tym wyjatkiem, ze ta swinia-jest wyjatkowo - swinia pokrzywdzona.

Skorpion48 - 29.06.07 19:19
Na jakiej podstawie oskarża mnie Pan o tchórzostwo? Mam status pokrzywdzonego nr BU KrIII - 5532-5/05 Z DNIA 30.06.2006 i nie muszę się wstydzić swojej przeszłości. Wie Pan, jeśli w ksiązce ks.Zaleskiego znalazły się dwa kardynalne błędy, to kto zagwarantuje, że nie ma ich wiecej? Juz te dwie osoby zostały postawione pod pregierz.
A innym swoim poscie Pisze Pan, ze trzeba widzieć dokumenty - nic trudnego, podałem, że na stronie Gazety Polskiej są dokumenty z teczki abpa Wielgusa. Niech Pan je sobie otworzy i poczyta bez uprzedzeń i niech Pan nie bedzie rozczarowany zawartością tej teczki. Są w internecie dostępne dokumenty z teczki Macieja Giertycha, Wałęsy i wielu innych. Wystarczy chcieć do nich dotrzeć, by wyrobić swobie zdanie a nie wzorem tresowanej gawiedzi reagować jak " pies Pawłowa" i szczekać na każdy sygnał populistyczne hasełka o " spowiedzi u agenta". Przecież o to tym, którzy jak Pan pisze akta przekazali do Putina chodzi. Pan ma reagować jak ten " pies Pawłowa" - informacja prasowa - agent - slina.
Gratuluję.

Strzelec 55 - 29.06.07 10:55
Podziwiam drobiazgowosc archiwisty w osobie Skorpiona. Na prawie 400 stron dwie niescislosci?!- tego by sie nie powstydzil nawet Scherlock Holmes.

Przeczytalem ksiazke z zauinteresowaniem, szczegolnie odnosniki i przypisy sa kopalnia wiedzy i informacji.
Sam ks Zalewski juz wyjasnil niescislosci , konczy opracowywanie suplementu. Dobrze, ze sie pospieszyl bo obecnie TK zablokowal takim jak on ludziom dostep do archiwow IPN a nowelizacja ustawy lustracyjnej te blokade utrzymuje w mocy.

Gdyby tej ksiazki nie napisal kilkunastu agentow -ourpuratow nylo by nietknietych, ludzie w Chicago nadal spowiadali by sie wspolpracownikom SB i im zapisywali swoje majatki.

Stac z boku i krytykowac kazdy potrafii wygodna tchorzowsko-malkontencka postawa.

Czego jednak mozna oczekiwac od Skorpiona?!

Skorpion48 - 27.06.07 23:16
dokończenie poprzedniej wypowiedzi.
ks.Zaleski stwierdza na stronie 200, pisząc o ks.Kazimierzu Lenart " Duchowny w 2005 roku zmarł". Gdyby chciało się autorowi ksiązki sprawdzić czy to w kurii, czy w innych źródłach, to wiedziałby, że ks.Lenart zyje i ma sie dobrze, a mieszka przy parafii św.Floriana w Krakowie. To jest ok. 700 m od miejsca gdzie mieszkał ks.Zaleski. Lenistwo, pospiech aby zdążyć z tą książką.
A swoją drogą interesuje mnie, czy działania ks.Zaleskiego maja tylko intencje poznania prawdy, czy są odpowiedzią czlowieka rozgoryczonego, że mimo iż jest duszpasterzem Ormian w Polsce nie został biskupem Ormian, na co liczył. A może zbyt bliskie kontakty z rzeczywistymi wrogami KK skupionymi wokół GW są powodem niesnasek.
Co do innych zamieszczonych rewelacji to także wnioski dot.o.Niwarad Karszni / mozna poczytać list o.Karszni do autora/ zbyt daleko trącą osobistymi animozjami - jak to się stalo, ze ks. Zaleski odprawiając mszę w Hucie Lenina zdołał pozbyć się szat liturgicznych, naczyń komunikantów a sam nie wpadł. Fakt wezwania o.Karszni na MO mozna prosto wytłumaczyć - każda sztuka szat liturgicznych / ornat itp/ posiada na podszewce pieczątkę parafii.
Ksiązka jest sensacyjna, ale pokazane w niej dowody padną przed każdym sądem jak w przypadku Wałęsy, Niezabitowskiej i innych. Samo subiektywne przekonanie nie wystarczy.

Skorpion48 - 27.06.07 23:04
Przeczytałem ksiązkę ks. Isakowicza-Zaleskiego i muszę stwierdzić, że jestem rozczarowany - rozcarowany niechlujstwem autora, brakiem odniesień do innych źródeł. Zgadzam się z opinią ks.prof.Myszora, który stwierdził, że praca ta powstała w pospiechu i wykazuje duże braki warsztatu naukowego autora. Aby nie być golosłownym, ks. Zaleski na stronie 200 pisze o ks. Kazimierzu Lenart / pozytywnie/ stwierdza: "Duchowny zmarł w 2005 roku".

Ks. Isakowicz-Zalewski - 27.06.07 13:42
Z NDz.:, 27 czerwca: Ksiądz arcybiskup Stanisław Wielgus nie był tajnym współpracownikiem SB. Sprawa jego oskarżenia o współpracę ze specsłużbami PRL została celowo sprowokowana. ...Obrzydliwy atak na Kościół warszawski (27 czerwca 2007)
W chwili, gdy arcybiskup warszawski Kazimierz Nycz wyjeżdża po paliusz arcybiskupi do Watykanu, Nasz Dziennik” wzorem moskiewskiej Prawdy drukuje swoje naukowe odkrycia, przeprowadzając bezpardonowy atak. Broniąc bowiem niedoszłego metropolitę warszawskiego atakuje praktycznie wszystkich. Najpierw Kościelną Komisję Historyczną, powołaną przez Episkopat Polski i składającą się z najwybitniejszych księży profesorów historii Kościoła. Później także osobę dr Janusza Kochanowskiego, praktykującego i prawego katolika, oraz urząd Rzecznika Praw Obywatelskich, o którego bezstronności mogliśmy się wielokrotnie przekonać.
cdn ponizejTZ

Ks. Isakowicz-Zalewski - 27.06.07 13:39
Atakuje jednak przede wszystkim Kościół warszawski, bo stara się wmówić wiernym, ze arcybiskup Kazimierz Nycz, kapłan niezłomny z epoki panowania władzy komunistycznej, doszedł do urzędu metropolity stolicy Polski, w wyniku wewnątrzkościelnego spisku i intryg urzędników kościelnych. Najmocniejsze zdania bowiem brzmią – cytuję – Wbrew temu, co powszechnie twierdzono, ks. abp Stanisław Wielgus nie przyznał się i nie potwierdził współpracy z SB. Ksiądz arcybiskup nie jest bowiem autorem odezwy, która została odczytana w kościołach archidiecezji warszawskiej 6 stycznia br. Dokument ten został napisany przez kogoś innego, bez wiedzy nowego metropolity warszawskiego. Wbrew temu, co twierdzono w środkach przekazu, Papież Benedykt XVI nie odwołał ks. abp. Stanisława Wielgusa z urzędu metropolity warszawskiego. Koniec cytatu.
Boże Wszechmogący, daj siłę arcybiskupowi Kazimierzowi Nyczowi, aby odbierając paliusz z rąk Ojca Świętego Benedykta XVI przetrzymał atak na swoją archidiecezję. Daj też mądrość jego kapłanom i wiernym, aby wytrwali w wierności nowemu metropolicie. Ks. TZ 27.06.2007

Ujawnic Prawde-13.13.2005 - 26.06.07 4:01
Lista NieZlustrowanych: IPN BU 0772/4, IPN BU 001043/1997,IPN BU 00200/1209,IPN BU 0993/296 , IPN BU 0218/99,IPN BU 00257/239
IPN BU 0193/2700 i 0957/124,IPN BU00945/460( IPN BU 698/2013 - IPN autolustracja, status), IPN BU 980/184, IPN BU 01133/65 radio SBS, IPN BU 001052/1634- zarejestrowany jako Tajny Wspolpracownik ps. Stefan, IPN BU 0901/217 ,IPN BU 001121/2574,IPN BU 00277/354 ,IPN BU 01079/245,IPN BU 0604/839, IPN BU 01024/808,
IPN BU 00415/12 ma status pokrzywdzonego nie ma zaswiadczenia z IPN IPN BU 0772/5123,,
IPN BU 00277/1179- odrzucono propozycje autolustracji., byly sekretarz Rady Naczelnej, IPN BU 00945/2284, IPN BU 0193/4425, IPN BU 001121/13193,IPN BU 0303/204. IPN BU 00277/1212- odrzucono propozycje autolustracji, grozono sparwa sadowa za publikowanie nazwiska z listy B.W.),IPN BU 0901/337, IPN BU 001043/2512, IPN BU 001198/2116,IPN BU 00283/1528, IPN BU 0591/17 -redaktor i wydawca polonijnego pisma,IPN BU 00283/427, IPN BU 00768/305 - aktor, autorytet moralny, laureat polonijnych nagrod,IPN BU 0194/3134 - weryfikacja IPN ,status i zswiadczenie,
IPN BU 0901/337 weryfikacja IPN, status
IPN BU 00191/234dziennikarz, kolegium TyPol,
IPN BU 01013/731 -zweryfikowany-IPN, byly prezes Rady Naczelnej,IPN BU0193/1306
IPN BU0772/4,IPN BU - dzialacz w Wiktorii
http://www.wirtualnapolonia.com/australia/teksty.asp?TekstID=9952
NZ- NieZlustrowany

Premier J.Kaczynski copy/ - 19.06.07 9:24
Premier: Trybunał chroni byłych agentów
Ostra krytyka Trybunału Konstytucyjnego padła z ust premiera. "Trybunał, nie dopuszczając możliwości opublikowania listy osób traktowanych przez tajne służby PRL jako informatorów, chroni byłych agentów" - . Szef rządu chce opublikowania w całości "listy 500".
O istnieniu "listy 500" powiedział kilka dni temu prezes IPN Janusz Kurtyka.To zestaw 500 nazwisk osób, które kiedyś mogły być tajnymi współpracownikami bezpieki, a teraz pełnią ważną rolę w życiu publicznym. Listy nie można jednak ujawnić po surowej ocenie ustawy lustracyjnej przez Trybunał Konstytucyjny. "Premier od razu po ujawnieniu, że lista istnieje, zaapelował o jej ujawnienie. "Nam czasem zarzucano bez najmniejszych podstaw, że my ograniczamy demokrację. Demokrację chcą ograniczyć ci, którzy chcą wprowadzić cenzurę, czyli wrogowie lustracji, to oni się boją w Polsce demokracji, bo demokracja ich zmiecie" - powiedział twardo. Dzisiaj w Polskim Radiu w ostrych słowach odpowiedział prof. Stępniowi. Premier podkreślił, że "radykalnie nie zgadza się" z werdyktem Trybunału i opublikowanym wczoraj uzasadnieniem tego werdyktu.

Wiktor Krasowski - 18.06.07 6:35
Nie zawsze moge na biezaco zapoznawac sie w publikacjami polonjnych stron internetowych. Cenie sobie bardzo szanse jaka stworzyl internet takim jak ja, mieszkajacym poza krajem.
Zdaje sobie sprawe z wagi poruszanych przez pania Szczepanska problemow ale w obecnej sytuacji nie widze mozliwosci ich rozwiazania.
W ielu krajach, w ktorych osiedlili sie Polacy osiedlili sie z nimi Ci, ktorzy mieli na nich donosic, z czasem na zasadzie osmozy przenikneli do zdrowych politycznie i moralnie organizacji,.... i stali sie zasluzonymi dzialaczami i duszpasterzami.
Czesto ich juz poodznaczano. Trudno jest sie przyznac do bledu. Dlatego lustracja Polonii natrafia na taki ostry opor.Procesu lustracji nie da sie juz powstrzymac. Trzeba spokojnie i wytrwale ale pisac i mowic o tym kto ma a kto nie ma morlanego prawa sluzenia Polakom i ich reprezentowania.

Stępel - 15.06.07 12:26
Pogruchotana Rada Naczelna Rygielskiego z członkami nigdy nie była darzona sympatią i poparciem Polonii. Niezrzeszeni w RN to z psychologiczną higieną MIĘŚNIE Polonii do której należy przyszłość. A ci w śród nas którzy z powodu AGL czy Naszej Polonii warczą, szczekają i miotają się noszą niewidzialną obrożę i niewidzialny łańcuch UB i WSI. Gniewają się na bieg wypadków gdyż zachowując apetyt nie mogą zaspokoić głodu. Oczekujcie cierpliwie rady którą czas wam przynosi i korzystajcie z niej przyznając się do noszenia ubeckiej obroży a wstyd i hańbę będzie wam łatwiej do końca życia dźwigać. Cas zawsze prawdę ujawni. Inaczej będąc na dnie będzie można usłyszeć pukanie tylko od spodu.

Victorek - 15.06.07 11:03
Wątek z poniższego postu - zwolennika lustracji.

...NASI ludzie za granica mają od dzisiaj zadanie glębiej INFLIRTROWAĆ istniejące gremia kierownicze tych starych organizacji polonijnych na wszystkich szczeblach, a zwłaszcza na szczeblach centralnych. Nasze służby dyplomatyczne razem z NASZYMI ludzmi muszą zapewnić OPERACYJNE możliwości oddzialywania na te stare organizacje, kreowania ich dzialalności i kierowania ich polityka, tak aby NAS wspierały.Te stare organizacje muszą być przez NAS operacyjnie OPANOWANE, a jak się to nie uda to je ZBANKRUTUJEMY ...
I tak dokładnie było z Radą Naczelną w Australii.
Na każdy zjazd zapraszali komunistycznego konsula Żylińskiego i Rada Naczelna tańczyła do jego muzyki. Wstyd i hańba, nam polonusom z Australii za poddaństwo i obcowanie z naszym przeciwnikiem!!! Konsul polski mając Radę Naczelną pod bezpośrednią opieką swoimi pozorami pomocy oferował jej i organizacjom polonijnym swoje usługi jako GRABARZ. Dlatego nowe organizacje nie mogły się rozwijać bo jak woda wsiąkały w piasek. A tym którzy w grzebaniu wyróżniali się obficie dawał medale, krzyże i miejsca w pierwszych szeregach.


JEŚLI KTOŚ W TEJ JEDNOZNACZNEJ SYTUACJI NIE WYCZUWAŁ ZAPACHU SIARKI, TEN NIE POSIADA ZMYSŁU POWONIENIA. Miejmy nadzieję że nowa Rada Naczelna zajmie właściwą postawę wobec rzeczywistości i wyjdzie z tych krzywych i mrocznych ścieżek.

Zwolennik lustracji - 14.06.07 14:13
Instrukcja Czesława Kiszczaka z 1989 r:
..Nasza służby dyplomatyczne na całym świecie mogą i MUSZĄ inicjować powstawanie rożnych NOWYCH stowarzyszeń, organizacji oraz klubów w środowiskach polonijnych na całym świecie, aby ZDEINTEGROWAĆ te organizacje które istnieją.
Tylko nowo utworzone z NASZĄ pomocą bedą NAS popierać.

NASI ludzie za granica mają od dzisiaj zadanie glębiej niż poprzedno INFLIRTROWAĆ istniejące gremia kierownicze tych starych organizacji polonijnych na wszystkich szczeblach, a zwłaszcza na szczeblach centralnych.
Nasze służby dyplomatyczne razem z NASZYMI ludzmi muszą zapewnić OPERACYJNE możliwości oddzialywania na te stare organizacje, kreowania ich dzialalności i kierowania ich polityka, tak aby NAS wspierały.Te stare organizacje muszą być przez NAS operacyjnie OPANOWANE, a jak się to nie uda to je ZBANKRUTUJEMY ...”
gen. Czesław Kiszczak
----------------------------------------
Chyba ślepy nawet zauważy że pod ww podmioty kwalifikuje się kilka osób na Wirtualnej Polonii którzy zacięcie zwalczajączają AGL i Naszą Polonię niepozostawiając nawet suchej nitki na tych organizacjach. Dla nich nadszedł czas dotkliwej boleści gdyż dni szczęścia i radości pozostało im powspominać w NIEDOLI. Dostrzec w nich można jak z każdym miesiącem gnije im dusza. Brawo AGL i Nasza Polonio robicie świetną robotę. Polonia w Australii i Polacy są z Wami.

Leszek Dlugosz o B. Nawra - 14.06.07 3:09
Cytat.. z ksiazki

" Studiowala w Krakowie,podawala sie za aktorke... Miala wielkie ambicje. Odeszla po awanturze z Ewa Demarczyk.. Mowilo sie ze wyjechala z kraju dzieki poreczeniu ministra Kultury Lucjana Motyki..
..Nie pomyle siec hyba mowiac,ze byla wielka mistyfikatorka i zawsze sprawiala na nas wrazenie osoby malo wiarygodnej. Umiala robic wokol siebie szum, wiec dlatego wielu ja zapamietalo."

Kolacja z kofidentem str.43

viktor - 13.06.07 14:36
W Sejmie przelozono dyskusje po pierwszym czytaniu tzw.malej nowelizacji ustawy lustracyjnej na posiedzenie pod koniec czerwca.
Powodem przelozenia bylo sabotowanie procesu lustracyjnego przez Trybunal Konstytucyjny". Wyrok Trybunalu zablokowal skutecznie proces lustracyjny- teraz czlonkowie Trybunalu siedza i poca sie nad splodzeniem prawno-logicznego uzasadnienia swojego politycznie uwarunkowanego bzdetu. Trwa gra na zwloke i zmeczenie , 9 lipca polski parlament rozpoczyna 53 dniowe wakacje to ze IPN pograzyl sie w chaosie i zamknieto dostep do archiwow dla dziennikarzy i historykow jakos nikogo nie interesuje. Moze maja nadzieje, ze w czasie goracego lata czesc lub wszystkie archiwa splona od przypadkowego niedopalka rzuconego do kosza papierosa.

Edward Soltys - 12.06.07 2:43
Elu, jestem dziwnie spokojny o liste 300, ktora raczej wczesniej niz pozniej zostanie ujawniona. Takze nazwiska agentow dzialajacych w Polonii stopniowo wyjda. Nawet jezeli nie bedzie jakichs rozwiazan calosciowych, to strumyczek bedzie plynal. Dam dwa przyklady. Prof. M.J. Chodakiewicz na spotkaniu w Calgary (Kanada) zachecal do fundowania grantow dla badaczy w Polsce, ktorzy beda badali dane dotyczace osob interesujacych Polonie z tej czy innej czesci swiata. Drugi przyklad, to przypadek osoby bardzo zasluzonej dla Polonii kanadyjskiej. kilka tygodni temu dostalem wiadomosc, ze pewien doktorant dotarl do odpowiednich danych. Sprawa jest niezwykle powazna, wiec wolalbym miec jakies potwierdzenie. No i to nastapi. Akurat znajoma miosoba obecnie robi badania w IPN na wprawdzie inny temat, ale ucieszyla sie z mojej propozycji, gdyz znala agenta. Tak wiec dodala do swej listy interesujace mnie nazwisko i za dwa miesiace dostanie materialy. mysle, ze mozliwosci jest znacznie wiecej. Przed historykami nikt nie ucieknie. W dodatku oni dzialaja w innej perspektywie czasowej. Po prostu maja czas.

Włodzimierz Kowalik - 11.06.07 12:27
Można w Australii uszłyszeć i przeczytać prawdę, Stan, ale nie w jednym miejscu. Barbara Nawratowicz-Stuart, członkini AIPA, rozpoczęła powtórnie "nadawać" z Gold Coastu. Protektorkami jej są: Anna Sadurska (członkini AIPA, małżonka Wojciech Sadurskiego-znajomego Michnika) w Sydeney i Halina Zandler (członkini AIPA) w Melbourne. Obie one są "koordynatorkami" polskojęzycznego programu radiowego SBS, finansowanego z naszych pieniędzy podatników. Ta forma faworyzowania "swoich" i dyskryminowanie "innych" nie jest dokładnie w zgodzie z pryncypiami rozgłośni. Po rozwinięciu się mocniej inicjatywy lustracyjnej przyjdzie czas na SBS ponieważ jest tam dużo do zrobienia. Dwóch "korespondentów" SBS z Canberry, Gancarz i Bajkowski też są członkami AIPY.

stan - 11.06.07 10:44
To co jest publikowane wTV Chicago (link) http://www.tvpchicago.tv/699/ciesl.html nigdy nie będzie możliwe w Australii. Otóż tutejsze media takie jak Tygodnik Polski czy radio SBS nigdy takiego wywiadu nie dopuściły by do publicznej wiadomości. Co za tym stoi,... a no brak OBIEKTYWNOŚCI. A czy za tym nie stoją agenci???. Gdzie w Australii można usłyszeć prawdę. Czy ktoś może wskazać takie źródło informacji???

profesor - 11.06.07 6:05
Szanowna Pani Elzbieto,

Serdecznie dziekuje Pani za napisanie tego testu. Wyjasnia on bowiem bardzo wiele, szczegolnie tym ludziom, ktorzy juz przestali sie orientowac i nie moga odroznic juz p[rawdy od klamstwa.

Podziwiam Pania, za Pani determinacje i odwage.
Da Bog dozyjemy zdekomunizowanej i zlustrowanej Polski, i My i Ona na to zaslugujemy.

Przesylam Pani uklony i wyrazy glebokiego ,z serca plynacego, szacunku.

Wszystkich komentarzy: (27)   

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami naszych Czytelników. Gazeta Internetowa KWORUM nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

08 Maja 1851 roku
Urodził się Stanisław Witkiewicz, polski pisarz, malarz, filozof, teoretyk sztuki (zm. 1915)


08 Maja 1886 roku
John Pemberton ukończył swój napój, odtrutkę na kokainę, którą nazywa Coca-Colą.


Zobacz więcej